Turniej oceniam pozytywnie, organizatorzy się postarali (Obiadek, info o pizzy, Morrok z gwizdkiem
![Wink ;)](./images/smilies/icon_wink.gif)
Tereny jak tereny - mogłyby być bardziej urozmaicone i większe (górki) ale za brak funduszy czy sprzętu nie można kogoś obwiniać - liczą się chęci i za to szacunek.
![Cool 8)](./images/smilies/icon_cool.gif)
Dwa minusy tylko jak dla mnie:
1. Znowu był podział na równych i równiejszych jeśli chodzi o czas zakończenia bitew. Normalni gracze wiedząc o limicie czasowym umawiali się (tak jak my z naszymi przeciwnikami), że zbliża się koniec czasu (za 15 minut) więc jeszcze każdy po turze i oddajemy wyniki - i luz. Reszta jak zwykle musiała do końca zagrać mimo zdzierającego gardło Malala, że "karniaki" pójdą.
Wyobraźcie sobie teraz Panowie, że każdy przedłuża tak jak Wy o pół godziny bo "wszyscy jeszcze grają" a potem jeszcze o kilka minut bo liczenie punktów. Ja wiem, że ciśnienie i punkty itd. ale można czasem nie zachowywać się jak dzieci które sie odciąga od zabawek i solidarnie skończyć ze wszystkimi - ja wiem, że dla niektórych to za trudne ale może kiedyś się uda.
2. Monotonia - 3 razy graliśmy z identycznymi armiami Imperium+VC (w tym miejscu vomit). Raz się udało dużo wygrać bo nie było wraith'ów (rzeczywiście Blood Knights źle zagrani są kiepscy - wyciągnięcie skinkami i zjedzenie w następnej turze przez Kroxy), drugi raz remis, ale przy odrobinie pecha w trzeciej bitwie nasza Bretonnia i Lizaki zostały zmiecione ze stołu. Po doświadczeniach z pierwszej bitwy (9 BK z Kingiem i Drakenhoffem zaszarżowane przez dwie duże lance - w tym grali- z herosem , bsb, cudami na kiju a potem jeszcze przez Biegacza, któy zdechł od KB stało w walce od tury 2 do 6...) omijaliśmy już BK szerokim łukiem a wg. mnie sytuacja gdy coś jest praktycznie niezabijalne w grze strategicznej nie powinno mieć miejsca, no ale trudno - sami chcieliśmy na mastera jechać :p
W każdym bądź razie jeszcze raz podziękowania dla organizatorów i graczy.