Bitwa Magów

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Dasieq
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 151
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Bitwa Magów

Post autor: Dasieq »

Kolejna bitwa z siłami szczuroludzi mojego kolegi
Tytuł nawiązuje do tego że głównie magia zadecydowała o wyniku bitwy, do walki raczej nie dochodziło.



Niebo stawało się coraz ciemniejsze, robiło się chłodno i palono pierwsze ogniska. Goblińscy wodzowie rozmawiali ze sobą skrzecząc i wrzeszcząc po sobie co jakiś czas.
- Wielki Ognistooki jest rozgniewany! My nie być gotowi na kolejną bitfe, muszą się jak najszybciej uciekać gdzie bezpiecznie!
- Nie ma mowy! - wrzasnął gobliński szef, widać było że był zaprawiony w boju jak na goblina, na jego półnagim ciele widać było dziesiątki blizn po niegdysiejszych walkach, mówił pewnym, silnym głosem i niemal jak człowiek - Nie możemy teraz zrezygnować, nagroda jest w zasięgu ręki i ja z niej nie zrezygnuję. Ognistooki obiecał skarb!
- Wola żyć niż zdobywać szkarby, ty Gryzul może i masz odwaga ale nie rozum, skończysz jak cała reszta twojej psiej zgrai!
- Zamknij się przygłupie! - głos Gryzula zagrzmiał, a w namiocie zrobiło się nagle zupełnie cicho. Słychać było jedynie trzaski płomieni z ogniska i przytłumione odgłosy z zewnątrz. - Goblin podniósł leżący obok swój krutki miecz i nerwowo wyszedł z namiotu bełkocząc coś i przeklinając pod nosem. - Co za tchórze, Gork nie będzie dla nich łaskawy...
Dwójka pozostałych goblińskich szefów po chwili namysłu znów zaczęła konwersację:
- Wola iść stąd daleko. Jeszcze tej nocy.
- Trzeba zebrać nasza horda i uciec z obóz teraz...

Rankiem:

Ogłuszający brzęk wielkiego gongu rozniósł się po całym wzgórzu. Kilka mocnych uderzeń sprawiło że nagle całe obozowisko ożyło. Szum, ryki i wrzaski to codzienne widowisko wśród świeżo rozbudzonych orków. Wielki szaman stał twardo na nogach z grymasem na twarzy i przypatrywał się całemu chaosowi rozpętanemu w koło. Podpierał się na wielkiej lasce która aż raziła złą energią Waaagh! Wielkie czerwone niczym piekielny płomień oczy surowo spoglądały na żałosnych sługów kłębiących się i łażących bez celu. Po wizerunku orka widać było że może mieć wiele wspólnego z kuzynami z dzikich watach, jego ciało zdobiły liczne tatuaże, nie posiadał żadnego pancerza ani ubrania, jedynie poszarpane gacie i powiewający, brudny płaszcz. Na ręce nosił magiczną bransoletę która miała przynosić mu szczęście i ochronę w bitwie, jednak jego rozum był o wiele czystszy i bardziej uporządkowany niż u dzikiego orka... jego wzrok nagle zatrzymał się gdzieś w oddali, postąpił kilka kroków wspierając się na swojej lasce, wydłużył szyję i zmrużył oczy by lepiej widzieć. Daleko na horyzoncie kłębił się kurz, coś poruszało się bardzo szybko. Po chwili Wielki Szaman dostrzegł że to kilku wilczych jeźdźców zmierza czym prędzej w kierunku obozowiska. Po kilku minutach zrobiło się już nieco ciszej ponieważ czarny ork zwany Gablag Łamacz Kości dzięki swojemu niepowtarzalnemu głosowi i sile uspokoił większość swych podopiecznych. Na wzgórze dojechali niedawno spostrzeżeni jeźdźcy i czym prędzej pobiegli do Wielkiego Szamana...
- O Wielki Ognistooki! To nie nasza wina! My przepraszać, my wcale nie chcieć, słuchać tylko rozkazy! My nie chcieć! - goblin był spanikowany i powoli gubił się we własnych słowach...
- O czym mówisz bękarcie! Dlaczego nie było was w obozie tej nocy! Myślicie że o niczym nie wiem?! Zdrajców czuć na kilometr... - rozgniewany szaman machał swym kosturem jak oszalały, a ten zabłysnął energią Waaagh! i wypuścił z siebie magiczny pocisk który poraził przestraszonego goblina, a jego głowa wnet eksplodowała bryzgając krwią dookoła. Towarzysz przed chwilą uśmierconego goblina jęknął ze strachu i skulił się by nie dosięgła go żadna zła moc... po chwili zaczął mówić drżącym głosem.
- Uglak i Harluk uciekli, ra-razem z nami... zmusili nas. Mówili że możemy. Cała nasza horda poszła kiedy księżyc nie dawał już światła zasłonięty chmurą...
W tej chwili z tłumu wydobył się głos Gryzula:
- Hie hie hie... a Gryzul mądry, Gryzul ostrzegał. Dlaczego nocne gobliny muszą być tak głupie i puszczać się w nieznane tereny pełne niebezpieczeństw...
- Wielki szaman zwany Ognistookim odezwał się - co wiesz w tej sprawie?
- Sługi Uglaka i Harluka uciekli by nie iść walczyć z ludźmi - wrogiem.
- Ludźmi? - wtem odezwał się przerażony goblin nękany wcześniej pytaniami... my dziś w noc walczyć z szczury, dużo szczurów. Zjawili się znikąd! Nie mogliśmy nic zrobić, pozostała nam tylko ucieczka, niestety nikt więcej nie przetrwał bitfy! Oni są już blisko... gonią nas i za...
To rozgniewało Wielkiego Szamana jak mało co,energicznym ruchem ręki wskazał na sapiącego w strachu młodego goblina i pierścień osadzony na jego palcu wystrzelił pociskiem rozrywając brzuch ofiary.
- Arrrr.... Nie tak miało być! Nie mamy sił na walkę ze szczurami, naszym celem była armia ludzka. Trzeba przygotować się do walki! Zejść ze wzgórza i zostawić na nim wszystkie strzelające maszyny...
Przez jeszcze pół godziny wydawane były rozkazy, a zielona horda podzieliła się na grupy i rozeszła w różnych kierunkach zajmując pozycje. Większe oddziały orków wspierane były przez szamanów. Goblinów za to zostało już bardzo niewiele, tylko kilka marnych oddziałów. Gryzul wsiadł na swojego pająka i ruszył z braćmi schować się w lesie. Gablag wsiadł na wielkiego dzika zasadzając wielki totem przy jego masywnym siodle, sam chwycił za swoją wielką groń. Czarny Ork był jednym z ważniejszych osobistości w całej armii, w jego rękach spoczywał totem o wielkiej magicznej mocy. Dołączył do oddziału Orków, ci zaś wiedząc, że Gablag jest razem z nimi byli jeszcze bardziej chętni do walki...

* * *

Skaveńska armia zbliżała się niesamowicie szybko zmierzając za zapachem przyniesionym przez wiatr, który o tej porze roku był niezwykle silny. Takiego zbiorowiska zielonoskórych trudno nie wyczuć przez szczurze nozdrza nawet z dużej odległości. Cały horyzont zalany był skaveńską hordą. W centrum zbiorowiska toczony był wielki dzwon na którego podstawie stała dumnie duża postać. Szary prorok podczas marszu armii zdawał się być niewiarygodnie spokojny, jak gdyby ogarniał wszystko nie wiedząc jaką mocą. Patrzał chłodno nie przejmując się niczym co działo się dookoła, co jakiś czas spoglądał na jakieś zwoje czytając je z zaciekawieniem. Masywny dzwon toczony do przodu przez niewolników miał w sobie równie wielką moc co stojąca na nim istota. Widniało na nim wiele znaków znanych jedynie niewielkiej grupie skaveńskich proroków. Tajemnicze pismo składające się z dziesiątek symboli emanowało energią niosącą ze sobą jasną zieloną poświatę. Generał dobrze wiedział że już niedługo jego armia będzie musiała stanąć przeciwko silnemu wrogowi, wyczuwał że może to być bitwa niosąca ze sobą dużo ofiar, ale jego umysł podpowiadał mu że wygrana jest warta nawet dużego ryzyka...
Nareszcie - siły orków były widoczne z daleka. Były duże, ale nie aż tak by niemożliwe do pokonania. Na wysokim wzgórzu stała goblińska artyleria, pod nim zaś znajdowały się duże oddziały orków i goblinów. Widać było że są dobrze przygotowani do walki. Dlatego po głowie wielkiego proroka chodziła myśl jak zadziałać żeby orkowie w ogóle się tego nie spodziewali... Skaveńskie siły uporządkowały się w oddziały, niewolnicy opuścili dzwon przekazując go w ręce prawdziwego skaveńskiego wojska. Obie armie zaczęły działać niemal natychmiast ponieważ czas grał tu największą rolę...

* * *

Część oddziałów orków ruszyła do przodu nie mając przed sobą żadnych przeszkód. Trawiasta równina byłą idealnym polem bitwy do masowego ataku silnych orków. Środek armii ruszył powoli do przodu nie ważąc na nocne gobliny, które wolały zostać tam gdzie stały. Jeden z orkowych szamanów, znacznie słabszy od Ognistookiego stwierdził że przejmie władzę nad wojskami nocnych goblinów by nie uciekły w najbardziej kluczowym momencie bitwy. Kazał stać pod wzgórzem by pilnować ustawionej na nim artylerii. Jedna i druga strona wzniesienia obsadzona była przez regimenty goblinów. Nieco dalej na północny wschód w lesie siedział Gryzul wraz ze swoimi sługami ujeżdżającymi ogromne leśne pająki. Czyhali tam by złapać dobry moment na ostrzelanie wroga bądź ewentualną szarżę znienacka. Po drugiej stronie pola bitwy samotny oddział orków kłócił się między sobą ponieważ nie wiedzieli czy mają skryć się i nie pokazywać wrogowi czy może iść do przodu gdzie widzieli już pierwszy oddział skaveńskich niewolników. Tuż koło kłócącego się oddziału, w drugim, znacznie mniejszym lesie siedział skryty kolejny oddział pajęczych jeźdźców, jednak ich szef dał rozkaz by jechać na przód. Orkowi szamani już od początku bitwy zaczęli mamrotać swoje inkantacje i modlitwy do Morka by zesłał ich nieprzyjaciół do piekła. Pierwsze pociski potężnej energii poleciały w szeregi wojsk szczuroludzi zabijając część z nich. Jakaś niewielka grupka biegała daleko z przodu skaveńskiej armii więc stała się pierwszym celem. Wybuch wielkiej mocy Waaagh! nie pozwolił przeżyć żadnemu z tej niewielkiej zgrai. Wielki Szaman grzechotał machając magicznym kosturem i wypowiadał głośne słowa potężnego zaklęcia, pocisk energii podążył ku skaveńskiemu inżynierowi raniąc go poważnie i przebijając przez jego magiczną osłonę, która nie wytrzymała tak dużej mocy zaklęcia. Wśród orczych szeregów zabrzmiał potężny ryk magicznego rogu, który rozniósł się po całym polu bitwy niosąc postrach wśród szczurzych oddziałów. Goblińskie katapulty wystrzeliły pociski które uderzeniami zadały ogromne straty wśród szeregów przeciwnika. Jednak prorok uspokoił swoich sługów obiecując im opiekę Rogatego Szczura, ci zaś przekabaceni nic nie znaczącymi słowami swego pana pozostali w miejscu mimo że mieli wielką ochotę wynosić się z tego miejsca jak najdalej.

Skaveńskie oddziały poruszały się pewnie po polu bitwy posyłając na przód swoich niewolników. Do przodu ruszyły też niewielkie zgraje ciemno ubranych wojowników, oraz ubrane w specjalne kombinezony ochronne grupy szczuroludzi niosących ze sobą kulki gazowe. Główne oddziały za to zostały na swoich wyznaczonych pozycjach. Wielki dzwon nie ruszał się z miejsca ale jego opiekun wykorzystywał jego moc by zaszkodzić siłom przeciwnika. Jednak ochrona antymagiczna orków okazała się zbyt silna więc żadne zaklęcie nie zdołało wykonać żadnej krzywdy armii zielonoskórych. Nawet inżynierowie nie mogli zbyt wiele zdziałać. Grupy dowódcze zdenerwowane stwierdziły że ostrzał z ich specjalnych maszyn na pewno uszczupli orczą hordę. Tak też się stało. Wystrzeliło jedno ze spaczeniowych dział. Wielka zielona błyskawica rozbiła się w środku oddziału pajęczych jeźdźców, którzy tak bardzo chcieli pokazać się światu... marnie na tym skończyli. Oddział zginał w wielkim wybuchu energii. Ale to była tylko część niespodzianek czekających na zielonoskórych. Wielka maszyna stojąca koło dużego oddziału generała wystrzeliła kolejną, tym razem o wiele potężniejszą błyskawicę w kierunku Wielkiego Szamana orków, ten jednak czuł niebezpieczeństwo i szybko uniknął śmiercionośnego porażenia. Oddział w którym się znajdował, poniósł straty ale nie na tyle duże by stracił pewność swojej siły i orkowie dalej kroczyli na przód.

Orkowie widząc co dzieje się naprzeciwko zwolnili trochę kroku bo poczuli się mniej pewnie. Oddział orków w zachodniej części pola bitwy w końcu ruszył na przód,mijając ruinę starek kamiennej wierzy, widząc iż grupa niewolników coraz bardziej się do nich zbliża nieświadoma zagrożenia. Centrum armii poruszało się trochę mniej pewnie, goblinom, które stały po zachodniej stronie wzgórza znudziło się czekanie z tyłu i również powoli ruszyły do przodu, jednak dowodzący nimi szaman szybko opanował ich wściekłość i natychmiast rozkazał wrócić na wyznaczone pozycje. Za to część wschodnia podczas nudnego posterunku zaczęła kłócić się między sobą, aż w końcu doszło do bijatyki. Szamani znów zaczęli czarować i przyzywać siły Morka by zesłały im pomoc w bitwie. Jego gniew wyżył się na oddziale niewolników który zapuścił się dość daleko... Boskie pięści swą wielką mocą zabiły dużą część oddziału. Ci jednak, nadzwyczaj odważni wciąż kroczyli na przód mimo, że było ich już o wiele mniej. Reszta zaklęć została skutecznie rozproszona przez doświadczonych skaveńskich magów. W obozie, gdzie artyleria miotała pociski w stronę hordy wroga coś zakłóciło skuteczny ostrzał. Dwie katapulty nie wystrzeliły, jedna z nich nawet przez poważną awarię powaliła jednego z załogantów, który nigdy więcej nie otworzył już oczu. Gryzul wraz ze swoim uszczuplonym nieco oddziałem nakazał odwrót i uciekł z lasu do którego zmierzali już skaveńscy globadierzy.

Szczurzy niewolnicy zbliżali się coraz bardziej kusząc orków do ataku, grupa nocnych biegaczy podeszła na tyle blisko goblinów, że te wystraszyły się i wyrzuciły w ich kierunku swoich fanatyków, pijani szaleńcy uderzyli z impetem w biedne szczury, które kwicząc i skomląc pokładały się jeden po drugim uderzone wielką kolczastą kula fanatyka. Szary prorok widząc że armia orków zbliża się coraz bardziej postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nie wiadomo nawet kiedy wielka chmara małych gryzoni pognała w kierunku oddziałów zielonoskórych gryząc i zadając rany potężnym orkom. W jednym z oddziałów wywołało to mały zamęt, część goblinów nie potrafiła się obronić i poległa. Jeśli chodzi o drugi, większy regiment to nic praktycznie mu się nie stało ponieważ wszystkie małe szczury rzuciły się na chorowitego orka pozostającego nieco z tyłu. Biedny nie miał sił się bronić i został zagryziony aż do gołych kości... A raz potem w oddziały zielonoskórych uderzyła straszliwa zaraza niosąca ze sobą dużą ilość ofiar, Była one jednak na tyle silna że przeniosła się również na oddziały skaveńskie. Na ich szczęście ucierpieli jedynie niewolnicy, ale kosztem utraty niemal połowy oddziału. Spaczeniowe błyskawice, czy to inżynierów czy to z maszyn uderzały w oddziały zielonoskórych z jeszcze większą skutecznością niż ostatnio powodując szybkie kurczenie się szeregów wroga.

Armia orków mimo wszystko dalej kroczyła na przód nie patrząc na ból swoich kuzynów zwijających się w agonii. Magia nie była już tak skuteczna jak jeszcze niedawno ponieważ zdołała zniszczyć jedynie grupę globadierów zmierzających ku oddziałom orków, za to maszyny wojenne znów wystrzeliły, tylko jedna z katapult nie była jeszcze gotowa do oddania strzału. Goblin wyleciał z wielkiej procy uderzając z impetem w ten sam cel który wcześniej ledwo przeżył ostrzał. Wbijając się w szeregi wojowników klanu skryre zabił kilkoro z nich. Reszta w strachu patrzała raz na siebie, raz na generała i mimo wszystko nie rzucili się do ucieczki. Wielki głaz z katapulty leciał w kierunku innego, oddalonego od centrum armii na zachód oddziału szczuroludzi, jednak zarył w ziemię o wiele dalej od celu nie czyniąc nikomu żadnej szkody. Gryzul zebrał swoją lekką kawalerię myślał co robić dalej by w ogniu walki nie stracić życia przez zupełny przypadek i nieuwagę...

Skaveńscy niewolnicy poganiani wciąż do przodu byli już bardzo blisko orczych oddziałów. Zachodnia część wydawała się więc być bezpieczna. Jeden odział od frontu, drugi zaś od boku, czyhając na wzgórzu na odpowiedni moment do ataku z zaskoczenia...sami jednak nie wiedziali i nie dostrzegali zagrożenia które czyha na nich na południu... oddział zielonoskórych upatrzył sobie ten mizerny cel jako rozgrzewkę przed prawdziwą bitwą już dawno temu i zbliżał się ku niemu nieubłaganie. Wielki dzwon ruszył z miejsca i przetoczył się powoli o kilkanaście metrów, jednak specjalnie zachowując dystans między wrogimi regimentami. Niewolnicy szli nieco po prawej stronie oddziału wielkiego proroka, bardzo ostrożnie by nie wdać się w niepotrzebną bójkę. Globadierzy po wschodniej części pola bitwy zajęli pozycje ukrywając się w lesie i czekając aż któryś z wrogów zbliży się tylko po to by zostać otrutym śmiertelnym gazem. Nadszedł w końcu moment na który tak niecierpliwie czekał szary prorok. Oddział specjalny wykopał się w okolicach obozu wroga gotowy do szarży na artylerię ustawioną na wzniesieniu. Goblińscy załoganci spostrzegli przeciwnika i szybko ustawili się na wzniesieniu, by mieć przewagę wysokości nad liczebniejszą grupą przeciwnika. Na ich nieszczęście dobrze wyszkoleni wojownicy skaveńscy za nic zrobili sobie taką przeszkodę i mimo tego w błyskawicznym tempie wycieli w pień załogę katapulty natychmiastowo wbiegając w kolejną. Używali specjalnych, zatrutych ostrzy, by móc skuteczniej zabijać przeciwników, a atakowali tak szybko, że nawet ork pilnujący porządku w obozie nie był w stanie obronić się przed błyskawicznymi ciosami. Generał armii widząc co dzieje się na tyłach przeciwnika ucieszył się i z chichotem rzucał zaklęcia. Zaraza znów dotknęła armii orków i goblinów siejąc nie tylko ofiary ale również postrach. Oddział nocnych goblinów nie wytrzymał presji i w panice uciekł razem z szamanem który nie miał zamiaru tracić życia jak cała reszta zielonoskórych pada wkoło. Wielki prorok jeszcze bardziej ucieszył się z widoku wielkiej rzezi tegoż oddziału, który nie miał pojęcia że tuż za nim znajdowali się szczuroludzie niszczący już maszynerię. Cały regiment został wyrżnięty razem z dowodzącym szamanem.

Orkowie mimo ciężkich strat nie dawali za wygraną. Ognistooki w szaleńczym gniewie wydał okrzyk wielkiego Waaagh! Jego armia nabrała wielkiej ochoty do przelewu krwi, cała równina zagrzmiała od wrzasków i ryków wściekłych orków, którzy rzucili się do przodu co sił by jak najszybciej dobiec do przeciwnika. Skaveński generał nie spodziewał się takiego obrotu akcji na jego niekorzyść i nakazał odwrót wojsk. Niewolnicy uciekli w popłochu chroniąc się za oddziałem prawdziwych wojowników, ci zaś w zwartym szyku przyjęli szarżę grupy orków, walka trwała jakiś czas, niestety impet szarży nie był aż tak silny by przebić się przez skaveński oddział i orkowie wiedząc że walka, może być tylko przegrana, rzucili się do ucieczki by znów się przegrupować i próbować ponownego ataku. Wielki Szaman uciekał na swoim dziku, a towarzyszący mu wojownicy biegli równie szybko dzięki czemu wojska szczuroludzi nie zdołały ich dogonić. Za to drugi oddział orków goniący właśnie niewolników wbiegł na wzgórze by lepiej rozejrzeć się po polu bitwy. Do tej pory nie wiedzieli że oddział generała stoczył już pierwszą walkę i został daleko pogoniony. Postanowili się tym nie przejąć i ruszyli dalej ponieważ cały regiment był niemal nietknięty. Gryzul wjechał z powrotem do lasu uznając że tam będzie najbezpieczniej się schronić... jednak wyczuł w powietrzu coś drażniącego. Zauważył dwójkę globadierów spacerujących pomiędzy drzewami. On i jego towarzysze zaczęli ostrzeliwać szczuroludzi, ci w porę schowali się za pniami drzew i nie odnieśli żadnych obrażeń. Wymiana strzał i ciskanych trujących kul była długa. Gobliny upozorowały swoją śmierć by zwabić skavenów bliżej...
Oddział nocnych goblinów siedzący dotychczas po wschodniej stronie obozu usłyszał odgłosy walki. Ruszył więc z miejsca w kierunku hałasu. Grupa skaveńskich wojowników zrobiła już co miała za zadanie i widząc nadchodzące zagrożenie wycofała się. Jednak nie została zniszczona ostatnia katapulta, która wystrzeliła w końcu pocisk po poważnej awarii. Tym razem wszystko było na swoim miejscu. Goblin samobójca leciał w kierunku ustalonym już dawno temu, czyli oddziałowi szczurów skryre. Trafił w środek malutkiego już oddziału zabijając kolejnych wrogów. Resztka z nich za nic robiła już sobie obietnice generała i uciekła z pola bitwy mając dość widoku krwi i zmiażdżonych ciał pobratymców.

Prorok rozgniewał się widząc co dzieje się wśród jego armii. Niewolnicy uciekli poza pole bitwy, oddział skryre został zmasakrowany przez nękającą go wciąż artylerię. Postanowił więc skończyć z tym wszystkim i począł miotać chaotycznie zaklęcia. Zrobił nimi szkody oddziałom zielonoskórych ale również swoim. Wojownicy klanowi goniący oddział Wielkiego Szamana orków nie mieli siły biec tak szybko jak potężni orkowie, zwolnili więc kroku i uderzyło w nich zaklęcie ich własnego proroka, które dobiło wcześniej zranionego inżyniera i zdziesiątkowało oddział. Drugi zaś regiment orków cierpiał przez ostrzał ze spaczeniowych dział i został wybity do nogi razem z dowodzącym Gablagiem...

Był to znak dla WIelkiego Szamana, że nie warto już walczyć z większą armią skaveńską. Uciekał on byle dalej od walki. Oddział na północnym zachodzie widział co się dzieje i również zrezygnował, nie był w stanie zmierzyć się z jeszcze dwoma regimentami przeciwnika. Na wsparcie goblinów raczej nikt nie chciał liczyć. Jedynie Gryzul podjął dalszą walkę, czekał aż jego przeciwnicy podejdą na tyle blisko by błyskawicznie wystrzelić z łuku w jednego z nich,globadier padł na ziemie z charakterystycznym skaveńskim piskiem, drugi zaś uciekł w las... Zielonoskórzy wycofali się...

Po ciężkiej bitwie Szary Prorok z dumą kroczył po zakrwawionej i przeoranej przez błyskawice równinie. Znalazł magiczny kostur Wielkiego Szamana porzucony podczas walki. Wyczuwał moc, którą ten przedmiot emanował... pozostało tylko zbadać jak go dobrze wykorzystać i użyć...


Dla zainteresowanych rozpiski obu armii:

O&G:
General:
Orc Great Shaman zwany Ognistookim,boar,4 lev wizard, itty ring, warboss umm's best(ward 5+),staff of baduumm

heroes:
Gablag Black Orc Big Boss, army st. bearer, Mork Spirit Totem, HA,Boar
Orc Shaman, 2 lev wizard, 2xDS
Orc Shaman, 2 lev wizadr, boar, horn of urgok

core:
2x5 spider riders, music,bows
2x25 N. Goblins, 2xFan, music
3x25 orc bozy, shield, FCG

Special:
Rock Lobber + orc Bully

Rare:
2xDoom Diver
2000

Skavy:
General:
Grey Seer, Screamin Bell,Twisted Crown of the Horned One,Warpstone Charm,Eye of the Horned One

Heroes:
Chieftan,army st. bearer, HA,Storm Banner
Warlock Engineer: Storm Deamon,Warpstone Amulet,Equipment:warp blades, upgraded warp-energy condenser, supercharged warp-power accumulator
Warlock Engineer: 2xDS,Equipment:warp blades, upgraded warp-energy condenser, supercharged warp-power accumulator

Core:
30 Clanrats FCG
2x24 Clanrats, FCG +2xRatling
3x5 Night Runners
3x21 Slaves,music
3x2 poison wind globadiers

Special:
5 Gutter Runners, poison, hand weapons,tuneling

Rare:
Warp Lightning Cannon
1997

Proszę o oceny ponieważ jest to mój pierwszy raport. Wynik bitwy 15:5 dla skavenów. Mój gienio nie zebrał się i straciłem przez to 500 pkt chyba...
Pragnę z góry jeszcze raz podziękować mojemu rywalowi za świetną bitwę :)
Ostatnio zmieniony 2 paź 2009, o 12:12 przez Dasieq, łącznie zmieniany 3 razy.
"Kobieta powinna być na tyle wykształcona, żeby przyciągnąć głupich mężczyzn i na tyle wulgarna, by kusić inteligentnych"

Myth
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3155
Lokalizacja: Warszawa, 8 Bila

Post autor: Myth »

Świetna bitwa i bardzo dobry opis Dawid, dzięki serdeczne jeszcze raz za super bitwę :-) Ostatnio bez magii, teraz jakoś bez umawiania się na potężnej magii, się dobrze zgadaliśmy ;-)

W bitwie ciekawe było jak zmieniała się szala zwycięstwa, na początku strasznie dominowałeś magią, bałem się, że nic mi nie zostanie z wojsk, bo śmieciuchów szybko zaczęło ubywać. Na moje szczęście w trzeciej turze nie miałeś już scrolli, a wtedy plaga zebrała swoje żniwo. W dodatki miałem sporo szczęścia ze zdawaniem panik, bo wszystkie ważniejsze oddziały je zdawały zazwyczaj (no chyba że zostały 5 szczurów z 25 w oddziale ;-) ). Jak słusznie napisałeś przegrana była przez jeden pechowy rzut, nie zebrałeś uciekającego generała z oddziałem, a to było bodajże 600 punktów (320 wódz+100 za jego zabicie+200 za oddział orków). Cóż kości to kości, bywa.

W ogóle to te Twoje machiny zrobiły straszną rzeź, biedni clanraci praktycznie wyparowali pod ich naporem, Dobrze, że chociaż zdążyłem zabrać stamtąd mojego inżyniera.

Jeszcze raz: bardzo dobra bitwa, super atmosfera gry, dzięki serdeczne :-)

Awatar użytkownika
Dasieq
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 151
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post autor: Dasieq »

A najbardziej mnie bolało że ci twoi elektrycy od 1 tury byli na 1 ranie i żyli tak długo xP
to było 500 pkt bo społowiłeś mi ten oddział,znaczy że 500 bym zachował xD
Było super i tak!
Ostatnio zmieniony 2 paź 2009, o 11:45 przez Dasieq, łącznie zmieniany 1 raz.
"Kobieta powinna być na tyle wykształcona, żeby przyciągnąć głupich mężczyzn i na tyle wulgarna, by kusić inteligentnych"

Myth
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3155
Lokalizacja: Warszawa, 8 Bila

Post autor: Myth »

Pewnie ;-)

Tylko nie wiem jak zrobić, żeby na następny raz pamiętać o dzwonieniu dzwonkiem co turę, a nie raz na bitwę... :lol2:

Awatar użytkownika
Gniewko
Masakrator
Posty: 2320
Lokalizacja: czasem Bielitz, czasem Breslau

Post autor: Gniewko »

Jak na pierwszy raport wyszło całkiem spoko, dobrze, że tekst jest podzielony na akapity - jest przez to dużo bardziej czytelny. Zauważyłem kilka błędów ortograficznych, ale jest ich naprawdę niewiele. Zachowany chronologiczny przebieg walki, fajnie dodana otoczka fabularna, imiona bohaterów, etc. Oby tak dalej :)
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.

ODPOWIEDZ