Jankiel pisze:
Wiemy, wiemy. Poziom frekwencji na GT nie jest przypadkowy
A więc promujesz podejście "byle jak, byle gdzie , byle więcej" pokolenia McDonaldów i supermarketów.
Może to dlatego ,że -uwaga -turneijów jest za dużo -przestały być wydarzeniem do którego warto sie przygotowywać,które się planuje sporo naprzód i jakoś tam celebruje by nasz wkład w całość wydarzenia był jak najlepszy.
WFB nie jest jednak mimo wszystko, tak jak to pokolenie chciałoby widzieć, rozrywką natychmiastowej gratyfikacji jak gra komputerowa. Na zasadzie "chcę od razu, OD RAZU <tupie ze złością> moją grę"
Niestety to hobby jest tak wymyślone że ogromna część satysfakcji płynie z przysłowiowego gonienia króliczka, a nie złapania go... zawsze jest jakaś kolejna armia na horyzoncie i kolejna....
Natomiast gracze prezentujący wyżej wymienione -a popierane przez Ciebie podejście po prostu myślą tylko o sobie i swojej, jak najszybszej przyjemności, z grania, a często nawet nie z grania a z wygrania.
Przychodzą, nie licząc się z tym,że gra z nimi żywy człowiek, z podejściem "Ja CHCĘ moją grę, a co, ja powinienem włożyć w nią jakiś własny wysiłek? Włożyć jakiś mój wkład? JAJA SOBIE ROBICIE?"
To wcale nie wyolbrzymienie, uczę w gimnazjum więc na codzień mam kontakt z podejściem "co, ja mam coś zrobić, dać od siebie? BWAHAHAHA!", "Mam czytać książkę? Po co? tak długo to trwa, szybciej obejrzeć film" itd itp...
Jankiel pisze:
A jest to kiepskie podejście do rozwijania hobby - pozwolimy ci się z nami bawić, jak wydasz 2500 zł i poświęcisz pół roku na malowanie. W przeciwnym razie, spadaj na drzewo.
CHyba nie zrozumiałeś. Nie chodzi o zabranianie komukolwiek czegokolwiek..raczej szok,że w ogóle coś takiego mogłoby być potrzebne.
Chętnie z zaczynająćymi graczami (uczniowie z mojej szkoły) gram z proxami, niepomalowanymi modelami etc. Nie jest tak,ze jak nie pójdziesz na turniej to nikt z Tobą nie zagra. Są sklepy, kluby gdzie potencjalny przeciwnik może nie mieć nic przeciwko temu by zagrać z proxami. Można grać ze znajomymi.
Na turnieju nie masz wyboru z kim grasz, dlatego -moim zdaniem - dobrze wychowany człowiek powinien byćprzygotowany by swojemu przeciwnikowi zaserwować tak dobre przygotowanie jak się da. Zrobienie włąsnego modelu z modeliny kiedy nie ma sie kasy na oryginał podchodzi pod "tak dobre jak się da"
Wycięcie kwadratu z kartonu albo wystawienie paczki chusteczek to jasny sygnał dla przeciwnika " Mam Cię w d***, wylosowałeś mnie ,i tak musisz ze mną grać. A ja tu jestem tylko dla własnej przyjemności"
Tu nie chodzi o zasady i zakazy, tylko o załamujący poziom kultury i wychowania wielu graczy, który każe im nie widzieć nic złego w tak pogardliwym i olewczym stosunku do przeciwnika na turnieju.
EDIT: do dziś mam w szafce wyciety z tektury trójwymiarowy model gryfa własnego projektu, który służył mi w pierwszych grach z Barbarossą i Markiem gdy zaczynaliśmy WFB.
Tyle że kumpla możesz zawsze spytać "nie ma problemu,zebym to wystawił?"
Zastanawiam się czy na turnieju obywatel z paczką chusteczek pytał przeciwników "nie przeszkadza Ci bym to wystawił? Zapomniałem spakować czołgu" i chował paczkę w wypadku usłyszenia odpowiedzi odmownej.
Wiecie co, gdyby spytał j.w. sam bym mu pozwolił tym zagrać w grze turniejowej. Ale to pewność siebie i bezczelność pod tytułem "i tak musisz zagrać z tym co wystawię" mnie wpienia -to że traktują to jak normalkę, do któej to przeciwnik musi się dostosować bo nie ma wyjścia...