W książce Mereen jest oblężone, a tutaj jak ktoś napisał trzęsą nim Harpie
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
1. Jon Snow ewakuował dzikich statkami i odpłynął przez wodę w poprzednim odcinku. Dlaczego w tym znowu maszeruje jakby szedł z Hardhome z buta? Przecież Nocna Straż miała swoją strażnicę i port i stamtąd statki wypłynęły i pewnie tam też dotarły - po co mieli przechodzić przez bramę w Czarnym Zamku licząc, że jednak Ser Alistair otworzy łaskawie drzwi? Tak jak uważam go za dupka to tutaj pokazał zwyczajnie klasę już kolejny raz. A Jon Snow tu a w książce to niebo a ziemia.
2. Królowa Daenerys otoczona garstką Nieskalanych wśród mieszkańców, którzy ją nie bardzo kochają. No sorry. Ciągle zagrożona. Nie wspomnę, że ci Nieskalani znów giną jak p...y w starciu z jakimiś leszczami z nożykami. Gdzie te 10 tys. Nieskalanych - wymarli bo dotarciu do Mereen. Jak ktoś wspomniał, w książce Harpie to pikuś - prawdziwym zagrożeniem jest oblężenie przez armie Yunkai. Jakby byli tylko Synowie Harpii to by się ich wybiło i tyle. Żałośnie ten wątek wyszedł - liczyłem na więcej, a skończyło się niskobudżetowym przedstawieniem klasy B.
3. Stannis i spalenie jego córki - nie wiem jak to określić. SŁABE. Po co, dlaczego? Nie wiem. R'hlor pomoże zdobyć Winterfell? Melisandre spali wszystkich? Bo nie wiem jak ta pomoc ma wyglądać? O ile nad Czarnym Nurtem mogłem sobie Melisandre wyobrazić, ale tu? Za dużo znaków zapytania.
Ten sezon pokazuje jak ze świetnego serialu zrobić przeciętny - taka Xena, czy Herkules, bez urazy i nic nie ujmując tym produkcjom.