ja na turnieje chodze na tyle rzadko, tymbardziej na mastery, ze te same twarze ogladane po dlugiej przerwie i tak mi sprawiaja radoche ale owszem... nie lubie grac z dziecmi ktorym trzeba wszystko tlumaczyc i po bitwie ma sie zal ze zrobilo sie im masakre w 3 tury, swieta barbara dobrze napisal .. od tego są kluby/sklepy/lorenz, na turnieje powinno przychodzic sie z jakas tam mniejsza lub wieksza oglada battlowa, tyczy sie to zarowno umiejetnosci gry, znajomosci zasad jak i posiadania jakichs figurek...b_sk pisze: zastanówcie się czy może nie z tego powodu środowisko turniejowe robi się coraz bardziej duszne, a na masterach wciąż widać tylko te same twarze?
Śmieszne proksy
Moderatorzy: Ziemko, wind_sower
Jeśli pozwolicie ja się wypowiem jako początkujący.
Oczywiście zaczynałem i nadal jeszcze często gram kartonikami, lecz nie na turniejach - a w domu. Rozumiem, że ludzie nie mają kasy ja też nie narzekam na jej nadmiar. Jednak nie odważyłbym się na pojawienie się na turnieju mając jedynie kartoniki lub podstawki (dlatego jeszcze mnie na turniejach nie widzieliście ). Wydaje mi się, że te hobby polega m.in na dążeniu do skompletowania armii złożonej z figsów. Ja zainteresowałem się tą grą nie dlatego, że mój brat cioteczny zaczął opowiadać mi jak niszczył oddziały przeciwnika, ale dlatego, że zobaczyłem jego armię Khemri.
Dopuszczam to, że ktoś może mieć jeden oddział lub dwa bo dopiero zaczyna i jeszcze nie ma odpowiedniej ilości figsów, a bardzo chciał uczestniczyć w danym turnieju. Jednakże jest jeden warunek: musi być chęć dążenia do skompletowania armii. Jeśli komuś ma się znudzić gra to znudzi mu się po paru potyczkach w domowym zaciszu z kolegami.
Oczywiście zaczynałem i nadal jeszcze często gram kartonikami, lecz nie na turniejach - a w domu. Rozumiem, że ludzie nie mają kasy ja też nie narzekam na jej nadmiar. Jednak nie odważyłbym się na pojawienie się na turnieju mając jedynie kartoniki lub podstawki (dlatego jeszcze mnie na turniejach nie widzieliście ). Wydaje mi się, że te hobby polega m.in na dążeniu do skompletowania armii złożonej z figsów. Ja zainteresowałem się tą grą nie dlatego, że mój brat cioteczny zaczął opowiadać mi jak niszczył oddziały przeciwnika, ale dlatego, że zobaczyłem jego armię Khemri.
Dopuszczam to, że ktoś może mieć jeden oddział lub dwa bo dopiero zaczyna i jeszcze nie ma odpowiedniej ilości figsów, a bardzo chciał uczestniczyć w danym turnieju. Jednakże jest jeden warunek: musi być chęć dążenia do skompletowania armii. Jeśli komuś ma się znudzić gra to znudzi mu się po paru potyczkach w domowym zaciszu z kolegami.
lepiej bym tego nie ujal...Kokesz pisze:Jeśli pozwolicie ja się wypowiem jako początkujący.
Oczywiście zaczynałem i nadal jeszcze często gram kartonikami, lecz nie na turniejach - a w domu. Rozumiem, że ludzie nie mają kasy ja też nie narzekam na jej nadmiar. Jednak nie odważyłbym się na pojawienie się na turnieju mając jedynie kartoniki lub podstawki (dlatego jeszcze mnie na turniejach nie widzieliście ). Wydaje mi się, że te hobby polega m.in na dążeniu do skompletowania armii złożonej z figsów. Ja zainteresowałem się tą grą nie dlatego, że mój brat cioteczny zaczął opowiadać mi jak niszczył oddziały przeciwnika, ale dlatego, że zobaczyłem jego armię Khemri.
Dopuszczam to, że ktoś może mieć jeden oddział lub dwa bo dopiero zaczyna i jeszcze nie ma odpowiedniej ilości figsów, a bardzo chciał uczestniczyć w danym turnieju. Jednakże jest jeden warunek: musi być chęć dążenia do skompletowania armii. Jeśli komuś ma się znudzić gra to znudzi mu się po paru potyczkach w domowym zaciszu z kolegami.
Mi też bywa przyrko jak zasadze komuśą starszemu masakrę, a w bardzie zazwyczaj na takich trafiam (14 lat, 2 tyg po urodzinach)thurion pisze:ja na turnieje chodze na tyle rzadko, tymbardziej na mastery, ze te same twarze ogladane po dlugiej przerwie i tak mi sprawiaja radoche ale owszem... nie lubie grac z dziecmi ktorym trzeba wszystko tlumaczyc i po bitwie ma sie zal ze zrobilo sie im masakre w 3 tury, swieta barbara dobrze napisal .. od tego są kluby/sklepy/lorenz, na turnieje powinno przychodzic sie z jakas tam mniejsza lub wieksza oglada battlowa, tyczy sie to zarowno umiejetnosci gry, znajomosci zasad jak i posiadania jakichs figurek...b_sk pisze: zastanówcie się czy może nie z tego powodu środowisko turniejowe robi się coraz bardziej duszne, a na masterach wciąż widać tylko te same twarze?
Moje wypowiadanie się tutaj może nie jest, aż tak istotne. Od dawna nie byłem na turnieju a hobby gier bitewnych już dawno pokryło się kurzem na szafce. Chodzą też ploty, iż pocięto mnie na organy. Dobra koniec gadania nie na temat.
Zainteresował mnie topic. I liczyłem, że troche inaczej się rozwinie. Jednakże dał mi do myślenia w jednej kwestii.
Dobrze, są ludzie którzy przychodzą z kartonowymi armiami. Nawet sam pamiętam, jak skończyłem malować armię WE i poszedłem na turniej ( lokal ) by się nacieszyć grą ( a włożyłem naprawdę sporo pracy w figurki. Ci co widzieli kiedyś i kojarzą to wiedzą), trafiłem na graczy z papierowymi "figurkami".
Cholera mnie wzięła i średnio mi się chciało grać. Powiem szczerze, że dzieciaki które to miały spowodowały we mnie brak litości dla nich.
Wybaczcie, ale cieszyć się z gry nie mogły bo mnie osobiście szlag trafił i poprostu biedaczyne zmasakrowałem.
To tyle odemnie jeśli idzie o odczucie "proxów" w armiach...
A teraz odnośnie tych, którzy stoją za proxami w armiach...
Gdyby ktoś zorganizował turniej i zamiast stołów byłby rozłożony karton. Z pozaznaczanymi krańcami.
Na tym toteż stole na kartkach papieru znajdowałyby się opisane tereny.
Lasek to biała kartka papieru z napisem, krzywo wykonanym LAS a, górka to ku zaskoczeniu napis "góra"...
No niech wam będzie... górą mogą być chusteczki do nosa... Aby nie przesadzać z proxowaniem...
I, jak wtedy byście się poczuli ?
Nie grali byście...
Tak samo ja się czuję widząc proxy...
Tyle odemnie...
Zainteresował mnie topic. I liczyłem, że troche inaczej się rozwinie. Jednakże dał mi do myślenia w jednej kwestii.
Dobrze, są ludzie którzy przychodzą z kartonowymi armiami. Nawet sam pamiętam, jak skończyłem malować armię WE i poszedłem na turniej ( lokal ) by się nacieszyć grą ( a włożyłem naprawdę sporo pracy w figurki. Ci co widzieli kiedyś i kojarzą to wiedzą), trafiłem na graczy z papierowymi "figurkami".
Cholera mnie wzięła i średnio mi się chciało grać. Powiem szczerze, że dzieciaki które to miały spowodowały we mnie brak litości dla nich.
Wybaczcie, ale cieszyć się z gry nie mogły bo mnie osobiście szlag trafił i poprostu biedaczyne zmasakrowałem.
To tyle odemnie jeśli idzie o odczucie "proxów" w armiach...
A teraz odnośnie tych, którzy stoją za proxami w armiach...
Gdyby ktoś zorganizował turniej i zamiast stołów byłby rozłożony karton. Z pozaznaczanymi krańcami.
Na tym toteż stole na kartkach papieru znajdowałyby się opisane tereny.
Lasek to biała kartka papieru z napisem, krzywo wykonanym LAS a, górka to ku zaskoczeniu napis "góra"...
No niech wam będzie... górą mogą być chusteczki do nosa... Aby nie przesadzać z proxowaniem...
I, jak wtedy byście się poczuli ?
Nie grali byście...
Tak samo ja się czuję widząc proxy...
Tyle odemnie...
"przyszedł czas zeby przestać milczeć" S Mrozek
Moje zdanie co do proxów nie jest jednoznaczne tak jak prox nie jest jednoznaczny.
1. Proxy kartonowy (wycięte kwadraciki i prostokąty) mówię:
TAK
jeśli jest to turniej lokal gdzie organizator dopuścił kartki, ale to jakieś max kilka(500) pkt bo ktoś np. nie ma kast na steam tanka i ma podstawkę samą (dobra jest to turniej dla kilku osób te bez proxów mają jakieś punkty)
jeśli jest to gra z kumplem dla wytestowana armii modelu ( jak najbardziej, sam często lubię sprawdzić coś albo armię i wtedy to w ogóle nie przeszkadza ) i jesli ktoś uczy się grać (ale nie na turniej) sam uczyłem się na proxach
jeśli (najlepsze) gra się na wycieczkach, obozach, wykładach , lekcjach
NIE
jeśli jest to turniej większy ludzie meczą się robią choć by zastępcze fixy (tolerowana na turniejach np. Treemen z poxyliny ) jest to ignorowanie przeciwnika a ta gra jest dla przyjemności
jeśli ktoś olewa i po prostu nie che mu się ( i wygrywa turnieje 4 pudełkami po zapałkach)
2. proxy czyli jakieś modele wykonane zastępczo są zbyt słabe na dobra konwersje, ale dopuszczane na turnieje (czyli plastikowe dinozaury, tekturowa czołgi itp)
TAK TAK TAK - ktoś nie ma kasy, namęczył się by zrobić drogi model, pomalował to zrobił podstawkę to przypomina fixy ja jestem za to tez często dobrze wyglądająca armia a jeden czy kilka modeli (które wyglądają prawie jak ich prototypy) są według mnie jak figórki przynajmniej ja cenie je na równi.
"twoje proxy są krzywe, nie wymiarowe, pogięte?
pomoże ci NAPROXEN emo żel"
Moje zdanie co do proxów nie jest jednoznaczne tak jak prox nie jest jednoznaczny.
1. Proxy kartonowy (wycięte kwadraciki i prostokąty) mówię:
TAK
jeśli jest to turniej lokal gdzie organizator dopuścił kartki, ale to jakieś max kilka(500) pkt bo ktoś np. nie ma kast na steam tanka i ma podstawkę samą (dobra jest to turniej dla kilku osób te bez proxów mają jakieś punkty)
jeśli jest to gra z kumplem dla wytestowana armii modelu ( jak najbardziej, sam często lubię sprawdzić coś albo armię i wtedy to w ogóle nie przeszkadza ) i jesli ktoś uczy się grać (ale nie na turniej) sam uczyłem się na proxach
jeśli (najlepsze) gra się na wycieczkach, obozach, wykładach , lekcjach
NIE
jeśli jest to turniej większy ludzie meczą się robią choć by zastępcze fixy (tolerowana na turniejach np. Treemen z poxyliny ) jest to ignorowanie przeciwnika a ta gra jest dla przyjemności
jeśli ktoś olewa i po prostu nie che mu się ( i wygrywa turnieje 4 pudełkami po zapałkach)
2. proxy czyli jakieś modele wykonane zastępczo są zbyt słabe na dobra konwersje, ale dopuszczane na turnieje (czyli plastikowe dinozaury, tekturowa czołgi itp)
TAK TAK TAK - ktoś nie ma kasy, namęczył się by zrobić drogi model, pomalował to zrobił podstawkę to przypomina fixy ja jestem za to tez często dobrze wyglądająca armia a jeden czy kilka modeli (które wyglądają prawie jak ich prototypy) są według mnie jak figórki przynajmniej ja cenie je na równi.
"twoje proxy są krzywe, nie wymiarowe, pogięte?
pomoże ci NAPROXEN emo żel"
Ja proxów nie trawie Nie jestem jakimś super extra znawcą, ani nie interesuje się tym jakoś niesamowicie długo, ale nie odważyłbym się zagrać na turnieju na proxach... Wole zagrać z kolegą, w domu czy pobliskim sklepie na mniejsze pkt, ale nie chciałbym używać proxów. Moim zdaniem w tym hobby dbanie o swoją armię jest rzeczą równie ważną co gra. Jeżeli już mamy grać na proxach, ponieważ nie mamy kasy na figurki to bardzo mi się podobają inicjatywy zrobienia własnych tymczasowych figurek jak np: te dwa steamtanki (bardzo z resztą fajne), ale granie kartonikami nie wchodzi w gre, chyba, że w domu z kolegą dla nauki, lub zapoznania się z jakąś taktyką, żeby lepiej przemyśleć zakup oddziału czy figurki.
Proxy w domu
Proxy na turniejach
Proxy w domu
Proxy na turniejach
Sam zaczynałem na Jedrusiu z karonikowymi rydwanami .
Zupełnie nie czuje sie dotknięty jak przychodzi mi grać z proxami , wiadomo wolałbym grać z pięknie pomalowaną i skonwetowaną armią .
Bardziej wkurzają mnie ludzie z niepomalowanymi armiami na masterach , a na wyjazdach widziałem to kilkukrotnie
W domowym zaciszu to już nie mówie , proxy są normalką .
Zupełnie nie czuje sie dotknięty jak przychodzi mi grać z proxami , wiadomo wolałbym grać z pięknie pomalowaną i skonwetowaną armią .
Bardziej wkurzają mnie ludzie z niepomalowanymi armiami na masterach , a na wyjazdach widziałem to kilkukrotnie
W domowym zaciszu to już nie mówie , proxy są normalką .
Pokaż mi taki przypadek , u nas wygrywają turnieje dobrzy gracze z ładnie pomalowanymi armiamijeśli ktoś olewa i po prostu nie che mu się ( i wygrywa turnieje 4 pudełkami po zapałkach)
Beka na maxa
zgadzam sie tu z oskarem... mi osobiscie nigdy nie przeszkadzalo grac z nawet wejsciowkami do merta niemniej nie lubie grac ze srebrna armia. Bo o ile proxy z reguly wskazuja na to, ze ktos po prostu nie ma kasy o tyle srebrna armia swiadczy o olewaniu przeciwnika jej wlasciciela. Zreszta i tak proxy kartonowe juz sa w niklej ilosci a jelsi juz to sie ma do czynienia z czolgami jak te od szafy lub treemanami w kilku patykow ;>