Graniczny Incydent

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Ivo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 168
Lokalizacja: Wrocław

Graniczny Incydent

Post autor: Ivo »

Kapitan von Hilder właśnie kończył zakładać zbroję. Był z niej niezwykle dumny, bowiem pochodziła ona z meteorytowego żelaza- niezwykle rzadkiego surowca, który nadaje zbroi niewyobrażalną ochronę i twardość. Raz jeszcze sprawdził miecz u pochwy.
Franz von Hilder był wysokim mężczyzną, miał długie,kruczoczarne włosy i duże, bystre oczy. Pochodził z zamożnego rodu. Jego ojciec był doradcą na dworze samego szalonego Mariusa- księcia elektora Averlandu.Z racji tego Franzowi była przeznaczona wojaczka w armii żółto-czarnych. Dzięki wielu sukcesom, wysokim zdolnościom dowódczym, charyźmie i trafności podejmowanych decyzji szybko awansował do pozycji Kapitana. Właśnie teraz był na misji. Krasnoludy z Karaz-a-Karak, w tych ich górskich twierdzach, nie mogą uprawiać żadnych zbóż. Więc muszą je odkupywać od ludzi, którzy chytrze wykorzystali to, że mają monopol i narzucili kurduplom wysokie ceny. Ale skąpce z gór wolą głodować niż kupić zboże za taką cenę. Jednak zdesperowana grupa krasnoludów z twierdzy postanowiła zdobyć zboże. Przekroczyli Przełęcz Czarnego Ognia równo 5 dni temu. Weszli do wioski od Grenzstadt o około 80 km. Wszystkich mieszkańców zapędzili do największej stodoły w mieście. Spalili stodołę i zabrali zboże. Jedyny który ocalał to myśliwy- Vincent Goth, który wracał z polowania. Pojechał do Grenztadt jak najszybciej mógł i tamtejszemu prefektowi przekazał wiadomość. Z miasta wysłano właśnie Franza by wziął zapłatę od krasnoludów w postaci krwi. 2 Dni gonił powolnych złodziei, aż w końcu dzisiaj mieli ich złapać.
Kapitan siedział wygodnie na łóżku i czekał na swojego heralda. Rozmyślał o tym, że już niedługo zima i wreszcie wróci do domu.Przynajmniej na chwile. Z zamyślenia wyrwał go głos heralda:
-Herr Hilder! Już czas!
-Dobrze.
Franz wyszedł z namiotu na świeże powietrze. Dopiero teraz poczuł jak duszno było w namiocie. Słońce leniwie wisiało nad horyzontem. Wiatr lekko targał sztandary i proporce. Jego skromny batalion ustawił się zgrabnie przed obozem , gotów do wymarszu. Kapitan von Hilder dosiadł swojego pegaza- Tangana. Piękny, brązowy koń ze skrzydłami był jego najlepszym przyjacielem. Franz zgrabnie podleciał na przód armii.
-Wymarsz- powiedział spokojnie acz wystarczająco głośno by usłyszeli go wszyscy żołnierze. Droga była prosta. Teren miał coraz więcej roślinności, w końcu oddalali się od przełęczy.
W końcu, po niecałej godzinie, von Hilder zobaczył Krasnoludy. Były gotowe do walki. Zatrzymał armię i wziął lunetę- cudowny wynalazek inżynierów z Nuln. Powoli obejrzał pole, na którym dojdzie do starcia. Po stronie ludzi stał mały lasek, kołysany przez wiatr który się nagle zerwał. Kapitan ściągnął lejce i zleciał trochę niżej. Znów zlustrował pole. Na samym środku płynęło jeziorko. Na lewej flance po stornie krasnoludów stała górka. Na prawej flance wyrastał zagajnik a po stronie ludzi wzniesienie. Von Hilder spojrzał na Krasnoludy. Były już ustawione. Na górce stała katapulta, pod nią 10 kuszników z Thanem, który dumnie niósł sztandar bitewny. W centrum ustawili się Młótownicy z następnym Thanem, można to było poznać po starannie splecionej, białej brodzie. Za nimi stała armata przy której docucano właśnie jednego pijanego obsługanta. Za lasem ustawili się następni kusznicy. Franz szybko zaczął wydawać rozkazy. Równo naprzeciwko ustawił kuszników, co by widzieli cały pole bitwy. Za nimi stanął Mag Bitewny- Sigismund Gretto. Obok równo ustawili się rycerze zakonni i swoimi gestami prowokowali Młotowników. Na górkę wjechała właśnie armata, a wcześniej rakietnica. Po prawej stronie górki ustawili się Rajtarzy. Zaś sam Kapitan stanął za lasem, naprzeciwko wrogiej katapulty.
W końcu prowokowani Młotownicy nie wytrzymali i szaleńczo rozpoczęli bieg na rycerzy. Wystrzeliła też cała bateria krasnoludzka. Armata nie trafiła, a to wszystko przez tego pijanego krasnoluda ,który w ostatniej chwili oparł się o lufe i zmieniał kierunek lotu. Wtedy pozostali obsługanci go związali i musieli se radzić we dwójkę. Niestety na drugiej flance ,katapulta nie miała takich problemów celny strzał i padł jeden rycerz. Umarł szybko i cicho lecz gdyby nie wiatr, który teraz naprawdę szalał nie skończyłoby się na jednym. Na prawej flance kusznicy oddali salwę, pod którą zginęło 2 Rajtarów. Wszystko działo się tak szybko, że Franz nie zdążył wydać żadnego rozkazu. Krasnoludy były bardzo dobrze zorganizowane, przecież to wszytko działo się w zaledwie 30 sekund. Dopiero teraz zdołał coś konkretnego rozkazać. Wzniósł się do góry, ale szybko nim zakołysało. Tangan nie radził sobie z wiatrem. Kapitan zręcznie wylądował w lesie. Zamierzał przeczekać wiatr,a na dodatek był tu bezpieczny. Niestety musiał stąd strasznie wrzeszczeć, żeby go usłyszeli podkomendni. Po krótkich instrukcjach rycerze zakonni zamarkowli szarżę na Młotowników, po czym zmienili kierunek galopu i skierowali się na armatę. Rajtarzy natomiast schowali się przed kusznikami za zakonnymi. Kusznicy wystrzelili swe bełty do krasnoludzkich kuszników i mimo niekorzystnego wiatru zabili 4. Jednak morle, które dawał sztandar armijny zatrzymały kuszników na swoich pozycjach. Rakietnica natomiast nie miał tyle szczęścia i zwiało ją okropnie. Franz spojrzał na centrum walki. Rycerze zbliżali się coraz bardziej do działa, a rajtarzy okrążyli Młotowników. Ci obracali się właśnie do rycerzy. W jednym niemal momencie wystrzelili kusznicy. Obu armi. Krasnoludzcy do zakonnych, ludzcy do elitarnych krasnoludów z młotami. Nie zginął żaden krasnolud natomiast 2 rycerzy padłobez życia na klepisko.
Sigismund Gretto parsknął z irytacji. Po raz kolejny te pieprzone pokurcze roziwły wiatry magii.
Franz von Hilder spojrzał na sztandary. Wreszcie wiatr się uspokoił, kusznicy oddali salwę ,więc teraz był idealny moment na wyjście z kryjówki. Kapitan poderwał pegaza do lotu a zaraz potem do szarży na kuszników. Chwila wydawała mu się wiecznością. Jakby czas zastygł. Widział wtedy przerażone twarze krasnoludów. Przebił kopią gardło jednego i brzuch następnego kusznika, po czym wyciągnął miecz. Odciął nim głowy następnym dwóm pokurczom. Wzniósł się znowu w przestworza. Po czym znowu zanurkował. Miejsce, z którego przed chwilą startował było całe w posoce. Spojrzał na trupy. Brody były pozlepiane krwią. Reszta to powyginane zbroje (U krasnoluda w końcu nic więcej nie widać). Von Hilder teraz wybrał sobie na cel Thana. Ten jednak sprytnie zamachnął się sztandarem i zwalił Franza z siodła. Pegaz na szczęście wylądował spokojnie trochę dalej i zaczął szarżę. Mimo bulu i pewnie połamanych żeber kapitan wstał podniósł miecz i stanął oko w oko z Thanem. Franz zrobił krok do przodu, po czym wypad i pchnięcie . Krasnolud tylko zrobił krok do tyłu i spróbował zmiażdżyć marną człeczynę. Franz przeturlał się na bok na raz wstając i nogą przytrzymał młot Thana. Poczył ogromnym zamachem przeciął krasnoluda na pół. Spojrzał na pozostałą dwójkę kuszników. Już nie żyli. Pegaz właśnie wykończył drugiego. Von Hilder podniósł sztandar, wydał przerażający wrzask i kolanem złamał go na pół. Chwile później ze strony Imperialnych strzelców dobiegł okrzyk radości. Franz spojrzał na pole walk. Żyrokopter, który właśnie wyleciał z lasu wystrzelił płomieniami w Rajtarów, którzy szarżowali na Młotowników. Jednak jakimś cudem nie zginął ani jeden. Chwile potem latająca maszyna krasnoludów stanęła w płomieniach po tym jak magowi udało się wreszcie przywołać deszcz ognia.
Rycerze właśnie dobijali obsługę działa, niestety sami też ginęli pod młotami krasnoludów. Nagle ogromny świst przeszył powietrze nad głową Franza. Chwile potem przeraźliwe wrzaski dobiegły do uszu kapitana. Spojrzał w ich stronę. Zginęło dwóch kuszników. Została po nich jedynie plama krwi.
-AAAAAAAAAAAA!!!!!-zawył von Hilder gdy po poderwaniu do lotu pegaza zanurkował na obsługę katapulty...
Ernst Hahn- pierwszy rycerz zakonu wschodzącego słońca- wiedział ,że nie jest dobrze. Mimo, że rajtarzy zabili następnego krasnoluda to życie straciło również kolejnych dwóch rycerzy. Młoty krasnoludów wznosiły się i opadały bezlitośnie zabierając cora to nowe żniwo śmierci. W końcu umarł ostatni rycerz i rajtar. Krasnoludy głośno wiwatowały. Nagle wiwaty przerwał jęk umierających . To armata idealnie trafiła w Młotowników. Jedynego, który przeżył Thana -zabili kusznicy. Teraz to po stronie Imperium wiwatowano.
Franz von Hilder dobił ostatniego z trzech obsługantów. Rozejrzał się po polu walki. Żaden krasnolud nie przeżył. Ostatni kusznicy zginęli rozerwani przez rakietnice. To było pełne zwycięstwo. Krasnoludy zginęły za zboże. Niezbyt chwalebna śmierć, no ale sami sobie taką wybrali. Zboże było w prowizorycznym spichlerzu za górką.
Franz przegrupował oddziały ,rozkazał zabrać zboże i powrócić do obozu. Uf. Chyba ma spokój do wiosny...

Awatar użytkownika
gervaz
Kretozord
Posty: 1517

Post autor: gervaz »

Fajna bitwa, fajny raport - podobało mi się zwłaszcza fabularne opisanie rzutów kostek (tzn. wiatr znoszący strzały z katapulty :)) ). Gdyby do tego dodać jeszcze zdjęcia ładnie pomalowanych figurek...
Ale moje wątpliwości budzi lądowanie pegaza w lesie... wydaje mi się, że to nielegalne...

Awatar użytkownika
Kolumb
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 163
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kolumb »

Fajny raport:D
Zgadzam się z gervazem, fajne opisanie rzutów kostek
Życie jest jak papier toaletowy. Długie,szare i do dupy.

Awatar użytkownika
Arbiter Elegancji
Niszczyciel Światów
Posty: 4807
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arbiter Elegancji »

raport calkiem spoko gdyby nie ten fragment:
Ivo pisze:Wszystkich mieszkańców zapędzili do największej stodoły w mieście. Spalili stodołę i zabrali zboże
zdecydowanie nie pasuje do dwarfów (do DE pasowałoby idealnie).
No i szkoda że nie ma zdjęć.
Barbarossa pisze:Piszesz o pozytywnych wypowiedziach ludzi z Heelenhammera, którzy "zjedli zęby na WFB" - sorry, ale zęby na WFB to zjadłem ja, a to są angielscy gracze, których wiele razy bez problemów rozjeżdżaliśmy bo nigdy nie ogarniali na takim poziomie, jak top w Polsce. Ci ludzie nie są dla mnie ekspertami, to leszcze z podcastem..

Awatar użytkownika
Grunaldi
Mudżahedin
Posty: 313
Lokalizacja: Wrocław Castle Town

Post autor: Grunaldi »

Widać nie czytałeś Grudge Bearer'a tam była podobna sytuacja , syn króla z Zhufbaru chciał pomścić ojca zdradzonego przez ludzi i omal nie wymordował niewinnych mieszkańców zamku .

Awatar użytkownika
Solider
Falubaz
Posty: 1433
Lokalizacja: Świdnica/Warszawa

Post autor: Solider »

Fajnie się czytało raport, tylko szkoda, że nie ma zdjęć. Mógłbyś chociaż jakiś plan rozrysować i wrzucić. Generalnie =D>
"Three things make the Empire great: faith, steel and gunpowder".

- Magnus the Pious
Dymitr do Lohosta pisze:Wrocław nie jest częścią Śląska, który jest powszechnie rozumiany jako Górny Śląsk, geograficzny matole
No, nie inaczej !!!

Ivo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 168
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ivo »

Zdesperowane, głodne krasnoludy nie mogły zostawić świadków więc zabili ich tak, by nikt się nie połapał kto to zrobił. Spalenie jest bardzo uniwersalne.

A co do planu to na rozstawieniu wyglądało to tak:
Obrazek

Awatar użytkownika
Solider
Falubaz
Posty: 1433
Lokalizacja: Świdnica/Warszawa

Post autor: Solider »

No i widzę, że jak się chce to można :wink: Plan bardzo fajn i przydatny. Dzięki.
"Three things make the Empire great: faith, steel and gunpowder".

- Magnus the Pious
Dymitr do Lohosta pisze:Wrocław nie jest częścią Śląska, który jest powszechnie rozumiany jako Górny Śląsk, geograficzny matole
No, nie inaczej !!!

Kraggo
Chuck Norris
Posty: 585

Post autor: Kraggo »

Pociesza tylko fakt, że krasnoludy tanio skóry nie oddały :)

Raport okej, jednak 'młotownicy' to dość niewdzięczny zwrot jak dla mnie ;)

Ivo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 168
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ivo »

Oj krasnoludy rzeczywiście tanio skóry nie oddały. Młotownicy to rzeczywiście dziwna nazwa. Myślałem nad Młotodzierżcy ale to dla Sigmara jest zarezerwowane :wink: Ale jaki jest polki odpowiednik Hammerers? Kto ma polskiego booka? przyznać się :wink:

Waldi
Masakrator
Posty: 2026

Post autor: Waldi »

To by była chyba Gwardia królewska ale nie jestem pewien (oni akurat walczą młotami).

Awatar użytkownika
Kolumb
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 163
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Kolumb »

Racja, Gwardia Królewska walczy młotami. Co do ,,młotowników" uważam, że to bardzo ciekawa nazwa.
Życie jest jak papier toaletowy. Długie,szare i do dupy.

Awatar użytkownika
Rainhold
Chuck Norris
Posty: 402
Lokalizacja: Biała Podlaska

Post autor: Rainhold »

To może młoty, młotki, tłuki? :lol2:
Given the choice, whether to rule a corrupten, failing empire or to chalange the fate through another throw, a better throw against one's desteny, what wos a king to do?

Awatar użytkownika
Watcher
Chuck Norris
Posty: 393
Lokalizacja: Chodzież

Post autor: Watcher »

Może jednak młotnicy. Definicja nie ujmuje wojowników, ale sam wyraz istnieje.

smigol
Wałkarz
Posty: 99
Lokalizacja: Piaseczno k. Wa-wy

Post autor: smigol »

Młotodzierżcy!!!
Tuitio Fidei et Obsequium Pauperum - Dewiza Joannitów.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ivo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 168
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ivo »

O nie! Młotodzierżca jest tylko dla Sigmara. A nie dla zakichanych kurdupli :wink:

Awatar użytkownika
Bayard
Chuck Norris
Posty: 404
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Bayard »

Ivo pisze:O nie! Młotodzierżca jest tylko dla Sigmara. A nie dla zakichanych kurdupli :wink:
A od kogo Sigmar dostał młot? :P
Mój blog: http://arsbelli.blogspot.com/
"Kiedy atakujecie- wyjcie jak furie!"- Thomas "Stonewall" Jackson

Ivo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 168
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Ivo »

1:0 dla ciebie :wink: Ale nie zmienia to faktu, że tylko Sigmar będzie młotodzierżcą.

Awatar użytkownika
Grunaldi
Mudżahedin
Posty: 313
Lokalizacja: Wrocław Castle Town

Post autor: Grunaldi »

Hmmm... każdy kto dzierży młot jest młotodzierżcą :P .

Awatar użytkownika
KrzysiekW
Wielki Śląski Ninja
Posty: 3850
Lokalizacja: Pilchowice, Klub "Schwarze Pferd"

Post autor: KrzysiekW »

A, zaprawdę powiadam Wam, ten kto dzierży tu panel moderatora i moc usunąć każdego posta będzie modem.
Zatem rzeczę Wam - porzućcie czcze dysputy o młotach, a prędzej radość mi uczyńcie, pisząc jakiś zacny a godny tego miejsca opis batalii. :)

ODPOWIEDZ