Temat filmowy
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Temat filmowy
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
Parodia Bonda, dość dobra. Jak by ktoś nie znał, to polecam
Śmierć za późno nadejdzie przedwczoraj!" (aka "Agent 700")
Śmierć za późno nadejdzie przedwczoraj!" (aka "Agent 700")
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Byłem na Bondzie. Bez wielkich oczekiwań, w końcu to Bond. Ale takiej kupy, jaką zaserwowano, po prostu się nie sppdziewałem. Dno kompletne.
Trzeba sobie powiedzieć wprost, że nowy Bond jest naprawdę biedny. Może nie dno, fajnie się ogląda, ale wychodząc z sali kinowej zastanawiałem się, o czym ten film tak naprawdę był i nie mogłem sobie przypomnieć, co się działo, poza sceną seksu z [SPOILER]
[/SPOILER].Monicą Belucci
paulinka17 pisze:Mówiłem, jabaniutki nawet oczka zmrużył z rozkoszy.
Dziedzic pisze:JH i UD razem, piekło zamarzło i serce Szaitisa pękło.
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Jaką sceną seksu? To było stanie pod ścianą w ubraniach. Ten Bond był dość pruderyjny.
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14646
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Po tym jak spadł na kanapę a potem zaczął drzeć ryja Sam Smith już mi dało jasno do zrozumienia, że to nie będzie Bond na miarę Golden Eye.
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Jak na standardy kina akcji, to nowy Bond był znośny. Jak na standardy bondowskie, był dużo poniżej średniej. Oprócz utworku Smitha czołówka była świetna, jedna z lepszych w ogóle i niestety na niej skończyła się ambicja filmu. Młody Q jak zwykle sympatyczny, ale już nowy M (mimo, że lubię bardzo Ralpha Fiennesa) nie trzyma poziomu starej. Między Bondem, a jego nową dziewczyną nie było najmniejszej nawet ekranowej chemii, ale nic dziwnego, bo podobno Craig i Lea Seydoux prywatnie się nie cierpią. Wyglądali jak wklejeni do tego samego filmu na green screenie. Już relacja Bonda z Moneypenny wyglądała bardziej przekonująco.
Andrew Scott w roli C był tak oczywistym czarnym charakterem, że tylko kompletny ślepiec nie rozszyfrowałby fabuły po pierwszych 20 minutach filmu. Nic nie zaskoczyło, nie było żadnego efektu wow, ani żadnego napięcia, bo rozwiązanie każdej walki i każdej akcji było dość przewidywalne. Sięgnęli po najcięższe fabularne działa (w konwencji bondowskiej oczywiście), a i tak okazały się niewypałem. Szkoda, bo obsada była gwiazdorska i można było zrobić z nimi coś ciekawego.
Andrew Scott w roli C był tak oczywistym czarnym charakterem, że tylko kompletny ślepiec nie rozszyfrowałby fabuły po pierwszych 20 minutach filmu. Nic nie zaskoczyło, nie było żadnego efektu wow, ani żadnego napięcia, bo rozwiązanie każdej walki i każdej akcji było dość przewidywalne. Sięgnęli po najcięższe fabularne działa (w konwencji bondowskiej oczywiście), a i tak okazały się niewypałem. Szkoda, bo obsada była gwiazdorska i można było zrobić z nimi coś ciekawego.
SPOILER pisze:I jeszcze jedno. Zatrudnianie do filmu Monici Belluci tylko po to, żeby pojawiła się na ekranie przez 5 minut i zagrała najbardziej znudzoną podczas gry wstępnej kobietę na świecie to największe marnotrawstwo tego roku.
- Barbarossa
- Mniejsze zło
- Posty: 5612
Jestem tak zbulwersowany tym Bondem, że aż walnę recenzję. Uwaga, pewnie zawiera spojlery:
Zastanawiałem się, jak można zebrać do kupy tylu dobrych aktorów, wydać taką kasę i stworzyć aż takiego gniota. I w sumie wydaje mi się, że już rozumiem.
Jeśli ktoś nie oglądał Kung Fury, to polecam nadrobienie braków na youtube. Ten pastisz kina akcji lat 80tych to 30 minut, w które upchano w zasadzie wszystkie wątki, jakie kiedykolwiek pojawiły się w ramach gatunku. Scenariusz to słabej jakości, często absurdalne, uzasadnienie dla zebrania tych wszystkich wątków (bohater "wybrany" władający kung fu, glina, który pracuje sam, ale zostaje mu przydzielony partner, podróże w czasie, naziści, Thor, dinozaury, wielkie roboty i bazylion innych) w jedną całość. Jako parodia - zabawne.
Otóż dokładnie tym samym jest Spectre. Tyle, że na poważnie. Zebrano mnóstwo wątków, jakie pojawiały się w dotychczasowych Bondach i podobnych filmach. Scenariusz to naciągane, miejscami absurdalne spoiwo, które skleja te wszystkie wątki w jedną całość.
Przykład: Bond zostaje uziemiony ale oczywiście buntuje się, zostaje mu wszczepiony system monitorujący jego aktywność, ale udaje mu się przekonać Q, żeby dał mu 48 godzin na akcję. Następnie jedzie (w ramach tych 48 godzin) samochodem z Londynu do Rzymu (dojeżdża w nienagannie skrojonym, wyprasowanym garniturze). Spotyka Belucci na 3 minuty i uprawia z nią brak seksu. Potem jest wizyta na komicznej konferencji złoczyńców (realizm na poziomie Spy Hard), objawia się tajemniczy Pan Spectre, ale jednocześnie wprowadzony zostaje brutalny osiłek, który komuś wybija palcami oczy jak Gregor Clegane (w gruncie rzeczy bez uzasadnienia). Potem brutalny osiłek goni Bonda samochodem, są Bondogadżety - a jednocześnie rozmowa telefoniczna z Moneypenny i lekka zazdrość o jej nocnego gościa. To wszystko w kwadrans?
I cały film tak leci. Nagromadzenie wątków sprawia, że żaden z nich nie zostaje rozwinięty na satysfakcjonującym poziomie. Biedny Waltz, grający szefa Spectre, musi być jednocześnie szefem tajemniczej organizacji - "władcą kukiełek", sadystycznym maniakiem-oprawcą, zagubionym przybranym "złym" bratem Bonda, filozofem ode zła oraz szefem C. I na rozwój oraz pokazanie każdej z tych "osobowości" ma minuty, przez co jest chyba najsłabszym (wręcz komicznie nieudolnym i mało wyrazistym) złoczyńcą w historii serii.
Dodam jeszcze, że w filmie jest zero bondowskiego humoru, a dialogi są miejscami tragiczne. Całość jest przygnębiająco beznadziejna.
Zastanawiałem się, jak można zebrać do kupy tylu dobrych aktorów, wydać taką kasę i stworzyć aż takiego gniota. I w sumie wydaje mi się, że już rozumiem.
Jeśli ktoś nie oglądał Kung Fury, to polecam nadrobienie braków na youtube. Ten pastisz kina akcji lat 80tych to 30 minut, w które upchano w zasadzie wszystkie wątki, jakie kiedykolwiek pojawiły się w ramach gatunku. Scenariusz to słabej jakości, często absurdalne, uzasadnienie dla zebrania tych wszystkich wątków (bohater "wybrany" władający kung fu, glina, który pracuje sam, ale zostaje mu przydzielony partner, podróże w czasie, naziści, Thor, dinozaury, wielkie roboty i bazylion innych) w jedną całość. Jako parodia - zabawne.
Otóż dokładnie tym samym jest Spectre. Tyle, że na poważnie. Zebrano mnóstwo wątków, jakie pojawiały się w dotychczasowych Bondach i podobnych filmach. Scenariusz to naciągane, miejscami absurdalne spoiwo, które skleja te wszystkie wątki w jedną całość.
Przykład: Bond zostaje uziemiony ale oczywiście buntuje się, zostaje mu wszczepiony system monitorujący jego aktywność, ale udaje mu się przekonać Q, żeby dał mu 48 godzin na akcję. Następnie jedzie (w ramach tych 48 godzin) samochodem z Londynu do Rzymu (dojeżdża w nienagannie skrojonym, wyprasowanym garniturze). Spotyka Belucci na 3 minuty i uprawia z nią brak seksu. Potem jest wizyta na komicznej konferencji złoczyńców (realizm na poziomie Spy Hard), objawia się tajemniczy Pan Spectre, ale jednocześnie wprowadzony zostaje brutalny osiłek, który komuś wybija palcami oczy jak Gregor Clegane (w gruncie rzeczy bez uzasadnienia). Potem brutalny osiłek goni Bonda samochodem, są Bondogadżety - a jednocześnie rozmowa telefoniczna z Moneypenny i lekka zazdrość o jej nocnego gościa. To wszystko w kwadrans?
I cały film tak leci. Nagromadzenie wątków sprawia, że żaden z nich nie zostaje rozwinięty na satysfakcjonującym poziomie. Biedny Waltz, grający szefa Spectre, musi być jednocześnie szefem tajemniczej organizacji - "władcą kukiełek", sadystycznym maniakiem-oprawcą, zagubionym przybranym "złym" bratem Bonda, filozofem ode zła oraz szefem C. I na rozwój oraz pokazanie każdej z tych "osobowości" ma minuty, przez co jest chyba najsłabszym (wręcz komicznie nieudolnym i mało wyrazistym) złoczyńcą w historii serii.
Dodam jeszcze, że w filmie jest zero bondowskiego humoru, a dialogi są miejscami tragiczne. Całość jest przygnębiająco beznadziejna.
Ja spędziłem czas nadzwyczaj przyjemnie.
Zmęczenie, przygaszone światło, brak scenariusza sprawił, że drzemka była na prawdę zacna
Zmęczenie, przygaszone światło, brak scenariusza sprawił, że drzemka była na prawdę zacna
Barbara pisze:Może nie wszyscy się w tym środowisku lubimy, ale akurat prawie wszyscy się znamy. To że dwóch znajomych da sobie czasem po ryjach nie powinno chyba nikogo dziwić.
Ten film przypomnial mi ksiazke Sapkowskiego konczaca trylogie husycka lux perpetua. Bez pomyslu, bezsensu, idiotycznie sie konczace. Żenua.
Banisz Andrzeja Bąka, ostaw Sapka!Ziemko pisze:Ten film przypomnial mi ksiazke Sapkowskiego konczaca trylogie husycka lux perpetua. Bez pomyslu, bezsensu, idiotycznie sie konczace. Żenua.
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
śmiać mi się chciało jak to belucci bedzie nową dupą bonda. przed filmem była reklama wody mineralnej. trwała dłużej niż jej występ w filmie. a tak btw. to się ciotka całkiem dobrze trzymie. na wyrku wyglądała znośnie.
kupię bretke,orki, leśne elfy i wampiry. http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=52293
To Grolszek nie ja choc ode mnie tez by bana dostal gdbym byl szybszy. Sapek skopal genialna trylogie ostatnia czescia.-Qc- pisze:Banisz Andrzeja Bąka, ostaw Sapka!Ziemko pisze:Ten film przypomnial mi ksiazke Sapkowskiego konczaca trylogie husycka lux perpetua. Bez pomyslu, bezsensu, idiotycznie sie konczace. Żenua.
Belluci pare lat temu to byla lisica pierwsza klasa, a nadal zle to ona nie wyglada
Casino Royal bylo swietne i potem tylko pochyla w dol niestety... (Choc skyfall imho > quantum)
To w zasadzie nie off top, bo będzie wiedźmin w TV Bagiński zrobi hit?
Co najwyżej fabularnie nie zadowolił wszystkich - poziom literacki utrzymał. Mnie osobiście finał sie podobał (tak jak pozytywny finał W3).
Co najwyżej fabularnie nie zadowolił wszystkich - poziom literacki utrzymał. Mnie osobiście finał sie podobał (tak jak pozytywny finał W3).
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
Ojezu! Gdybym miał jakieś grzyby, albo zielsko, oglądałbym ;DMAĆKO pisze:to jest hit:D
https://www.youtube.com/watch?v=dqPZNRhIIQ4
"You either die a cyka or live long enough to become a blyat"
porządny teatr telewizji.
kupię bretke,orki, leśne elfy i wampiry. http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=52293
sroga parówa się zapowiada Panowie https://www.youtube.com/watch?v=IJBnK2wNQSo
sroga niczym piguły sebastiana...
sroga niczym piguły sebastiana...
kupię bretke,orki, leśne elfy i wampiry. http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=52293