[Warheim FS] Relacje z rozgrywek w klubie Inny Wymiar

Niekulawy język oraz zdjęcia mile widziane!

Moderator: RedScorpion

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Re: [Warheim FS] Relacje z rozgrywek w klubie Inny Wymiar

Post autor: quidamcorvus »

Witajcie!

Przypominam szanownemu państwu-draństwu, że na Danse Macabre opublikowałem relację z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.

Natomiast dziś mam dla was zaległy raport bitewny z potyczki, którą wraz z Bahiorem rozegrałem w lutym.

Przygotowanie do bitwy
Wraz z Bahiorem wybraliśmy podstawowy scenariusz, którego celem było rozbicie drużyny przeciwnika.

Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Początek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Kaprys Mrocznych Bogów sprawił, że po raz kolejny plugawi Zwierzoludzie Chaosu stanęli na polu bitwy naprzeciw świętych Łowców czarownic.

Gdy wojownicy dostrzeli swych przeciwników, wrogie kompanie ruszyły na spotkanie. W pokryte szaroburymi chmurami niebo wzniosły się pełne furii ryki Zwierzoludzi, oraz głośne, pełne gniewu wersy Litanii nienawiści śpiewanej przez duchownych Sigmara i Łowców czarownic...

Jednak nim wrogowie przelali swą krew Bogowie Chaosu postanowili poddać ich próbie. Oto bowiem niebo pokryło się ciemnymi chmurami, a na ziemię spadł kwaśny deszcz paląc niczym ogień ciała śmiertelników.

Na nic zdały się modlitwy Łowców czarownic i przekleństwa Zwierzoludzi, kwaśny deszcz zebrał krwawe żniwo po obu stronach...

Obrazek

Rozwinięcie
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Ledwie na cierpiącą ziemię spadły ostatnie krople kwaśnego deszczu wrogowie ruszyli ku sobie.

Władający bluźnierczą i potężną magią Szaman Zwierzoludzi cisnął magicznym pociskiem i WzA! jednego z Łowców czarownic.

Sigmaryci nie pozostali dłużni, salwa z pistoletów pojedynkowych poważnie osłabiła Minotaura, a potężne ciosy zadane przez Inkwizytora i Prezbitera Sigmara WzA! przeklętą bestię.

Nieopodal Psy bojowe zaatakowały Centigora, zwierzętom udało się nawet zranić stwora, jednak same także odniosły rany.

Nieco gorzej poszło Flagelantowi, który w czasie szarży zaplątał się w cep i padł na ziemię WzA!.

Zakończenie
Obrazek
Obrazek

Starcie było krwawe i krótkie. Śladem WzA! Minotaura poszli kolejni Zwierzoludzi, jeden po drugim padając pod potężnymi ciosami Łowców czarownic.

W końcu zdziesiątkowani Zwierzoludzie oddali pola Łowcom czarownic i skryli się w pobliskim lesie.

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Witajcie!

Gdyby ktoś z szanownego państwa-draństwa jeszcze nie czytał, to na Danse Macabre dostępna jest relacja z turnieju Piekło pocztowe..., który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.

A dziś mam dla was raport bitewny z potyczki według zasad scenariusza Fontanna, którą wraz ze Szczerym rozegrałem na początku marca.

Przygotowanie do bitwy
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po rozstawieniu makiet i wystawieniu drużyn w strefach rozstawienia rozpoczęliśmy rozgrywkę.

Naprzeciw siebie stanęli wierni Sigmarowi Łowcy czarownic oraz chciwi, niemoralni i zepsuci do szpiku kości Grasanci Chaosu noszący znak Slaanesha, którzy postanowili zagrabić dla siebie kosztowności ukryte w stojącej na miejskim rynku fontannie.

Obrazek

Początek
Obrazek
Obrazek

Rozgrywka rozpoczęli plugawi Grasanci Chaosu, którzy biegiem ruszyli w stronę stojącej na środku rynku fontanny.

Łowcy czarownic nie byli tak skorzy do pośpiechu.

Duchowni postanowili powierzyć los kompanii Protektorowi Imperium. Kapłani idąc powoli, w skupieniu odmawiali wersy Litanii Nienawiści. Moc zamknięta w słowach pobożnych psalmów otoczyła łowców czarownic Egidą Templariusza i pokrzepiła na duchu Oracją Prawości. Ponadto Inkwizytor odział się w utkaną ze światła i ognia Zbroja Sigmara, zaś oręż Prezbitera Sigmara napełniła Groza Sigmara.

Łowcy czarownic wzmocnieni mocą Młotodzierżcy ruszyli w stronę przeklętych Grasantów Chaosu a w ich oczach płonął słuszny gniew.

Gdy tylko wybrzmiały święte słowa Kusznik z Tilei celnym strzałem Oszołomił! jednego ze Slaangorów. Drugiego Zwierzoczłeka zaatakowały Psy bojowe. Niestety Książę Chaosu obdarzył swych ulubieńców mutacją Ciernie, które skutecznie wyeliminowały Psy bojowe z walki. Pierwsze zwierzę zostało WzA! na miejscu, a drugie padło w konwulsjach Powalone na ziemię!.

Rozwinięcie
Obrazek

Grasanci Chaosu zaślepieni gorączką złota nie tracili czasu na modlitwy czy rzucanie zaklęć i pierwsi dotarli do fontanny wyprzedzając znacznie idąc powoli łowców czarownic. I tak bohaterowie służący pod sztandarem Slaanesha rozpoczęli przetrząsanie fontanny i odnaleźli w cuchnącej brei trzy znaczniki kosztowności.

Podczas gdy bohaterowie szukali łupów, stronnicy zaatakowali Sigmarytów...

Łowca czarownic odpowiedział ogniem i celnym strzałem z pistoletu pojedynkowego WzA! szarżującego Ogara Chaosu.

Mniej szczęścia mieli Flagelanci. Pierwszy z pokutników został WzA! przez szarżującego Slaangora, a drugi padł PnZ! celną salwą Cierni.

WzA! został także Pies bojowy którego dobił Czarnoksiężnik Chaosu.

Sigmaryci odpowiedzieli na atak Grasantów Chaosu ogniem i mieczem. Jeden z Łowców czarownic wykorzystując dogodne ustawienie swych towarzyszy oddał celny strzał do Czarnoksiężnika Chaosu i WzA! model heretyka...

Zakończenie
Obrazek
...niestety nie dane było Łowcom czarownic dokończyć zbożnego dzieła, oto bowiem Grasanci Chaosu odnaleźli w fontannie czwarty znacznik kosztowności. Heretycy śmiejąc się z przewrotności losu zbiegli z pola bitwy dźwigając na swych barkach przeklęte złoto...

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Witajcie!

Szanowne państwo-draństwo wybaczy ale ponownie przypomnę, że na łamach bloga Danse Macabre dostępne są odnośniki do relacji z turnieju Warheim FS, który odbył się 30 stycznia 2016 roku w klubie Inny Wymiar w Katowicach przy ulicy Dębowa 49.

Natomiast dziś mam mam dla was raport bitewny z potyczki według zasad scenariusza Wieża Magusa, którą wraz z Radzikiem rozegrałem w marcu w klubie Inny Wymiar.

Ponadto, w poniższym raporcie możecie przyjrzeć się także bliżej macie do gry Wargames terrain mat – Cobblestone od Deep-Cut Studio.

Deep-Cut Studio jest jednym ze sponsorów czerwcowego turnieju Warheim FS - Śmiech Mrocznych Bogów, a mata do gry będzie jedną z nagród które będzie można wygrać w trakcie wydarzenia.

Przygotowanie do bitwy
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po kilku starciach stoczonych w ruinach Oldenlitz kompania Łowców czarownic dotarła wreszcie pod Wieżę Magusa, w której zamknął się przeklęty czarnoksiężnik.

Niestety nim Łowcy czarownic zdołali wyważyć chronione magią wrota do posępnej wieży, w ruinach miasta pojawił się nowy wróg. Oto bowiem plugawi Elfowie Wysokiego Rodu przybyli na ratunek uwięzionemu wewnątrz budynku czarnoksiężnikowi.

Łowcy czarownic stłoczeni na schodach wieży zostali zdradziecko zaatakowani przez Elfów, którzy ze znacznej odległości razili ludzi wystrzelonymi w łuków strzałami...

Początek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Inkwizytor postanowił podzielić kompanię na dwie grupy. I tak Flagelanci wraz z Zelotami ze słowami Litanii niewiści na ustach, w akompaniamencie ujadania Psów ruszyli w kierunku Elfów. Jednak łucznicy Elfów skutecznie unikali walki wręcz, zasypując za to nacierających Sigmarytów deszczem strzał. I choć z początku nieskuteczny, to w końcu ostrzał Elfów zaczął zbierać żniwa. Pierwszy padł na ziemię przeszyty strzałami Flagelant, po nim padł Zelota i strącony z tarasu Kusznik z Tilei. Również jeden z Łowców czarownic został raniony posłaną z oddali strzałą...

Rozwinięcie
Obrazek
Obrazek

...niewiele lepiej wiodło się Łowcom czarownic w walce wręcz. Bo choć pierwsze dopadły wroga Psy, to jednak zwierzęta nie podołały Mistrzowi Miecza, który bez wysiłku unieszkodliwił agresywnego czworonoga. Również drugi z Flagelantów padł potraktowany toporem Białego Lwa.

I choć stojących na schodach Łowców czarownic skutecznie chroniły odmawiane przez duchownych modlitwy, to Sigmaryci nie byli w stanie odpowiedzieć skutecznym ostrzałem, bowiem pistolety pojedynkowe nie mogły równać się zasięgiem z łukami Elfów.

Zakończenie
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Inkwizytor nie mogąc stawić czoła kryjącym się w oddali Elfom, którzy miast walczyć twarzą w twarz, niczym szczury kłębili się na murach, wydał rozkaz odwrotu i Łowcy czarownic ustąpili pola czarnoksiężnikom z Ulthuanu.

I choć Elfowie Wysokiego Rodu obronili ukrytego za murami wieży kamrata, to sami zapłacili za to wysoką cenę. Oto bowiem na polu bitwy pojawiła się grupa toczonych zarazą mieszczan, która ku uciesze Nurla, rozsiewała plagę wśród ruin miasta, a zdradliwa choroba dotknęła wszystkich obecnych na polu bitwy wojowników.

Jak się później okazało większość zarażonych przeżyła, zaraza zabiła tylko, Sigmarowi niech będą dzięki!, przeklętego Maga Elfów Wysokiego Rodu, który padł powalony gorączką i skonał w męczarniach.

Posłowie
I na koniec kilka zdjęć maty do gry Wargames terrain mat – Cobblestone od Deep-Cut Studio:

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jak zapewne zauważyliście mata prezentuje się na zdjęciach bardzo ładnie. Materiał nie odbija światła, a wzór jest dobrze widoczny.

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Strażnicy dróg z Averlandu (quidamcorvus) vs Barbarzyńcy z Północnego Kisleva (szczery-do-bolu)

Przy okazji restartu FB kont zapraszam do polubienia fanpage Warheim FS.


***

Obrazek

Kapitan Herzschwarz von Steinharte podniósł prawą zaciśniętą w pięść dłoń do góry i nakazał swoim podwładnym zatrzymać się, sam przeszedł jeszcze kilkanaście kroków, zatrzymał się w cieniu rzucanym przez masywną skałę i poprawił mankiety bufiastych ręków.

Z naprzeciwka w tumanie kurzu na karej klaczy nadjeżdżał galopem rajtar, kapitan skrzywił się nieprzyjemnie gdy dostrzegł na łopoczącym za jeźdźcem zielonym płaszczu i rękawach wojskowej bluzy brązowe i bordowe plamy brudu.

- Panie Kapitanie! - jeździec zatrzymał spienionego wierzchowca, zeskoczył na ziemię i stanął na baczność przed dowódcą. - Meldu...

- Do rzeczy! - warknął von Steinharte, zły na podwładnego za paradowanie w brudnym mundurze.

- Melduję, że to nie Orkowie. Ino Kislevici, a właściwie barbarzyńcy, bo niektórzy tylko w skórzanych przepaskach biegają...

- Ilu? Mówże żołnierzu!

- Mniej niż tuzin panie Kapitanie i powóz, a właściwie dwukółka zaprzężona w dwa konie, podobnie jak nasz zaprzęg skrzyniami wyładowana. Myślę...

- Gówno mnie obchodzi co myślicie żołnierzu! - ryknął Kapitan Herzschwarz von Steinharte. - Wy tu nie jesteście od myślenia, myślenie zostawcie lepszym od siebie. Wy jesteście averlandzki żołnierze, a raczej udajecie averlandzkiego żołnierza, bo wyglądacie w tym brudnym mundurze jak cuchnący gównem i szczynami chłop z Ostlandu. Na porannym apelu wasz mundur ma być czysty i nieskażony jak wasz umysł, zrozumiano?

- Tak jest pan...

- Won! Won mi sprzed oczu! - warknął dowódca i odwrócił się do reszty kompanii. - Sierżancie! Do mnie!

Stary żołnierz wyprostował się jak struna.

- Tak jes...

- Jak jest - wszedł mu w słowo von Steinharte - to ja wiem! A jest do dupy! Nie dość, że przyszło mi dowodzić tą nędzną hołotą obwiesi, na karku siedzą nam zasrani Zielonoskórzy, to jeszcze jacyś ubrani w niedźwiedzie skóry barbarzyńcy idą tu Sigmar jeden wie po co z północy. I może… - zamyślił się szlachcic - Może jeszcze chcą zabrać nam kosztowności o których wspominali ci śmierdzący banici co ich na drzewach wieszaliśmy? No czego się gapicie jak świnia na malowane wrota? Przydajcie się na coś i wydajcie tej hołocie, która udaje oddział strażników dróg rozkazy i weźcie się w końcu do roboty, Książe-Elektor nie płaci wam żołdu za piękne oczy, bo i mordy macie jak ci Orkowie paskudne!

Stary Sierżant zmełł w ustach przekleństwo, z trudem opanował narastającą w nim furię i przybrał kamienny wyraz twarzy, jedynie nabiegłe krwią oczy świadczyły o targających nim emocjach.

- Wydać rozkazy, komu? – pomyślał gniewnie. W obecnym stanie określenie oddział było mocnym nadużyciem. Jeszcze tydzień temu licząca półsetki żołnierzy drużyna strażników dróg patrolowała przełęcze prowadzące przez Góry Czarne. Jednak sześć dni temu obozujący w górach żołnierze zostali zaatakowani przez straż przednią hordy Zielonoskórych. Starcie było krótkie i krwawe, Orkowie po ubiciu połowy ludzi, zagonili resztę do jaru i zaczęli kłócić się między sobą kto weźmie w niewolę pozostałych przy życiu, a jako że dyskusja nie przynosiła rozwiązania niektórzy, bardziej biegli w sztuce dyplomacji Zielonoskórzy sięgnęli po argument siły. Przyparci do muru strażnicy dróg, którzy w myślach żegnali się już z życiem, wykorzystali zamieszanie i w niewielkich grupach rozbiegli się po otaczających ich górskich graniach. Orkowie pochłonięci dyskusją na pięści i topory nie zauważyli ucieczki niedoszłych jeńców, dopiero przybycie wodza, potężnego Orka Nurbaga, który za pomocą masywnej maczugi przedstawił swoje racje Zielonoskórzy ruszyli tropem zbiegów…

Rozproszone, kilkuosobowe grupy strażników dróg uciekały na północny-zachód w stronę Averlandu. Trzeciego dnia żołnierze zauważyli podróżującą na południe grupę zbrojnych, którzy samoszóst wędrowali wypełnionym skrzyniami zaprzęgiem. Von Steinharte niewiele myśląc stwierdził, że wyglądający na Tileańczyków wędrowcy są banitami, bo kto normalny w czas wojny wędrowałby naprzeciw Zielonoskórym. Strażnicy dróg szybko przygotowali zasadzkę w której czterech banitów zabili a dwóch pojmali. Ranni mężczyźni łamanym reikspielem próbowali tłumaczyć i wyjaśniać, przy okazji mówiąc coś o jakiś porzuconych nieopodal kosztownością. Herzschwarz von Steinharte uznał to za próbę przekupstwa urzędnika na służbie i rozkazał powiesić łapówkarzy na pobliskim drzewie. Zaprzęg i ładunek skonfiskowano, wykonano egzekucję i oddział ruszył w stronę przełęczy prowadzącej do miasta Drebkau.

***
A dziś natknęli się na podróżujący na południe oddział Kislevitów… Szlag by to. Sierżant zacisnął pięści i wydał rozkazy…

Obrazek

...towarzyszący Averlandczykom Prezbiter Sigmara skrzywił się wyczuwając posępną aurę uroczyska, na którym przyszło im zmierzyć się z barbarzyńcami z dalekiego Kisleva. A może to te skrzynie z kosztownościami, leżące pośród ruin zapomnianej przez bogów osady. Może to…

Rozmyślania duchownego przerwał huk broni palnej, to Kislevici strzelali z samopałów. Dzięki Sigmarowi niezbyt celnie. Averlandczycy odpowiedzieli ogniem, raniąc jednego z kislevskich zbrojnych. Wkrótce również jednemu z Kislevitów, pryszczatemu młodzikowi udało się niegroźnie ranić Herzschwarza von Steinharta - Prezbiterowi zdało się wówczas, że większy jęk zawodu dobiegł od strony stojących za nim strażników dróg, niż atakujących barbarzyńców...

Obrazek

...również drugiemu z pryszczatych młodzików sprzyjało tego dnia szczęście. Młodzieńcowi udało się trafić szarżującego konno rajtara, który jak długi zwalił się powalony na ziemię. W odpowiedzi Kapitan i Sierżant z Averlandu zaszarżowali i wyłączyli z akcji jednego z kozaków oraz powalili na ziemię zbrojnego. Jednak półnadzy barbarzyńcy nie poddali się, pryszczaty młodzik potężnym ciosem pozbawił przytomności leżącego na ziemi rajtara, a zaatakowany przez zwadźcę sierżant z Averlandu padł w błoto bez ducha, obficie brocząc krwią z rany na głowie.

Chwilę później nadjechał powożony przez strażnika dróg powóz, averlandczyk próbował stratować pryszczatego młodzika, jednak kislevita oprócz celnego oka dysponował też chyżymi nogami i umknął spod końskich kopyt, jednak w biegu wyrzucił zrabowane kosztowności. Nieco dalej ukryty wśród skał traper celnym strzałem ranił i powalił na ziemię jednego z kilevickich zbrojnych, zaś Herzschwarz von Steinharte gracko i chwacko odpierał ataki pierwszego z pryszczatych młodzików i sierżanta kislevitów.

...Obładowany kosztownościami Prezbiter Sigmara dostrzegł zwadźcę z Kisleva, wojownik wycierał ostrze pokryte krwią sierżanta i szykował się do ataku. Duchowny pomny rozkazów dowódcy oddał pola uchodząc z dobrami. Chwilę później również walczący samotnie Herzschwarz von Steinharte widząc przewagę barbarzyńców wydał rozkaz odwrotu i Averlandczycy wcale składnie wycofali się na z góry upatrzone pozycje...

***
- Co z nimi? - zapytał obojętnie Herzschwarz von Steinharte wskazując niedbale na rannych sierżanta i rajtara. Kapitan nawet nie udawał, że ranni interesują go bardziej niż zdobyte kosztowności, które z błyskiem w oku oglądał.

- Przeżyją - odpowiedział Prezbiter. - Kawalerzystę ogłuszyli tylko. Gorzej z waszym sierżantem. Temu od uderzenia we łbie się pomieszało i teraz tylko warczy, pieni się i do walki rwie. Podobno nawet tarczę gryzł...

- Panie Kapitanie! Kapelanie! - wyprostowany na baczność traper zameldował się dowódcy i duchownemu. - Odnaleźliśmy dwóch naszych, włóczników znaczy ale towarzyszy im... - traper zawahał. - Waszmościowie sami zobaczycie!

Herzschwarz von Steinharte z niechęcią odłożył klejnoty do skrzyni, zamknął wieko i skrzywił się, gdy do jego nozdrzy dobiegł potworny smród niemytego od wielu miesięcy ciała, jednak na twarzy starego szlachcica pojawił się grymas kwaśnego uśmiechu gdy dostrzegł źródło odoru – potężnego, odzianego w kolorowe ubrania Ogra.

- Dummkopf Stinkerute! - Herzschwarz von Steinharte podszedł do Ogra i zadarł głowę patrząc stworowi prosto w zaropiałe oczy. - Ty stary śmierdzący capie! Synu wszetecznej gamratki i kulawego kozła! Zakało rodu! Na bogów, myślałem żeś poległ tam pod Jehfeld...

- Blisko było - zadudnił basowo Dummkopf Stinkerute - aleś mi wtedy tą rejteradą żyć uratował to i dług mam! A ja długi spłacam! Tedy gdym się dowiedział od tych dwóch obsrańców z dzidami i piórkami w kapeluszach, że w potrzebie jesteś i ze złotem jakimś przez góry wędrujesz, tom przyszedł żeby ci trochę tego błyszczącego ciężaru odjąć... bo długi trzeba spłacać, prawda? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku potężny Ogr. - Prawda, panie kapitanie Herzschwarz von Steinharte?

Obrazek

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Dziś zapraszam was do lektury raportu z drugiej potyczki stoczonej pomiędzy dowodzonymi przez moją skromną osobę Strażnikami dróg z Averlandu a Khazadami z Gór Krańca Świata pod komendą Bahiora.

Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.

Obrazek

Starzec trząsł się, kaszlał i krztusił flegmą. Po pokrytych zmarszczkami policzkach spływały łzy, które na pokrytej siwym zarostem brodzie mieszały się ze smarkami obficie lejącymi się z nosa mężczyzny.

- My… My… - rzęził a w głosie wyraźnie słychać było tileański akcent. – My podróżowaliśmy z synami i córką, jechaliśmy na wozie. O! Całkiem takim jak ten wasz furgon – mężczyzna wskazał sękatym palcem na stojący nieopodal zaprzęg strażników dróg. Głos mu się załamał a po policzkach pociekły kolejne strumienie łez. Minął pacierz, zanim tileańczyk uspokoił się na tyle by kontynuować opowieść. – Ja stary już jestem, w żywocie co chwilę się gotuje, gazy dupę chcą rozerwać… Co tu dużo mówić, za skałę musiałem iść. Gdy żywot opróżniałem to się stało. Ja dobrze nie widziałem, bo wzrok mam już słaby, a monokl na wozie żem zostawił. – Głos starca znów załamał się, załkał. – Ubili, synów mi ubili, na drzewach wywieli jak bandytów jakiś, a my kupce przecie, do domu z averlandzkim winem wracali…

- A córki? Córki wam nie ubili? – Zapytał Prezbiter zmęczonym, obojętnym głosem.

- Nie – załkał starzec. - Syny uratowali ją, na konia wsadzili i traktem galopem puścili. I tylem ją widział. Przyprowadźcie ją do mnie, byle tylko całą i zdrową - załkał stary kupiec potrząsając przy tym sakwą pieniędzy. Wyraz twarzy starca był przerażająco nijaki i wygasły. Prezbiter Sigmara rozmawiający z kupcem miał wrażenie jak gdyby słowa wydobywały się z nieruchomych, martwych ust zjawy, a po plecach stojącego nieopodal Herzschwarza von Steinharta przebiegł dreszcz. Dowódca kompanii Strażników dróg z Averlandu miał nieodparte wrażenie, że słowa wypowiedziane przez kupca nie padły po raz pierwszy…

- Będzie azaliż z tego jaki profit? – Zapytał Dummkopf Stinkerute wskazując grubym paluchem łkającego kupca. Herzschwarz von Steinharte spojrzał na Ogra, upił łyk wina i skrzywił się gdy do jego nozdrzy doleciał smród niemytego ciała.

– Klecha z nim gada, a kapłani z gadania głównie profit mają. Zresztą co ci do tego?

- A bom słyszał – basowy głos najmity odbił się echem od skał - że tu już tej kupcowej córki szukają po kotlinach. Te! – Ogr podszedł do trzęsącego się ze strachu człowieka. – Podobnoś już najął kogoś do szukania, prawda to?

Starzec skulił się ze strachu przed potężnym Ogrem, usta mu drżały a po pokrytych zmarszczkami policzkach popłynęły łzy.

- Dummkopf zostaw go! Odsuń się. Na Sigmara jak ty cuchniesz. - Herzschwarz von Steinharte nakazał gestem odsunąć się Ogrowi. - Biedak jeszcze na apopleksję padnie i dziecko sierotą zostanie. Dziewczyna braci straciła, a ty jeszcze ojca na śmierć jej przestraszysz.

- Słuchaj starcze, słuchaj uważnie! - Herzschwarz von Steinharte, podszedł do Tileańczyka i podał mu dzban z winem. – Napij się to Aulenbacher, wino z winnicy braci naszego szanownego Prezbitera. Pij śmiało sporo antałków jeszcze mamy na wozie. Pij do dna i słuchaj! Słuchaj uważnie i popatrz! – Kapitan zatoczył ramieniem półkole wskazując na kompanię strażników dróg. – Sigmar ci sprzyja starcze! Trafiłeś na strażników dróg z Averlandu, trafiłeś na mnie! A jam szlachcic, a szlachta w Imperium zawsze biedniejszym i głupszym pomaga! To i tobie pomożemy, poszukamy tej twojej córki i znajdziemy… - Steinharte wziął z trzęsących się dłoni kupca pusty dzbanek.
– Znajdziemy i pozbędziemy się niewygodnego świadka – dodał Kapitan w myślach.

***

- Panie Kapitanie! – Traper wyprostował się jak struna. – Melduję, że w ruinach wsi wypatrzyli my jakąś kobietę. Może to ta?

- Może, a może nie. – Pomyślał Herzschwarz von Steinharte i zaklął szpetnie. Starzec spił się winem i zasnął pijackim snem nim podał im rysopis zaginionej. Kapitan spojrzał na Trapera. – To wszystko?

- Nie, Panie. – Twarz żołnierza pobladła lekko. – W pobliżu są Krasnoludowie, sześciu i powóz. Sądząc po barwach nietutejsi…

- Sześciu? Trollobójcy? – Zapytał Kapitan złym wzrokiem mierząc ogromną postać Dummkopfa Stinkerute.

- Nie! – odpowiedział krótko Traper.

- Szkoda, wielka szkoda…

***

Obrazek

…ciszę przerwał głośny ryk, chwilę później Ogr i Rajtar wyłamali się z szeregu i ruszyli pędem w kierunku Krasnoludów. Za nimi woźnica gwizdał i strzelał z bata poganiając konie zaprzężone do wypełnionego po brzegi powozu. Gdy kawalerzysta mijał zniszczoną fontannę i stojącą przy niej zaskoczoną dziewczynę uśmiechnął się i zasalutował, a następnie w pełnym galopie wypalił z pistoletu. Huk pojedynczego wystrzału odbił się echem od ścian budynków, a ołowiana kula o cal minęła obranego na cel Krasnoluda. Rudowłosa obserwując popisy Rajtara nie zauważyła dwóch Włóczników, którzy jak duchy wyrośli za jej plecami. Gdy zaczęła się szarpać i wyrywać ogłuszyli ją ciosami drzewca włóczni.

Obrazek

Khazadzi odpowiedzieli ogniem, obierając na cel zbliżającego się szybko Ogra. Echo ponownie zadudniło na kamieniach, a dym spowił ulicę i rynek. Dummkopf Stinkerute ryknął gdy jedna z kul drasnęła go w bok, kolejny pocisk zrykoszetował i uderzyłby w ogłuszoną dziewczynę, gdyby Włócznik nie osłonił jej tarczą. Po chwili z dymu z głośnym turkotem wyłoniła się powożona przez Krasnoluda dwukółka. Rajtar zmusił konia do cwału i w ostatniej chwili uniknął zderzenia z wyładowanym skrzyniami wozem.
Nieopodal Kapitan Herzschwarz von Steinharte wykrzykiwał rozkazy. Traperzy wspinali się na wyższe piętra, zajmując dogodne do strzału pozycje. Włócznicy osłaniając się tarczami nieśli nieprzytomną dziewczynę. Rajtar zawracał wierzchowca, Ogr biegł na flankę Krasnoludów.

- Wracaj! – Krzyknął Kapitan w kierunku Rajtara. – Poniechaj Ogra, atakuj woźnicę, atakuj powóz…

Krzyk Kapitana strażników dróg z Averlandu zagłuszył potężny huk, który przetoczył się przez nieboskłon. Ziemia zatrzęsła się, a na południu w niebo wzbiła się potężna kolumna pyłu, skał i lawy. Wulkan eksplodował ogniem, który niebawem zaczął spadać na ziemię płonącym deszczem.

Obrazek

Większość walczących rzuciła się pędem w kierunku ruin szukając schronienia pod pokrytymi dachówkami dachami… Większość ale nie wszyscy. Długobrody Khazad wycelował w Ogra i nacisnął spust. Kamienna kula uderzyła Dummkopfa Stinkerute w pierś, na brzuch stwora trysnęła krew, jednak biegnący Ogr nie zatrzymał się i niczym szarżujący byk z impetem uderzył w Tana i Długobrodego. Krasnoludzki Szlachcic zachwiał się przyjmując na siebie potężne uderzenie Najmity, jednak nie upadł, ustał nawet wtedy gdy Ogr zasypał go gradem ciosów, Tan sparował tarczą potężny cios karwasza bojowego, który każdego innego śmiertelnika zmieniłby w krwawą miazgę, a potem jednym płynnym ciosem pozbawił Ogra przytomności i splunął na ziemię.

Khazadzi widząc triumf dowódcy krzyknęli głośno i wypalili z broni prochowej. Kamienne kule z gwizdem przecięły powietrze, a jedna z nich ugodziła powożącego zaprzęgiem Averlandczyka, który tracąc przytomność osunął się na kozła…

Obrazek

- Ulecz go! – warknął Herzschwarz von Steinharte do duchownego. – Ulecz go! Zaprzęg jest najważniejszy! Powóz za wszelką cenę musi wyjechać z osady! - Prezbiter Sigmara zatrzymał się, złożył dłonie do modlitwy i wykrzyczał wersy Litanii Szpitalnika, czując jak moc Młotodzierżcy przenika jego ciało i skupia się na rannym woźnicy, rany Averlandczyka zasklepiły się w błysku oślepiającego światła a żołnierz wyprostował się i ściągnął lejce…

…Kapitan strażników dróg nie czekał aż wybrzmią wersy modlitwy, wydał pozostałe rozkazy i wraz z nadjeżdżającym Rajtarem zaszarżował na zbliżający się powóz Khazadów. Rajtar w pełnym galopie wypalił z drugiego pistoletu, ołowiana kula trafiła w koło zdzierając metalową obręcz i wybijając szprychę, koło obróciło się raz jeszcze i z głośnym trzaskiem rozpadło na drzazgi. Herzschwarz von Steinharte obrócił w dłoni pistolet łapiąc za lufę i z całej mocy zdzielił kolbą przejeżdżającego konia pociągowego w łeb, zamroczone zwierzę zrobiło jeszcze kilka niepewnych kroków i padło na ziemię. Powóz skręcił gwałtownie i z głośnym hukiem przewrócił na bok, pęd przewracającego się zaprzęgu wyrzucił w powietrze siedzącego na koźle Khazada, który z głuchym i nieprzyjemnym odgłosem uderzył w znajdującą się naprzeciw ścianę…

Dmący ze wschodu wiatr z trudem rozwiewał gęstniejący z każdą chwilą dym, stojący na otwartej przestrzeni Krasnoludowie krzyczeli gdy płonący popiół parzył im skórę, pokryte pęcherzami dłonie nie mogły przeładować broni. Wypełnione pyłem gardło nie mogło wydać rozkazu… Khazadzi oddali pola. Wycofali się w góry…

***

Obrazek

Herzschwarz von Steinharte klął szpetnie w myślach. Jak pech, to pech… Humoru nie poprawił mu nawet Traper, który odnalazł w pobliżu wioski kolejnego Włócznika. Bo nie dość, że Dummkopf Stinkerute przeżył spotkanie z Krasnoludami to jeszcze rudowłosa zamiast okazać się zagubioną, płochą szukającą ratunku niewiastą, to jak tylko odzyskała przytomność zaatakowała pilnujących ją Włóczników i byłaby pewnie nieźle pokiereszowała zaskoczonych żołnierzy wydobytym z ukrycia nożem, gdyby nie Prezbiter i Ogr, którzy jakimś cudem ją uspokoili…

Dziewczyna okazała się łowcą nagród pracującym dla Hrabiny Ludmiły, widząc podejrzliwe spojrzenie Kapitana okazała nawet odpowiednie dokumenty i z uwagi za zaistniałą sytuację zażądała ochrony strażników dróg. Co robiła w osadzie i na kogo polowała nie odpowiedziała.

Herzschwarz von Steinharte klął na czym świat stoi. Z pieczęcią Księżnej-Elektor Ludmiły von Alptraum, Wielkiej Hrabiny Averlandu, Pani na Averheim nijak nie było mu dyskutować, nawet tu w tej opuszczonej przez Sigmara osadzie. – Za dużo świadków – pomyślał - za dużo świadków i jeszcze te przeklęte sieroty…

…krótko po tym, jak Khazadzi opuścili osadę i uciekli w góry z piwnic, podziemi i Sigmar raczy wiedzieć skąd jeszcze, nie bacząc na opadający na ziemię popiół, zaczęły wychodzić małymi grupkami sieroty i stare baby, które jakimś cudem przeżyły atak Zielonoskórych. W normalnych okolicznościach Herzschwarz von Steinharte kazałby im zebrać dobytek i wyruszyć do Drebkau, a sam wraz ze strażnikami dróg ofiarnie przecierałby uciekinierom szlak ale teraz, w towarzystwie agenta Księżnej-Elektor? Nijak nie mógł tego zrobić. – Ot! Baby u władzy, świat się kończy – pomyślał tylko gorzko. I tak, miast czym prędzej ruszyć w stronę równin Averlandu, mitrężyli czas ratując zasmarkane sieroty i śmierdzące starością baby…

Obrazek

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Zapraszam do lektury raportu z trzeciej potyczki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Piechotą Morską z Marienburga pod komendą Krnabrnego (z którego relacją możecie zapoznać się TUTAJ).

Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.

Herzschwarz von Steinharte, Kapitan strażników dróg z Averlandu nie słuchał raportu stojącego przed nim Trapera, rozkojarzony wpatrywał się w mgłę. Mleczny, gęsty opar pojawił się znikąd i szczelnie spowił dolinę tłumiąc dźwięki i ograniczając widoczność do kilku kroków. Wilgoć i zimno wdzierały się pod skórzane kurty.

- ...Panie Kapitanie! - zakończył relację ranger, szlachcic odprawił go skinieniem dłoni i spojrzał na masywną postać Ogra.

- To nie jest dobry dzień - odpowiedział Dummkopf Stinkerute. - W nocy miałem sen, śniły mi się Fimiry...

- Fimiry? W górach? - prychnął von Steinharte obcesowo przerywając Najmicie. - To nie Jałowa Kraina, to nie bagna wokół Marienburga. To Czarne Góry! A tam - człowiek wskazał centrum doliny - jest wypełniona samorodkami złota sadzawka. Pozostałość po płuczarce działającej w kopalni kruszcu. Złoto, rozumiesz? Złoto!

- ...śniły mi się Fimiry i krew. Śnił mi się port w Marienburgu... - mówił spokojnie Dummkopf Stinkerute, a w jego gardłowym, chrapliwym głowie dało się słyszeć skrywaną głęboko tęsknotę. - ...i śniła mi się śmierć. - dokończył patrząc z góry na dowódcę strażników dróg z Averlandu.

***

- To ludzie, Panie Kapitanie! - zameldował Traper. - Sądząc po barwach Marienburgczycy. Dużo. We mgle ciężko policzyć...

- A jak zadanie, wypełniliście rozkaz? - zapytał zimno Kapitan.

- Tak, Panie Kapitanie! Sidła założone, tylko czemu w tamtym...

- Bo taki wydałem rozkaz! - warknął niemal niesłyszalnie Herzschwarz von Steinharte. - I nigdy, powtarzam NIGDY więcej nie chcę o tym słyszeć. Choćby was kołem łamali... Zresztą... - w oczach szlachcica pojawił się bardzo nieprzyjemny błysk - ...jeśli się wyda to Księżna-Elektor Ludmiła von Alptraum wszystkim nam spotkanie z Mistrzem Małodobrym zafunduje. Odmaszerować!

Kapitan spojrzał w kierunku Dummkopfa Stinkerute - Port w Marienburgu i śmierć powiadasz?

Ogr wzruszył potężnymi barkami, spojrzał na łowczynię nagród rozmawiającą z Prezbiterem Sigmara i uśmiechnął się wilczo.

- I krew. Dużo krwi - zarechotał Ogr. - Oj, szkoda. Szkoda, spodobała mi się.

- Po wszystkim możesz sobie ją wziąć. Tylko dyskretnie, ludzi mi nie gorsz...

- Mówiłem już, że to nie jest dobry dzień? - zapytał szczerząc zęby Dummkopf Stinkerute.

Obrazek

Herzschwarz von Steinharte zaklął szpetnie. W gęstej jak mleko mgle nie było nic widać, głosy ludzi odbijały się echem od niewidocznych zboczy doliny, zwodziły. Gdzieś w oddali rozległo się wściekłe parskanie konia i urwany krzyk człowieka.

- Wśród Marienburgczyków jest ktoś kogo szukam Kapitanie! - Łowczyni nagród zignorowała panujący po drugiej stronie doliny harmider. - Żądam, by pańscy najlepsi ludzie pomogli mi go schwytać.

Dowódca strażników dróg spojrzał na dobrze zbudowaną młodą dziewczynę, na jej ognistorude włosy, zielone oczy i piegi pokrywające nos, policzki i częściowo odsłonięty warty patrzenia dekolt.

- Żądasz? A żądanie swe popierasz pieczęcią miłościwie panującej nam Księżnej-Elektor - bardziej stwierdził niż zapytał von Steinharte. - Dobrze zatem. Dummkopf Stinkerute to najlepszy wojownik jakiego mam, choć trudno nazwać go człowiekiem. Dlatego, by twemu żądaniu stało się zadość dostaniesz jeszcze do pomocy Rajtara. Nie jest najlepszy ale dla ciebie wystarczająco dobry. Czy to cię satysfakcjonuje pani?

- A reszta waszych ludzi?

- Reszta moich ludzi pójdzie za mną. - Kapitan uśmiechnął się. - I wspomoże was jeśli zajdzie taka potrzeba. Wspomoże was niezwłocznie.

***

- Naprzód! - ryknął Dummkopf Stinkerute do Rajtara i Woźnicy. - Ja z nią zostanę, a wy naprzód! Naprzód!

Ogr kucnął i z okrutnym błyskiem w oku spojrzał na leżącą pod skałą dziewczynę. Przyłożył wyprostowany palec wskazujący do ust.

- Ciii! Nie krzycz, zdradzisz naszą pozycję - szepnął cicho Najmita. - Trzeba było słuchać Traperów. Mówili na odprawie, żeby nie biegać we mgle bo wykrotów i szczelin po starej kopalni tu pełno. I nogi można połamać...

- Trzeba... było... na... mnie... poczekać... - wysapała ciężko i wyciągnęła dłoń w kierunku Ogra. - Pomóż... mi...

Najmita złapał ramię dziewczyny, podniósł ją, obrócił i wielką jak bochen dłonią zasłonił ustal i nos.

- Ciii! Spokojnie, jeszcze chwilę i będzie po wszystkim, nie będzie bólu, nie będzie cierpienia. - Ścisnął mocniej gdy pozbawiona powietrza łowczyni nagród zaczęła się szarpać walcząc o życie. - Zostawię cię na chwilę ale nie martw się. Kiedy skończy się bitwa wrócę do ciebie i zrobię to, na co teraz nie ma czasu. Ciii!

Obrazek

Strażnicy dróg zatrzymali się gdy nieopodal za skał usłyszeli stłumiony przez mgłę krzyk kobiety.

- Naprzód! - warknął Herzschwarz von Steinharte. - Nie jest sama. Wiedziała co robi, a my tu mamy swoje zadania. Naprzód!

... Traperzy oraz Rajtar i powożony przez Woźnicę Zaprzęg wyprzedzili strażników dróg i znikli w mgle zbliżając się do położonej w sercu doliny sadzawki, w wodach której błyszczały wielkie jak pięści samorodki złota…

Zapanowała cisza, którą przerwał głośny świst przecinającego powietrze masywnego bełtu wystrzelonego z kuszy przez bogato odzianego kawalerzystę, który na drugim brzegu sadzawki wynurzył się z mgły. Pocisk z impetem uderzył w jednego z Traperów.

- Raz! - krzyknął głośno odziany w barwy Marienburga kawalerzysta.

- Wróg! - krzyknął Rajtar dobywając w galopie pistoletu, z którego wystrzelił w kierunku wrogiego jeźdźca, jednak z lufy zamiast huku dobiegł jedynie stłumiony syk niedopalonego prochu. Rajtar zaklął i dobył drugiego pistoletu. Nacisnął spust, potężny huk odbił się echem od ścian kotliny, a ołowiana kula raniła uzbrojonego w kuszę konnego. Zraniony zacisnął zęby, opanował wierzchowca, przeładował kuszę i posłał bełt w ślad za niknącym we mgle Rajtarem. Mgła stłumiła zarówno krzyk bólu i oddalający się odgłos kopyt lekkiego wierzchowca.

- Dwa! - krzyknął Kapitan żołnierzy z Marienburga! - To nie jest wasz dobry dzień!

- Marienburg i śmierć... - wyszeptał Herzschwarz von Steinharte, a po chwili krzyknął głośno - Traper! Pikinierzy! Zająć się tym konnym. Reszta za mną! Naprzód! Stinkerute gdzie jesteś? Pora zarobić na żołd!

Ogr, który chwilę wcześniej wyłonił się zza skały ryknął głośno, dobył maczugi i w pełnym biegu uderzył na żołnierzy z Marienburga. Zaskoczeni atakiem potężnego Najmity wojownicy stanęli jak wryci, a dwóch stojących bliżej upadło na ziemię gdy stwór z impetem wbił się w ciżbę. Po chwili na Stinkerute zaszarżowali kolejni Marienburgczycy, jednak Ogr z uśmiechem na szpetnej twarzy odpierał ich ataki i jednego po drugim wyłączał z walki. - Raz! - ryknął gdy na ziemię padł pozbawiony przytomności kapłan Mannana. - Dwa! - gdy na ziemię osunął się młody Mat...

Jednak reszcie strażników dróg z Averlandu nie wiodło się tak dobrze. Spod kół rozpędzonego powozu bez trudu odskoczył doświadczony widać w takich manewrach Żołnierz okrętowy. A gdy pędzące na siebie wrogie zaprzęgi odbiły się od siebie burtami dolinę wypełnił ogłuszający łoskot...

- Trzy! - krzyknął odziany w barwy Marienburga Kapitana, celnym strzałem raniąc Prezbitera Sigmara.

- Cztery! - na ziemię bez ducha osunął się trafiony bełtem Pikinier.

Obrazek

Herzschwarz von Steinharte zaklął po raz kolejny. Gęsta jak mleko mgła, która oślepiła Averlandczyków zdawała się w ogóle nie przeszkadzać pochodzącym z Jałowej Krainy Marienburgczykom.

- To nie jest dobry dzień - wyszeptał Herzschwarz von Steinharte. - Odwrót! Ogr sobie poradzi. - Albo i nie. Zresztą Stinkerute i tak ma tu jeszcze coś do zrobienia - pomyślał Kapitan Averlandczyków cofając się w mgłę…

Awatar użytkownika
Dziad
Chuck Norris
Posty: 662
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Dziad »

Bardzo przyjemnie się czyta , i do tego dobre zdjęcia. Fajnie że Warheim się rozwija.

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Dziad Zbych pisze:Bardzo przyjemnie się czyta , i do tego dobre zdjęcia. Fajnie że Warheim się rozwija.
Dzięki za odzew. Dobrze wiedzieć, że ktoś to czyta :)

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Zapraszam do lektury relacji z czwartej rozgrywki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Zbrojną kompanią z Ostlandu pod komendą Torina.

Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
[hr]
Na twarzy dowódcy strażników dróg z Averlandu pojawił się grymas, który przy odrobinie dobrej woli mógł być uznany za uśmiech. Zbrojny odwrót udał się wcale nieźle. Poza bezczelną łowczynią nagród nikt nie odniósł poważniejszych obrażeń, a gdy mgła ustąpiła do oddziału dołączył kolejny Rajtar, który od czasu starcia z Zielonoskórymi podążał za strażnikami dróg.

- I co? - Herzschwarz von Steinharte zwrócił się do stojącego obok Najmity. - Miałeś może sen? Fortuna odwróci się i uśmiechnie do nas?

- Miałem! Widziałem uśmiech! Piękny uśmiech! - zadudnił basowym głosem Dummkopf Stinkerute. - Tyle, że nie Fortuna się śmiała. Przepastne Trzewia i Inni bogowie otrzymali ofiarę. Oj, dużo ten piegowaty rudzielec ofiarował! Oj, dużo!

- Uważaj psi synu! - syknął Kapitan. - Ja na twoje bezeceństwa i szamanizm mogę zamknąć uszy, bośmy wiele razem przeszli ale Prezbiter nie zna litości! Bacz tedy, co mówisz przy duchownym!

Ogr uśmiechnął się wilczo. - Nie lękaj się dowódco. Kapłan też był w tym śnie.

- A ty? - zapytał Herzschwarz von Steinharte. - Byłeś tam, w tym śnie?

Obrazek

- Co to ma być? - zapytał z wyraźnym obrzydzeniem Herzschwarz von Steinharte. - Co to za banda wieśniaków z klatką na kołach? Traperzy, czy pod tymi utytłanymi błotem, i zapewne gównem, ubraniami widać jakieś barwy?

- Panie Kapitanie! - stojący bliżej ranger naprężył się jak struna. - Melduję, że wnioskując po smrodzie, jeńcach i psach to będą handlarze niewolników z Ostlandu...

- Ostland! Tfu! - splunął pod nogi dowódca strażników dróg z Averlandu. - Banda chudopachołków, śmierdzących bimbrem chłopów i obsranych niewolników. Nic dziwnego, że Hordy Chaosu spustoszyły północ Imperium...

- ...melduję ponadto, że na trakcie ujawniliśmy wóz z ładunkiem. - kontynuował Ttraper. - Ma strzaskane koła i połamane osie ale skrzynie z oznaczeniami gildii kupców wyglądają na nietknięte...

Obrazek

...Rajtarzy galopem ruszyli w stronę nadbiegających wilków. Gdy masywne, kudłate bestie zbliżyły się na odległość strzału kawalerzyści wypalili z pistoletów. Huk wystrzałów odbił się echem od ścian doliny, a prochowy dym zasnuł powietrze. Ołowiane kule z głośnym świstem przeleciały tuż nad łbami wilków, a bestie opętane mocą towarzyszącego Ostlandczykom maga zwróciły płonące bursztynowo ślepia na jeźdźców i wyjąc przeraźliwie skoczyły w stronę koni. Rajtarzy sprawnie zawrócili wierzchowce i pocwałowali w kierunku własnego oddziału wciągając wilki w pułapkę...

...pułapka okazała się być kilkuset kilogramowym Ogrem, który zwykł się przedstawiać jako Dummkopf Stinkerute. Górujący nad zwierzętami Najmita potężnymi ciosami okutej żelazem maczugi posłał dwa z trzech wilków na ziemię. Płonący w oczach bestii bursztynowy blask zgasł jak zdmuchnięta świeca...

Obrazek

Z drugiej strony traktu, Ostlandczycy głośnymi krzykami i razami batów zmusili wynędzniałych Niewolników do szybkiego marszu, a sami zajęli się plądrowaniem wozu, z którego w pośpiechu zdejmowali wypełnione kosztownościami skrzynie.

Jednak krzyk i bat to za mało, by zmusić jeńców do zaatakowania potężnego Ogra, który w akompaniamencie huku wystrzałów miażdżył w ogromnych dłoniach łeb trzeciej bestii. Gdy kudłate truchło padło na ziemię, a pękające kości zatrzeszczały pod podkutymi żelazem butami Najmity, Dummkopf Stinkerute ucapił stojącego najbliżej sparaliżowanego strachem Niewolnika i jednym ruchem skręcił mu kark i uśmiechnął się...

Nagle Fortuna dotąd sprzyjająca strażnikom dróg z Averlandu spojrzała życzliwiej na handlarzy niewolników. Jeden z żołnierzy kryjący się dotąd za porzuconym powozem wypalił z garłacza w stronę nadciągających Averlandczyków. Grad wystrzelonych z garłacza odłamków ranił Prezbitera Sigmara i jednego z Rajtarów. Duchowny krwawiąc z wielu ran padł na ziemię, raniony kawalerzysta, choć z trudem, to zdołał utrzymać się w siodle. Drugi z jeźdźców wystrzelił w szereg nadbiegających Niewolników posyłając jednego z jeńców na ziemię...

Obrazek

...kilka uderzeń serca później reszta Niewolników padła na ziemię, wycięta do nogi przez Averlandczyków.

- Głupiec! - szepnął Herzschwarz von Steinharte. - Marnuje dobre narzędzia. Nie posyła się bezzębnego psa do walki z wilkiem, a z armaty nie strzela się do muchy. Jeśli tak walczą Ostlandczycy, to nic dziwnego, że Hordy Chaosu spustoszyły północ Imperium...

Nieco dalej Dummkopf Stinkerute walczył zajadle z kilkoma myśliwymi oraz Ogrem służącym w szeregach handlarzy niewolników. I choć Najmita stawiał zacięty opór, to w końcu padł pod przewagą przeciwnika...

- Nec Hercules... - pomyślał Herzschwarz von Steinharte widząc kątem oka upadek Ogra. Nie dbając o los towarzysza Kapitan strażników dróg wypalił do wrogiego maga i celnym strzałem posłał go na ziemię.

Jadący w ślad za Ogrem powóz Averlandczyków z łomotem uderzył w triumfujących jeszcze przed chwilą Ostlandczyków. Pogromcom Dummkopfa Stinkerute w większości udało się uniknąć uderzenia. W większości, bowiem jeden z handlarzy niewolników pośliznął się na mokrej ziemi i wpadł prosto pod koła pędzącego powozu.

Obrazek

Ostlandczycy widząc padającego towarzyszy zaatakowali wściekle siekąc na ślepo w przejeżdżający powóz. Jeden z ciosów dosięgnął i ranił Woźnicę, który bez przytomności osunął się na kozioł. Zaprzęgnięte do powozu konie zarżały i galopem ruszyły przed siebie taranując znajdujących się przed nimi Ostlandczyków.

- Zawsze znajdzie się większa ryba... - skomentował Herzschwarz von Steinharte, który wraz z towarzyszącymi mu strażnikami dróg zaatakował i śmiertelnie ranił Ogra z Ostlandu. - Pora kończyć to przedstawienie.

Kapitan splunął na ziemię i wzniósł do góry okrwawiony miecz. Po chwili okrwawiony oręż podniósł ponad głowę Sierżant, który wściekłym atakiem pozbawił przytomności ranionego kulą maga.

- Averland! Averland! Averland!

Przerażeni Ostlandczycy zbiegli z pola walki...

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Zapraszam do lektury relacji z piątej rozgrywki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Zbrojną chorągwią z Kisleva pod komendą Szczerego.

Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.


Leżące na dnie doliny kamienie zazgrzytały, gdy masywna postać obróciła się gwałtownie, w powietrze wzbiły się kłęby pary, a Dummkopf Stinkerute wychrypiał w mrok:

- Oto jestem Panie! – głos Ogra drżał lekko.

- Ukinletreimś ęis śełinźóps! – dobiegający z mroku głos zdawał się dobywać w głębi płonącego pieca. – Icśomodaiw einm ald zsam yt eikaj?

- Wypełniłem Twoją wolę Przedwieczny – Ogr relacjonował z karnie pochyloną głową. – Oddział strażników dróg pod dowództwem Herzschwarza von Steinharte zmierza prosto w pułapkę, prosto w…

- Aiwezrt Entsapezrp W! – głucho wydobyło się z mroku. – Ot meiw! Meiw ein ogezc wóm… Awezrjedop śoc ahcelk?

- Podejrzewa, jest groźny. – Ogr podniósł głowę ale nie odważył się spojrzeć w mrok. - Prezbitera Sigmara trzeba się pozbyć Panie! Tylko…

- Dól. Ałgm. Otołz. Einimo ein ęic adorgan a ćśonfu jadałkop. Mewabein og ipątsaz śotk. Ęis ymeizdębzoP

***

- Masz na imię Hans, tak? - Prezbiter Sigmara podał Traperowi kubek z gorącą herbatą, a gdy ten skinął potakująco głową zapytał. – Co tam widziałeś?

Traper przyjął parujący kubek i upił łyk. Milczał przez chwilę.

- Na środku doliny znajduje się kamienny krąg, dziwny jakiś. Nigdy wcześniej nie widziałem takich znaków jak na tych kamieniach – Traper zadrżał wyraźnie - Straszne jakieś.

- Podobno wewnątrz złoto widziałeś? – zapytał duchowny.

- Nie, Johann widział. – Oczy rangera rozbłysły. – Ja widziałem… Zresztą nie pamiętam co widziałem. W tej przeklętej mgle to mogło być cokolwiek. Wybaczcie Panie, obowiązki mam...

- Rozumiem. Niech Sigmar ci sprzyja!

***

- Einimo ein ęic adorgan a ćśonfu jadałkop… – wyszeptał cicho Dummkopf Stinkerute.

- Co tam bełkoczesz psi synu? Uszy bolą od tego zgrzytania. To twoja mowa? – Ogr zaklął bezgłośnie, nocny rytuał zmęczył go bardziej niż myślał. Tracił czujność a kapitan Averlandczyków zaskoczył go.

- Tak. To modlitwa w moim języku. – Odpowiedział obracając się w stronę Herzschwarza von Steinharte…

- Jak tam nasze sprawy? Miałeś sen? – zapytał kapitan.

- Tak! - Dummkopf Stinkerute uśmiechnął się. – O tak! Śnił się bajeczny skarb ukryty w pośród kamiennego kręgu, śnił mi się Averheim. A co?

- Nic. – warknął Herzschwarz von Steinharte. – Przygotować się do wymarszu!

***

Obrazek

Herzschwarz von Steinharte wpatrywał się w gęstą jak mleko mgłę, przed sobą widział strażników dróg wykonujących wydane wcześniej rozkazy, w oddali dostrzegał niewyraźne sylwetki zbrojnych z Kisleva zbliżające się do kamiennego kręgu. Po chwili od strony głazów rozległ się nieprzyjemny zgrzyt, a jeden z Kislevitów krzyknął głośno…

Krzyk zagłuszyły wystrzały z pistoletów. Herzschwarz von Steinharte nie wiedział, czy to strzelają Rajtarzy, którzy wraz z Traperami wysforowali się do przodu, czy także uzbrojeni w broń palną Kislevicy. Od ścian kotliny echem odbijały się nawoływania Kislevitów oraz pomruk modlitwy odmawianej przez kapłana Ursuna…

Kapitan Averlandczyków zaklął głośno. Gęsta mgła niemal uniemożliwiała dostrzeżenie idących przed nim żołnierzy, nie mówiąc o obserwacji pola walki.

Po chwili kamienny zgrzyt rozległ się bliżej, a na ziemię padł jeden z Traperów, który zanadto zbliżył się do kamiennego kręgu. Kolejny zgrzyt i krzyk, tym razem w oddali – to jeden z Kislevitów padł na ziemię bez zmysłów.

- Gdzieś ty nas zabrał psi synu! – Kapitan zapytał stojącego nieopodal Dummkopfa Stinkerute. – Co to jest na krew przodków?

- To! – zaśmiał się Ogr wskazując okutą żelazem maczugą na kamienny krąg. – To rozwiązanie Twoich problemów panie Kapitanie! Rozwiązanie ostateczne… Wystarczy, że wyciągniesz rękę. Wyciągniesz?

Obrazek

Herzschwarz von Steinharte podszedł do kamiennego kręgu i wyciągnął rękę. Wewnątrz kamiennego kręgu kłębiła się mgła przybierając fantastyczne i niepokojące kształty. Kapitan wpatrywał się w mgłę szeroko otwartymi oczami, świat wokół niego zwolnił, rozmył się. Kątem oka dostrzegł Kislevitów szarżujących na uciekających Rajtarów, widział padające na ziemię Sierżanta z Kisleva w którego uderzyły ukształtowane z mgły macki, dostrzegł ołowiane kule, które z trudem przebijały się przez mgłę w stronę Dummkopfa Stinkerute, który bez wysiłku zszedł z toru lotu i wraz z Pikinierami i wyjącym z gniewu Sierżantem zaszarżował na zbrojnych z Kisleva. Ziemię splamiła krew ludzi z Północy.

Herzschwarz von Steinharte zadrżał gdy mgła wokół jego ramienia zmaterializowała się i przybrała fizyczną postać. Coś silnie i pewnie chwyciło go za ramię i powoli zaczęło wciągać do wnętrza kamiennego kręgu. Świat zawirował, płuca z trudem wciągały powietrze. Kilka stóp nad ziemią, w samym sercu kamiennego kręgu mgła skłębiła się, zaczęła nabierać kształtów i konturów. Konturów człowieka. Nie do końca człowieka. Ludzie nie miewali ani takich wielkich głów, ani takich długich rąk. Ani wielkich rogów, wyrastających z czoła sklepionego jak u wołu...

- Dość tego! - wrzasnął Prezbiter Sigmara z całej mocy wypychając poza krąg Herzschwarza von Steinharte. - Na Sigmara! Dość!

Herzschwarz von Steinharte zatoczył się w tył. Widział jak utkany z mgły kształt rozwarł w niemym ryku ogromną paszczę. Widział jak trafiony mocą Prezbiter Sigmara osunął się bez zmysłów na ziemię, krwiawiąc z ust, nosa, uszu i oczu. Słyszał gardłowy śmiech Ogra...

Obrazek

Dummkopfa Stinkerute ryczał, a kislevici padali u jego stóp. Krwawe żniwo zbierał także opętany furią Sierżant i Pikinierzy, beznamiętnie raniący wrogów długimi włóczniami.

Z drugiej strony kamiennego kręgu osamotnieni Bojar i Kapłan Ursuna dzielnie odparli atak Rajtarów i Trapera, a widząc rosnącą przewagę Averlandczyków zaatakowali wściekle i przebili się przez szereg przeciwników torując sobie drogę ucieczki ze spowitego mgłą piekła…

***
- Zbierz ludzi i ruszaj. Ja ma tu jeszcze coś do zrobienia. - Ogr odwrócił się w stronę Herzschwarza von Steinharte. - Klecha nie przeżyje, sam z siebie w niczym nam nie pomoże. A pomocy wciąż potrzebujemy. Rozumiesz to Panie Kapitanie? Musi się stać, co stać się musi... Dziś wygraliśmy! Żyjemy.

Herzschwarz von Steinharte odwrócił się i wydał rozkazy. Dummkopf Stinkerute podniósł ciało nieprzytomnego duchownego i wszedł pomiędzy prastare głazy, wyryte na kamieniach inskrypcje zapłonęły krwawą czerwienią.

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Zapraszam do lektury relacji z piątej rozgrywki stoczonej pomiędzy Strażnikami dróg z Averlandu a Elfami Wysokiego Rodu z Ulthuanu pod komendą Radzika.

Rozgrywkę stoczyliśmy według zasad kampanii 'Wielki Łooomot Nurbaga, czyli ucieczka z Gór Czarnych!' do Warheim FS w którą od września gramy w Innym Wymiarze z Katowicach.
[hr]
…Dummkopf Stinkerute podniósł ciało nieprzytomnego duchownego i wszedł pomiędzy prastare głazy, wyryte na kamieniach inskrypcje zapłonęły krwawą czerwienią.

- Oto jestem Panie – powiedział w kierunku kłębiącego się pośrodku mroku.

- Źdjedo i imeiz an ęhcelk żółop – z wnętrza kręgu dobiegł szept, który Ogrowi przypominał szelest skrzydeł lecących owadów. - Wófle iwrk ćawokamsaz ęchc. Iarsa z ikżeicś hci ęjużyzrks aj a eindułop an izdul zsizdaworpaz. Źdjedo zaret…

Dummkopf Stinkerute położył ciało konającego Prezbitera Sigmara na ziemi. Kapłan cicho szeptał modlitwę a jego poznaczone bliznami dłonie zaciskały się na wykonanym z gromrilu amulecie w kształcie młota, który na grubym łańcuchu miał zawieszony na szyi. Ogr wyciągnął rękę i ryknął głośno gdy złapał za ogniwa, szybko cofnął dłoń a w powietrzu rozległ się zapach palonego mięsa.

- Sigmar pastor meus est - duchowny modlił się coraz głośniej a amulet zdawał się jarzyć, płonąć wewnętrznym światłem - Nam et si ambulavero in valle umbrae mortis, non timebo mala, quoniam tu mecum es…

Ogr zamknął oczy czując jak wydobywające się z amuletu światło sprawia mu fizyczny ból. Zdrową łapą sięgnął po zawieszoną u pasa maczugę, zamachnął się…

- EIN! – z mroku dobiegł głośny wrzask. Dummkopf Stinkerute nie wiedział, czy krzyk miał go powstrzymać, czy był wyrazem bólu demona? Nie dbał o to, jego skóra płonęła żywym ogniem, a na skórze zaczęły pojawiać się pęcherze. Jednym potężnym ciosem okutej żelazem maczugi uderzył na ślepo, celując w miejsce gdzie powinna znajdować się głowa Prezbitera Sigmara i zwalił się na ziemię wyjąc z bólu. Kiedy się ocknął wewnątrz kręgu nie było nikogo, ani ciała kapłana którego zabił, ani demona któremu służył.

Obrazek

- W ognisko wpadłeś? - Herzschwarz von Steinharte nie zdołał ukryć grymasu obrzydzenia, który wywołał widok poparzonego Dummkopfa Stinkerute. – Czy bogowie ukarali cię za twoje bluźnierstwa i bezeceństwa?

- Musimy iść na południe Panie Kapitanie! – wysyczał Ogr, a z pęcherzy na jego topornej twarzy sączyła się ropa.

- Jak na południe? – ryknął dowódca strażników dróg. - Wódka do szczętu ci mózg wyżarła, czy twoja matka z osłem cię spłodziła? Przecież tam są…

- Tam! – Najmita wskazał dłonią na południe. – Tam! W tej chwili nie ma Zielonoskórych. Ale tam! Tam są Elfowie! Przeklęci Asrai, poranieni, osłabieni i zdziesiątkowani! I mają przy sobie artefakty…

- I co z tego? – zachrypiał Herzschwarz von Steinharte. – Myślisz, że duchowny pozwoli na zatrzymanie magicznych przedmiotów…

- Nie ma już duchownego! Zapomniałeś dowódco? – Ogr skrzywił się, gdy ledwie zasklepione rany na twarzy ponownie otwarły się. - Klecha odszedł z tego świata. Kto inny zajmie jego miejsce.

- Kto? – dopiero co pobladły z wściekłości kapitan uspokoił się, kolory zaczęły wracać na jego bladą jak wosk twarz. – Kto zajmie jego miejsce?

- Mag. – Ogr uśmiechnął się krzywo, a grymas na jego twarzy świadczył, że łże jak pies – Licencjonowany Magister Magii, absolwent Kolegium Cienia w Altdorfie…

Obrazek

- Zbliżają się Panie Kapitanie! – zameldował Traper. – Z północnego wschodu nadjeżdża powóz, obok niego idzie odziany w lwią skórę szpiczastouchy. Dalej, tam na wschodzie przy żółtej wieży jest reszta Asrai. Wyposażeni w długie łuki, mają dobre pole do ostrzału…

- Odmaszerować! - Herzschwarz von Steinharte spojrzał na Ogra - Pora by ten twój Magister Magii pokazał na co go stać…

- Pokaże! – Twarz Dummkopfa Stinkerute wykrzywił grymas, który przy dużej dozie dobrej woli mógł być uznany za uśmiech. – Oczywiście, że pokaże.

Obrazek

Po plecach Herzschwarza von Steinharte przebiegł dreszcz gdy usłyszał nienaturalnie wysoki zaśpiew wydobywający się z ust grubego maga. – Kastrat, czy jak? – pomyślał z obrzydzeniem…

- Uwaga! – krzyknął Ogr. – Kapitanie, Pikinierzy niech przygotują broń i sugeruję zwrot w kierunku maga!

- Wykonać! – krzyknął Kapitan strażników dróg z Averlandu dobywając miecza i obracając się w kierunku grubego kastrata.

Głos czarodzieja wznosił się na coraz wyższe tonacje rezonując i przyprawiając o dreszcze…

- Jeszcze chwila! – krzyczał Ogr. A ciało maga spowiła mleczna mgła, która na ułamek sekundy rozwiała się i zmaterializowała przybierając postać Elfa odzianego w skórę lwa. – Teraz! Bij!

Oczy Elfa rozszerzyły się w zdumieniu, a z gardła wydobył się zdławiony krzyk gdy siedmiu otaczających go Averlandczyków uderzyło jednocześnie. Raniony Asrai brocząc krwią z wielu ran padł na ziemie, a w oddali rozległy się okrzyki Rajtarów, rżenie koni i huk wystrzałów.

Rajtarzy zaszarżowali na uzbrojonego w potężny topór Elfa, Mistrz Miecza z niewiarygodną szybkością uniknął uderzenia lekkiej jazdy i odpowiedział zajadłym atakiem. Stojący w oddali kapitan z niepokojem oglądał wymianę ciosów. Pomimo przewagi Rajtarzy nie potrafili przełamać obrony Mistrz Miecza.

Na północnym wschodzie Elfowie zasypali gradem strzał czarodzieja, która zmaterializował się w miejscu Białego Lwa. Naszpikowany strzałami mag padł na ziemie…

- Coś niezbyt łatwo idzie ta walka. – warknął Herzschwarza von Steinharte do Ogra. – Nie wyglądają na rannych i osłabionych…

- Zaraz będą! – ryknął Ogr i ruszył do przodu.

Obrazek

- Uwaga! Powóz! – krzyknął Herzschwarz von Steinharte uskakując przed nadjeżdżającym galopem powozem Elfów Wysokiego Rodu – W bok! Kryć się!

Zaprzęg z łoskotem uderzył w zaskoczonych Pikinierów i Sierżanta. Część żołnierzy padła na ziemię, Sierżant zatoczył się oszołomiony uderzeniem. Siedzący na koźle woźnica raził żołnierzy uderzeniami bata, konie kopały i gryzły. Krew Averlandczyków strumieniem lała się na ziemię.

Walkę zakończył huk wystrzału z pistoletu Kapitana i pełen furii ryk Sierżanta, którzy zaatakowali i ciężko rani woźnicę. Pozbawione kontroli konie spłoszyły się i biegiem ruszyły przed siebie.

Stojący u podnóża wieży Elfowie wystrzelili w stronę biegnącego Ogra grad strzał, czarnopióre pociski zbliżyły się do celu i minęły stwora nie robiąc mu krzywdy. Elfowie zamarli na zdziwieni. Ta chwila wystarczyła by Herzschwarz von Steinharte dobiegł do stojącego u podnóża wieży Szlachcica Elfów Wysokiego Rodu i trzema potężnymi i celnymi ciosami pozbawił go przytomności, druzgocząc pancerz i kości.

Mistrza Miecza spojrzał w stronę padającego Szlachcica, krzyknął coś w swoim języku i ranionego posłali na ziemię. Kilka uderzeń serca później czarnopióre strzały dosięgły kawalerzystów, którzy ciężko ranni wycofali się z walki.

Herzschwarz von Steinharte przeliczył rannych żołnierzy i uchylił się przed nadlatującymi strzałami.

- Odwrót! – warknął do kilku wciąż przytomnych strażników dróg. – Zabrać rannych i odwrót...

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

W październiku w Innym Wymiarze w Katowicach rozegraliśmy pierwszą rundę kampanii Warheim FS, którą na forum Azylium prowadzi Radzik.

Tym razem do boju poprowadziłem kompanię Khazadów z Gór Krańca Świata w dość nietypowej konfiguracji, bowiem w szeregach drużyny kampanię rozpoczęło tylko czterech bohaterów, odzianych w ciężkie/gromrilowe pancerze, a także tarcze oraz uzbrojonych w broń ręczną i pistolety pojedynkowe.

Ciężkie pancerze w połączeniu z tarczami i bronią ręczną zapewniły Ochronę Pancerza na 1+ w walce wręcz i 2+ przeciw pociskom w fazie strzelania.

Niestety ciężko opancerzeni Krasnoludowie stracili i tak niewielką mobilność i po polu bitwy będą mogli poruszać się w tempie 2" (4" biegiem) na turę.

A jako, że z taką szybkością nie ma co liczyć na wykonanie pierwszej szarży wyposażyłem Krasnoludów w pistolety pojedynkowe, którą pozwolą im zawsze stać i strzelać w szarżującego przeciwnika.

ObrazekObrazek

Pierwszą potyczkę rozegrałem z Elfami Wysokiego Rodu dowodzonymi przez Pawła, zwycięzcę turnieju Warheim FS - Mitterherbst.

- Przeklęci Elfowie wciągnęli nas w pułapkę. Pozbawiony honoru pomiot Starych Bogów chciał wystrzelać nas jak jakieś Gobliny. Nas, rozumiesz? Jak jakieś Gobliny! - stary Krasnolud upił potężny łyk piwa ze zdobionego kufla i odstawił naczynie na stół.

- Ale Tan nie jest w ciemię bity, to cwany lis, doświadczony, że hej. Gdy tylko rozeznał się w sytuacji kazał nam ukryć się za kolumnami świątyni. Powiedział: "Cztery kolumny, jedna dla każdego z nas. To znak od Przodków moi bracia. Grimnir jest z nami!" Tak mówił, a my trwaliśmy ukryci za kamieniem, który chronił nas przed bełtami miotanymi z balisty przeklętych Elfów. Z kolei płyty pancerza, wykutego z gromrilu w ogniu wulkanu chroniły nas przed grotami strzał z długich łuków. - Krasnolud zamarł na chwilę, pogrzebał długim pogrzebaczem w kominku, krzesząc tysiące iskier.

- Elfowie swoim zwyczajem uniknęli honorowej walki, a my trwaliśmy tam w cieniu strzał broniąc tej świątyni. Nie mogliśmy wygrać, ale nie pozwoliśmy na zwycięstwo Elfom. I pewnie stalibyśmy tam do tej pory, gdyby nie to co wydarzyło się w świątyni. Gdy zajęliśmy miejsce za strzaskanym murem, Elfowie podeszli do świątyni z drugiej strony. Ten ich Mag wyśpiewał jakieś zaklęcie, a potem oni odeszli. Ale źli byli, widać przeszkodziliśmy im w czymś ważnym. I dobrze. Nie lubię Elfów...


Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Poniżej opublikowałem kilka zdjęć z potyczki w Warheim FS, którą w listopadzie stoczyłem w Innym Wymiarze w Katowicach.

Rozgrywkę stoczyliśmy w ramach kampanii na zasadzie turnieju organizowanej przez Radzika.

Potyczkę rozegraliśmy na stole ozdobionym Wargames terrain mat – Rake’s Corner od Deep-Cut Studio o której więcej możecie przeczytać TUTAJ.

W ramach trzeciej bitwy (do drugiej bitwy nie doszło z powodu kontuzji gracza) wystawiłem moich Khazadów z Gór Krańca Świata naprzeciw Zwiadowczej kompanii z Królestw Ogrów, którą dowodził Szczery.

Bitwę rozpoczął Szczery, który w pierwszej rundzie scenariusza Pomiot Chaosu wylosował zdarzenie losowe - zakazany owoc - a mocy zdarzenia uległa niemal połowa kompanii Ogrów, która w efekcie w pierwszej rundzie została WzA!.

Następnie Ogry ruszyły w stronę Pomiotu Chaosu. Pierwsze do bestii dopadły Szablozębne, które choć poważnie zraniły stwora to same padły pod razami macek.

W kolejnych rundach Pomiot Chaosu zaszarżował na krasnoludzkiego Długobrodego, który odziany w ciężki pancerz przetrwał pół tuzina druzgoczących uderzeń potwora.

Niestety nim Krasnolud zdążył zatopić topór w sercu plugawej bestii, ta padła pod potężnymi ciosami Rzeźnika Ogrów, który zaszarżował na stwora z drugiej strony pola bitwy.

W tym momencie zakończyła się potyczka.

Khazadzi dzięki dużej różnicy prestiżu drużyny zyskali nieco Punktów Doświadczenia i sporo Łupów!, które pozwoliły na rekrutację dwóch kolejnych Strzelców.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Więcej na BLOGU.

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Poniżej opublikowałem kilka zdjęć z potyczki w Warheim FS, którą w grudniu stoczyłem w Innym Wymiarze w Katowicach.

Rozgrywkę stoczyliśmy w ramach kampanii na zasadzie turnieju organizowanej przez Radzika.

Do kolejnej bitwy wystawiłem moich Khazadów z Gór Krańca Świata naprzeciw Piratów z Sartosy, którym dowodził Bahior z bloga The Dark Oak.

Po pogromie jaki Nieumarli dowodzeni przez Radzika zafundowali moim Krasnoludom do walki z Piratami wystawił trzy modele.

Trochę mało, żeby skutecznie otoczyć kilkukrotnie liczniejszą kompanie żeglarzy.

Niestety, mimo chęci Krasnoludom nie wystarczyło czasu by zająć dogodne pozycje. Zaginiony syn kupca wybrał towarzystwo Piratów, a ci dość szybko zaczęli wycofywać się z młodzieńcem na z góry upatrzone pozycje.

Krasnoludowie próbowali pokrzyżować plany człeczyn. W końcu zaginiony, który nad ratunek z rąk Starszej Rasy przedkłada towarzystwo Piratów nie może być tym za kogo się podaje.

Długobrodzi postanowili rozwiązać ten dylemat na swój sposób. Niestety kilka ołowianych kul, które pomimo silnego wiatru udało się wystrzelić w stronę młodzieńca i towarzyszącego mu Pirata jedynie zraniło fałszywego syna kupca, który z pomocą żeglarzy zbiegł z pola walki.

Dzięki sporej różnicy w prestiżu drużyny Krasnoludom udało się zdobyć dodatkowe Punkty Doświadczenia i dochód, który pozwolił na uzupełnienie strat i zakup dodatkowe ekwipunku.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek[
Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
quidamcorvus
Niszczyciel Światów
Posty: 4479
Lokalizacja: Żory/Katowice
Kontakt:

Post autor: quidamcorvus »

Turniej Warheim FS - Przeklęty Szczurołap zbliża się wielkimi krokami.

Postanowiliśmy więc ze Szczerym rozegrać pierwsze dwa scenariusze turniejowe.

Poniżej znajdziecie, krótką relację z potyczki w Warheim FS według zasad turniejowego scenariusza Pomiot klanu Moulder, którą rozegraliśmy w Innym Wymiarze w Katowicach.

Do walki wystawiłem komplet bohaterów Łowców czarownic (wyposażonych dodatkowo w pistolety pojedynkowe, średnie pancerze oraz tarcze) w towarzystwie dwóch Psów bojowych i obowiązkowej Postaci Dramatu, czyli Przeklętego Szczurołapa.

Natomiast Szczery wystawił do walki Zbrojne stado Zwierzoludzi, w którym oprócz kompletu bohaterów i Przeklętego Szczurołapa znalazły się Harpie oraz przyzwane przez Szamana Zwierzoludzi modele Wilczarzy Chaosu.

Zadania, które stoją przed graczami w pierwszym scenariuszu to z jednej strony Wyłączenie z akcji! modelu reprezentującego Pomiot klanu Moulder, a z drugiej przeprowadzenie modelu Przeklętego Szczurołapa do strefy rozstawienia przeciwnika.

Scenariusz rozegraliśmy na macie do gry G-Mat: Forgotten Realm od GameMat.eu o której więcej napisałem TUTAJ.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Pomysł na rozgrywkę miałem raczej prosty.

Przeklęty Szczurołap wystawiony na lewej flance miał spokojnie zmierzać w kierunku strefy rozstawienia przeciwnika, który jak liczyłem podobnie postąpi ze swoim modelem Postaci Dramatu. Natomiast modele bohaterów uzbrojone w pistolety pojedynkowe miały wykryć i ostrzelać model Pomiotu klanu Moulder.

Niestety, co raczej mnie nie zdziwiło, plan się nie powiódł.

Nie znałem przed rozstawieniem składu kompanii Szczerego, a ten dzięki zdolności wysoki lot jakim dysponują Harpie zaszarżował i pokonał model mojego Bohatera Specjalnego.

Strzelanie z pistoletów pojedynkowych także okazało się dla moich bohaterów nie lada wyzwaniem, a niezliczone jedynki na kostce skutecznie sabotowały plan.

Koniec końców Łowcy czarownic po stracie 1/4 stanu kompanii rozbili się i uciekli z pola walki.

Szczery wygrał scenariusz, choć nie udało mu się zdobyć kompletu Małych Punktów.

Jeden z łowców czarownic umarł w wyniku odniesionych obrażeń, jednak przychód pozwolił na uzupełnienie szeregów kompanii.

ZOBACZ TEŻ NA BLOGU.

ODPOWIEDZ