
CreatureCaster z kolei to firma z tak fatalną opinią w tym momencie, że jeśli nie zmienią szyldu/nie zostaną przejęci, to miną lata zanim odzyskają klientów. Dość powiedzieć, że od kwietnia 2014 r., kiedy mikemayday robił zamówienie w imieniu moim i innych zdążyłem:
- pochować ukochanego psa
- skończyć studia
- znaleźć pracę
- wyprowadzić się na swoje
- opłakać śmierć Warhammera
- hejtować powstanie Age of Sigmar
- zapomnieć, że creaturecaster istnieje
- nawiązać więź emocjonalną z kotem
- założyć coś na kształt rodziny
- nauczyć Dziadka korzystania z komputera
- przypomnieć sobie, że creaturecaster istnieje
- awansować
- ukończyć ultramaraton
- napisać książkę
- jeszcze kilka razy zapomnieć i przypomnieć sobie o creaturecaster
- dopłacić VAT i cło i jeszcze przesyłkę do zamówienia, które według nich miało być pozbawione wszystkich wspomnianych dopłat
- nauczyć się podstaw programowania
No to mniej więcej tyle. Jeremy Glen - to nazwisko brzmi jak przekleństwo w moich uszach.