to byś się pochwalił na podforum dow i jakiś raporcik skrobnąłBruenor Battlehammer pisze:Hehe. Ja dziś byłem na lokalu - malutki turniejik na 1k. Ludzie robili duże oczy jak mówiłem im jaką armią gram - DoW, ale jak widzieli co na stół wystawiam to od razu gratulowali podejścia w rozpisce miałem 24 halflingi, hotpota, dwie kawy i pikemenów...A najśmieszniejsze, że wszyscy naokolo trzymali kciuki za mnie i moje dzielne niziołki Chyba był to mój najfajiejszy turniejik w życiu - zero presji tylko czysta zabawa...A wynik nie był według mnie najgorszy: 7:13 ze strzelajacymi krasiami, 9:11 z strzelającymi WE i 16:4 z normalnymi WE. W sumie byłem coś koło 7-8 miejsca na 18 uczestników
warhammer
- Czcigodny z Gisoreux
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 124
- Lokalizacja: Gisoreux, Bretonia
Heh! Jak kiedyś grałem Chaosem to namiętnie wystawiałem rydwany (na 1500 pkt minimum były dwa), gdyż uwielbiam te oddziały! Kumpel stwiedził, że to do bani i nic nie zdziała, do czau gdy rozbiły mu one oddział kawalerii imperialnej. Cóż to była za szarża! A w Bretonnii preferuje dwa oddziały men-at-arms i youmenów. I oczywiście Trebuchet! Podstawa armii Pozdraiwam klimaciarzy!
Ja gram rzadko, z reguly nie zalezy mi jakoś strasznie na wygranej, ale na dobrej, uczciwej zabawie. I mówiąc "uczciwej" mam na mysli tez rzuty kostkami, bo jednak podupcone kostki potrafia zdenerwować . Właśnie to, co mnie najbardziej wkurza, to pechowe rzuty kośćmi. A rzuty najczęściej mam albo masakryczne, albo strasznie pechowe .
Inna sprawa, że skoro gram rzadko, to nie gram też jakoś wspaniale. Z tego powodu nie spinam się jakoś specjalnie, bo wiem, że i tak z bardzo dobrym graczem nie mam szans. Jak już idę na turniej, to żeby pograć kilka bitew dziennie, a nie żeby przemielić każdego kto się napatoczy (na co i tak nie mam szans ).
Problem w tym, że podejście przeważnie jest niewłaściwe - jeśli ktoś przyjdzie z rozpą powszechnie uważaną za słabą (np. słaba jednostka, brak jakiejś ogranej i potężnej itd), to inni gracze o wyżyłowanych po setkach testów rozpach zacierają rączki i mruczą "warzywko warzywko mniam mniam mhrrr". Wiadomo, jest takich dość mało(a jak juz są, to i tak nikt się do tego otwarcie nie przyzna ), ale jak się jakiś trafi to jest nieprzyjemnie .
A co do armii - preferuję raczej dużych biców, więc mam już 100 orków (jeszcze tylko 20 do sklejenia! yeah!), a gobasy to mięsko armatnie. A heros gobliński inny niż caddy? Wolę zginąć .
Ja się chyba w końcu wybiorę tuż po świętach na turniej na 1k, jako że ma być. O ile się odbędzie . Bo coś u nas to bywa różnie.
joł!
Inna sprawa, że skoro gram rzadko, to nie gram też jakoś wspaniale. Z tego powodu nie spinam się jakoś specjalnie, bo wiem, że i tak z bardzo dobrym graczem nie mam szans. Jak już idę na turniej, to żeby pograć kilka bitew dziennie, a nie żeby przemielić każdego kto się napatoczy (na co i tak nie mam szans ).
Problem w tym, że podejście przeważnie jest niewłaściwe - jeśli ktoś przyjdzie z rozpą powszechnie uważaną za słabą (np. słaba jednostka, brak jakiejś ogranej i potężnej itd), to inni gracze o wyżyłowanych po setkach testów rozpach zacierają rączki i mruczą "warzywko warzywko mniam mniam mhrrr". Wiadomo, jest takich dość mało(a jak juz są, to i tak nikt się do tego otwarcie nie przyzna ), ale jak się jakiś trafi to jest nieprzyjemnie .
A co do armii - preferuję raczej dużych biców, więc mam już 100 orków (jeszcze tylko 20 do sklejenia! yeah!), a gobasy to mięsko armatnie. A heros gobliński inny niż caddy? Wolę zginąć .
Ja się chyba w końcu wybiorę tuż po świętach na turniej na 1k, jako że ma być. O ile się odbędzie . Bo coś u nas to bywa różnie.
joł!
Ojj, tak to napewno niebędzie .problem w tym zeby bylo odwrotnie zeby wlasnie sie umawiac ewentualnie na treningi a domyslnie grac for fun. Jak się zawsze gra.
Parówka ma być 2x1000. 28.12 chyba to było.Ja się chyba w końcu wybiorę tuż po świętach na turniej na 1k, jako że ma być. O ile się odbędzie Very Happy. Bo coś u nas to bywa różnie.
mozna. tylko najpierw trzeba sponsora znalezc, ktory Ci oplaci organizacje. bo przy niskich cenach biletow i niskiej frekwencji pojdziesz z torbami...TruePunk pisze:wystarczy zrobic turniej bez nagrod, z niskim wpisowym, nie zgloszony do ligi.
"I fart in your general direction"
My sobie na slasku jakos radzimy.. 20.01 zapraszamy na Giszowiec - 2500pkt, wpisowe cale 2pln. Sponsorzy: Babcia Killi ktora robi smalec dla uczestnikow turnieju; wiecej nie stwierdzono. Dostepna kawko-herbatka za free podczas imprezy.Szaman pisze:mozna. tylko najpierw trzeba sponsora znalezc, ktory Ci oplaci organizacje. bo przy niskich cenach biletow i niskiej frekwencji pojdziesz z torbami...TruePunk pisze:wystarczy zrobic turniej bez nagrod, z niskim wpisowym, nie zgloszony do ligi.
Turniej oczywiscie jest jednodniowy - ale mimo wszystko. W chwili gdy lokal zalatwimy za darmo (a wszelakie MDKi itd ochoczo sie na to zgodza - oni sie przeciez spowiadaja ze swej dzialalnosci) i nie tworzymy sami sztucznych kosztow, to nie widze problemu
sztuczne koszty? oplata za sale zazwyczaj nie jest niczym sztucznym. a to sa najwieksze koszta na turniejach lokalnych - jak masz sale za free albo za pol-darmo to mozesz mowic o bardzo tanich turniejach, w innym przypadku trzeba skas miec pieniadze.
No w nowym, lepszym roku w Bedzinie chyba znow cos robic bedziem (Klaudiusza pogonie, i powinno sie udac:P)quas pisze:dokladnie TruePunk
w naszej okolicy mamy farta-udaje sie robic turnieje po kosztach ->zarowno Bard( ma mozliwosci na 10-12stolow) jak i Giszowiec
swego czasu takze w Bedzinie w bibiotece (b.fajne turnieje)
Odnosnie oplat za sale - no jesli trza placic, to faktycznie jest gorzej. Ale jesli poszwendac sie po domach mlodziezowych, osrodkach kulturach itd to chyba powinno sie zawsze cos znalesc - oni w koncu sa od tego zeby wspierac inicjatywy wszelakie, i sam wpis do akt ze mieli cos takiego na te 20-30 osob same w sobie sa motywacja.
No i zawsze mozna probowac zmiekczac urzednicze serca - np Krzysiek w Gliwicach robil pokazy dla dzieciakow figurkowe jakis czas; a gdy potem potrzebowal sali na turniej, to bez problemu ja otrzymal
w duzych miastach jest duza polityka i wladze miejskie nie sa juz tak sklonne na "sponsoring". BTW jesli firma taka jak GW chce sale wynajac, to ktory urzad wynajmie za darmo?
a w domach kultury ciezko sale na 200 osob znalezc...
a w domach kultury ciezko sale na 200 osob znalezc...
"I fart in your general direction"
"Odnosnie oplat za sale - no jesli trza placic, to faktycznie jest gorzej"
Na Giszowcu też trzeba. Mało, ale zawsze.
A brak nagród czy nieliczenie turnieju do ligi to średni pomysł na wymuszenie klimatycznych rozpisek. Pobożne życzenia...
Jak komuś zależy przede wszystkim na zwycięstwie, to będzie żyłował rozpiski i na turnieju bez nagród, i w trakcie gier towarzyskich i na GT, gdzie gra się o wyjazd do Anglii.
Można premiować niestandardowe armie wprowadzając CS albo uznaniowe "respect points" czy coś w tym stylu.
Na Giszowcu też trzeba. Mało, ale zawsze.
A brak nagród czy nieliczenie turnieju do ligi to średni pomysł na wymuszenie klimatycznych rozpisek. Pobożne życzenia...
Jak komuś zależy przede wszystkim na zwycięstwie, to będzie żyłował rozpiski i na turnieju bez nagród, i w trakcie gier towarzyskich i na GT, gdzie gra się o wyjazd do Anglii.
Można premiować niestandardowe armie wprowadzając CS albo uznaniowe "respect points" czy coś w tym stylu.
Wtedy trzeba regulaminem zmniejszyć liczbę graczya w domach kultury ciezko sale na 200 osob znalezc...
Ano, ano, wiem cos o tym zyjac w aglomeracji majace 2,2mln mieszkancow.
No domyslne jest, ze miedzy 20 a 200 osob sa pewne roznice. Ale ja nie sugerowalem przeciez zeby tygodniowe mastery o skali europejskiej robic w cenie do 10pln.
Ale, z tego co kojarze, w temacie chodzi o to, jak zrobic zeby turnieje nie byly skupiskami blizniaczych, wymaksowanych armii; tylko zeby zmienic podejscie na tyle, zeby czasem byly imprezy 4fun.
I prawda jest taka - jesli zrobimy impreze po kosztach (nawet gdy kosztem jest wynajecie sali, i wejsciowka wyniesie X pln, gdzie X=koszt/(ilosc zgloszonych wczesniej gracz-5) ); bez nagrod ani innych gratyfikacji - to wtedy juz to, czy bede pierwszy czy ostatni zejdzie na dalszy plan, bedzie zas okazja do odkurzenia figurek z polki ktore pomimo fajnego fluffu sa nieuzywane na codzien. I to juz bedzie przynajmniej czesciowe rozwiazania problemu poruszanego przez Murmandamusa
No domyslne jest, ze miedzy 20 a 200 osob sa pewne roznice. Ale ja nie sugerowalem przeciez zeby tygodniowe mastery o skali europejskiej robic w cenie do 10pln.
Ale, z tego co kojarze, w temacie chodzi o to, jak zrobic zeby turnieje nie byly skupiskami blizniaczych, wymaksowanych armii; tylko zeby zmienic podejscie na tyle, zeby czasem byly imprezy 4fun.
I prawda jest taka - jesli zrobimy impreze po kosztach (nawet gdy kosztem jest wynajecie sali, i wejsciowka wyniesie X pln, gdzie X=koszt/(ilosc zgloszonych wczesniej gracz-5) ); bez nagrod ani innych gratyfikacji - to wtedy juz to, czy bede pierwszy czy ostatni zejdzie na dalszy plan, bedzie zas okazja do odkurzenia figurek z polki ktore pomimo fajnego fluffu sa nieuzywane na codzien. I to juz bedzie przynajmniej czesciowe rozwiazania problemu poruszanego przez Murmandamusa
Mea culpa, ja sie nie znam az tak dokladnie, ja nie wiem ; pJankiel pisze:"Odnosnie oplat za sale - no jesli trza placic, to faktycznie jest gorzej"
Na Giszowcu też trzeba. Mało, ale zawsze.
Na Arenie chyba bylo to dosc fajnie rozwiazane, poprzez wprowadzenie jakis tam pkt klimatu.. Gracze porownywali swoje oceny rozpisek - i ten ktory mial ich wiecej, mogl przerzucic w bitwie tyle k6 dowolnych ile wynosila roznica.Jankiel pisze: Można premiować niestandardowe armie wprowadzając CS albo uznaniowe "respect points" czy coś w tym stylu.
No ale to wymaga duzo wiekszego nakladu pracy ze strony organizatorow; przez co chociazby Killa uznal ze na Giszowcu stanowcze niet czemus takiemu ;p
I sorry za posta pod postem
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Wole już CS rodem z Wielkiej warzywnej Inkwizycji.
jak z takim nastawieniem przychodzisz na turnieje, to mi przykro dla mnie turniej ma byc przede wszystkim smiechem przy stole, wyglupami i dobra zabawa. wygrana jest gdzies daleko, daleko i tak naprawde czlowiek(przynajmniej ja) zaczyna o niej myslec gdy jest ona bardzo blisko(np. ostatnia bitwa na 1szym stole).Tomash pisze: na turnieju na pierwszym miejscu jest wygrana, sprawdzenie się z ludźmi z całego miasta czy Polski, natomiast dopiero na drugim rozmowy i śmiech przy stole.
a co do mysli przewodniej tematu, to mysle, ze niektorzy wlasnie za duzo uwagi przykladaja do wyciskiwania rozpisek itp. pozostawiajac cala reszte na drugim planie, a to jest imo blad. caloksztalt radosci z warhammera mozna czerpac jedynie zaznajac wszystkich jego aspektow oraz za pierwszorzedny cel w grze stawiac sobie dobra zabawe
Nigdy ze mną nie grałeś, prawda?Jerzyn pisze:jak z takim nastawieniem przychodzisz na turnieje, to mi przykro
Nie piszę jak ja podchodzę do gry - piszę o ogólnym stosunku do turniejów, zwłaszcza masterów. Na pierwszych stołach bywałem rzadko (chyba ze dwa razy) i nie była to wielka przyjemność, ale nie mam o to pretensji do przeciwnków - tak długo, jak długo grają fair.Jerzyn pisze:dla mnie turniej ma byc przede wszystkim smiechem przy stole, wyglupami i dobra zabawa. wygrana jest gdzies daleko, daleko i tak naprawde czlowiek(przynajmniej ja) zaczyna o niej myslec gdy jest ona bardzo blisko(np. ostatnia bitwa na 1szym stole).
Fajnie by było, gdyby tak było, ale tak nie jest, więc musimy jakoś z tym się pogodzić. Chcesz mieć zapewniony śmiech, wygłupy i dobrą zabawę - graj towarzysko albo wpadaj na nocki w środku dwudniówek. Na turnieju możesz natrafić na wyluzowanego przeciwnika (czego Tobie i sobie życzę), ale nie musisz i trzeba z tym żyć. Poza tym wyluzowany i przyjacielski koleś po drugiej stronie stołu nie kłóci się wcale z kolesiem, który ułożył mocną rozpiskę i chciałby ugrać jak najwyższe miejsce w turnieju - to często ta sama osoba.Jerzyn pisze:caloksztalt radosci z warhammera mozna czerpac jedynie zaznajac wszystkich jego aspektow oraz za pierwszorzedny cel w grze stawiac sobie dobra zabawe
Przykładem chociażby moja bitwa z Pasiakiem, z którym grałem w życiu raz, a była chyba to najfajniejsza (w sensie towarzyskim) bitwa, jaką grałem na BaltiConie, a jednocześnie zostałem najszybciej zmieciony ze stołu. Musiałbym być idiotą, żeby mieć pretensje do Pasiaka o posiadanie mocnej rozpiski, wykorzystanie moich błędów taktycznych czy niepopełnianie własnych. Aha - ani razu nie wołaliśmy sędziego.
Ja naprawdę nie wiem dlaczego wielu myli chęć grania i wygrywania z byciem nieprzyjemnym ciśnieniowcem
Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
- Bruenor Battlehammer
- Wodzirej
- Posty: 700
- Lokalizacja: Bendsburg
Ja grałem podobną bitwe na Arenie. Koleś grał na treemanie i bodajrze 8 regonach driad - czysty PG IMO. Ale bitwa była zarabista. Zaczęło się od tego, ze wyciągnał piersiówke z domowej roboty śliwowicą i wypiliśmy za bitwe i sukces przeciwnika po czym zmiótł moje krasie ze stołu...Ale takiej zabawy to dawno nie miałem Oboje zwijaliśmy się ze śmiechu jak mój Thane przez bodajże 6 rund combatu zabił jedną driade, a trafil coś koło trzech - tylko liczyliśmy jedynki(rzucilem coś koło 14-15)Tomash pisze:Przykładem chociażby moja bitwa z Pasiakiem, z którym grałem w życiu raz, a była chyba to najfajniejsza (w sensie towarzyskim) bitwa, jaką grałem na BaltiConie, a jednocześnie zostałem najszybciej zmieciony ze stołu. Musiałbym być idiotą, żeby mieć pretensje do Pasiaka o posiadanie mocnej rozpiski, wykorzystanie moich błędów taktycznych czy niepopełnianie własnych. Aha - ani razu nie wołaliśmy sędziego.
Jesli by ktoś robił impreze, na której miałbym pewnośc, że nie będzie wyżyłowanych rozpisek i termin by odpowiadał to moge jechac na drugi koniec Polski z moim halflingami lub krasiami na scoutach i minerach bez maszyn dla czystej zabawy
Tak sobie przesledzilem ten temacik i mam pare wnioskow/pytan :
1) Czy mistrzowie szachowi sa godnymi pogardy PG bo maxuja umiejetnosci??
2) Magic w Korei to sport narodowy dlaczego odmawiacie miana sportu WFB??
3) Czy jesli jest sie "prawdziwym klimaciarzem" to nie mozna pojsc na turniej i pograc dla zabawy ( for fun ma w jezyku angielskim znaczenie troszke inne niz: dla zabawy) z wygietymi PG??
4) Czy ciezko zrozumiec ze niektorzy lubia emocje zwiazane z wygrywaniem/przegrywaniem. Traktuja to jako testing dla swojego umyslu, a inni wola sie smiac i obie grupy moga sie przy tym dobrze bawic?? Na kazdym forum jest ten sam temat i to samo jest powtarzane.
Ja na wiekszych turniejach nie grywalem poza strategikonem i tam gralem z ludzmi ktorzy sa dobrymi graczami a wspominam te gry z wielka przyjemnoscia mimo ze przegywalem raczej. Co prawda zdarzy sie zawsze taki jeden czy drugi co mu skacze cisnienie ale przeciez mozna to przyjac ze smiechem i grac dalej i olac chlopca czy dziewczynke
1) Czy mistrzowie szachowi sa godnymi pogardy PG bo maxuja umiejetnosci??
2) Magic w Korei to sport narodowy dlaczego odmawiacie miana sportu WFB??
3) Czy jesli jest sie "prawdziwym klimaciarzem" to nie mozna pojsc na turniej i pograc dla zabawy ( for fun ma w jezyku angielskim znaczenie troszke inne niz: dla zabawy) z wygietymi PG??
4) Czy ciezko zrozumiec ze niektorzy lubia emocje zwiazane z wygrywaniem/przegrywaniem. Traktuja to jako testing dla swojego umyslu, a inni wola sie smiac i obie grupy moga sie przy tym dobrze bawic?? Na kazdym forum jest ten sam temat i to samo jest powtarzane.
Ja na wiekszych turniejach nie grywalem poza strategikonem i tam gralem z ludzmi ktorzy sa dobrymi graczami a wspominam te gry z wielka przyjemnoscia mimo ze przegywalem raczej. Co prawda zdarzy sie zawsze taki jeden czy drugi co mu skacze cisnienie ale przeciez mozna to przyjac ze smiechem i grac dalej i olac chlopca czy dziewczynke
sprobuje na nie odpowiedziec wg wlasnego uznania:[/quote]Marys pisze:Tak sobie przesledzilem ten temacik i mam pare wnioskow/pytan :
warhammer to nie szachy. inne odniesienie.Marys pisze:1) Czy mistrzowie szachowi sa godnymi pogardy PG bo maxuja umiejetnosci??
bo WFB sportem nie jest. porownanie WFB do Magica jest rownie trafne jak porownani do szachow.Marys pisze:2) Magic w Korei to sport narodowy dlaczego odmawiacie miana sportu WFB??
mozna. tak samo jak mozna zrobic turniej ograniczajacy wymaksowane rozpiski. wszystko mozna. dlatego to hobby jest akie fajne.Marys pisze:3) Czy jesli jest sie "prawdziwym klimaciarzem" to nie mozna pojsc na turniej i pograc dla zabawy ( for fun ma w jezyku angielskim znaczenie troszke inne niz: dla zabawy) z wygietymi PG??
BTW jakiez to inne tlumaczenie "for fun" masz na mysli, ktore nie pasuje w tym konekscie?
nie wazne czy ciezko to zrozumiec czy nie. wazne, zeby to zaakceptowac. tak jest i tyle. problem polega tylko na tym, ze niestety czesto tylko jedna strona ma zabawe...Marys pisze:4) Czy ciezko zrozumiec ze niektorzy lubia emocje zwiazane z wygrywaniem/przegrywaniem. Traktuja to jako testing dla swojego umyslu, a inni wola sie smiac i obie grupy moga sie przy tym dobrze bawic??
zgadzam sie. i zapewne tym razem tez do zadnego nowego wniosku nie dojdziemy...Marys pisze:Na kazdym forum jest ten sam temat i to samo jest powtarzane.
moznaMarys pisze:Co prawda zdarzy sie zawsze taki jeden czy drugi co mu skacze cisnienie ale przeciez mozna to przyjac ze smiechem i grac dalej i olac chlopca czy dziewczynke
"I fart in your general direction"