Staczamy sie
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14649
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Staczamy sie
Obserwuje ostatnio taki trend, ze turnieje WFB coraz mniej sluza do grania, a coraz bardziej do spotkan. Dobrym przykladem byla arena, gorzow - ogolnie wszystkie turnieje, gdzie mozliwy jest nocleg na sali. Goscie z 40k kulturalnie pospali sie o jakiejs rozsadnej godzinie, a batlowcy twardo walili, gadali, ogolnie melanz. Sam lapie sie na tym, ze coraz czesciej mysle o tym, zeby jezdzic na mastery bez figurek. Buszman tak robi juz dosc dlugo i wciaz ma usmiech na twarzy. Nie uwazam, ze to cos zlego, ba, wrecz przeciwnie! Ciekaw tylko jestem, czy wszyscy dostrzegaja takie prawidlowosci.
Serwus.
Pomimo, ze nie jezdze za bardzo na turnieje, co jedynie lokale - to IMO drugiego dnia turnieju najlepiej sie gra na kacu!
Pozdro.
Pomimo, ze nie jezdze za bardzo na turnieje, co jedynie lokale - to IMO drugiego dnia turnieju najlepiej sie gra na kacu!

Pozdro.
Wstąp do Karczmy pod ZademTroll'a
Krzesło, anyone?Morrok pisze:jestem zmuszony obronic Barbare! zachowywal sie na arenie calkiem przyzwoicie![]()

Admin-cieć: póki forum działa, jestem niewidoczny
A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl

A tak serio: rzadko bywam na forum, rzadko sprawdzam PMki. W sprawach ogólnoforumowych lepiej kontaktować się z innymi administratorami. Najlepszy kontakt ze mną to mail: tomekrs@o2.pl
No cóż, jak to ktoś w swoim podpisie ujął: Nie po to jadę 350km, żeby sobie pochlać. To mogę robić w domu. Ale nie mam nic przeciwko tym, którzy jadą sobie zaimprezować. Byleby tylko nie przeszkadzali mi spać
.
Zresztą, spotkanie rano przeciwnika bez filmu też nie jest za fajne. Ja po prostu mam tak mało czasu na battla, że jak już szarpnę się i gdzieś pojadę (albo podjadę, kiedy turniej jest gdzieś w Wawie), to chcę mieć maksimum grania.
Maciek

Zresztą, spotkanie rano przeciwnika bez filmu też nie jest za fajne. Ja po prostu mam tak mało czasu na battla, że jak już szarpnę się i gdzieś pojadę (albo podjadę, kiedy turniej jest gdzieś w Wawie), to chcę mieć maksimum grania.
Maciek
Dla mnie wieczorne melanże zawsze były nieodłączną częścią każdego turnieju. Imprezy bez tego były dosyć kijowe.
Ale priorytetem jest gra i nigdy nie zdarzyło mi się odpuścić bitwy. Bez wzgledu na to, w jakim byłbym stanie.
Ale priorytetem jest gra i nigdy nie zdarzyło mi się odpuścić bitwy. Bez wzgledu na to, w jakim byłbym stanie.
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.
ładnie to ująłeś 

Ja tez nie pije ! Po prostu nie mam do tego głowy .
Strasznie mnie zreszta denerwuja ludzie co jeżdzą na mastery bawić sie ze znajomymi zamiast walczyć jak lwy o punkty ligowe .
Strasznie mnie zreszta denerwuja ludzie co jeżdzą na mastery bawić sie ze znajomymi zamiast walczyć jak lwy o punkty ligowe .
A Arena w 2006 roku ?Ale priorytetem jest gra i nigdy nie zdarzyło mi się odpuścić bitwy. Bez wzgledu na to, w jakim byłbym stanie
Beka na maxa
Kisicie się we własnym sosie. Ot co. I sądzę, że w kwestii WFB najprawdopodobniej nic się w przyszłości nie zmieni.
Liga praktycznie marginalizując jakąkolwiek "opozycję" straciła główny motor działania - konkurencję (może nie w sensie dosłownym, ale mechanizm działania był bardzo podobny). Za tym poszła orientacja wewnętrzna (uprzedam pytanie - śledzę forum LL - właściwie jedynym tematem są przepychanki wewnętrzne), która spowodowała utratę jakiegokolwiek kierunku i wizji działania.
Nie ma już ostrych sporów, nie ma już ludzi "z poza", którzy mieli inne podejście do battle'a i chęć wyrażenia go w jakikolwiek sposób. Brak jasnych reguł dyskusji i brak chęci porozumienia spowodował, że olali oni temat całkowicie, a nierzadko system jako taki.
Uważam że spór sprzed paru laty tak naprawdę nie szedł o to, czy jesteś za ligą, czy przeciw, tylko o to jak indywidualna/kolektywna ma być to zabawa.
Liga praktycznie marginalizując jakąkolwiek "opozycję" straciła główny motor działania - konkurencję (może nie w sensie dosłownym, ale mechanizm działania był bardzo podobny). Za tym poszła orientacja wewnętrzna (uprzedam pytanie - śledzę forum LL - właściwie jedynym tematem są przepychanki wewnętrzne), która spowodowała utratę jakiegokolwiek kierunku i wizji działania.
Nie ma już ostrych sporów, nie ma już ludzi "z poza", którzy mieli inne podejście do battle'a i chęć wyrażenia go w jakikolwiek sposób. Brak jasnych reguł dyskusji i brak chęci porozumienia spowodował, że olali oni temat całkowicie, a nierzadko system jako taki.
Uważam że spór sprzed paru laty tak naprawdę nie szedł o to, czy jesteś za ligą, czy przeciw, tylko o to jak indywidualna/kolektywna ma być to zabawa.