Ale my już dawno przestaliśmy rozmawiać o hobbystyce w Gnomie


To jest fajny pomysł.c4h10 pisze: Ocena hobbistyczna dodawana do wyników po pierwszej bitwie i później parowanie z jej uwzględnięciem.
Z tym się akurat zgadzam w 100%. Nie cierpię grać na śmiecioarmie.debelial pisze: Gdyby zależało to ode mnie dałbym tych punktów za malowanie i wykończenie znacznie więcej
Barbara pisze:Może nie wszyscy się w tym środowisku lubimy, ale akurat prawie wszyscy się znamy. To że dwóch znajomych da sobie czasem po ryjach nie powinno chyba nikogo dziwić.
Problem tego rozwiązania jest czas. Czyli 2-3h na dokonanie oceny. W Bardzie to działało bo ocena była zero-jedynkowa i trwała 10 minut.RedScorpion pisze:To jest fajny pomysł.c4h10 pisze: Ocena hobbistyczna dodawana do wyników po pierwszej bitwie i później parowanie z jej uwzględnięciem.
swieta_barbara pisze:Jesteś maszyna debelial, bez Ciebie to hobby dawno by umarło.
c4h10 pisze:Problem tego rozwiązania jest czas. Czyli 2-3h na dokonanie oceny. W Bardzie to działało bo ocena była zero-jedynkowa i trwała 10 minut.RedScorpion pisze:To jest fajny pomysł.c4h10 pisze: Ocena hobbistyczna dodawana do wyników po pierwszej bitwie i później parowanie z jej uwzględnięciem.
Na Arenach stosowaliśmy ten zabieg i na drugi dzień parowaliśmy ludzi z uwzględnieniem oceny hobbistycznej i karniaków, aby w końcowych rundach gracze grali w swoim zasięgu punktowym.
Tak robiłem na turniejach na Strychu, z tym że punkty z oceny hobbystycznej dodawałem po drugiej bitwie.c4h10 pisze: Ocena hobbistyczna dodawana do wyników po pierwszej bitwie i później parowanie z jej uwzględnięciem.
Mogą być 2 osoby Ziemko. Warunek jest taki, że chodzą i oceniają razem. Zapobiega to utracie czasu, gdy się nad czymś zastanawiasz. Sidekick for the win !!!Ziemko pisze: Musi byc jeden sedzia od oceny malarskiej, robilem na kilku masterach ocene hobbystyczna, jak jest jedna osoba wytyczona do tego to idzie w miare predko, a ma sie na to 2 dni.
Dębek pisze:Polska to jednak dziki kraj, więc jak tylko zbierzesz odpowiednie poparcie dla swojego pomysłu, możesz odrzucić reguły wykładni i interpretować każdy wyjątek rozszerzająco, per analogiam, a nawet, tak bo kurwa tak.
Lidder pisze:- Co się dzieje, gdy kawaleria normalnym ruchem, nie marszem, przechodzi przez murek?
- To samo co wtedy, gdy idziesz na imprezę poderwać jakąś dziewczynę.
Barbara pisze:Może nie wszyscy się w tym środowisku lubimy, ale akurat prawie wszyscy się znamy. To że dwóch znajomych da sobie czasem po ryjach nie powinno chyba nikogo dziwić.
+ milion.Bombaj pisze: No i mały flejmik dla Leninowsko-Marksistowskich wojowników z kapitalistycznym zwyczajem płacenia za malowanie
Mój prywatny punkt widzenia jest taki: Sam sobie maluję, konwertuję, podstawkuję, itd. Spędziłem nad tym pewnie mniej czasu niż familia Jankieli, ale jednak będzie kilkaset godzin. Załóżmy że był to bity miesiąc po 5 godzin dziennie. Razem niech będzie 150 godzin. Powiedzmy, że za godzinę swojej pracy otrzymuję 25 zł. Czyli wpakowałem w dopieszczenie swojej armii ok 3750 zeta. Tylko bez gimnazjalnego pitolenia teraz proszę, jestem dorosły, mam rodzinę, dużo pracuję, moim najcenniejszym zasobem jest czas. Mógłbym zapłacić malarzowi za zrobienie swojej armii, ale wolę to zrobić samemu, z różnych względów. Ale nie widzę w ogóle różnicy w armii samodzielnej i od malarza - czy zapłacę czasem, czy kasą, efekt jest ten sam.
Bardzo dobrze powiedziane, ja kiedyś malowałem sam, teraz po prostu wolę wysłać figurki do malarza i zaoszczędzić na czasie. Dla mnie najważniejsze jest, żeby grać z ładną armią na turnieju, nieważne czy malowałeś to sam, czy malowała twoja babka, jeśli jest ładnie to wszystko graBombaj pisze: [...]
Bombaj pisze:dobra dyskusja! Aż złamię forumowe śluby milczenia![]()
Jestem absolutnie za maksymalną modelarką. Lubię ładne armie, lubię widzieć przeciwko czemu gram, ale nie wadzi mi armia proksów (z wyjątkiem masterów, bo bez przesady). Dlatego jestem za liberalnym dopuszczeniem większości rzeczy + solidny bust punktowy za spójną, pomalowaną, estetyczną armię.
Stare modele, hmmm, ja je lubię, mam fetysz na punkcie starych metalowych odpowiedników nowszych plastiko-finecastów. Ale znam i rozumiem ludzi, którym estetycznie takie modele nie odpowiadają. Czy wprowadzać punkcik za coś takiego na turnieju? - nie wiem, nie za bardzo czuję zasadność, ale nie boli mnie to jakoś przesadnie.
No i mały flejmik dla Leninowsko-Marksistowskich wojowników z kapitalistycznym zwyczajem płacenia za malowanie
Mój prywatny punkt widzenia jest taki: Sam sobie maluję, konwertuję, podstawkuję, itd. Spędziłem nad tym pewnie mniej czasu niż familia Jankieli, ale jednak będzie kilkaset godzin. Załóżmy że był to bity miesiąc po 5 godzin dziennie. Razem niech będzie 150 godzin. Powiedzmy, że za godzinę swojej pracy otrzymuję 25 zł. Czyli wpakowałem w dopieszczenie swojej armii ok 3750 zeta. Tylko bez gimnazjalnego pitolenia teraz proszę, jestem dorosły, mam rodzinę, dużo pracuję, moim najcenniejszym zasobem jest czas. Mógłbym zapłacić malarzowi za zrobienie swojej armii, ale wolę to zrobić samemu, z różnych względów. Ale nie widzę w ogóle różnicy w armii samodzielnej i od malarza - czy zapłacę czasem, czy kasą, efekt jest ten sam.
A co jak ktoś ma pomalowaną armię przez malarza a powie, że sam malował? Będziemy powoływać komisję?Kopyt pisze:Ja to się zgodzę z Jankielem. Ocena powinna być adekwatna do włożonego czasu i serca a nie $$.
Jak wy chcecie oceniać aspekt hobbystyczny gracza jak on włożył w to tylko $$. To możne po prostu przyznamy ptk odpowiednim malarzom aby gracze wiedzieli do jakiego malarza wysłać figsy aby dostać max za ocenę hobby ?. Gracz przyniesie podpisany papierek ze tan a ten zrobił to i gotowe. Minimalizacja czasu oceniania na turniejach.