![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Edlin, schodząc z Areny na stały grunt skaveńskich podziemi, miał mieszane uczucia. Z jednej strony, ulżyło mu że wydostał się w końcu z tego przeklętego świdra, plującego odłamkami kruszonych skał i wydającego nieludzki hałas. Z drugiej zaś, będąc dosłownie wyrwanym na powierzchnię, na krótko zasmakował letniego wieczoru. I chociaż sama walka trwała tylko kilka minut, Edlin delektował się każdą sekundą. Chciwie wdychał rześkie, wieczorne powietrze, jego wzrok zaś napawał się paletą oszałamiających kolorów otaczającego ich lasu, tak pięknie zielonego w porównaniu z obrzydliwym skaveńskim miastem. I mimo że wcześniej nie chciał tego wyznać przed sobą, teraz wiedział, że tęsknił za powierzchnią.
- Jeśli wyjdę z tego żywy - rzekł do Harrena w drodze do tawerny - Już zawsze będę doceniał dziką przyrodę.
- Ekolog się znalazł - prychnął Harren w odpowiedzi - Powiedz lepiej, jako profesjonalista i znawca, co sądzisz o walce ?
Wprawdzie Edlin bardziej skupiał się na oglądaniu widoków niż na samym pojedynku, ale mimo tego udało mu się zauważyć co nieco.
- Tak jak mówiłeś, wampir był kompletnym amatorem. Brak jakiekolwiek treningu i samodyscypliny zadecydował o jego klęsce. Chłopak zmarnował swój potencjał, bo taka zatrważająca siła i wytrzymałość w połączeniu z bojowym wyszkoleniem mogłaby działać cuda. A tak dał się zaszlachtować babie. Poniżające.
Harren spojrzał na kompana z ukosa, uśmiechając się lekko. Już wcześniej zauważył u Edlina ciekawą manierę. Otóż, w życiu codziennym najemnik mógł chlać piwo, gadać o dziewkach i generalnie zachowywać się jak na normalnego faceta przystało. Ale gdy rozmowa schodziła na tematy walki i zabijania, z Edlina wychodziła jego prawdziwa natura. Natura płatnego mordercy, zimnego profesjonała, bezgranicznie oddanego swojej pracy. Wtedy przestawał się uśmiechać, jego głos nabierał beznamiętnej, rzeczowej barwy, a oczy zaczynały niepokojąco błyszczeć. Ciekawe, pomyślał Harren, ile wysiłku musi wkładać, żeby utrzymać w sobie tę resztkę człowieczeństwa ? Żeby nie przyznać wszem i wobec, że zabijanie go po prostu fascynuje ?
Zdążyli dojść do karczmy. Tradycyjnie zamówili piwo i coś do żarcia.
- Ciekawe, ile potrwa przerwa między walkami ? - Zastanawiał się Harren.
- Rozbujanie tego chędożonego wiertła pewnie trochę zajmuje, więc obstawiam, że kilka godzin. Powiem ci szczerze, że nie mogę się doczekać.
Harren uśmiechnął się zagadkowo.
- Czego ? Krwi i bebechów rozwleczonych po piasku ?
Nie, pomyślał Edlin. Widoku słońca.