
Tekloq spojrzał na awanturnika wielkimi oczyma, przekrzywiając łeb.
- Czego chce ten cho?- spytał po sauriańsku Momoy. Saurus prychnął.
- Najwyraźniej brzydkiego końca- syknął gardłowo.
- Czeho tam hadacie?!- wrzasnął zdenerwowany Nors- Myślycie, żhe was nie rozhumiem? JATHEŻ ZNAM JĘSYK DEMONÓW! Xibi-tipi, keszke w meszke...
Skink przytomnie wycofał się nieśpiesznym krokiem, widząc ewidentną awanturę.
- Nie zabijaj go- rzucił na odchodne- Być może zgładzić byśmy musięli resztę, a wtedy nic się nie dowiemy.
Saurus przytaknął lekko. Jego mniejszy brat miał pewność, że Momoa sobie poradzi, oddalił się więc na duźo bardziej odpowiadającą mu odległość. Zwłaszcza, że przybył kolejny ciepłokrwisty, zapewne na turniej. Na wielkim jeleniu.
Było to piękne zwierzę i Tekloq jako myśliwy i tropiciel przyglądał mu się z żywym zainteresowaniem. Wywołało to uśmiech na ustach jego właścicielki, jako, że mający około metra dwadzieścia gad dreptał wokół rogacza, kręcąc powoli ósemki. Jeleń prychnął zaniepokojony, widząc nieznane mu stworzenie o obcym zapachu.
Momoa odłożył glewię, opierając ją o ścianę karczmy. Zgarbił się lekko, gotując na przyjęcie wroga. Gror przestąpił z nogi na nogę, próbując złapać równowagę, po czym nagle zaatakował z wypadu. Saurus jednak uchylił się i lekkim (jak na wielkiego gada) pchnięciem w korpus odrzucił przeciwnika.
Szczęściem dla Grora wpadł on na ścianę, dzięki czemu Nors nie runął na ziemię.
- Szty, nogi z eterycznej dupy powyrywham!- warknął i znów ruszył machając bronią na lewo i prawo. Tempo miał przy tym naprawdę impinujące, zmusił więc Momoę do cofnięcia się, nie pozwalając na kontrę. Przynajmniej wysoką.
Saurus przy kolejnym ataku uskoczył w bok, zataczając się w piruecie. Gror nagle poczuł silne uderzenie w podudzia, a następnie stwierdził, że stracił kontakt z ziemią. Po chwili jednak go odzyskał, choć nie tak, jakby sobie tego życzył. Wyrżnięcie o grunt bolało. Troszeczkę.
Z przekleństwem na ustach adoptowany Sarls rzucił znienacka toporem. Ostrze trafiło saurusa w tors i gdyby nie napierśnik z twardego drewna, gad otrzymałby poważną ranę. Ze zwinnością i szybkością godną pantery Nors wstał i rzucił się na jaszczura, który wyrwał ciśnięty oręż z płyty i odrzucił go precz. Niebywała była siła impaktu skoro obalił on dużo cięższego przeciwnika, choć element zaskoczenia spełnił tu niebagatelną rolę. Gror siadł w pełnym dosiadzie i rąbnął piąchą. Chciał poprawić drugą. Momoa zablokował cios przedramieniem i przechwycił rękę przeciwnima, wykręcając ją. Gror tego nie odczuł, dzięki alkoholowi i adrenalinie, ale jutro...
Saurus przyciągnął wybrańca do siebie po czym nagłym wyrzutem ramion wycisnął go do góry. Gror zawisł w powietrzu, a instynkt kazał mu stoczyć się z łap rywala.
Obaj kombatanci powstali, mierząc się nieprzyjaznym spojrzeniem. Gror skoczył pierwszy, ale Momoa był gotów. Saurus odsunął się na bok, przepuszczając rywala, a gdy ten go minał, chwycił za kark i pas, wykorzystał siłę rozlędu, by wykonać pełny obrótpo czym... cisnął Grorem!
Sarls przeleciał przez karczemne drzwi, znikając w środku. Wnioskując po hałasach z wewnątrz, głównie klątw, walka nie była jeszcze zakończona...