ARENA ŚMIERCI NR 35 -Forteca Bogów
Re: ARENA ŚMIERCI NR 35 -Forteca Bogów
Postać ukryta w cieniu przechodziła pod pochodniami, Z skomplikowanym mechanizmem na miejscu lewego ucha, zamiast oka kolejny mechanizm z czerwonym szkłem*, a zamiast prawej dłoni jej metalowy odpowiednik.
-Nie podoba mi się to miejsce... - Powiedział do siebie, gdy organicznym okiem zauważył twarz na obrazie która się wyraźnie na niego gapiła, natomiast drugie oko twierdziło, że to złudzenie optyczne.
Udał się dalej, zobaczył wampira, wyraźnie z linii krwi Strigoi. Był w straconej pozycji, korytarz był prosty, żadnych kątów.
Skoczył w tył, dając się zauważyć Marrowi, i wbiegł za róg. Gdy Marr wyskoczył zza rogu, jego już tam nie było. Gdy odszedł, zeskoczył z sufitu, i wszedł do pokoju, w którym wcześniej rezydował troll.
-Poczekam tu, w końcu go znajdę... -
*
[A jednak tak łatwo nie opuszczę Areny ]
-Nie podoba mi się to miejsce... - Powiedział do siebie, gdy organicznym okiem zauważył twarz na obrazie która się wyraźnie na niego gapiła, natomiast drugie oko twierdziło, że to złudzenie optyczne.
Udał się dalej, zobaczył wampira, wyraźnie z linii krwi Strigoi. Był w straconej pozycji, korytarz był prosty, żadnych kątów.
Skoczył w tył, dając się zauważyć Marrowi, i wbiegł za róg. Gdy Marr wyskoczył zza rogu, jego już tam nie było. Gdy odszedł, zeskoczył z sufitu, i wszedł do pokoju, w którym wcześniej rezydował troll.
-Poczekam tu, w końcu go znajdę... -
*
[A jednak tak łatwo nie opuszczę Areny ]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy.
[To przez Żółtego Baneblade'a!
http://www.youtube.com/watch?v=2alzXaxuHmw
Chodziło o to, jak wygląda oko tej postaci ]
http://www.youtube.com/watch?v=2alzXaxuHmw
Chodziło o to, jak wygląda oko tej postaci ]
kubencjusz pisze:Że stronic zapisanych ilość, o jakości areny nie świadczy uświadomić sobie musisz, młody padawanie. Hmmmm.
Naviedzony pisze: A po co pomagać ludziom? Ludzie są niegodni elfiej pomocy.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
Na twarzy Smoczego Maga pojawił się głęboki uśmiech. Podszedł on do kredensu, otworzył go na oścież i zaczął prezentować swój asortyment.
-Tu taj widoczne jest czerwone, wytrawne wino z Tor Ellyr, jest hmm... specyficzne i tanie jak na elfie standardy ale zdecydowanie ma swój urok i smak.-elf wskazał na butelkę wypełnioną ciemnoczerwonym płynem, Iskra wyszczerzyła swoje równe białe ząbki, pamiętała to wino jeszcze z białej wieży gdzie popijali je razem z Averiusem.-Tu obok niego półsłodkie różowe z Caledorskich winnic,-na etykiecie znajdował się napis iż pochodzi z winni księcia Caladrisa, elfka zdziwiła się widząc tutaj znajome imię- tutaj szampan wyrabiany w Chrace dosyć słodki, nad wyraz musujący. Piłem go kiedyś w nowy rok na dworze wiecznej królowej, naprawdę polecam. A tutaj gwiazda całej mojej kolekcji słodkie białe wino z Lothern, jedno z najdroższych i najsmaczniejszych win tego świata.-Menthus rozłożył ręce-cóż wybierajcie, a ty Iskra przynieś nam kieliszki i w drodze namyśl się co też byś chciała wypić!
-Tu taj widoczne jest czerwone, wytrawne wino z Tor Ellyr, jest hmm... specyficzne i tanie jak na elfie standardy ale zdecydowanie ma swój urok i smak.-elf wskazał na butelkę wypełnioną ciemnoczerwonym płynem, Iskra wyszczerzyła swoje równe białe ząbki, pamiętała to wino jeszcze z białej wieży gdzie popijali je razem z Averiusem.-Tu obok niego półsłodkie różowe z Caledorskich winnic,-na etykiecie znajdował się napis iż pochodzi z winni księcia Caladrisa, elfka zdziwiła się widząc tutaj znajome imię- tutaj szampan wyrabiany w Chrace dosyć słodki, nad wyraz musujący. Piłem go kiedyś w nowy rok na dworze wiecznej królowej, naprawdę polecam. A tutaj gwiazda całej mojej kolekcji słodkie białe wino z Lothern, jedno z najdroższych i najsmaczniejszych win tego świata.-Menthus rozłożył ręce-cóż wybierajcie, a ty Iskra przynieś nam kieliszki i w drodze namyśl się co też byś chciała wypić!
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Nareszcie!-pomyślał Magnus, biorąc dokumenty do ręki. Już od dawna wyglądał rapotu w tej sprawie, lecz śledztwo szło wyjątkowo opornie. Dlatego na polecenie von Bittenberga sprawę przekazano jego dawnemu znajomemu i zaufanemu przyjacielowi.
***
Inkwizytor Hans Landa nie był typowym łowcą czarownic. Ten chudy, siwy człowiek często nie zachowywał odpowiedniej powagi przy swojej pracy, tak charakterystycznej dla ludzi jego fachu. Zawsze spokojny i uśmiechnięty, zamiast cytować wersety "Malleus Maleficarum", z nieskrywaną radością wykonywał swoje obowiązki. Często sprawiało to bardziej przerażające wrażenie niż standardowy posępny kapelusznik. Przede wszystkim jednak Hans Landa kochał swoją pracę. Mało który wysłannik Świętego Oficjum wykonywał swoją pracę z taką skrupulatnością, każdą sprawę prowadził do końca. Czarny Zamek przymykał oko na "usposobienie niezgodne z procedurą", gdyż przede wszystkim liczyły się wyniki. A inkwizytor Landa wyniki miał.
Z Magnusem von Bittenbergiem łączyła go dawna znajomość, terminowali razem u mistrza Rudolfa Hessa, legendy wśród łowców czarownic. Magnus nigdy nie zaakceptował zbyt pogodnego podejścia do sprawy, lecz ci dwaj młodzi uczniowie uzupełniali się nawzajem. Von Bittenberg miał niezachwianą wiarę i żelazną dyscyplinę, Landa posiadał umysł ostry jak brzytwa i zmysł dochodzeniowy. Z czasem obaj stali się kompletnymi inkwizytorami, a ich drogi się rozeszły, choć utrzymywali sporadyczne kontakty.
Nad sprawą zarazy szalejącej na południu pracowało wielu śledczych Oficjum, szukając poszlak w wielu, skrajnie różnych kierunkach. Szczególnie jedna teoria spędzała sen z powiek braci dochodzeniowych. Poszlaki kierowały inkwizytorów pod ziemię, w mroki Pod-Imperium.
***
Lochy Czarnego Zamku, kilka dni wcześniej
Inkwizotor Landa podszedł do metalowego stołu i spojrzał na leżącego. Chłop dobrze się trzymał, ale po zastosowaniu odpowiednich środków perswazji w końcu uległ. Hans usiadł tak, by bez przeszkód mógł patrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się serdecznie.
- Powiedz mi kochaniutki, jak się nazywasz?- zagadnął po tileańsku.
Przesłuchiwany stęknął, przełknął zbierającą się w gardle flegmę i krew, po czym odpowiedział.
- N-nazywam się Andros Bellys.
- Czym się zajmujesz?- spytał łagodnie inkwizytor.
- Handluję informacjami. Głównie rywalizującym klanom skaveńskim.- rzucił ciężko tileańczyk.
Hans Landa pokiwał głową. Uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Dobrze, jak chcesz, to potrafisz!- zaśmiał się- Oczywiście to wszystko już wiedzieliśmy, chcieliśmy sprawdzić, czy jesteś z nami szczery.
Inkwizytor pogładził Androsa po głowie i spojrzał nań łagodnie.
- Co robiłeś na granicy Imperium?
- Nnieee!- jęknął przesłuchiwany.
- No, bez dąsów! Tak ładnie szło. Postaraj się.- rzekł spokojnie Landa.
- Niee!- załkał więzień
Inkwizytor westchnął. Zdjął rękawiczkę z czarnej skóry, po czym włożył palec do świeżej rany Androsa. Przesłuchiwany wrzasnął.
- Uciekałem przed zarazą. Klan Skyre zapewnił transport przez tunele. Widocznie byłem im potrzebny. Potem... zaraza wyraźnie zwolniła swój postęp. W klanie Pestilens zmieniła się władza. Ale...
- Tak?- spytał Landa
Więzień dyszał ciężko, jego oddech stał się chrapliwy i urywany.
- Powiesz mi, czy mam zapytać drugi raz?- rzekł cicho inkwizytor
- Szczury nie chciały za bardzo o tym mówić. Doszło do wojny. Klany, dotąd w impasie, rzuciły się jeden na drugi. Doszło do krwawych starć.- wydyszał ciężko Andros.- Ale jest coś jeszcze. Ktoś uderzył we władze. Pierwszy padł Pestilens. Podobno to był ktoś z zewnatrz...
Hans Landa przyglądał się, jak więzień wydaje ostatnie tchnienie.
- Zeznania potwierdzają inni zatrzymani, lecz to ostatnie jest rewelacją- rzekł do siebie cicho, po czym zwrócił się do mnicha przy pulpicie w rogu- Bracie kronikarzu, zanotowałeś wszystko? Dobrze. Przygotuj nowy pergamin i pisz: "Do Wielkiego Inkwizytora Magnusa von Bittenberga. Waga wiadomości: Primaris...
***
Inkwizytor Hans Landa nie był typowym łowcą czarownic. Ten chudy, siwy człowiek często nie zachowywał odpowiedniej powagi przy swojej pracy, tak charakterystycznej dla ludzi jego fachu. Zawsze spokojny i uśmiechnięty, zamiast cytować wersety "Malleus Maleficarum", z nieskrywaną radością wykonywał swoje obowiązki. Często sprawiało to bardziej przerażające wrażenie niż standardowy posępny kapelusznik. Przede wszystkim jednak Hans Landa kochał swoją pracę. Mało który wysłannik Świętego Oficjum wykonywał swoją pracę z taką skrupulatnością, każdą sprawę prowadził do końca. Czarny Zamek przymykał oko na "usposobienie niezgodne z procedurą", gdyż przede wszystkim liczyły się wyniki. A inkwizytor Landa wyniki miał.
Z Magnusem von Bittenbergiem łączyła go dawna znajomość, terminowali razem u mistrza Rudolfa Hessa, legendy wśród łowców czarownic. Magnus nigdy nie zaakceptował zbyt pogodnego podejścia do sprawy, lecz ci dwaj młodzi uczniowie uzupełniali się nawzajem. Von Bittenberg miał niezachwianą wiarę i żelazną dyscyplinę, Landa posiadał umysł ostry jak brzytwa i zmysł dochodzeniowy. Z czasem obaj stali się kompletnymi inkwizytorami, a ich drogi się rozeszły, choć utrzymywali sporadyczne kontakty.
Nad sprawą zarazy szalejącej na południu pracowało wielu śledczych Oficjum, szukając poszlak w wielu, skrajnie różnych kierunkach. Szczególnie jedna teoria spędzała sen z powiek braci dochodzeniowych. Poszlaki kierowały inkwizytorów pod ziemię, w mroki Pod-Imperium.
***
Lochy Czarnego Zamku, kilka dni wcześniej
Inkwizotor Landa podszedł do metalowego stołu i spojrzał na leżącego. Chłop dobrze się trzymał, ale po zastosowaniu odpowiednich środków perswazji w końcu uległ. Hans usiadł tak, by bez przeszkód mógł patrzeć mu w oczy. Uśmiechnął się serdecznie.
- Powiedz mi kochaniutki, jak się nazywasz?- zagadnął po tileańsku.
Przesłuchiwany stęknął, przełknął zbierającą się w gardle flegmę i krew, po czym odpowiedział.
- N-nazywam się Andros Bellys.
- Czym się zajmujesz?- spytał łagodnie inkwizytor.
- Handluję informacjami. Głównie rywalizującym klanom skaveńskim.- rzucił ciężko tileańczyk.
Hans Landa pokiwał głową. Uśmiech nie znikał mu z twarzy.
- Dobrze, jak chcesz, to potrafisz!- zaśmiał się- Oczywiście to wszystko już wiedzieliśmy, chcieliśmy sprawdzić, czy jesteś z nami szczery.
Inkwizytor pogładził Androsa po głowie i spojrzał nań łagodnie.
- Co robiłeś na granicy Imperium?
- Nnieee!- jęknął przesłuchiwany.
- No, bez dąsów! Tak ładnie szło. Postaraj się.- rzekł spokojnie Landa.
- Niee!- załkał więzień
Inkwizytor westchnął. Zdjął rękawiczkę z czarnej skóry, po czym włożył palec do świeżej rany Androsa. Przesłuchiwany wrzasnął.
- Uciekałem przed zarazą. Klan Skyre zapewnił transport przez tunele. Widocznie byłem im potrzebny. Potem... zaraza wyraźnie zwolniła swój postęp. W klanie Pestilens zmieniła się władza. Ale...
- Tak?- spytał Landa
Więzień dyszał ciężko, jego oddech stał się chrapliwy i urywany.
- Powiesz mi, czy mam zapytać drugi raz?- rzekł cicho inkwizytor
- Szczury nie chciały za bardzo o tym mówić. Doszło do wojny. Klany, dotąd w impasie, rzuciły się jeden na drugi. Doszło do krwawych starć.- wydyszał ciężko Andros.- Ale jest coś jeszcze. Ktoś uderzył we władze. Pierwszy padł Pestilens. Podobno to był ktoś z zewnatrz...
Hans Landa przyglądał się, jak więzień wydaje ostatnie tchnienie.
- Zeznania potwierdzają inni zatrzymani, lecz to ostatnie jest rewelacją- rzekł do siebie cicho, po czym zwrócił się do mnicha przy pulpicie w rogu- Bracie kronikarzu, zanotowałeś wszystko? Dobrze. Przygotuj nowy pergamin i pisz: "Do Wielkiego Inkwizytora Magnusa von Bittenberga. Waga wiadomości: Primaris...
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
- Dawno nie miałem w ustach smaku Caledorskich win.- Anna spojrzała na mnie z wyraźnym zdziwieniem wyrytym na twarzy.- Byłem w wielu miejscach tego świata.- wyjaśniłem, a Menthus wydawał się być bardzo zaciekawiony. Iskra podała nam kieliszki a gospodarz rozlał drogocenny trunek, zaczęliśmy od nieco luźniejszych tematów. Chwile później do pomieszczenia wpadła pokojówka z wózkiem pełnym wszelakiego jedzenia, od mięs po słodkości. Nim przybył zamówionym przeze mnie bard, przegryźliśmy to i owo. Oprócz Zamieci, która najedzona spała w najlepsze. Potem po komnacie rozległ się piękny dźwięk harfy, a za zamówionym grajkiem do pomieszczenia weszło jeszcze kilka pań, które uraczyły nas melodyjną, ale bardzo smutną pieśnią. Po niej nastąpiła kilka żywszych i obaj z Menthusem na zmianę tańczyliśmy z Anną i Iskrą, nie dając im ani chwili wytchnienia. A gdy już opadły z sił usadowiliśmy się wygodnie na sofach.
-Wreszcie trochę cywilizowanej zabawy.- uśmiechnąłem się gdy Anna oparła o mnie swoją głowę, dźwięki harfy były kojące.- Tęskniłem za tym.
-Cóż, to prawda.- odparł Smoczy Mag po pijąc wino. Pośmialiśmy się jeszcze dłuższą chwilę, prowadząc różne rozmowy, mnie lub bardziej związane z areną. Aż w końcu Iskra zapytała:
-Co sądzicie o waszych rywalach?- Menthus spojrzał na nią, a potem na mnie. Nie chciałem zaczynać tego tematu z własnej inicjatywy. Dlatego dolałem sobie wina i rzuciłem wymowne spojrzenie na mojego towarzysza.
-Wreszcie trochę cywilizowanej zabawy.- uśmiechnąłem się gdy Anna oparła o mnie swoją głowę, dźwięki harfy były kojące.- Tęskniłem za tym.
-Cóż, to prawda.- odparł Smoczy Mag po pijąc wino. Pośmialiśmy się jeszcze dłuższą chwilę, prowadząc różne rozmowy, mnie lub bardziej związane z areną. Aż w końcu Iskra zapytała:
-Co sądzicie o waszych rywalach?- Menthus spojrzał na nią, a potem na mnie. Nie chciałem zaczynać tego tematu z własnej inicjatywy. Dlatego dolałem sobie wina i rzuciłem wymowne spojrzenie na mojego towarzysza.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
-Hmm... Cóż ci wojownicy Olfarr i Ulfarr szczerzą zęby i potrząsają bronią, lecz cóż może śmiertelnik przeciwko elfiemu magowi? Tak czy siak na pewno nie powinienem ich lekceważyć. Galreth-Iskra zwęziła usta, nie wiadomo w w złości czy smutku- jest elfim zabójcą, szybki i zwinny, groźny ale walczy bez zbroi, moje płomienie łatwo go dosięgną. Aszkael... ciężki przeciwnik, ni to demon, ni człowiek... liczę, że usmażę go żywcem w pancerzu. Kolejny według kolejności jest krasnludzki zabójca, ten też walczy bez żadnej osłony, moje ogniste groty powinny łatwo sobie z nim poradzić. Magnus von Bittenberg, hmm nie wiem, wszystko zależy od tego czy cały pod skóra jest wykonany z metalu... -zamyślił się Menthus, lecz wkrótce kontynuował-Saito, to samo co Norsmeni, groźny w mieczu, lecz ja jestem elfim magiem i będę starał się trzymać go na odległość, a jeśli dojdzie? No cóż, ja też jestem dobrym fechmistrzem. Nicolas, sam uzdrawiałem jego rany, tak samo jak Saito i Norsmeni groźny dla swego gatunku, ale czy odpowiednio groźny dla starszej rasy? Nie jestem pewny. Kto był dalej?-zapytał niespodziewanie Smoczy Mag.
-Chyba jakiś Kheltos... Albo coś w tym rodzaju... Wydaje mi się, że nawet nie przybył na arenę.-powiedział Vahanian.
-Tak czy siak to pobratymiec Garletha, więc załatwię go tak samo. Farlin, phy! Z nim nie będzie problemu ognisty grot w jego torbę z bombami powinien rozsmarować go po caaaałej arenie. Gaharmz? Jakoś nie rzucał mi się w oczy tak samo jak ten skaven Skrenqu. Był chyba jeszcze jakiś wampir ale szczerze mówiąc nie widziałem go od samego początku.
Nastąpiła chwila miczenia w której wszyscy powoli sączyli wino.
-A ja?-zapytał nagle Vahanian.
Na twarzy Menthusa zatańczył uśmiech.
-Cóż liczę, że spotkamy się w finale, a wtedy niech wygra lepszy.
Assari wyszczerzył zęby.
-A może teraz ty powiesz co sądzisz o naszych rywalach?-powiedział w stronę leśnego elfa wysoki.
-Chyba jakiś Kheltos... Albo coś w tym rodzaju... Wydaje mi się, że nawet nie przybył na arenę.-powiedział Vahanian.
-Tak czy siak to pobratymiec Garletha, więc załatwię go tak samo. Farlin, phy! Z nim nie będzie problemu ognisty grot w jego torbę z bombami powinien rozsmarować go po caaaałej arenie. Gaharmz? Jakoś nie rzucał mi się w oczy tak samo jak ten skaven Skrenqu. Był chyba jeszcze jakiś wampir ale szczerze mówiąc nie widziałem go od samego początku.
Nastąpiła chwila miczenia w której wszyscy powoli sączyli wino.
-A ja?-zapytał nagle Vahanian.
Na twarzy Menthusa zatańczył uśmiech.
-Cóż liczę, że spotkamy się w finale, a wtedy niech wygra lepszy.
Assari wyszczerzył zęby.
-A może teraz ty powiesz co sądzisz o naszych rywalach?-powiedział w stronę leśnego elfa wysoki.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Jego ocena była niemal w stu procentach zbieżna z moją, dlatego nie miałem zamiaru omawiać każdego z osobna. Choć to w jakiś sposób mogłoby wyrażać szacunek do przeciwników, niestety ja nie lubię długich monologów, za co bardzo cenie tę nową znajomość. Elf zrozumie elfa.
-Zgadzam się we wszystkim co powiedziałeś.- skomentowałem krótko. Co wyraźnie zniesmaczyło Menthusa, który liczył na równie rzeczową ocenę i dodanie kilku moich spostrzeżeń. Anna uszczypnęła mnie, widoczne sądziła, że ta odpowiedź jest nie kulturalna. I miała racje. Dlatego też kontynuowałem.- Nie obawiam się ludzi, bliźniacy mogą być groźni ale w zwarciu. A szybkością nie dorównują mi, a tym bardziej jej.- spojrzałem na Zamieć, która od dłuższego czasu smacznie spała. Wciąż miała jedno uniesione ucho. Nie wiem jakim cudem potrafi słuchać nawet podczas snu, ta umiejętność jest nieoceniona.- Saito może być trudnym przeciwnikiem, dorównuje nam szybkością i techniką. Ale wszystko robi zbyt mechanicznie.- przerwałem na chwile i wychyliłem kieliszek wina lekko upijając zawartość. Menthus nie odrywał ode mnie wzroku.- A to błąd.-dodałem po chwili.
-A reszta?-zapytała Iskra.
-Galreth, Garnek czy jak mu tam.- zastanowiłem się chwilę. Jest zręczny, jak to elf, ale to co robi jest niemoralne, złe i powinno podlegać surowej karze. Nie jestem wysłannikiem sprawiedliwości, gdyż oni w większości są warci tyle samo co ich wrogowie.- Jego nie oszczędzę jeśli spotkamy się na arenie. Dwie osoby, może trzy wzbudzają moje zainteresowanie.
-Rycerz Chaosu, Inkwizytor i Wampir.- wymieniła za mnie Anna, która teraz wpatrywała się w ogień.
-Dokładnie tak.- parsknąłem śmiechem widząc przejęcie w jej oczach. Cholernie martwiła się o moje... nasze życie choć znała nas od niedawna. Czyżby się zakochała? Nie istotne, nas można co najwyżej pokonać, śmierć niestety nie wchodzi w rachubę.-Spalimy ich naszym ogniem, ale będzie to wymagało więcej zachodu.
Zapadła krótka cisza, którą przerwała Zamieć, przypominając mi o mojej wcześniejszej rozmowie ze Smoczym Magiem.
-Tuż przed przybyciem twojego smoka, nie chciałeś mnie o coś zapytać? Wybacz mi, usnąłem pod wpływem zmęczenie.
-Zgadzam się we wszystkim co powiedziałeś.- skomentowałem krótko. Co wyraźnie zniesmaczyło Menthusa, który liczył na równie rzeczową ocenę i dodanie kilku moich spostrzeżeń. Anna uszczypnęła mnie, widoczne sądziła, że ta odpowiedź jest nie kulturalna. I miała racje. Dlatego też kontynuowałem.- Nie obawiam się ludzi, bliźniacy mogą być groźni ale w zwarciu. A szybkością nie dorównują mi, a tym bardziej jej.- spojrzałem na Zamieć, która od dłuższego czasu smacznie spała. Wciąż miała jedno uniesione ucho. Nie wiem jakim cudem potrafi słuchać nawet podczas snu, ta umiejętność jest nieoceniona.- Saito może być trudnym przeciwnikiem, dorównuje nam szybkością i techniką. Ale wszystko robi zbyt mechanicznie.- przerwałem na chwile i wychyliłem kieliszek wina lekko upijając zawartość. Menthus nie odrywał ode mnie wzroku.- A to błąd.-dodałem po chwili.
-A reszta?-zapytała Iskra.
-Galreth, Garnek czy jak mu tam.- zastanowiłem się chwilę. Jest zręczny, jak to elf, ale to co robi jest niemoralne, złe i powinno podlegać surowej karze. Nie jestem wysłannikiem sprawiedliwości, gdyż oni w większości są warci tyle samo co ich wrogowie.- Jego nie oszczędzę jeśli spotkamy się na arenie. Dwie osoby, może trzy wzbudzają moje zainteresowanie.
-Rycerz Chaosu, Inkwizytor i Wampir.- wymieniła za mnie Anna, która teraz wpatrywała się w ogień.
-Dokładnie tak.- parsknąłem śmiechem widząc przejęcie w jej oczach. Cholernie martwiła się o moje... nasze życie choć znała nas od niedawna. Czyżby się zakochała? Nie istotne, nas można co najwyżej pokonać, śmierć niestety nie wchodzi w rachubę.-Spalimy ich naszym ogniem, ale będzie to wymagało więcej zachodu.
Zapadła krótka cisza, którą przerwała Zamieć, przypominając mi o mojej wcześniejszej rozmowie ze Smoczym Magiem.
-Tuż przed przybyciem twojego smoka, nie chciałeś mnie o coś zapytać? Wybacz mi, usnąłem pod wpływem zmęczenie.
Tempo imprezy zwolniło, ale to wcale nie oznaczało, że straciła ona na sile. https://www.youtube.com/watch?v=UXUIOd4GRes
Świat wirował leniwie, a w głowach nawalonych alkoholem zawodników przyjemnie szumiało. Saito miał dziwne uczucie, że zdrętwiała mu gęba, nieco dalej Norsmeni i krasnolud ryczeli dla zabawy. Drugni był po prawdzie tak skuty, że nie przeszkadzał mu fakt, że jeden z dzikich orków ze świty Gahraza dołączył się do nich. Kaneda przyglądał im się dłuższą chwilę. Bystry zwykle umysł analizował sytuację dłuższą chwilę, aż samuraj wzruszył ramionami i przywlókł się, oparty o stół, żeby też poryczeć. Nagle zdał sobie sprawę, że kogoś brakuje na sali.
- Eee, tego, gdzie jeszt Miętusz? - wymamrotał. Szczęśliwie Galreth ogarnął i odpowiedział, równie bełkotliwie:
- A co ci po nim to... hik... żwykły fagasz... Zara, zabrał Iskierkę! Chędoży ją pewnie teraz! - Zaniósł się pijackim szlochem.
- Czo? - Wtrącił Drugni, drapiąc się po zdefasonowanym grzebieniu. - Stary a durny. Wszyscy wiedzą, że długouchy mają coś z łbami. - Saito pokiwał głową ze znawstwem, jednocześnie zaglądając do butelki. Była pusta, tak jak pozostałe, szturchnął więc Drugniego:
- Drugni, całe aRko zeszło...
- To niech doniosą więcej. - I wrzasnął w kierunku kultystów: - dawać antał!.
- I czo, będziemy tu zamuRać? Może lepiej faktycznie... hik!... poratujemy tą eRfkę?
- Dobry pomysł! - odezwał się któryś z Norsmenów. Wszyscy wyglądali tak samo: jasne włosy, zalepione pianą od piwa brody z resztkami jedzenia. - Mimo to, na chwilę zapadło milczenie, w którym rozległ się tylko głos Ulfarra:
- Nie powinienem jeść tego grzybka... Może mi zaszkodzić. - Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że patrzył na marynowanego prawdziwka, którego właśnie podnosił do ust Olfarr. Najwyraźniej spożyty alkohol wywołał jakieś zakłócenia w więzi obu braci. Olfarr co prawda dokończył kwestię, ale poprzez zjedzenie zimnej zagryzki. "Nie zdziwię się, jak rzygał będzie Ulfarr, dziwni oni jacyś" - pomyślał Saito. Tymczasem Kaneda wstał i chwiejnym krokiem skierował się do mieszkań zawodników, nie przejmując się tym, czy reszta podążyła ratować honor Iskry czy nie. Złożyło się jednak tak, że owczym pędem, część uczestników faktycznie poszła na górę, i stanęli pod drzwiami do pokoju Ulthuańczyków. Przez szparę w drzwiach widać było, że tylko kulturalnie sobie dyskutują i popijają... No właśnie... Wino. Ponieważ, na skutek wypitego alkoholu niektórych już zaczynało suszyć, może Menthus poczęstowałby innych zawodników.
Świat wirował leniwie, a w głowach nawalonych alkoholem zawodników przyjemnie szumiało. Saito miał dziwne uczucie, że zdrętwiała mu gęba, nieco dalej Norsmeni i krasnolud ryczeli dla zabawy. Drugni był po prawdzie tak skuty, że nie przeszkadzał mu fakt, że jeden z dzikich orków ze świty Gahraza dołączył się do nich. Kaneda przyglądał im się dłuższą chwilę. Bystry zwykle umysł analizował sytuację dłuższą chwilę, aż samuraj wzruszył ramionami i przywlókł się, oparty o stół, żeby też poryczeć. Nagle zdał sobie sprawę, że kogoś brakuje na sali.
- Eee, tego, gdzie jeszt Miętusz? - wymamrotał. Szczęśliwie Galreth ogarnął i odpowiedział, równie bełkotliwie:
- A co ci po nim to... hik... żwykły fagasz... Zara, zabrał Iskierkę! Chędoży ją pewnie teraz! - Zaniósł się pijackim szlochem.
- Czo? - Wtrącił Drugni, drapiąc się po zdefasonowanym grzebieniu. - Stary a durny. Wszyscy wiedzą, że długouchy mają coś z łbami. - Saito pokiwał głową ze znawstwem, jednocześnie zaglądając do butelki. Była pusta, tak jak pozostałe, szturchnął więc Drugniego:
- Drugni, całe aRko zeszło...
- To niech doniosą więcej. - I wrzasnął w kierunku kultystów: - dawać antał!.
- I czo, będziemy tu zamuRać? Może lepiej faktycznie... hik!... poratujemy tą eRfkę?
- Dobry pomysł! - odezwał się któryś z Norsmenów. Wszyscy wyglądali tak samo: jasne włosy, zalepione pianą od piwa brody z resztkami jedzenia. - Mimo to, na chwilę zapadło milczenie, w którym rozległ się tylko głos Ulfarra:
- Nie powinienem jeść tego grzybka... Może mi zaszkodzić. - Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że patrzył na marynowanego prawdziwka, którego właśnie podnosił do ust Olfarr. Najwyraźniej spożyty alkohol wywołał jakieś zakłócenia w więzi obu braci. Olfarr co prawda dokończył kwestię, ale poprzez zjedzenie zimnej zagryzki. "Nie zdziwię się, jak rzygał będzie Ulfarr, dziwni oni jacyś" - pomyślał Saito. Tymczasem Kaneda wstał i chwiejnym krokiem skierował się do mieszkań zawodników, nie przejmując się tym, czy reszta podążyła ratować honor Iskry czy nie. Złożyło się jednak tak, że owczym pędem, część uczestników faktycznie poszła na górę, i stanęli pod drzwiami do pokoju Ulthuańczyków. Przez szparę w drzwiach widać było, że tylko kulturalnie sobie dyskutują i popijają... No właśnie... Wino. Ponieważ, na skutek wypitego alkoholu niektórych już zaczynało suszyć, może Menthus poczęstowałby innych zawodników.
[Sayrehss jest jeszcze znośny. Dayomediss i Boreale, to jest moc.][Jak Cyrus z subsektora Aurelia trafił w nasze skromne progi? ]
[ http://www.youtube.com/watch?v=LNK5-uE5JFg ]Klafuti pisze:[Sayrehss jest jeszcze znośny. Dayomediss i Boreale, to jest moc.][Jak Cyrus z subsektora Aurelia trafił w nasze skromne progi? ]
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
[
Magnus stał w korytarzu prowadzącym na główna salę i zciskał kartkę papieru czytajac dokładnie raport od sych ludzi. Kiedy skończył mruknął -Stary ,dobry Hans...jeden z niewielu pobożnych...- następnie podniósł wzrok na ucznia -Reiner...twoje domysły o znajdowaniu przyczyn zarazy w statkach z Tilei można o kant dupy obić... - warknał po czym skierował się do pokoju mówiąc do zdziwionego ucznia -Musimy coś sprawdzić ,bo jeśli ten raport jest prawdziwy... a jest prawdziwy... to mamy misję prawie tak ważną jak unicestwienie Areny Śmierci...- skończył inkwizytor wręczajac dokument poparzonemu łowcy. Ten przejął kartke i od razu schował pod płaszcz.
Kiedy inkwizytorzu weszli po schodach na piętro z kwaterami zawodników ujrzeli grupkę schalnych arenowiczów stojąych przed pokojem elfickiego maga. Stojac jednak przed jego drzwiami stali również obok komnaty Von Bittenberga ,a to się nie spodobało Wielkiemu Inkwizytorowi.
Nie zawuażyli Magnusa dobijajac się do elfa póki cień wielkiej postury człowieka nie spadł na nich. Farlin spojrzał na niego z dołu i parsknał -Cooo?! Hyp! Nie spodziewałem się altdorfskiej inkwizycji...- hobbit przetarł oczy ze zdumienia ,gdyż obraz troił mu się przed oczami i widział trzech okutych w stal Magnusów.
nie wiem czemu ,ale strasznie śmieszy mnie ten tekst i to jeszcze w wykonaniu krasnoludzkiego Slayera ]Klafuti pisze:- To niech doniosą więcej. - I wrzasnął w kierunku kultystów: - dawać antał!.
Magnus stał w korytarzu prowadzącym na główna salę i zciskał kartkę papieru czytajac dokładnie raport od sych ludzi. Kiedy skończył mruknął -Stary ,dobry Hans...jeden z niewielu pobożnych...- następnie podniósł wzrok na ucznia -Reiner...twoje domysły o znajdowaniu przyczyn zarazy w statkach z Tilei można o kant dupy obić... - warknał po czym skierował się do pokoju mówiąc do zdziwionego ucznia -Musimy coś sprawdzić ,bo jeśli ten raport jest prawdziwy... a jest prawdziwy... to mamy misję prawie tak ważną jak unicestwienie Areny Śmierci...- skończył inkwizytor wręczajac dokument poparzonemu łowcy. Ten przejął kartke i od razu schował pod płaszcz.
Kiedy inkwizytorzu weszli po schodach na piętro z kwaterami zawodników ujrzeli grupkę schalnych arenowiczów stojąych przed pokojem elfickiego maga. Stojac jednak przed jego drzwiami stali również obok komnaty Von Bittenberga ,a to się nie spodobało Wielkiemu Inkwizytorowi.
Nie zawuażyli Magnusa dobijajac się do elfa póki cień wielkiej postury człowieka nie spadł na nich. Farlin spojrzał na niego z dołu i parsknał -Cooo?! Hyp! Nie spodziewałem się altdorfskiej inkwizycji...- hobbit przetarł oczy ze zdumienia ,gdyż obraz troił mu się przed oczami i widział trzech okutych w stal Magnusów.
Nieważne gdzie patrzy inkwizytor... i tak widzi wszystko!
W zawodach na ryczenie Galreth nie miał szans, więc startował w niższej klasie, na zawodzenie. Odkrył w sobie wrodzony talent, bo jeszcze nigdy tego nie próbował, a był świetny! Saito rzucił coś o ratowaniu Iskry.
- Ratować Elkę? Hyp? Dla niej nie ma jussszz ratunku. Ona jessszz jego uczennicom. Hyp.
Nikt jakoś nie usłyszał jego uwagi, bo ruszyli na misję ratunkową. Przez szparę zostało spostrzeżone wino. No właśnie... Wino.
- Ale chyba nie chcesz tam wchodzić co? - Zapytał samuraja. - Tak się ładnie bawimy.
- Poproś tylko coby się podzielili. - Zaproponował Drugni, który też nie miał ochoty przebywać z elfami. Cała reszta powstrzymywała się od śmieszków, żeby nie zdradzić ich pozycji. Trzeba było to ostrożnie rozegrać jeśli liczyli na choćby kropelkę.
- Ratować Elkę? Hyp? Dla niej nie ma jussszz ratunku. Ona jessszz jego uczennicom. Hyp.
Nikt jakoś nie usłyszał jego uwagi, bo ruszyli na misję ratunkową. Przez szparę zostało spostrzeżone wino. No właśnie... Wino.
- Ale chyba nie chcesz tam wchodzić co? - Zapytał samuraja. - Tak się ładnie bawimy.
- Poproś tylko coby się podzielili. - Zaproponował Drugni, który też nie miał ochoty przebywać z elfami. Cała reszta powstrzymywała się od śmieszków, żeby nie zdradzić ich pozycji. Trzeba było to ostrożnie rozegrać jeśli liczyli na choćby kropelkę.
Niziołek patrzył na wielkiego inkwizytora. Świat znowu wirował. Tego wieczoru wypił kilka różnych płynów wyskokowych i złamał podstawową zasadę. Nie mieszać!!
Patrzenie w górę wprawiało go w mdłości. Trzech a może czterech inkwizytorów ciągle się kręciło.
Jedyne co dotarło do uszu niziołka to:
- Odsuń się kurduplu!! jesteś pijany!!
Hobbit wybełkotał:
- Ja sie naebałem?? Nie! To ty sie naebałeś!!!
Po czym zwymiotował na nogi Magnusa.
Blada twarz inkwizytora zrobiła się nagle czerwona z gniewu. Farlin, odwrócił się na pięcie i krzyknął.
- Odsunncje sie!! Jak nie chcą nas wpuścićć to wysadze te drzwi!!
Następnie sięgnął do kieszeni...
[Chciałem to już zrobić od bardzo dawna ]
Patrzenie w górę wprawiało go w mdłości. Trzech a może czterech inkwizytorów ciągle się kręciło.
Jedyne co dotarło do uszu niziołka to:
- Odsuń się kurduplu!! jesteś pijany!!
Hobbit wybełkotał:
- Ja sie naebałem?? Nie! To ty sie naebałeś!!!
Po czym zwymiotował na nogi Magnusa.
Blada twarz inkwizytora zrobiła się nagle czerwona z gniewu. Farlin, odwrócił się na pięcie i krzyknął.
- Odsunncje sie!! Jak nie chcą nas wpuścićć to wysadze te drzwi!!
Następnie sięgnął do kieszeni...
[Chciałem to już zrobić od bardzo dawna ]
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
Drugni, stojąc razem z innymi pod drzwiami do komnaty Menthusa, nagle poczuł się w obowiązku przejęcia dowodzenia nad nieco zdezorientowaną grupką imprezowiczów. Odsunął więc Farlina, który już zabierał się do podpalania bomb, i stanął na czele oddziału ratunkowego.
- Słuchajcie, potrzebny tam jakiś PLAN - Zwrócił się do towarzyszy pijackim szeptem, który, rzecz jasna, był doskonale słyszalny nawet nawet na drugim końcu korytarza.
- Plaaan ? - Garleth podrapał się po głowie, komicznie marszcząc brwi.
- Tak, Plaaaaan - Krasnolud konspiracyjnie rozejrzał się po okolicy, jakby szukając konfidentów - Dobra chłopaki, który z was najładniejszy ?
Dzielni wojownicy spojrzeli najpierw na siebie, a potem na Zabójcę.
- Co ?! - Saito jeszcze bardziej zmrużył i tak skośne oczy.
- No, najładniejszy ! - Zniecierpliwiony krasnolud przewrócił oczyma, jakby tłumaczył tabliczkę mnożenia sześcioletni dzieciom - Przecież wiadomo, że elfy to pedały ! Zobaczy taki ładnego, muskularnego kawalera i drzwi do komnaty ( i wina !) staną przed nami otworem !
Zapadła ciężka i niezręczna cisza.
- Ja jednak wysadzę te drzwi ! - Krzyknął po chwili Farlin, a reszta bandy pokiwała głowami z aprobatą.
- Jak zwykle, wy tylko wyjścia siłowe ! - Żachnął się krasnolud, odsuwając się na bok.
- Słuchajcie, potrzebny tam jakiś PLAN - Zwrócił się do towarzyszy pijackim szeptem, który, rzecz jasna, był doskonale słyszalny nawet nawet na drugim końcu korytarza.
- Plaaan ? - Garleth podrapał się po głowie, komicznie marszcząc brwi.
- Tak, Plaaaaan - Krasnolud konspiracyjnie rozejrzał się po okolicy, jakby szukając konfidentów - Dobra chłopaki, który z was najładniejszy ?
Dzielni wojownicy spojrzeli najpierw na siebie, a potem na Zabójcę.
- Co ?! - Saito jeszcze bardziej zmrużył i tak skośne oczy.
- No, najładniejszy ! - Zniecierpliwiony krasnolud przewrócił oczyma, jakby tłumaczył tabliczkę mnożenia sześcioletni dzieciom - Przecież wiadomo, że elfy to pedały ! Zobaczy taki ładnego, muskularnego kawalera i drzwi do komnaty ( i wina !) staną przed nami otworem !
Zapadła ciężka i niezręczna cisza.
- Ja jednak wysadzę te drzwi ! - Krzyknął po chwili Farlin, a reszta bandy pokiwała głowami z aprobatą.
- Jak zwykle, wy tylko wyjścia siłowe ! - Żachnął się krasnolud, odsuwając się na bok.
Ostatnio zmieniony 14 sty 2014, o 21:19 przez Chomikozo, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
-Wiedziałem, że tak to się skończy-rzekł smutno Menthus.
Wstał i dobył Kła, za nim Iskra takim samy ruchem wyciągnęła z pochwy płomień.
-Anna chowaj się!-rzekł Vahanian.
Trójka magów podeszła do drzwi. Wtem rozległo się głośne:
- Odsunncje sie!! Jak nie chcą nas wpuścićć to wysadze te drzwi!!
Smoczy Mag nie czekał. Z rozmachem otworzył drzwi, uderzony nimi hobbit pofrunął przez cały korytarz i uderzył o ścianę.
-Czego chcecie?!-warknęła Iskra.
Wstał i dobył Kła, za nim Iskra takim samy ruchem wyciągnęła z pochwy płomień.
-Anna chowaj się!-rzekł Vahanian.
Trójka magów podeszła do drzwi. Wtem rozległo się głośne:
- Odsunncje sie!! Jak nie chcą nas wpuścićć to wysadze te drzwi!!
Smoczy Mag nie czekał. Z rozmachem otworzył drzwi, uderzony nimi hobbit pofrunął przez cały korytarz i uderzył o ścianę.
-Czego chcecie?!-warknęła Iskra.
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
Myślenie zajmowało naprawdę dużo czasu.
- To z tymi pedałami. To chyba tak nie działa. - Powiedział Galreth uchylając się przed hobbicim pociskiem ziemia-ziemia. Popatrzył chwilę i kiedy zauważył, że przebiegłe drzwi się same otworzyły kiedy nie patrzył, a w nich stali ONI!. Szybko schował się za krasnoludem będąc przekonanym, że jest niewidzialny. Był prawie dwa razy wyższy od niego, ale jakoś mu to nie przeszkadzało w ukrywaniu się. W końcu na tym polegała jego profesja, był w tym mistrzem! Upewniony, że jest bezpieczny, tracił Saito łokciem i WYSZEPTAŁ. - No weź ty się spytaj!
- To z tymi pedałami. To chyba tak nie działa. - Powiedział Galreth uchylając się przed hobbicim pociskiem ziemia-ziemia. Popatrzył chwilę i kiedy zauważył, że przebiegłe drzwi się same otworzyły kiedy nie patrzył, a w nich stali ONI!. Szybko schował się za krasnoludem będąc przekonanym, że jest niewidzialny. Był prawie dwa razy wyższy od niego, ale jakoś mu to nie przeszkadzało w ukrywaniu się. W końcu na tym polegała jego profesja, był w tym mistrzem! Upewniony, że jest bezpieczny, tracił Saito łokciem i WYSZEPTAŁ. - No weź ty się spytaj!
Saito już miał się zgodzić, gdy na ochotnika zgłosił się Ulfarr, w końcu dobrze prezentował się w swojej runicznej zbroi. Podpierając się z Olfarrem podpełzli do drzwi, gdy te otworzyły się, posyłając Farlina na przeciwległą ścianę. Elfka stanęła w nich, zła jak osa. Olfarr wziął wdech, by rozpocząć negocjacje i powiedział:
- My tylko chcemy... - Tu tradycyjnie miał skończyć drugi z braci, ale zamiast słów, wystrzelił masywny bełt. Ygg byłby dumny. Iskra stała zarzygana, w kałuży treści. Przez chwilę się nie ruszała. Zapadła cisza. Wtedy przypadł do niej Galreth i na kolanach zaczął wyć:
- Koooochaaam cięęęę!!!*
- Co było na arenie, zostaje na arenie. - Powiedział filozoficznie Magnus, zdając sobie sprawę z odwiecznych uraz, jakie żywią do siebie oba narody elfów.
*oparte na prawdziwym wydarzeniu
- My tylko chcemy... - Tu tradycyjnie miał skończyć drugi z braci, ale zamiast słów, wystrzelił masywny bełt. Ygg byłby dumny. Iskra stała zarzygana, w kałuży treści. Przez chwilę się nie ruszała. Zapadła cisza. Wtedy przypadł do niej Galreth i na kolanach zaczął wyć:
- Koooochaaam cięęęę!!!*
- Co było na arenie, zostaje na arenie. - Powiedział filozoficznie Magnus, zdając sobie sprawę z odwiecznych uraz, jakie żywią do siebie oba narody elfów.
*oparte na prawdziwym wydarzeniu
Ostatnio zmieniony 14 sty 2014, o 21:32 przez Klafuti, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mistrz Miecza Hoetha
- Falubaz
- Posty: 1011
[
Ygg nie żyję! Farlin zabił go w pojedynku!!!!]
Ygg nie żyję! Farlin zabił go w pojedynku!!!!]
Moja Galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php? ... 9#p1076079
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony
"Ludzie uwierzą w każdą prawdę, jeśli tylko podasz ją w cudzysłowiu i podpiszesz nazwiskiem kogoś znanego".
Naviedzony