EURO

Regulaminy, relacje, scenariusze, kampanie, pokazy etc.

Moderatorzy: Laik, Dymitr

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

Bitwa 1 - Węgrzy (DL)

Dostałem w ramach promocji węgierski DL. 2xplagueriderzy, 2xnurglingi, gigantyczny klocek plaguebearerów z wardem 4+, demon princem i heraldem. Mało dispela (2 scrolle, 4 kości). Taka przetrzymywaczka hardkorowa. Wystawił kloc w środku i riderów+nurglingi na każdej flance. Ja na jednej wystawiłem trochę śmiecia, żeby karmić jednych plagueriderów, a na drugiej BK, żeby zjeść drugich i oflankować klocek.

Wiedziałem, że przebicie się przez te wszystkie demony będzie wymagało czasu. Koleś zagrał na przetrzymanie, tzn. wsadził demona i BSB do klocka piechoty i wyszedł nurglingami do przodu. W 2 turze wpadłem BK w nurglingi na prawej flance, licząc na trafianie na 3+, lordem się ustawiłem nieco z tyłu. Nurglingi dzielnie walczyły, a raczej moi black knighci dawali ciała - mieli przez całą bitwę średnio ze 2 hity z 6 ataków co turę. Dlatego nurglingi uległy o rundę h-t-h za późno, żebym zrobił wjazd lordem i knightami we flankę plaguebearerów w 4 turze. Lord w międzyczasie zarąbał jednych riderów od flanki, drugich nakarmiłem pieskami (4wilki + doom wolf trzymają toto 2 rundy :)

W sumie przykrość w postaci BK od flanki i wampira od flanki spotkała klocek plaguebearerów w 5 rundzie. Niestety tak korzystne ustawienie kosztowało, bo musiałem nakarmić demony fell batami i wilkami za 400 punktów w sumie i jakimiś wskrzeszonymi zombie. Niestety, ponieważ BK jak poprzednio ssali i nic nie trafiali, nie przebiłem się przez demony do końca bitwy i wyszedł remis. Pierwsza bitwa, w której zabrakło mi tury do pojechania przeciwnika... Tak wyglądała większość moich remisów na tym turnieju :).

Bitwa 2 - Duńczycy (El Ray - Bretka)

Oczywiście bardzo mi zależało, żeby El Raya wgnieść w glebę. Niestety wygrał rzut i zabrał mi domek (gdybym był Malalem, to bym się popłakał). Generalnie wystawił się tak, że wszystkie lance były na jednej flance, poza jednymi errantami na drugiej. Na errantów posłałem duszki, a reszta mojej armii poszła na środek stołu.

W pierwszej turze wykonałem dość agresywne ruchy. Lord na WN poleciał przed domek i stanął w zasięgu popychaczki na flankę armii el raya. Wystawiłem duszki na szarżę errantów i przygotowałem drobną kontrę z boku, jedne wilki sobie wyjechały, żeby spróbować ściągnąć errantów z drugiej flanki pod black knightów. Dwa scrolle poszły.

W drugiej turze el ray zaszarżował lancą z BSB i herosem na wilki w sposób dość wyrachowany, żeby mieć overrun w BK, ale szokująco zaryzykował - miał do nich ok. 13,5 cala, musiał rzucić 14+ na overrun, w przeciwnym wypadku zasysał mega ból. Wystawił też lancę z generałem tak, żeby mojego wampira złapać, wystawił się pegazami pod moje psy i tyle. I zrobił zdjęcie swojej "rozkminy". Niestety na overrun rzucił 17. Potem wykorzystał falcon horna, żeby powstrzymać wampira od szarży w bok tego klocka w moich black knightach, co było do przewidzenia.

W mojej turze z kolei zaszarżowałem pegazy wilkami, żeby je przetrzymać - ale oblały fear i wpadły w domek, bonus dla mnie i chyba jedyny moment farta w tej grze. Potem ustawiłem się wampirem bliżej combatu z black knightami, zasłaniając go psami od szarży lancy z generałem. Na flance bawiłem się w szachy - duszki + banshee kontra erranci, banshee zabiła 3 krzykiem.

Z magii znów zeszły dwa scrolle. Szarża we front black knightów, jak to szarża w black knightów - kilku zabił, ale ugrzązł, co mógł przewidzieć - nie zabija się 15 w dwie tury lancą realmów, a bohaterów nie miał złożonych do mordowania kawalerii. W zasadzie przy dobrych rzutach w drugiej turze CC mogłem mu jeszcze założyć fear outnumber.

W swojej turze trochę podjechał resztą lanc, lancą z generałem zaszarżowałem w blokujące wilki. Niestety w CC zrobił black knightom totalny disaster - z mieszaniny ataków z S4 i 3 wytłukł prawie wszystkich.

W swojej 3 zacząłem zbierać żniwa. Wampir wpadł w klocek z bohaterami od boku, wyzwał challenge, wgniótł BSB w glebę, odzyskał sztandar BK, niestety nie złapał klocka. Z overruna wpadł w errantów od boku. Duszki zaszarżowały innych errantów. Na polu bitwy zaczynało wyglądać obiecująco - oddawszy 500 pkt odbiłem je sobie z nawiązką, wyciągnąłem wszystkie scrolle i horna. w 3 turze el ray usiłował jeszcze gdzieś dotrzeć na czas lancą z lordem oraz gralami, ale mu nie wychodziło. Wampir przebił się przez errantów, ale lanca męczona przez duszki rzuciła dwie jedynki na fear+outnumber.

W jego trzeciej podjechał klockiem z generałem na tył duszków. Co by mu niewiele dało, gdyby lanca w której stały duszki nie rzuciła znów dwóch jedynek na fear+outnumber.

W czwartej wbiłem się w przetrzebiony klocek z paladynem, któremu wcześniej zabrałem sztandar. Żeby nie dostać szarży od zombie, ustawił się po zebraniu w kreskę, więc miał tylko outnumber. Paladyn dostał straszny wklep, próbował wardować i nawet mu nieźle szło - dopóki mu nie przypomniałem, że ta lanca już uciekała. Więc został wbity w glebę, wygrałem o +5. Zgadnijcie, co rzucił El Ray na brejka. Chyba mu się na kostkach zapodziały wszystkie jedynki pożyczone od kolegi Dwarfa.
Duszki wreszcie zbrejkowały errantów. Za późno.

W jego czwartej rozwalił duszki, ja zmacerowałem i zgoniłem resztę lancy wampirem. Nadal byłem optymistą - miałem jeszcze dwie tury, El Rayowi zostały 3 lance z generałem, ja straciłem BK, śmieci za jakieś 200-300 punktów... i niestety także duszki. Więc już prowadziłem, nawet bez liczenia sztandarów, a miałem 2 popychaczki i dużo lepszą sytuację taktyczną. Tyle, że teraz jedynki pożyczone od dwarfa przeszły na mnie - przez 2 tury nie upolowałem ani jednej lancy z popychaczek, rzucajac 3 miscasty i jeden raz za mało. Generalnie miał tylko książeczkę do dispelowania. Wessał mi jeszcze kuszników i wskrzeszonych zombie. Remis. Znów - o turę za mało, żebym sklepał sobie soczystą lancę i wywalczył 14-6. Po tej bitwie miałem ogromne poczucie niedosytu, bo wystarczyłoby na przykład, że duszki przepchnęły swoich errantów - wtedy uciekłbym generałowi, miałbym 195 punktów + 100 za sztandar, a gdyby mi jeszcze JAKAKOLWIEK z 4 popychaczka wyszła, to dodatkową lancę ze sztandarem do kompletu, bo nie wydispelowałby popychaczki i książki. Spoko mogłem zrobić 14-6, albo nawet lepiej.


Bitwa 3 Norwegia (Sylvania)

Sam błagałem o tę Sylwanię Młodego. A wyszło.... Moje Waterloo, mój "free frag", moje Ogry. Na swoje usprawiedliwienie mogę powiedzieć trzy rzeczy. Primo - przeciwnika miałem naprawdę godnego i dobrze kombinującego. Duo - ja kminiłem gorzej, bo byłem turbozmęczony po nocnej jeździe i bitwach, w szczególności z El Rayem. No i wreszcie - nadal mnie prześladował lekki pech kościany. Szczególnie w kluczowym momencie, kiedy wynik bitwy sprowadził się do jednego rzutu. Przeciwnik miał 33% szans na wina, i mu się udało.

No ale cóż. Zacząłem bitwę bardzo agresywnie - podjechałem black knightami na maksa, a nawet bardziej (popychaczka), duszkami też, wampira zaparkowałem flankująco tuz przed laskiem. Przed black knightami stało kilka 12-zombiowych klocków piechoty z wampirem i thrallem oraz black coach, więc sadziłem, że nie ma bata - wydispeluję wskrzeszenia i po prostu się od razu wgryzę w mięcho. Jeden marker zneutralizowałem stawiając na nim ghule.

Mój przeciwnik zrobił jedyną rzecz, jaką mógł zrobić - zaszarżował black knightów coachem, żeby przetrzymać. Następnie ustawił swoje 3 12- osobowe klocki piechoty i wilki jak puzle, żebym nie miał szans na wjazd wampirem w bok coacha. Ruszył swoich BK, żeby mieć flankę moich, i ustawił własne jednostki, abym żebym fizycznie nie mógł wstawić nic pomiędzy. Do tego zasłonił flankę swoich BK 5 wilkami przed szarżą przetrzymującą 5 fell batów, które właśnie po to tam były (kombinowałem, że jak wywheeluje mało, to go nakarmię, a jak wywheeluje dużo, to go z flanki przytrzymam).

Zaiste poczułem się nieco rozkminiony, choć plan Norwega miał jeden bardzo słaby punkt, który wykorzystałem - zaszarżowałem 5tką fell batów w 5 wilków chroniących flankę jego BK. Gdybym się przebił, BK by stali w następnej i miałbym kłopot z głowy. Z drugiej strony zacząłem wampirem i duszkami zjadać te 12-osobowe klocki ze sztandarami od flanki. W sumie wynik bitwy zależał teraz tylko i wyłącznie od fell batów. Dwie rany by starczyły. Oczywiście dały dupy po całej linii i trafiły raz, nie zadając rany. Typowe. Coach stał w BK. Drugi coach rozmontowywałem wskrzeszonymi zombie na flance po tym, jak dał się złapać fell batami w bok.

W swojej drugiej turze Norweg wbił się BK oraz samotnym generałem. Tu mój szacunek dla jego myślenia nieco zmalał, bo wyszarżowanie wampirem nie było mądre ani potrzebne - mój wampir szalał na jego flance i w zależności od rzutów mogło się to skończyć sytuacją, kiedy ja nie mam BK, a on ma w generale (jedyna ochrona = cursed book) blood dragona z rerolami hitów i S7, o czym wiedział. Bez popychaczki, po prostu po overrunie przez coacha :twisted:
Ale znów rzuty szły mi opornie, więc zjadłem klocek szkieletów za późno.

Przez następne kilka tur stracił dwa regony piechoty ze sztandarami, coacha i duszki, wszystkie psy; ja oddałem BK ze sztandarem i niewiele więcej, więc nawet nie było źle. W okolicach czwartej wpadłem z popychaczki, której nie miał już czym dispelować, w jego samotnego wampira - dokładnie po tym jak on wpadł zombiakami (popychaczka z IFki) w bok moich duszków. Jego generał nie przeżył, w następnej turze nie miał jak się schować, zaś BK przed jednoczesną szarżą pełnego klocka wskrzeszonych zombie i generała w układzie kanapkowym. Zapowiadało się na win o jakieś 1000-1500 pkt bez problemu.

Niestety znów sobotnie rzuty dały mi popalić - jego zombie, którzy blokowali BK, sypnęli się o bardzo dużo, dzięki czemu udało mu się wyszarżować wight lordem z sword of the kings w mojego generała. Trafiał na 5+ (jeden hit) killing blow (5+)... i shit. Na sypaniu wyszedłem dużo gorzej, bo nie miałem już BK, czary też stały się bezużyteczne, bo nie miałem po co wskrzeszać - ani czego pchać. Wielka lipa, splewiłem na maksa dostając 14 z armią, którą powinienem był pojechać strasznie. Shit happens.

Tyle o sobocie. Generalnie byłem zdegustowany. Miałem dosłownie raz lekkiego farta (pegazy oblały fear na wilkach). Poza tym moja armia grała jak w komedii, a nie walczyła - non stop splewiałem ataki, black knighci nic nie robili, kiedy przeciwnik był bezbronny przed magią jak kaczuszka - miscastowałem. Gdyby nie dwa ważne rzuty w ostatniej bitwie (10 ataków fell batów nie zabiło 2 wilków, wampir dostał KB), oba na moją niekorzyść, mielibyśmy wina z Norwegią, tak wyszedł remis.

CDN....
O niedzielnych bitwach, kiedy szczęście mi się wyrównało, a w ostatniej zamieniło w turbofarta z pietruszką.

Awatar użytkownika
Trojek
Mudżahedin
Posty: 285

Post autor: Trojek »

Pieprze ten temat, jest tak wymoderowany ze nia mam zielonego pojecia co sie wlasciwie stalo?! No ale domyslam sie, JJ to zaklamana zmija, obiecal na TROPIKu nie sedziowac i nie grac w WFB tylko przygotowywac grila i kielbaski graczom :lol2: :lol2:

Co do turnieju to wjazdy na JJ to lekka przesada, ale JJ zdaje sie tez dobrze nie zrobil. Nie ma co sie juz bulwersowac, JJ zrobi kielbaski (takie z grila, nie graczom) na najblizszym turnieju i sie zastanowimy czy mu wybaczyc, jak nie to sprzedamy go na organy i zrekompensujemy spoleczenstwu krzywde jakiej doznalo drugim miejscem reprezentacji. Poswiece sie i wezme to na sibie, moge byc benfeicjentem tego zadoscuczynienia (kielbasek zreszta tez).

A w ogole to szkoda ze mnie nie bylo, ale gratki chlopaki bo z dwojaga zamiast dupy daliscie popalic :) jestem z was dumny chlip chlip

Tomash
Spaministrator
Posty: 7885
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Tomash »

Ten temat nie jest W OGÓLE wymoderowany, pomijając ocenzurowanie przeze mnie wulgaryzmów. :evil:
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny :mrgreen:
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl

Awatar użytkownika
Kielon
Masakrator
Posty: 2487
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Kielon »

Tomash pisze:Ten temat nie jest W OGÓLE wymoderowany, pomijając ocenzurowanie przeze mnie wulgaryzmów. :evil:
Tak? ;)
To zobacz pierwsze 2 posty na 24 str. :P
Obrazek

Awatar użytkownika
Trojek
Mudżahedin
Posty: 285

Post autor: Trojek »

To ja nie mam kurde pojecia... ale nic z tego co tam jest nie wynika :/ bez sensu, JJ do kuchni! :)

Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

Bitwa 4 - vs. Rosja (Empire)

Stanąłem naprzeciwko imperium ze steam tankiem, 2 działami i kawalerii. Jego mocną stroną był lord na gryfie. Słabą - tragiczna antymagia, tylko 4 kostki i 2 scrolle. Wylosowałem 3 popychaczki.

Rozstawiliśmy się mniej więcej na całej szerokości stołu, choć ja schowałem się za górką przed strzelaniem i wampir oraz black knighci nie oberwali z pierwszej salwy, która tylko trochę popieściła fell baty.

W mojej pierwszej turze przeciwnik zrobił megabłąd. Wpierw wpuścił wskrzeszanie oddziału zombie pod działem w lesie, za którym schowany był mag. Potem rzuciłem 11 na popychanie. Dispelował z 3 kości i mu nie wyszło. Wpadłem zombie w działo, overrun w maga (flee - na styk dał radę, ale w następnej mojej turze uciekł od szarży tych zombie, więc nie wykorzystał nawet scrolli).

Po magu było już prosto. Czołg od drugiej tury walczył z duszkami. Gryfa nawet raz złapałem na psy, ale z obawy przed van horstmannem wypuściłem, znajdując sobie lepszy cel dla wampira (kawalerię). Fell baty zjadły pozostałe działo i hellstruma, black knighci zwinęli knightów i flagellantów. W mojej piątej zrobiłem coup de grace - black knighci w gryfa, zombie we flankę gryfa, wskrzeszeni zombie we flankę kawalerii, wampir w tył czołgu, innych figurek na stole imperium nie miało. Ogólnie splewiłem tylko na czołgu, bo się do końca bitwy utrzymał na jednym woundzie, reszta zniszczona / zagoniona. 20-0, straciłem trochę psów i połowę BK od ostrzału tanka, działa i hellsturma. Rzuty miałem mniej więcej statystyczne - wielka poprawa po poprzednim dniu.

Bitwa 5 - vs Włochy, Vampire Counts, Singh Lovedeep


Zostałem wystawiony i dostałem armię, która mi bardzo nie pasowała - wampiry na rozlicznych klockach zombie bez sztandarów + grave guard z niezniszczalnym strigoiem i dwoch nekrosów. Ta armia powinna była raczej przypaść Thurionowi - on by im zrobił 20-0, ja musiałem kombinować jak wyrwać punkty, żeby nie było remisu. Kombinowałem dobrze, tj. zrobiłem refused flank, jego piechota generalnie trafiała w próżnię, a moi black knighci i wampir mieli się posilić prawym skrzydłem. Włoch próbował wałować tylko raz, przy wystawianiu, jak zobaczył refused flanka i chciał "wystawić" oddział zombie, który mu się na tej flance wcześniej było wystawiło, a który teraz stanowił łatwe punkty. Przez 5 minut się zarzekał, że go jeszcze nie wystawiał. Dobra - liczymy oddziały. Ja mam na stole 10, on - 8 (7 bez tego oddziału zombie). Zgodził się, że może jednak wystawił zombie, dalsza gra była bez najdrobniejszych ekscesów, bardzo przyjemna.

Tak do trzeciej tury wszystko szło zgodnie z planem - wyrywałem punkty i zapowiadało się, że cyknę 14-6. Zabiłem kusznikami maneatera (jedyną warzywną część armii), black knighci przejechali się po 20 zombie, wampir skosił jakieś plewy, reszta armii trzymała dystans i generalnie udawała groźniejszą, niż była (duszki, ghule, kusznicy, wskrzeszone zombie i kilka fastów mieli przed sobą cała armię Włocha). Do tego miałem komplet scrolli, a przeciwnik jeden zużył.

Włoch w czwartej wyjechał grave guardem na maksa, a potem go popchnął z IF w duchy. Było to średnio mądre, bo w ten sposób odbiegł o 16" od reszty swojej piechoty i nekrosów mając na jednej flance GG moich black knightów i wampira, a dookoła regimentu tyle pojedynczych regonów kawalerii, batów, ghuli i wskrzeszonych zombie, że nie miał bladej szansy się przebić ani nawet za bardzo wykręcić. Minus był oczywiście taki, że skosił mi duchy, a potem fell baty, w które overrunował, a potem jeszcze trochę plewa, którym go karmiłem... Natomiast już w piątej miał pełen komplet black knightów we flance. Wampirem poleciałem zapolować na klocek z nekrosami. Niestety i tu, i tu sprawa się przeciągnęła. Z wytchnieniem ulgi wampir i pozostałych dwóch grave guardów z black knightami we flance przyjęli remis w 6 turze.

W tej grze mam trochę do siebie żal - od 5 tury grałem na big wina, bo co pewien czas koło stołu przebiegał Thurion i lamentował, że jesteśmy strasznie w plecy (na tym etapie chyba dostaliśmy jeden raz bardzo, a na kilku stołach sytuacja wyglądała niewesoło). Dlatego zagrałem po bandzie, licząc, że bez scrolli nie wydispeluje mi popychaczek i dam radę skroić zarówno GG, jak i nekrosów w regimencie szkieli, a to by mi dało maskę. Niestety nie wyszło. Ale gdybym w piątej zastawił się na GG wampirem i wpadł w szóstej, zabiłbym strigoia i zrobił 14. Myślałem, że sytuacja jest na tyle hardcorowa, że muszę próbować wyszarpać tą 20, bo 14 może nawet na remis nie starczy. Patrząc wstecz był to wielki błąd - świadomie zaryzykowałem, mając w kieszeni 14, i się nie udało.

CDN.... (ostatnia bitwa z dwarfami - megapuszki i megafart)

Awatar użytkownika
thurion
Postownik Niepospolity
Posty: 5391
Lokalizacja: Gdańsk-SNOT

Post autor: thurion »

Barbarossa pisze: Zostałem wystawiony i dostałem armię, która mi bardzo nie pasowała - wampiry na rozlicznych klockach zombie bez sztandarów + grave guard z niezniszczalnym strigoiem i dwoch nekrosów. Ta armia powinna była raczej przypaść Thurionowi - on by im zrobił 20-0, ja musiałem kombinować jak wyrwać punkty
dlatego dostawili go do ciebie... byles przed przed ostatni, zostalbym ja i robson a to my obu dobieralismy :) ciekawe od kogo dostalby wiekszy naklep :D od imperium czy chaous ;) taktyka tutaj nie miala nic do gadania, mysle ze on tak samo nie chcial z toba grac jak ty z nim.. to byla ich ostatnia deska ratunku zeby nie byc wampirami mocno w plecy
Barbarossa pisze: W tej grze mam trochę do siebie żal - od 5 tury grałem na big wina, bo co pewien czas koło stołu przebiegał Thurion i lamentował, że jesteśmy strasznie w plecy (na tym etapie chyba dostaliśmy jeden raz bardzo, a na kilku stołach sytuacja wyglądała niewesoło). Dlatego zagrałem po bandzie, licząc, że bez scrolli nie wydispeluje mi popychaczek i dam radę skroić zarówno GG, jak i nekrosów w regimencie szkieli, a to by mi dało maskę. Niestety nie wyszło. Ale gdybym w piątej zastawił się na GG wampirem i wpadł w szóstej, zabiłbym strigoia i zrobił 14. Myślałem, że sytuacja jest na tyle hardcorowa, że muszę próbować wyszarpać tą 20, bo 14 może nawet na remis nie starczy. Patrząc wstecz był to wielki błąd - świadomie zaryzykowałem, mając w kieszeni 14, i się nie udało.
ja skonczylem bitwe w 80 minut, Mlody w jakies 120... wiec nie bylo sie sugerowac... swoja droga wogle zes mi nie mowil ze mozesz zrobic 14 na luzie :/ dla mnie to caly czas wygladalo na 10:10 jak sie z boku patrzylem :roll: szkoda

Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

Spoko, możemy sobie gdybać, gdyby mi wyszło, to byśmy nawet nie wracali do tematu, tylko pławili się w glorii i chwale.

Po prostu w 5 turze wpadałem w jakąś resztówkę kilku zombie od tyłu BK i miałem 3 calowy overrun do grave guardu - nie było opcji, żebym się do nich nie przebił co zrobiłem i elegancko skosiłem flankę. Mogłem zapewnić sobie dodatkowo szarżę wampira od przodu w 6 turze- zaparkowałbym go w 5 turze równo przed nosem GG i nie byłoby opcji, żebym nie wpadł - albo z popychaczki jeszcze w piątej, albo w szóstej.

Ale raz, że trochę się bałem Strigoia (bo przy moich rzutach w poprzedniej bitwie, gdyby grał na desperata i siekał po wampirze, miałby realne szanse zabić mnie w dwie tury CC - gdyby dobrze regenerował), a dwa, że dochodziły jakieś straszne wieści z innych stołów, więc się zaczaiłem na nekrosów.

Awatar użytkownika
Kozisyn
Wodzirej
Posty: 698
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Kozisyn »

tez bym chciał zeby na kowadło i na ranienie bolców nigdy nie wypadała 1 :wink: ...

Awatar użytkownika
TruePunk
Masakrator
Posty: 2726
Lokalizacja: Vendetta
Kontakt:

Post autor: TruePunk »

wiecie. przy 2 bolcach i kowadle to 18 rzutow na gre zwalowana kostka - w koncu sie skapli bo to bylo podejrzane.
ale np ten amulat na greyseerze ktory na '1' zabija po bitwie - jakby to wykonywac zwalowana tylko, to watpie zeby ktos cos zauwazyl..

az ciarki po plecach przechodza;p

quas
Niszczyciel Światów
Posty: 4071

Post autor: quas »

ale pomysl jak pieknie by sie taka kostka rzucalo animozje :twisted:

Awatar użytkownika
TruePunk
Masakrator
Posty: 2726
Lokalizacja: Vendetta
Kontakt:

Post autor: TruePunk »

nie kus.. :P

tak naprawde w animozji znacnie bardziej boli mnie rzucenie '6' niz jedynki - jedynka nie zmusza mnie do szarzowania w jakis unbrekablowy syf wbrew mojej woli i mam na nia quella; wiec raczej by musieli kostki z dwoma jedynkami dlamnie wyprodukowac:P

quas
Niszczyciel Światów
Posty: 4071

Post autor: quas »

jakbys tym quellem statystycznie w bitwie zadal 3d6 S5 we wlasny oddzial to zmienilbys zdanie
a przy czestej 6 bierzesz armie naporowa i tyle :twisted:

Awatar użytkownika
bigees
Mudżahedin
Posty: 301
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: bigees »

a jakies zdjecia sie pojawia??
"Nigdy nie oszukuję i nie kradnę. Nie noszę także cylindra do płaszcza i nie wcinam bananów idąc ulicą, bo dżentelmen nie robi żadnej z tych rzeczy. Zrobiłbym jedno tak samo niechętnie jak drugie – bo jedno i drugie jest sprawą harmonii i dobrego smaku".

Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

TruePunk pisze:wiecie. przy 2 bolcach i kowadle to 18 rzutow na gre zwalowana kostka - w koncu sie skapli bo to bylo podejrzane.
ale np ten amulat na greyseerze ktory na '1' zabija po bitwie - jakby to wykonywac zwalowana tylko, to watpie zeby ktos cos zauwazyl..

az ciarki po plecach przechodza;p
Albo na miscasty... wystarczy jedna zwałowana kostka i magowie nie zaliczą bangbanga. I jest to zdecydowany upgrade do gem of blood.

Awatar użytkownika
thurion
Postownik Niepospolity
Posty: 5391
Lokalizacja: Gdańsk-SNOT

Post autor: thurion »

mozna pol roku wyliczac jaki to nie jest upgrade.. mi np helka nie zrzera zalogi.. moge sobie w srodku armii wystawiac, ba 33% na polowe pkt z 2-3 magow przeciwnika.. tak czy siak jest to oszustwo, jedno z najperfidniejszych i moim zdaniem nie warto ciagnac takiej dyskusji

pzdr

Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

Ano... takich drobnych wałków zasadowych typu jakiś przykładowy gracz na Euro próbuje przerzucać hity w drugiej rundzie h-t-h z hate prawie się nie zauważa. Zwracasz uwagę i tyle. Ale kostka zwałowana wkurza niepomiernie bardziej, bo to takie niskie.

Awatar użytkownika
Shakin' Dudi
Masakrator
Posty: 2632
Lokalizacja: Moria - Lublin

Post autor: Shakin' Dudi »

dałbym bana dla tego zawodnika na przyszle EURO i tyle...jest winny i tyle... ;)

Awatar użytkownika
Barbarossa
Mniejsze zło
Posty: 5612

Post autor: Barbarossa »

Powiem Ci szczerze, że ja bym nie dał bana. Pewnie się gość poprawi, każdemu trzeba dać szansę. Można kogoś pojechać, ale kary instytucjonalne powinny być dla niereformowalnych i zatwardziałych cziterów.

Nadto sądzę, że na następnym turnieju zachowania w stylu "specjalna kostka w specjalnym kubeczku" zostaną szybko wyłapane.

Awatar użytkownika
wrogu
Falubaz
Posty: 1041

Post autor: wrogu »

A mi sie wydaje ze nie oszukiwal w tak perfidny sposob. Ale postapil idiotycznie uciekajac z tymi kostkami.

Swoja droga bardzo nie lubie gdy ktos ma 'swoja szczesliwa kostke' i trzyma ja gdzies z boku do jednego rzutu. jak gram (dobra nie czesto to sie dzieje;p) to przewaznie proponuje gre jednym zestawem kosci, przeciwnika, cyz moim - bez roznicy. A ukochane kostki: w du.. to mam, niech sobie gracze licza nimi tury :twisted:

ODPOWIEDZ