Tysiące twarzy zwróconych ku Gerhardowi wyrażało całą gamę możliwych emocji. Strach i niedowierzanie mieszały się z pogardą i nienawiścią, kiedy to jeden z ulubionych bohaterów Imperium ukazał swoje prawdziwe oblicze. Tylko gadzi pysk Loq-Kro-Gara pozostawał jak zwykle niezmienny.
Eirenstern opuścił miecz uniesiony dotychczas w tryumfalnym geście. Głowa Elithmaira zsunęła się z ostrza z obrzydliwym plasknięciem i potoczyła się po zakrwawionej, marmurowej posadzce. Dopiero teraz wszyscy jakby przebudzili się z transu.
Na trybunach wybuchła wrzawa. Co bardziej krwiożerczy widzowie gwizdali i radośnie krzyczeli na wspomnienie efektownego zgonu elfa. Inni albo się z nimi kłócili, albo wytykali Gerharda palcami. Czempion Khorna zauważył nawet kilkoro żołnierzy wpatrujących się w niego z niezdrową fascynacją. Faktycznie, jego sprawność w walce wręcz mogła imponować. Z dzielnego Elithmaira pozostał jeno porąbany mieczami korpus, który nie przypominał już żadnej istoty humanoidalnej.
Po chwili rozgardiaszu i (nomen omen) chaosu, jakiś jowialny szlachcic zakrzyknął potężnym głosem:
- Zdrajca !
Gerhard aż zdębiał. A jednak ! Jego koszmarny sen wreszcie się ziścił ! Oto stał, niby zwycięski, a jednak przegrany. Jego reputacja legła w gruzach. Od dzisiaj już nie zazna spokoju wśród wspaniałych imperialnych miast, już nigdy nie poprowadzi halabardników do szarży...
No cóż, jak tak się zastanowić, prędzej czy później jego straszliwych sekret musiał wyjść na jaw. Przecież sam wiedział, że nie da rady dostatecznie długo ukrywać swych napadów szału i agresji. Myślał, że był na to przygotowany, że poradzi sobie z pogardą i nienawiścią swoich rodaków.
Wychodzi na to, że nie był.
W chwili, kiedy ten przeklęty jaszczur zniszczył jego dawne życie tym jednym szokującym wyznaniem prawdy, jego ludzka cząstka osobowości umarła. Teraz, gdy jego imię na zawsze okryło się piętnem zdrady, nie miał już nic do stracenia ani do ukrycia. Mógł ostatecznie oddać się Panu Krwi i nie żałować konsekwencji.
- Zdrajca ! - Szlachcic, czerwony ze wzburzenia, powtórzył swe oskarżenie.
Gerhard powoli zdjął hełm pokryty bruzdami po atakach jastrzębia i podniósł głowę.
- Zamilcz - Wycharczał niemalże przez zaciśnięte zęby. Nie wiedział, czy szlachiura usłyszał go mimo odległości i hałasu, ale sam ciężar jego spojrzenia wystarczył, by usiadł na swoim miejscu z pobladłą twarzą.
Eirenstern schował swe miecze do pochew na plecach i spojrzawszy po raz ostatni na plujący żółcią tłum, wymaszerował z Areny. Jeszcze pożałują, przeszło mu przez myśl, a w szczegółności ten cholerny Loq-Kro-Gar.
Tymczasem uczeń słynnego Magnusa von Bitterberga wyjął notesik i wzorem swego mistrza, jął prędko zapisywać świeżo przyswojone informacje, zerkając co chwila na wychodzącego Eirensterna. Pobyt na tej flocie zapowiadał się coraz bardziej interesująco.
Trening: Piętno Khorna
[Muszę przyłączyć się do zachwytów ! Naprawdę świetnie napisana walka, krew niemalże bryzga z monitora
![Applause =D>](./images/smilies/eusa_clap.gif)
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)