Mg - bóg czy zwykły śmiertelnik
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Mg - bóg czy zwykły śmiertelnik
Ave
Jest to ciekawy temat, mianowicie jaka władza powinna przysługiwać mistrzowi gry. Czy powinna to być władza boska, czyli mistrz gry może wszystko i jest wyrocznią dla graczy, czymś na co nie mają wpływu, czy powinien pomagać BG i ich postaciom, być dobrym ojcem który rozumie błędne decyzje graczy, czy karać surowo za każdą nieprzemyślaną akcję.
Ja wypowiem się jako mistrz gry, który jest uważany przez graczy za jednego z bardziej chamskich mistrzów gry, z jakimi mieli styczność, jednak sesje moje im się podobają. Moim zdaniem mistrz gry powinien być dla gracza bogiem, czymś czegoś nie można pojąć, czymś z czym nie można się kłócić, po prostu coś się dzieje i tak jest. Kiedy ja gram a ktoś inny prowadzi , nie wkurzam się że na przykład drzwi są zamknięte chociaż chwilę wcześniej były otwarte ( wtedy myślę: albo mu się wcześniej pomyliło, albo ktoś wykorzystał naszą nieuwagę i zamknął ). Dlatego nie zwracam większej uwagi na jęki graczy gdy mówią : tak pewnie, ciekawe co jeszcze ( to było podczas wejścia na pole, gdzie jakiś nekromanta zaczął ożywiać szkielety, a oni widzieli tylko jakieś głowy wystające na polu, które było miejscem antycznej bitwy ).
A jaki jest Wasz stosunek do tej sprawy?
Jest to ciekawy temat, mianowicie jaka władza powinna przysługiwać mistrzowi gry. Czy powinna to być władza boska, czyli mistrz gry może wszystko i jest wyrocznią dla graczy, czymś na co nie mają wpływu, czy powinien pomagać BG i ich postaciom, być dobrym ojcem który rozumie błędne decyzje graczy, czy karać surowo za każdą nieprzemyślaną akcję.
Ja wypowiem się jako mistrz gry, który jest uważany przez graczy za jednego z bardziej chamskich mistrzów gry, z jakimi mieli styczność, jednak sesje moje im się podobają. Moim zdaniem mistrz gry powinien być dla gracza bogiem, czymś czegoś nie można pojąć, czymś z czym nie można się kłócić, po prostu coś się dzieje i tak jest. Kiedy ja gram a ktoś inny prowadzi , nie wkurzam się że na przykład drzwi są zamknięte chociaż chwilę wcześniej były otwarte ( wtedy myślę: albo mu się wcześniej pomyliło, albo ktoś wykorzystał naszą nieuwagę i zamknął ). Dlatego nie zwracam większej uwagi na jęki graczy gdy mówią : tak pewnie, ciekawe co jeszcze ( to było podczas wejścia na pole, gdzie jakiś nekromanta zaczął ożywiać szkielety, a oni widzieli tylko jakieś głowy wystające na polu, które było miejscem antycznej bitwy ).
A jaki jest Wasz stosunek do tej sprawy?
Myślę, że najwyraźniej nie budzi on zainteresowania współforumowiczów
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Może tak, a może po prostu został zasypany przez inne też ważne tematy
Może tak, a może po prostu został zasypany przez inne też ważne tematy
Mi się podobaLord Andre pisze:Ave
Co myślicie o tym temacie?
Eee to tylko tak się wydaje, tak naprawde to wszyscy są bardzo ciekawi, tyle że nie wiedzą co napisać.Myślę, że najwyraźniej nie budzi on zainteresowania współforumowiczów Wink
pozdr.
To ja się wypowiem z perspektywy gracza, który nie erpegował od dobrych trzech lat: MG jest dla graczy, nie na odwrót, a w grze chodzi o to, żeby świetną zabawę miały wszystkie strony. Jeśli gracze jęczą albo marudzą na MG, to znaczy, że mogą niedługo zastanowić się czy jest sens marnować parę godzin tygodniowo na czas spędzony pod przewodnictwem takiego buca.
Ja wiem, że jak ma się lat 14 albo 15, to się człowiek czuje jak bóg kiedy może zachować się jak cham i porządzić chociaż tę parę godzin trójką innych ludzi. Ale to żałosne jest.
Ja wiem, że jak ma się lat 14 albo 15, to się człowiek czuje jak bóg kiedy może zachować się jak cham i porządzić chociaż tę parę godzin trójką innych ludzi. Ale to żałosne jest.
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
- Zed Zediculus
- Mudżahedin
- Posty: 259
- Lokalizacja: Poznań
Tu popieram w 100% Tomasha. Po latach bycia MG nauczyłem się, że najlepiej dla rozgrywki, zabawy, klimatu jest wtedy, gdy MG jest "po stronie" graczy. Chodzi o to, że MG nie jestakimś chamem, który zrzuca na BG setki pułapek i potworów tylko dlatego żeby ich zabić. Lepiej napisać trudną przygodę i razem z graczami ją przejść. Dlatego w sesjach mam masę BN-ów i przez nich rozmawiam z graczami
Tylko czasem słyszę o któregoś BG: "Johann...ja czuję, że Ty wiesz więcej niż nam powiedziałeś...", ale wtedy wystarczy jakiś skurcz mięśni łydki, by gracza przywołać do porządku
Tylko czasem słyszę o któregoś BG: "Johann...ja czuję, że Ty wiesz więcej niż nam powiedziałeś...", ale wtedy wystarczy jakiś skurcz mięśni łydki, by gracza przywołać do porządku
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Osobiście wolę prowadzić tak, że gracze myślą że jako MG jestem przeciw nim. To zmusza ich do nowych pomysłów, doprowadza to do rywalizacji, w której jedna strona nie chce wygrać, tylko zdopingować graczy do lepszej rozgrywki.
Osobiście wolę prowadzić tak, że gracze myślą że jako MG jestem przeciw nim. To zmusza ich do nowych pomysłów, doprowadza to do rywalizacji, w której jedna strona nie chce wygrać, tylko zdopingować graczy do lepszej rozgrywki.
- Zed Zediculus
- Mudżahedin
- Posty: 259
- Lokalizacja: Poznań
MG przeciwko graczom? Moim zdaniem to się mija z celem. Gry RPG mają to do siebie,że gracze nie rywalizują ze sobą tylko wspólnymi siłami pokonują przeszkody. MG ma tylko być twórcą przygód i arbitrem, ale żeby był przeciwko graczom? To się mija z celem...
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Napisałem "pozornie przeciwko graczom" czyli tak naprawdę będę im pomagać naprowadzać, ale zawsze kreuje rozgrywkę tak, by gracze mieli jakieś przeciwnika, z którym mnie często personifikują. Dzięki temu gra ma troszeczkę więcej smaczku
Napisałem "pozornie przeciwko graczom" czyli tak naprawdę będę im pomagać naprowadzać, ale zawsze kreuje rozgrywkę tak, by gracze mieli jakieś przeciwnika, z którym mnie często personifikują. Dzięki temu gra ma troszeczkę więcej smaczku
Ja rozumiem o czym mówi Andre. Tomash opisał przypadek bardzo ekstremalny - bo faktycznie ważne jest, aby każdy się dobrze bawił. Jeżeli MG przesadza, to wystarczy mu zwrócić uwagę albo go zmienić Natomiast dwie sprawy których się nauczyłem jako MG:
1 Ważne jest, aby poczynania MG były przejrzyste: nawet jeżeli chcesz komuś dokopać to wszystko musi się trzymać kupy i mieć sens.
2 Nigdy nie da się wsztystkich zadowolić Zawsze ktoś będzie jęczał - tak są skonstruowani ludzie
Ja osobiście jestem też dość okrutnym mistrzem gry a to nie dlatego, że mam 14 lat i chcę porządzić wszystkim, ale przez moje zboczenie z Zew Cthulhu Sporo mistrzowałem Cthulhu i każdą sesyję widzę jak koszmar rodem z lovecrafta... Dość jednostronne ale taki styl, jestem już uwarunkowany
Fakt jest taki, że tak jak mówi Andre, ważne jest aby graczy mieli o co walczyć, nawet jeżeli mają stawać czasem w otwartej opozycji do MG. Bo tak bezstresowo i bezmyślnie to ja mogę sobie pojść na piwo po pracy z kumplami a nie kisić się u kogoś w pokoju i grać
1 Ważne jest, aby poczynania MG były przejrzyste: nawet jeżeli chcesz komuś dokopać to wszystko musi się trzymać kupy i mieć sens.
2 Nigdy nie da się wsztystkich zadowolić Zawsze ktoś będzie jęczał - tak są skonstruowani ludzie
Ja osobiście jestem też dość okrutnym mistrzem gry a to nie dlatego, że mam 14 lat i chcę porządzić wszystkim, ale przez moje zboczenie z Zew Cthulhu Sporo mistrzowałem Cthulhu i każdą sesyję widzę jak koszmar rodem z lovecrafta... Dość jednostronne ale taki styl, jestem już uwarunkowany
Fakt jest taki, że tak jak mówi Andre, ważne jest aby graczy mieli o co walczyć, nawet jeżeli mają stawać czasem w otwartej opozycji do MG. Bo tak bezstresowo i bezmyślnie to ja mogę sobie pojść na piwo po pracy z kumplami a nie kisić się u kogoś w pokoju i grać
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Ktoś mnie rozumie Inaczej jeżeli nastąpi pełna kooperacja między Mg a Bg to może to wyglądać tak: Nie masz kolczugi! Ukradli ci ją-- no to gdzie ją mogę znaleźć ?-- Myślę że dobrze będzie jeżeli poszukasz u Alfreda karczmarza " Wiem że nie o to chodzi, ale jeżeli decydujemy się na ekstremalną formę to tak mogło by być właśnie w grupie 13-14 latków.
Ktoś mnie rozumie Inaczej jeżeli nastąpi pełna kooperacja między Mg a Bg to może to wyglądać tak: Nie masz kolczugi! Ukradli ci ją-- no to gdzie ją mogę znaleźć ?-- Myślę że dobrze będzie jeżeli poszukasz u Alfreda karczmarza " Wiem że nie o to chodzi, ale jeżeli decydujemy się na ekstremalną formę to tak mogło by być właśnie w grupie 13-14 latków.
- Zed Zediculus
- Mudżahedin
- Posty: 259
- Lokalizacja: Poznań
No tak jak napisałeś Lordzie Andre to chyba nikt nie gra. To by była dopiero porażka...
Słuchaj ja znałem graczy, którzy czegoś takiego oczekiwali - ważne były tylko kostki dla nich. To najgorszy typ graczy - chcą przedmiotów, walki a wszystko pomiędzy to nuuuuda Nie chodzi mi o osoby skupione na mechanice, które lubią dużo rzutów oczywiście
Osobiście wolę bardziej interaktywne gry, jednak uznaję kości za potrzebne - bez wprowadzenia losowści żaden rpg (no może prócz cthulhu) nie ma sensu IMO.
Osobiście wolę bardziej interaktywne gry, jednak uznaję kości za potrzebne - bez wprowadzenia losowści żaden rpg (no może prócz cthulhu) nie ma sensu IMO.
-
- Chuck Norris
- Posty: 482
Ave
Racja, turlanie jest jak najbardziej konieczne. Czasami sam nie wiem jaki powinien być efekt rzutu, mam na myśli, że nie wiem co bym osądził gdyby nie pomógłby mi rzut. na przykład sytuacja, gdy Bg chcą przekonać jakiegoś przypadkowego przechodnia do powiedzenia co wie na jakiś temat. Wtedy jeżeli ten Bn nie odpowie im od razu, a oni naciskają, to ja nie wiem czy on ma tak mocną psychikę, żeby nie dać się przekonać ( bądź przekupić ), więc zarządzam test Ogd i po sprawie
Racja, turlanie jest jak najbardziej konieczne. Czasami sam nie wiem jaki powinien być efekt rzutu, mam na myśli, że nie wiem co bym osądził gdyby nie pomógłby mi rzut. na przykład sytuacja, gdy Bg chcą przekonać jakiegoś przypadkowego przechodnia do powiedzenia co wie na jakiś temat. Wtedy jeżeli ten Bn nie odpowie im od razu, a oni naciskają, to ja nie wiem czy on ma tak mocną psychikę, żeby nie dać się przekonać ( bądź przekupić ), więc zarządzam test Ogd i po sprawie
- Zed Zediculus
- Mudżahedin
- Posty: 259
- Lokalizacja: Poznań
Co do rzucania kośćmi to nie ma dyskusji. Na tym mechanika tych gier polega. Nie można oczywiście sprowadzać wszystkiego tylko do kulania. Wolę zawiłą przygodę w której trzeba sporo pomyśleć. W takich przygodach rzutów kością jest niewiele (oprócz testów przekupstwa, zdobywania informacji itp).
Natomiast w walce rzuty to podstawa...
Natomiast w walce rzuty to podstawa...
Ja właśnie walkę staram się upraszczać jak najbardziej - nie ma to jak zabijać przez godzinę pokój pełen szkieli bez żadnych narzędzi masowej destrukcji
Natomiast to o czym wspomniałeś Andre czy testy inicjatywy w celu zauważenia np czyjegoś ruchu w cieniu itp - do tego typu akcji stosuję kości.
Przyznam, że czasami to utrudnia sprawę, kiedy zdaża się bardziej liniowy fragment przygody (albo nieprzespana noc poprzednia) i wtedy rzuty często psują mi plany, co muszę nadrabiać miną
Natomiast to o czym wspomniałeś Andre czy testy inicjatywy w celu zauważenia np czyjegoś ruchu w cieniu itp - do tego typu akcji stosuję kości.
Przyznam, że czasami to utrudnia sprawę, kiedy zdaża się bardziej liniowy fragment przygody (albo nieprzespana noc poprzednia) i wtedy rzuty często psują mi plany, co muszę nadrabiać miną