prosze bez takich chlytówRakso_The_Slayer pisze:
EDIT:
Kosa - a znajdź mi wytłumaczenie dla sojuszu Imperium z księdzen z Demonami...
a może te demony dzięki plomiennemu przemówieniu klechy się nawrócily?
Murmandamus, zgodnie z ostrzeżeniem, pierwsza żółta kartka. Później trzeba będzie Ci trzeba zablokować dostęop do działu rozpisek.Kto wtedy będzie krzewił misję gry dla zabawy i samego grania nie dla samego wyscigu o złote pantalony jak mnie zabraknie
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.
O widzę że czujesz się zagrożony i chcesz mnie uciszyć. Właśnie straciłeś mój szacunek.( nawet jesli ci on wisi. Cóż masz włądzę. i na to nic nie poradzi się to możesz dyktować warunki. )Murmandamus, zgodnie z ostrzeżeniem, pierwsza żółta kartka. Później trzeba będzie Ci trzeba zablokować dostęop do działu rozpisek.
Ksiądz jest opętanym heretykiem, ktory wierzy ze te demony to anioły zesłane przez sigmara aby uratowć imperium. Zresztą, sam je przyzwał.
EDIT:
Kosa - a znajdź mi wytłumaczenie dla sojuszu Imperium z księdzen z Demonami...
No co ty - dostanie nowe, lepsze od Tzeentchachoć opętany kapłan winien utracić moce, w końcu Sigmar nie jest takim sojuszem zachwycony
Powtarzam - historia storm of chaos wskazuje co innego.A orki i krasnoludy to akurat ramię w ramie nigdy nie staną. Krasnoludy są zbyt uparte i pamiętliwe, orki zbyt głupie by pomyśleć o sojuszu
Dokładnie. Tzeentcha czy też kogo sobie tam upatrzył (albo raczej kto tam sobie jego wypatrzył ). Tylko wtedy co ma do tego dalej Sigmar?szafa@poznan pisze: No co ty - dostanie nowe, lepsze od Tzeentcha
No to jest właśnie taki wyjątek. I chyba ten "sojusz" nie polegał na tym, że parlamentariusze orków udali się ku namiotom krasnoludów i w dwornych słowach poprosili o przymierze.szafa@poznan pisze: Powtarzam - historia storm of chaos wskazuje co innego.
Nie, dlaczego - po prostu w ogniu walki okazało sie że stoja ramie w ramie naprzeciwko nich ośmiometrowy gigant chaosu... Ork wbił mu dwój dwureczny topór z stopę, a kraś poprawil z kuszy w oko - i ledwie zauważyli że to właśnie śmiertelny wróg uratował im zycie...spojrzeli po sobie, ork obnażył zęby, krasnolud zacisnął klykcie na kolbie kuszy, gotowi rzucic sie sobie do gardeł, ale zza cielska powalonego giganta zaroiły sie bestie chaosu - nie było czasu na myslenie - ork rzucił sie wprost na nie dając krasiowi czas do ponownego napięcia kuszy...No to jest właśnie taki wyjątek. I chyba ten "sojusz" nie polegał na tym, że parlamentariusze orków udali się ku namiotom krasnoludów i w dwornych słowach poprosili o przymierze