arena of Death nr 11

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Kokesz
Kretozord
Posty: 1749
Lokalizacja: kolebka cywilizacji

Post autor: Kokesz »

- Za mych synów - powiedział Hrabia Louis Bohemond le Soir wyjmując ostrze z trzewi orka. Był wykończony i ledwo stał na nogach. Walka wiele go kosztowała, ale końcowy rezultat sprawił mu przyjemność, jakiej dawno nie odczuwał.
Jego kompan Sedric pomógł mu opuścić arenę. Nim zajęli się ranami Hrabia udał się do kaplicy by podziękować swojej Pani.


Mur żaden Louis Bogen, tylko Bohemond. Trzeba przyznać, że miło było czytać o tak wyrównanej walce. Wreszcie jakieś większe emocje. Dodatkowo moja postać przeszła dalej :D

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Marny głupi i bezwartościowy Ork, który umie krzyczeć WAAAAAG i straszyć, ale jest za głupi by umieć dobrze walczyć. Krwawy Cień sięgnął myślami w przeszłość. Przypominało mu się ja kiedyś nie opodal Clar Karond grasowała wielka banda orków napadając na farmy i porywając z nich niewolników Mrocznych Elfów. Zaczęło być to denerwujące, nie chodziło jednak oto, że mrocznym elfom szkoda było niewolników, jednak mieli oni uprawiać pola i karczować lasy ,a nie służyć Orką za posiłek. Postanowiono zrobić z tym porządek problem polegał jednak na tym, że większość armii miasta skierowana została na północ do walki z chałaśnikami. Wtedy władca miasta zdecydował się powierzyć Krwawemu Cieniowi misje zlikwidowania Bossa Orkowej bandy.Krwawy Cień bez problemu przedostał się do obozu bandy dostał się do namiotu Bossa, w chwil gdy ten zabawiałs ie z dwiema orczymi samicami, zabicie go nie było trudne, nawet nie zdążył sięgnąć po broń. Na drugi dzień orki ujrzały na środku obozu wbitą głowę swego wodza i co zaczęły robić zaczęły walczyć o władzę nad bandą. W walce tej liczebność bandy zmniejszona została o dwie trzecie, więc późniejszy atak Rycerzy na Zimnych wspierany przez mrocznych jeźdźców rozwiązał sprawę orczej bandy. Tyle jeśli chodzi o sposób wojowania Orków pomyślał Krwawy Cień.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Piotras
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3216
Lokalizacja: Krotoszyn/Poznań

Post autor: Piotras »

Tullaris pisze:Piotras czepiasz się :wink: . Według mnie jest ok więc nie marudź, a jak Murmowi gdzieś ucieknie spacja lub przecinek to nie jest problem.
Nie czepiam się, skrzywienie zawodowe. :D

Btw:
Grazkull poczuł się niepewnie bardzo.

Ork opanował się dopiero kilkadziesiąt metrów dalej i ponownie odwrócił

Louis oddał cios zatrzymany na zbroi orka.
1. Chyba powinno być bardzo niepewnie.
2. Ponownie odwrócił? Uciekał 1 raz, więc chyba odwrócił się. :)
3. W tym zdaniu to ja już w ogóle nie widzę logicznego sensu. ;)

To tak tylko wybiórczo. Ale ok, już nic nie będę widział, po prostu chcialem napisać o co mi chodziło. ;)
Dobre opisy Mur, oby tak dalej.

Ha! Kolejnego zielonego mniej. To prawda, że ta człeczyna już nie powinna żyć ze dwa razy, ale to co. Łatwizna, goblizna... - Powiedział Graal do swoich towarzyszy, gdy Bretończyk schodził z areny.

Pozdrawiam ;)

kędzi
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 124

Post autor: kędzi »

Szkoda troszke , że tylko jeden opis walki :( Może jeszcze z dwie? :wink:

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Jeszcze nie ma 18 więc Mur może jeszcze dziś coś skrobnie.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Ice-T
Kretozord
Posty: 1620
Lokalizacja: 8 Bila

Post autor: Ice-T »

Ajame medytowała wraz ze swoimi kompanami w sali zamieszczone na arenie do której wpadały rozbite szprosami promienie słońca. Ajame siedząca na wierzchołku trójkąta w jakim ułożyli sie No-Do-Hai, wpatrywała sie w swój oręż leżący na stojaku tuż przed nią. Panowała bezwzględna cisza wydawać by sie mogło, że ziemia drży od wyczówalnego bicia serc, lecz jedynie był to aplauz jakim darzyła widownia zwycięzców. Gdy Ajame zamykała swe długo rzęsiste powieki czóła obecność swej matki jak gdyby przechadzała sie slalomem między samurajami. Podczas medytacji córka Kunio doznała wizji, jak przez mglę widziała upadającą matkę na gorące piaski areny i triumfalnie wbijającego swój toporny oreż jaszczóra w delikatne ciało matki... matki która przybyła tak jak i córka by sięgnać po nieśmiertelność jakimi w jej odległym kraju są honor i chwała, lecz Ajame była zachłanna, legendąktórą została owiana już za życia w swym odległym kraju j nie wystarczała... chciała jak matka zdecydowanie więcej. Gdy Nipponka otworzyła oczy zobaczyła jak biały kwiat lotosu leży przed nią na ziemi...
Ostatnio zmieniony 9 lis 2008, o 21:07 przez Ice-T, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Siedział na trybunach niezbyt zainteresowany walką .
Chmm dziwna ta walka nie tylko mi bogowie pomagają .

Czuję się coraz lepiej .. już nic mnie nie boli ... dawna siła przywraca .
Najgorsze są te blizny po stopionej zbroi ale jeszcze trochę i znikną,czuję to.

Wiem ! Wiem ! Nazywam się S... Sh.... nieee . ZAPOMNIJ O NIM ! JEGO CZAS PRZEMINĄŁ NADAM CI NOWE IMIĘ I POPROWADZĘ DO CHWAŁY.

Słowa jego boga i przewodnika zmotywowały go . Nie mógł się doczekać następnej walki . Miał nadzieje że przeciwnik będzie bardziej wymagający.
Czekał na krew ,bul i chwałę


Już ponad 200 postów ale ze mnie spamer :)

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

Ech, wygląda na to, że Murowi spotkanie rodzinne się przedłużyło, więc nowych walk dziś już nie będzie.
Michau, ja mam ponad 700, ze mnie to dopiero spamer :D , choć niektórzy mają już powyżej 5000 :wink: .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Życie jest cięzkie .A potem się umiera. Wczoraj tylko jeden opis udało mi się napisac. Dziś siedzę niestety w pracy a potem jestem umówiony ale w przerwie między praca a spotkaniem spróbuję rozegrac kolejną a jeśli będa sprzyjały okolicznosci to późno pewnie da się kolejne.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Asassello
Pan Spamu
Posty: 8173
Lokalizacja: Warszawka - Kult
Kontakt:

Post autor: Asassello »

btw. zginałem juz czy jeszcze nie ?
nie moge wygrzebac intersujacych mnie informacji z tego zalewu fluffu (spamu) ;-)
Obrazek

kędzi
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 124

Post autor: kędzi »

Wielkim zainteresowaniem cieszy sie u Ciebie Arena Asasello

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Gdy zapadł zmierzch nadszedł czas na kolejne walki. Bestia Garthor parsknął jak koń gdy usłyszał swe imię wzywające go na arenę. Bestigor walczył tutaj w imię mrocznych potęg… i smacznego ludzkiego mięska. Garthor pogłaskał swój kochany ekwipunek. Nie minęł jeszcze miesiąc jak zdobył swoją sliczniutką broń na karawanie kupieckiej ochranianej przez kilku zbrojnych. Oczywiście zdobył po zdobyciu karawany i przy okazjii rozbiciu kilku łbów bezczelnych kompanów co im też się spodobała dobra broń. Teraz nadszedł czas chwały. Gory były silne i niczego się nie bały.
Ćwiczący kata elf w Sali treningowej poruszał się płynnie. Na twarzy malował się wyraz najwyższej koncentracji przez lata wyćwiczonej w Białej Wieży. Azaretha wybrano i przybył tu by reprezentował Ulthuan wśród wojowników. Uważał się z wrodzoną sobie elfią arogancją za najlepszego i chciał to udowodnić. I wkrótce miał okazję tego dokonać. Teraz jednak był czas ćwiczeń. Ich nigdy nie wolno było zaniedbywać. Wtedy rozległ się gong wzywający na arenę.
Gdy wybił następny wzywający do walki bestiolud natarł na elfa stojącego spokojnie z błyszczącym mieczem opartym o ramię. Garthor obśliniony już miał uderzyć, gdy elf zaczął się poruszać i poruszać błyskawicznie. Ilthamirowy miecz zakreślił półokrąg. Miecz przeciął zbroję z łatwością wbijając się w ciało. Zmora natychmiast się zagrzała przy kontakcie ze spaczonym ciałem bestii chaosu i zaczęła palić żywym ogniem. Garthor zaryczał w agonalnym bólu. Zatoczył się jak pijany. Nie wypuścił jednak miecza z dłoni. Powiadają że raniony niedźwiedź jest groźniejszy ranny. Tą analogię można było przenieść także na bestioludzi. W Gorthorze obudził się szał. Mimo bólu rąbał i ciął wściekle. Elf zaskoczony taką odpowiedzią na jego cios nie miał wyjścia i musiał się bronić. Gorthor napierał aż w końcu na zbroję posypały się razy. Dla miecza Gorthora zbroja elfa widocznie nie przedstawiała większego oporu. Ostrze wnikało bez problemów niemal. Za każdym celnym ciosem pod nogi lała się krew elfa a sam mistrz miecza pochylał się coraz bardziej. W końcu ostatni cios zwalił go zupełnie na ziemię. Elf już nie wstał. Z jego ust ciekła mu struga krwi.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Murmandamus
Niszczyciel Światów
Posty: 4837
Lokalizacja: Radom

Post autor: Murmandamus »

Marco podkręcił wąsa i mrugnął do szczególnie urodziwej panny która uśmiechała się do niego ze swej trybuny. Pannica spłonęła rumieńcem. Tak Marco działał na kobiety. Tutejsze dziewczyny przepadały za Tileańczykami a zwłąszcza za Estalijczykami. Młodzian pomyślał że po walce można by się bliżej z nią zapoznać. To był dobry pomysł przybyć tutaj. Zdobyć chwałę. Poćwiczyć a do tego zabawić się. Marco aż westchnął z rozmarzenia. Niedługo cieszył się tymi myślami bo na arenę wszedł jego przeciwnika. Mryk szedł zwinnie. Ale to nie był do końca ten Mryk. Raczej mryk kontrolowany wolą szamana. Mryk nawet nie był do końca świadomy co się dzieje. Równie dobrze mógł śnić. Szaman rozkazał mu stanąć. Mryk więc stanął i ani jeden mięsień nie drgnął na jego twarzy. Marco popatrzył na niego lekceważąco. ‘Goblin’ phi- pomyślał. Żaden problem dla niego. Estalijczyk pomyślał że zabawnie będzie mu wystrzelic dwoma kulami jego kaprawe oczka. Rozbawiony tą myślą zamierzał wcielić ją w życie.
Rozbrzmiał Gong. Mryk natychmiast zaczął iść w jego kierunku. Marco sięgnął do pasa po pistolety. Zanim zdążył je wydobyć goblin wyciągnął z woreczka przy pasie dwie kulki i cisnął je w czlowieka. Jedna z nich uderzyła w jego napierśnik rozpryskując się i parząc zielonym płynem. Marco nie miał nawet czasu odskoczyć bo druga kulka równierz w niego uderzyła rozpryskując się innym płynem na nim i Marco ze zdziwieniem odkrył że nie może się poruszyć. Co gorsza kawaleczki zbroi zaczęły się topić i odpadać. Mryk w tym czasie dopadł sparaliżowanego Marco i począł go dzgać sztyletami. Marco od razu zaczął krwawić z ranek zadanych sztyletem. Resztyki zbroi jeszcze go nieznacznie chroniły. Mryk sięgnął po swoją drugą i ostatnią kulkę lecz jakiś cudem ta wypsnęła mu się z palców i upuścił ją samemu się parząc przy tym płynem żrącym. Mryk świadomy by podskakiwał z bólu ale Mryk był kontrolowany toteż kontynuował dzganie Marca. Estalijczyk poczuł że powoli zaczyna odzyskiwac kontrolę nad własnym ciałem ale szło mu niesporo. Mryk dzgał dalej. A rany krwawiły a zbroja przypominała postrzępioną kupę żelaza na manekinie. W końcu Estalijczyj poruszył się odzyskując kontrolę. Odskoczył i wypalił prosto w goblina. Tylko jedna z kul trafiła i posłała Mryka na plecy. Goblin wstał zaraz jednak. Za późno by jeszcze coś zrobić jako że Marco nagle zasłabł i zachwiał się gdy poczerwieniało mu w głowie od upływu krwi i bólu z kłutych ran. Zachwiał się potem to co widział to niebo. Potem już niczego nie widział.
zapraszam na Polskie Forum Kings of War

https://kow.fora.pl/

Awatar użytkownika
Ice-T
Kretozord
Posty: 1620
Lokalizacja: 8 Bila

Post autor: Ice-T »

Goblin morderca nie ma serca :D

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Bestia wygrała ... i dobrze chaos w końcu . A ten zielony to sprytny nawet.

Awatar użytkownika
Tullaris
Masakrator
Posty: 2177
Lokalizacja: Solec nad Wisłą

Post autor: Tullaris »

-Ha Mistrz Miecza pokonany przez zwykłą bestie. W Naggaroth zabiłem takich dziesiątki. Jeśli tak teraz są wyszkolenie Mistrzowie z Hoeth to w pierwszej mojej walce będę miał ułatwione zadanie- Krwawy Cień skomentował pojedynek.

@Asassello, z tego co się orientuję twoja walka jest następna.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."

Awatar użytkownika
Artein
Masakrator
Posty: 2284

Post autor: Artein »

i moja, moja następna :D

zobaczymy jak się sprawdzi nowe wcielenie Agnes....
jak nie da rady, to przygotuję następną metamorfozę na kolejną arenę :roll:

Awatar użytkownika
warkseer
Wodzirej
Posty: 741
Lokalizacja: żyrardowskie kanały

Post autor: warkseer »

Ha,ha,ha!!! Sprytny zielonoskórek. Ha,ha,ha
Tak-tak widać inspirację skaveńskimi sposobami, wcale bym nie był zdziwiony, gdyby ten goblin-śmierdziuch był kontrolowany przez, któregoś z magów-inżynierów z klanu Skryre.
Jutro chyba w końcu moja kolej na zadanie śmierci. Krasnoludzie szykuj się na spotkanie mojego zatrutego ostrza.
A dzisiaj czeka mnie jeszcze posiłek z tego ludzika, który padł pod nogami malutkiego goblina.
ik-ik

Cosar
Powergamer Rozpiskowy
Posty: 42

Post autor: Cosar »

Salarron uwaznie obserwowal wszystkie walki, szukajac najlepszej strategii obrony. Nawet ucieszyl sie widzac jak brutalna sila zwycieza nad wyszkoleniem. Jego miecz dwureczny zapewnia taka sile, a lata tulaczki wyszkolenie i doswiadczenie.
Jednak myslami zblizal sie do swojego nastepnego pojedynku... Jak wynikalo z zabrudzonego kawalka papieru przyjdzie mu sie zmierzyc z innym bretonskim rycerzem. Powoli szukal w pamieci herbu swojego przyszlego oponenta, historie jego rodu. Ile to juz lat od kiedy nie mial wiesci z kraju?
Ale to nie wazne, wazne aby odnalezc przeznaczenie...jezeli Pani zadecyduje ze czas ginac lub wracac, kazdy wybor byl gotow zaakceptowac.
Jedna jeszcze rzecz koloatala mu sie w myslach... przeciwnik, rycerz... turniej, wyzwanie. dawno zapomnianie uczucie i chec rywalizacji, uwielbienie tlumu.
Odrzucil ta mysl. Podjal slubowanie dawno temu! Najwazniejsze jest podazac za losem, jakikolwiek Pani dla niego szykuje.
To co mogl zrobic to przywdziac barwy rodowe, niech jego przeciwnik wie z kim walczy jak nakazuje honor i tradycja. Wstal z trybun i powoli udal sie do swoich bagazy wyjac dawno zapomnianom zielono-niebieska tunike.

Awatar użytkownika
Manfred
Postownik Niepospolity
Posty: 5907
Lokalizacja: Cobra Kai

Post autor: Manfred »

już więcej nie wystawie kapitana dogsów :D

ODPOWIEDZ