Podreczniki szkolne

Dyskusje na dowolne tematy, niekoniecznie związane z tematyką forum. To tutaj można poćwiczyć prawy shiftowy.

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Tiger Brown
Kradziej
Posty: 953
Lokalizacja: Syrenogród

Post autor: Tiger Brown »

Raptaparat pisze:IMO mlodzi nauczyciele = lepsze, swieze szkolnictwo.
Że "świeże" to może, ale że "lepsze" to już bym powątpiewał - obecnie kształcenie nauczycieli pozostawia sporo do życzenia.
"Pomaluję wasze figsy" - w przypadku niektórych to brzmiałoby jak groźba.

Awatar użytkownika
Fingor
Chuck Norris
Posty: 524
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Fingor »

Ja jakoś tego nie zauważam - większość moich młodych nauczycieli jest co najmniej tak dobra jak ci z większym doświadczeniem, a nie boją się fantasy, czy rozmów o współczesnej kulturze.
BTW - kiedyś do konkursu z historii musiałem przeczytać Gloria Victis Orzeszkowej. Wysiadłem po stronie i wiem już, że Nad Niemnem nie przeczytam. Sorry, ale mało jest nowel/powieści, które tak zniechęcają do czytania lektur.
Arabesca - Dark Fantasy, Epic Action
Nietykalny pisze:Lakieru pernamentnego ( permanentny znaczy co innego)
:roll:

Awatar użytkownika
straznikcytadeli
Mudżahedin
Posty: 204

Post autor: straznikcytadeli »

Przeczytalem ten temat, a jako, że jestem uczniem, fakt, że nie liceum, ale gimnazjum, to chetnie się wypowiem. Lektury szkolne zwykle nie są ciekawe, ale oczywiście zdarzają sie wyjątki np. w podstawówce 2 lata temu przerabialiśmy "Dywizjon 303", w tym roku też jest kilka ciekawych ('kamienie na Szaniec", w marcu będziemy omawiać "Zemstę"), jednakze są tez lektury cholernie nudne- np. "Stary Człowiek i Morze". Co do artukułu, od którego zaczęła się ta rozmowa, to powiem krótko- od długiego czasu Giertych był dla mnie osobą mówiąc delikatnie idiotyczną. Nie miałem okazji (ani chęci) poczytać "Nad Niemnem", czy dziadów. Próbowałem czytać (z własnej woli) "Ogniem i Mieczem", jednakże po 30 stonie przestałem z powodu trudnego języka (kiedyś muszę wrócić do tej książki). Co do polityki, to jestem raczej konserwatystą- niektóre pomysły dot. uprawniem homoseksualistów są dla mnie po prostu chore. Odniosę się także do ostatniego postu. W moim gimnazjum pracuje młoda nauczycielka od polskiego, z którą lekcje są fajne (choć nie zawsze),a na dodatek jest tez fajną osobą. Gdzieś na drugiej stronie tematu był wątek o marginesie społecznym- jak dla mnie są to te tzw. żule (w moim mniemaniu menele), którzy nic mnie robią, są idiotami, bezmózgami etc. Niestety te osoby obecnie uważają się za takich którym wszystko wolno i którzy wszystko mają, za przeproszeniem, w dupie. Oczywiście do tego marginsu można zaliczyć także kiboli, osoby, które uciekają z lekcji i inne takie beznadziejne przypadki. Falt, że pisze nie po kolei, natomiast w tamtym artykule była mowa o neopoganizmie. Jeżeli osoba, która nie uznałą tamtego podręcznika rozumie to słowo, to zapewne inaczej odnosiłaby się do fantastyki, którą bardzo lubie, tak samo jak historię. A patriotyzm można takż inaczej zakorzeniać, niz przez zwykle nudne lektury. To tyle, jężeli popełniłem błąd ort., lub interpunkcyjny, to przepraszam.

Awatar użytkownika
TruePunk
Masakrator
Posty: 2726
Lokalizacja: Vendetta
Kontakt:

Post autor: TruePunk »

akurat dla mnie "Stary Czlowiek i Morze" byl jedna z lepszych lektur.
za to broniony fanatycznie gombrowicz imo smierdzi poprostu, o ile ma przeslanie sensowne - to forme i styl siegajace dna.

to jest glowny problem lektur - ze ile osob tyle gustow. Nawet wsrod samej fantastyki, niewatpliwy guru wiekszosci, imc Tolkien poprostu mnie zanudza opisami - i fakt, ze w szkole sa fragmenty chocby Hobbita IMO tylko zniecheca ludzi do poznawania perel fantastyki, za jakie uwazam chociazby Gaimana czy Pratchetta.


Oczywiscie w kanonie lektur jest duzo rzeczy powszechnie uwazanych za buble - ale dopoki srednia osob ukladajacych lektuyry to 50+ to zawsze beda wybierane ksiazki nie bedace w guscie wspolczesnej akurat mlodziezy.

Awatar użytkownika
Skavenblight
Naczelna Prowokatorka
Posty: 6092
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Skavenblight »

Raptaparat pisze: IMO mlodzi nauczyciele = lepsze, swieze szkolnictwo.
Też tak myślałam, lecz wiesz, kto kształci młodych nauczycieli? Stare pryki ;) A poziom kształcenia nauczycieli jest dość niski... ja stwierdziłam, że to nie dla mnie i zrezygnowałam.

Awatar użytkownika
Izo
Falubaz
Posty: 1112
Lokalizacja: Front Wyzwolenia Pragi

Post autor: Izo »

Raptaparat pisze: IMO mlodzi nauczyciele = lepsze, swieze szkolnictwo.
Niestety to jest jak z niektórymi pomysłami na armię: na papierze super, ale jeszcze musi się wykazać na stole ^^

Nie oszukujmy się, nie wiem jak wy, ale ja nie chodziłem do szkoły żeby się uczyć ^^ Podejrzewam, że wiele w tej kwestii się nie zmieniło. Przez okres mojego liceum przewinęło się wiele młodych nauczycielek, wytrwały dwie. Teraz, gdy jestem starszy i mądrzejszy pewnie bym docenił ich świeżość i pomysły na zachęcenie nas do nauki, lecz wtedy zwyczajnie wykorzystywaliśmy fakt, że nie krzyczą i nie karzą nas. Wchodziliśmy im na głowę i nawet jeżeli nie w stylu aktualnej młodzieży (przekleństwa i grubiaństwo/bezczelność) bo mimo wszystko miałem kulturalne liceum, to i tak lekcje przypominały czasem "welcome to the jungle". Młodzi nauczyciele często tracili autorytet poprzez próby zakumplowania się z uczniami/traktowanie ich jak studentów. Być może teraz wiele się zmieniło, ale jeszcze 6/7 lat temu młodzi nauczyciele się nie sprawdzali.

Awatar użytkownika
Sa!nt
Falubaz
Posty: 1472
Lokalizacja: Nowy Sącz

Post autor: Sa!nt »

Skavenblight pisze:
Raptaparat pisze: IMO mlodzi nauczyciele = lepsze, swieze szkolnictwo.
Też tak myślałam, lecz wiesz, kto kształci młodych nauczycieli? Stare pryki ;) A poziom kształcenia nauczycieli jest dość niski... ja stwierdziłam, że to nie dla mnie i zrezygnowałam.
A ja nauczyłem się na studiach że młodzi ćwiczeniowcy/wykładowcy to największe zło, nie da się z nimi dogadać jak ze starymi. I młodzi wyżywają się za całą swoją edukacje na bogu winnych studentach.
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.

Awatar użytkownika
Napoleon
Wałkarz
Posty: 83
Lokalizacja: Łódź United
Kontakt:

Post autor: Napoleon »

Sa!nt - nie znasz się. :P
Najgorsze co możesz trafić to doktor świeżo po obronie. Najlepsze - profesor świeżo po nadaniu tytułu. Aczkolwiek są wyjątki od tej reguły ;)
W wypadku młodych trzeba też uważać w innym względzie - u nas kiedyś na wydziale ktoś oddawał program (niestety nie swój...) no i podczas oddawania okazało się że autorką programu była pani magister której go próbował wcisnąć. Oczywiście przedmiotu nie zaliczył.

No i zgodzę się - Gombrowicz nie zachwyca... ;)

Awatar użytkownika
Skavenblight
Naczelna Prowokatorka
Posty: 6092
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Skavenblight »

Sa!nt pisze:
Skavenblight pisze:
Raptaparat pisze: IMO mlodzi nauczyciele = lepsze, swieze szkolnictwo.
Też tak myślałam, lecz wiesz, kto kształci młodych nauczycieli? Stare pryki ;) A poziom kształcenia nauczycieli jest dość niski... ja stwierdziłam, że to nie dla mnie i zrezygnowałam.
A ja nauczyłem się na studiach że młodzi ćwiczeniowcy/wykładowcy to największe zło, nie da się z nimi dogadać jak ze starymi. I młodzi wyżywają się za całą swoją edukacje na bogu winnych studentach.
Nie zawsze, choć zgodzę się w pewnych przypadkach.
Mam świetnego wykładowcę od kulturoznawstwa, który nie ma jeszcze 30 lat.

U nas najbardziej się ceni "starych magistrów" czyli ludzi po 60., którzy są guru chociaż nigdy nie zrobili doktoratu. Jest dwoje takich, co trzęsą nieomal Bunkrem ;)

ODPOWIEDZ