Temat filmowy
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Zabawne podsumowanie z Facebook'a.
Uwaga, poniżej są spoilery z „Batman v Superman”. Spisuję najgłupsze elementy fabuły. Jeśli nie macie zamiaru iść (dobra decyzja) a chcecie je poznać, to czytajcie.
Bezspoilerowa recenzja tu: http://opy.do/y6anp
Dalej spoilery…
Ok? Gotowi?
No to jedziemy.
1. W trakcie bitwy Supermana z Zodem z „Man of Steel” Bruce dzwoni do siedziby swojej firmy w Metropolis i nakazuje im ewakuację. W tym momencie widzimy, jak pracownicy w wieżowcu spokojnie pracują, podczas gdy za oknami na niebie wisi statek kosmiczny a kolejne budynki się rozsypują. Bruce to taki tyran, że nie ewakuowali się, dopóki szef nie kazał?
2. Henchmeni Luthora wrabiają Supemana w masakrę. Jak? Zasadniczo strzelają do ludzi w jakimś pogrążonym w wojnie, afrykańskim państewku, a potem mówią, że to on. Nikt nie ma problemu z uwierzeniem, że Supermen poleciał do Afryki i strzelał do ludzi z karabinu.
3. W momencie tytułowej walki Superman już wie, że za wszystkim stoi Lex Luthor, ale Batman nie chce go słuchać. Panowie przestają walczyć dopiero, kiedy Bruce dowiaduje się, że… ich matki miały tak samo na imię. Natychmiast, bez większych wyjaśnień, stają się najlepszymi kumplami. Nie wierzę, że to piszę, ale tak jest.
4. W ostatecznej walce (z Doomsdayem, który wygląda jak Żółwie Ninja z ostatniego filmu) bierze udział troje bohaterów. Zgadnijcie, kto wbija w potwora włócznię z kryptonitu? Oczywiście, że Supermen – jedyny, któremu zbliżenie się do tego kryptonitu szkodzi. Dramat musi być.
5. Na bal u Lexa Luthora przychodzą obaj tytułowi bohaterowie. Z jakiegoś powodu Clark nie tylko wchodzi do środka i zadaje niewygodne pytania Bruce'owi, ale jeszcze panowie są sobie przedstawieni przez Lexa. „Hej mój kolego milionerze, musisz kogoś poznać – to podrzędny dziennikarz, którego z jakiegoś powodu znam”.
6. Twórcy zapamiętali, że po „Man of Steel” spadła na nich krytyka, że Superman rozwala pół miasta po tym jak sam przenosi do niego walkę (!). Dlatego tym razem dwukrotnie podkreślają, że w dzielnicy w której odbywa się bitwa prawie nikogo nie ma. Nie przeszkadza to jednak Batmanowi przenieść walki do jeszcze innej części miasta, bo potrzebuje włóczni. Ot, odpowiedzialność herosa.
7. Plan Lexa Luthora… Ehh… Otóż tak: Lex wzbogacił się odbudowując zniszczoną przez Supermana i Zoda część miasta. Dlatego realizuje Niesamowicie Skomplikowany Plan, żeby Batman i Superman walczyli ze sobą, a potem za pomocą pozostałości statku kosmicznego zmienia Zoda w wielkiego Żółwia Ninja i zmusza obu panów do walki z nim. Po co? Jaki to ma sens? Nie wiadomo.
8. A, żebym nie zapomniał: Luthor wśród swoich Sekretnych Plików, które w międzyczasie zdobywa Bruce, ma teaser trailery kolejnych filmów o bohaterach DC. Narysował nawet urocze logo dla każdego z nich. Serio.
9. Sekwencja snu ze zmarłymi rodzicami Bruce'a? Niee, za mało. Dorzućmy mu jeszcze sekwencję snu z Supermanem-nazistą. Albo do trzech razy sztuka, dorzućmy mu jeszcze sen, w którym walczy z wielkim nietoperzem. A żeby Supermanowi nie było smutno, to będzie miał sen w którym rozmawia z Kevinem Costnerem. Nie żartuję w tym momencie.
10. Pisałem, że Batman zmienia zdanie o Supermanie po tym jak orientuje się, że ich matki mają tak samo na imię? Wiem, że pisałem, ale nadal nie mogę w to uwierzyć.
11. Twórcy prawdopodobnie wiedzieli, że nikt nie uwierzy w scenę, w której Superman ginie poświęcając się dla ludzkości, więc dla pewności użyli tego pomysłu dwa razy. Dwa razy. Nie pomogło.
12. Lois Lane znajduje włócznię z kryptonitem, którą Batman miał zamiar zabić Supermana. Nie wiedząc co to jest wrzuca ją do jakiejś wody (kanału? basenu? skąd woda w środku jakichś miejskich ruin?), po czym po kwadransie dochodzi do wniosku, że to jedyne co może zabić Doomsdaya (skąd to wie?!) i zaczyna ją wyławiać.
13. Jest scena, w której Batman bije Supermana umywalką.
Uwaga, poniżej są spoilery z „Batman v Superman”. Spisuję najgłupsze elementy fabuły. Jeśli nie macie zamiaru iść (dobra decyzja) a chcecie je poznać, to czytajcie.
Bezspoilerowa recenzja tu: http://opy.do/y6anp
Dalej spoilery…
Ok? Gotowi?
No to jedziemy.
1. W trakcie bitwy Supermana z Zodem z „Man of Steel” Bruce dzwoni do siedziby swojej firmy w Metropolis i nakazuje im ewakuację. W tym momencie widzimy, jak pracownicy w wieżowcu spokojnie pracują, podczas gdy za oknami na niebie wisi statek kosmiczny a kolejne budynki się rozsypują. Bruce to taki tyran, że nie ewakuowali się, dopóki szef nie kazał?
2. Henchmeni Luthora wrabiają Supemana w masakrę. Jak? Zasadniczo strzelają do ludzi w jakimś pogrążonym w wojnie, afrykańskim państewku, a potem mówią, że to on. Nikt nie ma problemu z uwierzeniem, że Supermen poleciał do Afryki i strzelał do ludzi z karabinu.
3. W momencie tytułowej walki Superman już wie, że za wszystkim stoi Lex Luthor, ale Batman nie chce go słuchać. Panowie przestają walczyć dopiero, kiedy Bruce dowiaduje się, że… ich matki miały tak samo na imię. Natychmiast, bez większych wyjaśnień, stają się najlepszymi kumplami. Nie wierzę, że to piszę, ale tak jest.
4. W ostatecznej walce (z Doomsdayem, który wygląda jak Żółwie Ninja z ostatniego filmu) bierze udział troje bohaterów. Zgadnijcie, kto wbija w potwora włócznię z kryptonitu? Oczywiście, że Supermen – jedyny, któremu zbliżenie się do tego kryptonitu szkodzi. Dramat musi być.
5. Na bal u Lexa Luthora przychodzą obaj tytułowi bohaterowie. Z jakiegoś powodu Clark nie tylko wchodzi do środka i zadaje niewygodne pytania Bruce'owi, ale jeszcze panowie są sobie przedstawieni przez Lexa. „Hej mój kolego milionerze, musisz kogoś poznać – to podrzędny dziennikarz, którego z jakiegoś powodu znam”.
6. Twórcy zapamiętali, że po „Man of Steel” spadła na nich krytyka, że Superman rozwala pół miasta po tym jak sam przenosi do niego walkę (!). Dlatego tym razem dwukrotnie podkreślają, że w dzielnicy w której odbywa się bitwa prawie nikogo nie ma. Nie przeszkadza to jednak Batmanowi przenieść walki do jeszcze innej części miasta, bo potrzebuje włóczni. Ot, odpowiedzialność herosa.
7. Plan Lexa Luthora… Ehh… Otóż tak: Lex wzbogacił się odbudowując zniszczoną przez Supermana i Zoda część miasta. Dlatego realizuje Niesamowicie Skomplikowany Plan, żeby Batman i Superman walczyli ze sobą, a potem za pomocą pozostałości statku kosmicznego zmienia Zoda w wielkiego Żółwia Ninja i zmusza obu panów do walki z nim. Po co? Jaki to ma sens? Nie wiadomo.
8. A, żebym nie zapomniał: Luthor wśród swoich Sekretnych Plików, które w międzyczasie zdobywa Bruce, ma teaser trailery kolejnych filmów o bohaterach DC. Narysował nawet urocze logo dla każdego z nich. Serio.
9. Sekwencja snu ze zmarłymi rodzicami Bruce'a? Niee, za mało. Dorzućmy mu jeszcze sekwencję snu z Supermanem-nazistą. Albo do trzech razy sztuka, dorzućmy mu jeszcze sen, w którym walczy z wielkim nietoperzem. A żeby Supermanowi nie było smutno, to będzie miał sen w którym rozmawia z Kevinem Costnerem. Nie żartuję w tym momencie.
10. Pisałem, że Batman zmienia zdanie o Supermanie po tym jak orientuje się, że ich matki mają tak samo na imię? Wiem, że pisałem, ale nadal nie mogę w to uwierzyć.
11. Twórcy prawdopodobnie wiedzieli, że nikt nie uwierzy w scenę, w której Superman ginie poświęcając się dla ludzkości, więc dla pewności użyli tego pomysłu dwa razy. Dwa razy. Nie pomogło.
12. Lois Lane znajduje włócznię z kryptonitem, którą Batman miał zamiar zabić Supermana. Nie wiedząc co to jest wrzuca ją do jakiejś wody (kanału? basenu? skąd woda w środku jakichś miejskich ruin?), po czym po kwadransie dochodzi do wniosku, że to jedyne co może zabić Doomsdaya (skąd to wie?!) i zaczyna ją wyławiać.
13. Jest scena, w której Batman bije Supermana umywalką.
Ostatnio zmieniony 1 kwie 2016, o 20:38 przez dzikki, łącznie zmieniany 1 raz.
""A Dwarf is'n short, he is concentrated in every aspect" !"
@Dzikki chyba trochę przesadzasz , większość filmów o superbohaterach podsumowana w logiczny sposób sprawia wrażenie absurdalnych. "Batman vs Superman" jest według mnie jednym z lepiej zrealizowanych filmów tego gatunku i nie było w nim więcej "dziwnych" momentów niż w filmach Marvela.
Dzięki Bogu na gówniane recenzje tego filmu. Mam nadzieję, że cały super hero movie genre w końcu zdechnie, bo to, co nam serwują od jakichś trzech lat, to po prostu kpina. Najgorsze jest to, że te pseudo nerdy i tak pójdą do kina nawet na najgorszą szmirę tylko dlatego, że występuje w niej Spiderman, Superman czy inny facet w rajtuzach.
Ech, chyba nigdy nie dadzą nam drugiego Nolana i świetnej trylogii z Batmanem.
Ech, chyba nigdy nie dadzą nam drugiego Nolana i świetnej trylogii z Batmanem.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
Tekst nie jest mój - jak napisałem powyżej z Facebook'a - jest też link do recenzji bez spojlerów autora. Gdyby był mój, to był go nie podpisywał.
Poza tym - nie, ten film jest słaby. Nawet jak na filmy o bohaterach komiksu nie wykorzystują pierwiastka możliwości danych przy tych postaciach. Jest za długi, pozbawiony polotu i na siłę umroczniony, jeśli mogę go tak określić. Opiera się na mniej więcej jednej opcji - wyniszczaniu otoczenia przy pomocy superbohaterów. Tyle. Snyder wsadza w to solidną dawkę moralizatorstwa pozbawionego żadnego większego polotu, ale nawet nie pokusi się o to, by dodać do tego głębie. Skoro się za to zabiera to chyba powinien. Postacie są jak wycięte z pudełek po płatkach - płaskie i po konsumpcji do kosza. Louis kocha Superman'a - skąd to wiemy, bo tak mówi (dobrze, że chociaż to, bo innej funkcji w tym filmie nie pełni). Luthor go nienawidzi - skąd to wiemy, bo... zazdrości mu. Sam konflikt między Superman'em a Batman'em jest oparty na tym, że jest. Batman zieje taką nienawiścią jakby Superman był najmniej masowym mordercą i niszczycielem światów. Jednym słowem naiwny i położony scenariusz. Mógłbym tak długo, ale wystarczy poczytać krytyków w ich stron. Zakochana w superbohaterowych filmach scena amerykańska ziewa w The Atlantic, New Yorker, Wall Street Journal, Washington Post itp itd. Średnia ocen dawanych to ok 5 na 10. Czyli średnio słabo.
Ale dobrze, jest i nauczka na przyszłość. Nie każdy film oklejony nalepkami z super herosami ma szansę wybić się.
Poza tym - nie, ten film jest słaby. Nawet jak na filmy o bohaterach komiksu nie wykorzystują pierwiastka możliwości danych przy tych postaciach. Jest za długi, pozbawiony polotu i na siłę umroczniony, jeśli mogę go tak określić. Opiera się na mniej więcej jednej opcji - wyniszczaniu otoczenia przy pomocy superbohaterów. Tyle. Snyder wsadza w to solidną dawkę moralizatorstwa pozbawionego żadnego większego polotu, ale nawet nie pokusi się o to, by dodać do tego głębie. Skoro się za to zabiera to chyba powinien. Postacie są jak wycięte z pudełek po płatkach - płaskie i po konsumpcji do kosza. Louis kocha Superman'a - skąd to wiemy, bo tak mówi (dobrze, że chociaż to, bo innej funkcji w tym filmie nie pełni). Luthor go nienawidzi - skąd to wiemy, bo... zazdrości mu. Sam konflikt między Superman'em a Batman'em jest oparty na tym, że jest. Batman zieje taką nienawiścią jakby Superman był najmniej masowym mordercą i niszczycielem światów. Jednym słowem naiwny i położony scenariusz. Mógłbym tak długo, ale wystarczy poczytać krytyków w ich stron. Zakochana w superbohaterowych filmach scena amerykańska ziewa w The Atlantic, New Yorker, Wall Street Journal, Washington Post itp itd. Średnia ocen dawanych to ok 5 na 10. Czyli średnio słabo.
Ale dobrze, jest i nauczka na przyszłość. Nie każdy film oklejony nalepkami z super herosami ma szansę wybić się.
""A Dwarf is'n short, he is concentrated in every aspect" !"
Nolanowska trylogia jakas wybitna nie była, sporo zrobiło jej hype z jego Jokerem (slabym tbh). A co do superhero - man, po 6 filmow na rok przez 3-4 lata, marzenia nerdow sie spelniajo!
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Ostatnio był w stacji jakiejś emitowany film Batman Burtona z 1989 (Pierwszy film na którym w ogóle byłem w kinie). Joker - Jacka Nicholsona gniecie totalnie Leghera czy jak mu tam było.
Pierwszy raz od dawna wyszedłem z filmu "komiksowego" zadowolony i dowiaduje się że jest słaby Nie twierdzę że jest to film idealny , momentami lekko się nudziłem ale po prostu dla mnie ilość zalet nie była mniejsza niż ilość wad.
Ostatnio zmieniony 3 kwie 2016, o 18:49 przez Dziad, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Chuck Norris
- Posty: 441
Pewnie na TNT oglądałeś bo wszystkie stare części ostatnio puszczali. Oczywiście zaraz po nich supermana. Co do Jokera się nie wypowiem bo obaj byli świetni, ale Michael Keaton jako Batman mistrzostwo świata. Nie dlatego że był pierwszym ( z czasów"nowożytnych") odtwórca, ale dlatego że mimo maski lepiej twarzą grają chyba tylko dziewczyny z niemieckich filmów z serii german goo girls.
Ostatnio zmieniony 3 kwie 2016, o 21:49 przez In_the_sea_of_blood, łącznie zmieniany 1 raz.
"Blood Bowl is like a war- no winners, just survivors"
A ja oglądałem wczoraj strażników i to jest dopiero FILM. Z tych o spuper-bohaterach to jeden z najlepszych. Nawet te śmieszne kostiumy mają sens i dodają uroku, a muzyka... ahh, można poczuć prawdziwy klimat świata czekającego na apokalipsę. Polecam!
"Jak ja nie cierpię Vampirów"Wind Sower pisze:Nawet w średniowieczu papież nerfił strzelanie.
Nie martw się, wiele ludzi tak maDziad Zbych pisze:Pierwszy raz od dawna wyszedłem z filmu "komiksowego" zadowolony i dowiaduje się że jest słaby Nie twierdzę że jest to film idealny , momentami lekko się nudziłem ale po prostu dla mnie ilość zalet nie była mniejsza niż ilość wad.
Janus - Watchmen co nie? Hit komiksowy bez dwóch zdań. No ale nie taki jak deadpool, chlip
"W mojej ocenie byliśmy lepsi skillowo ale przeciwnicy byli lepiej ograni, przygotowani pod nas, mieli lepszy rozpiski, większy głód zwycięstwa i mieliśmy trochę peszka."
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
"T9A to gra o wykorzystywaniu maksymalnym potencjału obrysów figur składających się z kwadratów"
jak sie mysli jak plebs to tak jest. batman mysli do przodu, i to bardzo, zostało to spłaszczone, ja nie twierdze ze nie, ale chyba czerwonego kryptonitu nikomu nie musze przedstawiac, wiemy co robi z supermanem. akurat dla mnie ten aspekt byl jak najbardziej zrozumialy, a co do luthora - psychopatów zrozumieć sie nie da.Batman zieje taką nienawiścią jakby Superman był najmniej masowym mordercą i niszczycielem światów.
"Our weapons cut through them like blade through air!"
"Double or nothing, aim for his cock"
"Double or nothing, aim for his cock"
przecinki są obecne,dzikki pisze:Mam nadzieję, że ten tekst "jak się myśli jak plebs" nie był do mnie. Trochę pogubiłem się w tej wypowiedzi pozbawionej zasad pisowni.
tekst nie do Ciebie, bo jak sam pisales, tekst nie Twoj.
"Our weapons cut through them like blade through air!"
"Double or nothing, aim for his cock"
"Double or nothing, aim for his cock"
Zgadzam się w pełni. Klimat zimnej wojny, Rorschach mordujący alfonsów tasakiem i wyjątkowo gorzkie zakończenie robią ten film. Rzadka perełka, przy której te wszystkie nadęte Captain America czy inne Civil Wary wyglądają jak bajki dla dzieci.dzikki pisze:The Watchmen jest filmem genialnym. Zrobionym z pomysłem, sensem i z planem. Jedna z najlepszych do tej pory adaptacji komiksowych.
Normalnie aż tak nie hejtuję na lewo i prawo, ale ostatni wysyp postów o Batman v Superman na 9gagu i Reddicie podniósł mi ciśnienie. Gdzie nie spojrzysz w internetach, tam zajadłe i merytorycznie dyskusje między zwykłymi oglądaczami filmów a komiksiarzami. Ci drudzy twierdzą, że ci pierwsi objechali film, ponieważ nie znają uniwersum i nie docenili miliarda cameo i bezsensownych wątków służących wyłącznie po to, by zapowiedzieć przyszłe filmy DC. Aż żal czytać wypociny tych pożal się Boże geeków. A myślałem, że środowisko Warhammera jest toksyczne
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
My warhammerowcy przynajmniej posiadamy umiejętności z zestawu - klimatyczne odgrywanie postaci z uniwersum/modelarstwo/taktyka/oranie pozbawionych dobrego smaku pomysłów producenta. Tymczasem marvelowcy... potrafią toczyć gównoburze.
The Watchmen niszczy wszystkie ostatnie marvele bez porównania, samą chociażby postacią Rorschacha
The Watchmen niszczy wszystkie ostatnie marvele bez porównania, samą chociażby postacią Rorschacha
"This quiet offends Slaanesh! Things shall get loud now."