DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI - Gorzów Wlkp. 24-25.08.13...
Re: DRUŻYNOWE MISTRZOSTWA POLSKI - Gorzów Wlkp. 24-25.08.13.
Również pragnę podziękować za turniej, szczególnie mojej drużynie, która naprawdę dała radę . Szło niespodziewanie dobrze, jednak mimo najszczerszych chęci Ordin okazał się już zbyt trudnym przeciwnikiem. Króciutka relacja:
Pierwsza gra z Crazy Chrisem, BoCh
Rozpiska nienajgorsza dla mnie, miałem sporo możliwości, by wypunktować na odległość co nieco, nim zwierzaki nękane obniżeniem mova się dotarabaniły, rydwany, harpie i pumba zostały wyeliminowane. W pewnym momencie Chris zdecydował się zaryzykować i wyszarżował lordem w węże- ryzyko się nie opłaciło i bohater padł. Potem węże rozkręciły nieco przetrzebiony oddział bestigorów niemal do końca (został champion), jednak z 7 kości nie udało się zdispellować dużej transformacji i dupny smok w trymiga poradził sobie z moim oddziałem. W mojej czar rozproszyłem, ale z łuków nie udało się ustrzelić ostatniego bestigora. W tym czasie drugi oddział bestigorów załatwił moje rydwany i ostatecznie wyszło 14:6.
Team 53:47.
Druga gra z Dydem, WE
Tu przyznam, że doskwierał nieco pech, jednak specyfika obu armii spowodowała, że nie skończyło się to kataklizem. Graliśmy bardzo ostrożnie, totalne mizianie się po jajkach bez historii w sumie, z tym, że ciągle trzeba było walczyć z brakiem fortuny (a hitem już było nie zdjęcie ostatniego wild ridera (z 9!) z banishmentu). Posprzątaliśmy sobie jakieś drobne oddziały i wyszło 10:10.
Teamowo 55:45
Trzecia gra z Kalafiorem, HE
Jak w poprzedniej bitwie nie byłem zachwycony z rzutów, to teraz Kalafior mnie znacznie przebił. Po wystawieniu i przemyśleniu rozpiski przeciwnika obstawiałem wynik okołoremisowy, jednak nie dane mi było popisać się większymi kminami: Kalafior na dzień dobry wysadził sobie jednego maga, a drugiego zwarzywił do 1 lvlu. Po tym wziął po prostu nogi za pas i wycofał się za bezpieczny obelisk w swoim deployu. Ja wiedząc, że nie doczłapię zająłem się wybijaniem maszyn i fastów z odległości. Cośtam ubijam, sam tracę stalkerów, carriony i jedne łuki co daje ostatecznie wynik 13:7.
Teamowo 58:42
Czwarta gra z Paulinką, OnG
Wydaje mi się, że razem biliśmy zadowoleni z paringu, z tym, ze ja standardowo miałem zrobić minora, a jak się Paulinka po grze przyznał, liczył na wysoki wynik ze mną. Generalnie bez większego problemu wyczyściłem śmietnik, szło dobrze, potem jednak zaczęło się psuć. Przyjąłem na gwardię oddział goblinów z generałem, obok 5 węży wpadło w 6 trolli, jeden ranny. Sytuacja dla mnie prosta, trolle w piach a węże syto od boku kasują oddział gobasków z kadrą. Niestety przeliczyłem się- węże wyciągają dwa trolle, a potem cuda: 4 trolle wbijają 7 ran na wężach, przez co wygrywają combat dokładnie o 1 (a były poza bsb i generalskim). W kolejnej turze trolle kasują mój oddział, życie. W tym czasie gwardia użera się z goblinami, by ostatecznie się sypnąć, udało mi się jednak wyciąć większość kadry, w tym generała na fuksie. Potem już niewiele zdążyło się stać, koniec gry, kończy się 11 dla mnie.
Team max.
Piąta gra z Robsonem, HE
Nie udało się wiele zagrać, bo Robson nieźle się spóźnił, a do szybkich graczy nie należy. Generalnie większość gry mizianie się po jajkach, punktuje jakieś pierdoły. Potem Robson nagle decyduje się na ryzykowny ruch: wpada łukami w węże, by zrobić miejsce WL na szarżę na rydwany, lordem klepacze wpada w carriony, by zoverrunować w łuczników. Lord bez problemu ląduje w łukach, WL kasują rydwany, węże kasują łucznikow i robią reforma by szarżować na lorda. Szarża, w magii Robson dispelluje Killing blowa i dodatkowy atak, wchodzi brionna i speed of light. Lord do piachu, reform przodem do WL. W ostatniej turze (czyli 4 zdaje się) Robson wpada WL w zboostowane węże i silver helmsami w gwardię wyciągnąć lorda light, który tam kisł. Tracę mojego lorda, zabijam arcymaga, który siedział w WL. Gdyby mi zasędziowano, że mam przerzuty to hit biłym jeszcze po BSBku, prawdopodobnie go zabijając, jednak bez nich nie podjąłem ryzyka, że nabiję za mało woundów na oddziale i biłem w oddział. W ostatecznym rozrachunku tracę lorda, jedne rydwany, stalkerów, carriony i obie klopy, sam ubijam obu lordów i jakiś śmietnik, co daje wynik 12:8.
Teamowo niestety słabiutko, chyba 33 pkt.
Dzięki wszystkim za gry!
Pierwsza gra z Crazy Chrisem, BoCh
Rozpiska nienajgorsza dla mnie, miałem sporo możliwości, by wypunktować na odległość co nieco, nim zwierzaki nękane obniżeniem mova się dotarabaniły, rydwany, harpie i pumba zostały wyeliminowane. W pewnym momencie Chris zdecydował się zaryzykować i wyszarżował lordem w węże- ryzyko się nie opłaciło i bohater padł. Potem węże rozkręciły nieco przetrzebiony oddział bestigorów niemal do końca (został champion), jednak z 7 kości nie udało się zdispellować dużej transformacji i dupny smok w trymiga poradził sobie z moim oddziałem. W mojej czar rozproszyłem, ale z łuków nie udało się ustrzelić ostatniego bestigora. W tym czasie drugi oddział bestigorów załatwił moje rydwany i ostatecznie wyszło 14:6.
Team 53:47.
Druga gra z Dydem, WE
Tu przyznam, że doskwierał nieco pech, jednak specyfika obu armii spowodowała, że nie skończyło się to kataklizem. Graliśmy bardzo ostrożnie, totalne mizianie się po jajkach bez historii w sumie, z tym, że ciągle trzeba było walczyć z brakiem fortuny (a hitem już było nie zdjęcie ostatniego wild ridera (z 9!) z banishmentu). Posprzątaliśmy sobie jakieś drobne oddziały i wyszło 10:10.
Teamowo 55:45
Trzecia gra z Kalafiorem, HE
Jak w poprzedniej bitwie nie byłem zachwycony z rzutów, to teraz Kalafior mnie znacznie przebił. Po wystawieniu i przemyśleniu rozpiski przeciwnika obstawiałem wynik okołoremisowy, jednak nie dane mi było popisać się większymi kminami: Kalafior na dzień dobry wysadził sobie jednego maga, a drugiego zwarzywił do 1 lvlu. Po tym wziął po prostu nogi za pas i wycofał się za bezpieczny obelisk w swoim deployu. Ja wiedząc, że nie doczłapię zająłem się wybijaniem maszyn i fastów z odległości. Cośtam ubijam, sam tracę stalkerów, carriony i jedne łuki co daje ostatecznie wynik 13:7.
Teamowo 58:42
Czwarta gra z Paulinką, OnG
Wydaje mi się, że razem biliśmy zadowoleni z paringu, z tym, ze ja standardowo miałem zrobić minora, a jak się Paulinka po grze przyznał, liczył na wysoki wynik ze mną. Generalnie bez większego problemu wyczyściłem śmietnik, szło dobrze, potem jednak zaczęło się psuć. Przyjąłem na gwardię oddział goblinów z generałem, obok 5 węży wpadło w 6 trolli, jeden ranny. Sytuacja dla mnie prosta, trolle w piach a węże syto od boku kasują oddział gobasków z kadrą. Niestety przeliczyłem się- węże wyciągają dwa trolle, a potem cuda: 4 trolle wbijają 7 ran na wężach, przez co wygrywają combat dokładnie o 1 (a były poza bsb i generalskim). W kolejnej turze trolle kasują mój oddział, życie. W tym czasie gwardia użera się z goblinami, by ostatecznie się sypnąć, udało mi się jednak wyciąć większość kadry, w tym generała na fuksie. Potem już niewiele zdążyło się stać, koniec gry, kończy się 11 dla mnie.
Team max.
Piąta gra z Robsonem, HE
Nie udało się wiele zagrać, bo Robson nieźle się spóźnił, a do szybkich graczy nie należy. Generalnie większość gry mizianie się po jajkach, punktuje jakieś pierdoły. Potem Robson nagle decyduje się na ryzykowny ruch: wpada łukami w węże, by zrobić miejsce WL na szarżę na rydwany, lordem klepacze wpada w carriony, by zoverrunować w łuczników. Lord bez problemu ląduje w łukach, WL kasują rydwany, węże kasują łucznikow i robią reforma by szarżować na lorda. Szarża, w magii Robson dispelluje Killing blowa i dodatkowy atak, wchodzi brionna i speed of light. Lord do piachu, reform przodem do WL. W ostatniej turze (czyli 4 zdaje się) Robson wpada WL w zboostowane węże i silver helmsami w gwardię wyciągnąć lorda light, który tam kisł. Tracę mojego lorda, zabijam arcymaga, który siedział w WL. Gdyby mi zasędziowano, że mam przerzuty to hit biłym jeszcze po BSBku, prawdopodobnie go zabijając, jednak bez nich nie podjąłem ryzyka, że nabiję za mało woundów na oddziale i biłem w oddział. W ostatecznym rozrachunku tracę lorda, jedne rydwany, stalkerów, carriony i obie klopy, sam ubijam obu lordów i jakiś śmietnik, co daje wynik 12:8.
Teamowo niestety słabiutko, chyba 33 pkt.
Dzięki wszystkim za gry!
Domino pisze:
Piąta gra z Robsonem, HE
Nie udało się wiele zagrać, bo Robson nieźle się spóźnił, a do szybkich graczy nie należy. Generalnie większość gry mizianie się po jajkach, punktuje jakieś pierdoły. Potem Robson nagle decyduje się na ryzykowny ruch: wpada łukami w węże, by zrobić miejsce WL na szarżę na rydwany, lordem klepacze wpada w carriony, by zoverrunować w łuczników. Lord bez problemu ląduje w łukach, WL kasują rydwany, węże kasują łucznikow i robią reforma by szarżować na lorda. Szarża, w magii Robson dispelluje Killing blowa i dodatkowy atak, wchodzi brionna i speed of light. Lord do piachu, reform przodem do WL. W ostatniej turze (czyli 4 zdaje się) Robson wpada WL w zboostowane węże i silver helmsami w gwardię wyciągnąć lorda light, który tam kisł. Tracę mojego lorda, zabijam arcymaga, który siedział w WL. Gdyby mi zasędziowano, że mam przerzuty to hit biłym jeszcze po BSBku, prawdopodobnie go zabijając, jednak bez nich nie podjąłem ryzyka, że nabiję za mało woundów na oddziale i biłem w oddział. W ostatecznym rozrachunku tracę lorda, jedne rydwany, stalkerów, carriony i obie klopy, sam ubijam obu lordów i jakiś śmietnik, co daje wynik 12:8.
Teamowo niestety słabiutko, chyba 33 pkt.
Dzięki wszystkim za gry!
Trzeba bylo nas wolac, w 3eciej i 4tej bitwie mobilizowalem Roberta i pomimo, ze jak przychodzilem na poczatku to 1:30 do konca i 2 tura, w drugiej sytuacji 1:45 do konca i pierwsza tura, udalo sie Robertowi zagrac w obu bitwavch 6 tur zagrac.
Kilka słów:
Na sali był przyjemny chłód, bo właśnie klimatyzatory były włączone. Zanim zaczniecie oceniać na forum - zapytajcie. Gorzej było z soboty na niedzielę rano, gdy szkoła była zamknięta. Dobrze, że wtedy do środka nie weszliście. Sam znam warunki najlepiej, więc też mogę powiedzieć, że było dobrze z temperaturą i ogólnym przewiewem.
Na zapachy jest mydło i zapasowa koszulka na turniej. A także majtki i skarpetki.
@-Qc- dzięki również za dużą dawkę humoru jak zwykle. Z ETC to nigdy nie wiadomo, a DMP - no cóż, skoro Wam się podobało, to głosujcie na Gorzów i tyle. W zeszłym roku temat na forum wyglądał jak wyglądał, a jak będzie za rok - zobaczymy.
Edit: literówki.
Na sali był przyjemny chłód, bo właśnie klimatyzatory były włączone. Zanim zaczniecie oceniać na forum - zapytajcie. Gorzej było z soboty na niedzielę rano, gdy szkoła była zamknięta. Dobrze, że wtedy do środka nie weszliście. Sam znam warunki najlepiej, więc też mogę powiedzieć, że było dobrze z temperaturą i ogólnym przewiewem.
Na zapachy jest mydło i zapasowa koszulka na turniej. A także majtki i skarpetki.
@-Qc- dzięki również za dużą dawkę humoru jak zwykle. Z ETC to nigdy nie wiadomo, a DMP - no cóż, skoro Wam się podobało, to głosujcie na Gorzów i tyle. W zeszłym roku temat na forum wyglądał jak wyglądał, a jak będzie za rok - zobaczymy.
Edit: literówki.
Ostatnio zmieniony 26 sie 2013, o 13:03 przez Sławol, łącznie zmieniany 2 razy.
Mi pasowało i wielu osobom, o czym mi mówiły osobiście. Tobie widocznie nie odpowiadało i w porządku, ja to szanuję. Wyśmiewać mnie nie musisz, ale może tak jesteś wychowany.
Nie mów tylko, że nie były włączone sprzęty. To już pominąłeś i z osądu się nie wycofałeś. Ja nie mówię o sobocie, tylko ogólnie.
Nie mów tylko, że nie były włączone sprzęty. To już pominąłeś i z osądu się nie wycofałeś. Ja nie mówię o sobocie, tylko ogólnie.
Będą jakieś foty?
Stanowczo temperatura nie była zła. Oczywiście chłodny wiatr nie muskał mych skroni kuszącym powiewem, ale nie było źle.
Gdyby tylko nie surowo egzekwowany zakaz picia piwa to nie byłoby jak się schłodzić!
Gra z Inkwizytorem dała mi najwięcej radości, szkoda tylko że walczyliśmy o top 20 a nie top 2;p.
Mam nadzieje że za rok się to zmieni i Legion powróci do czołówki:).
Gdyby tylko nie surowo egzekwowany zakaz picia piwa to nie byłoby jak się schłodzić!
Gra z Inkwizytorem dała mi najwięcej radości, szkoda tylko że walczyliśmy o top 20 a nie top 2;p.
Mam nadzieje że za rok się to zmieni i Legion powróci do czołówki:).
Prawdziwy Legionista nie ma kaca...
Generalnie spoko.
Byl bubel: olaliscie sprawę materacy. Nie zalatwiliscie ich, przez co ludzie nie zostawali w szkole. Nie grali przez to w piłkę, impreza, padła i trzeba było placic za noclegi.
Byl bubel: olaliscie sprawę materacy. Nie zalatwiliscie ich, przez co ludzie nie zostawali w szkole. Nie grali przez to w piłkę, impreza, padła i trzeba było placic za noclegi.
https://idefly.pl - robimy koszulki, bluzy itd dla klubów!