Arena of Death 12 (16 os)
Biedny bretoński paladyn .
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
Bitwa-walka, ciach-ciach. Ludzik się dusi ha-ha. I łup go kadzielnicą. A potem posiłek z ludziny. Tak-oczywiście to nazywa się sprawiedliwość, żałowali mi ludziny przedwczoraj na obiad, to zjem sobie teraz, mniam-mlask, jeszcze ciepła, no i pachnie spaczeniem, szczególnie płucka.
***
Veskith znów miał kaca, z walki niewiele pamiętał, no posiłek smaczny-pyszny. Pamiętał, że kadzielnica załatwiła sprawę. No i Lurk wrócił przed walką, podał święty eliksir. Tak może odroczę wyrok śmierci dla tego sługusa.
Swoją drogą miał rację, co do tej bandy na powierzchni, oni są słabi zaśmiał się i poczuł ból w jeszcze nie zagojonej klatce piersiowej. No może jednak coś potrafią.
***
Veskith znów miał kaca, z walki niewiele pamiętał, no posiłek smaczny-pyszny. Pamiętał, że kadzielnica załatwiła sprawę. No i Lurk wrócił przed walką, podał święty eliksir. Tak może odroczę wyrok śmierci dla tego sługusa.
Swoją drogą miał rację, co do tej bandy na powierzchni, oni są słabi zaśmiał się i poczuł ból w jeszcze nie zagojonej klatce piersiowej. No może jednak coś potrafią.
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Jamez zachichotał ładując “zielony żetonik”. To był prezent dla krówk a dziś było jego rozdanie a Jamez uważał że ma asa w rękawie. Znaczy w pistolecie. Krówki są mało sprytne i z nią nie bedzie problemu. Grunt by krówka nie podeszła na bliski zasięg. Skaveński rewolwerowiec wyszedł na arenę i od razu wpadł w euforię wywołaną podziwianiem jego wspaniałości przez setki publiki.
Rogacz parskał z niecierpliwości. Lubił brac na rogi i zaraz kogoś weźmie wreszcie na nie. Czuł się silny chciał pokazac słabym ludzikom jak gory walczą. Gdy otworzyły się wrota wypadł na arenę by ujrzeć swego przeciwnika. 'BEEEEEEE!' -zabeczał z uciechy pochylając rogi i oczekując na sugnał.
Jamez Wayne zachichotał 'Tak tak krówko już idę idę.' Zaraz twój rzeźnik się tobą zajmie”. Rogacz ryknął z irytacji ale powstrzymał się jeszcze. Czaromiotacz zakazał atakować przed gongiem to zakazał. Ale cierpliwość rogacza nie była wystawiona na długą próbę bo upragniony sygnał rozległ się. Rogacz zaograł kopytam i ruszył przed siebie z pochylonymi rogami do szarży. Jamez nastawił pistolet przymykając oko. Rozległ się strzał. Jamez natychmiast uniósł drugi pistolet i ponownie nacisnął spust. Na nieszczęście dla niego jedna z kul świsnęła szarżującej bestii koło ucha a druga tylko lekko otarła się o ciało Rogacza. Ten nawet nie zauważył tego. Skaven odrzucił pistolety i stanął w pozie bojowej gotowy do ataku czekając na właściwy moment. Gdy bestia była już tuż tuż Jamez wyskoczył wysoko robiąc salto przepuszczając pod sobą rozjuszonego rogacza. Gdy wylądował za plecami bestii szarnął pazurami poprawiajac z drugiej ręki ryjąc krwawe szramy na jej plecach. Trucizna wsączona w pazury spotegowała ból sądząc z przeciągłego skowytu bestioluda. Jameez jednak chyba nie docenił “krówki” bo nie uniknął maczugi lecącej wprost na jego łeb. Gdy maczuga spotkała się z głową skavena Jameez zobaczył gwiazdki i asasyn szczurolud stracił orientację ogłuszony. Rogacz nie marnował okazji i zaczął okładać jameza. Ten za późno doszedł do siebie bo już nie mógł nic zrobic gdy “krówka” pochyliła rogatą głowę i nadziała go. Rogacz mimo spływajacej z niego jego własnej krwi z upojeniem podniósł na swej dumie truchło szczuroluda pokazując swoje trofeum radosnej publice oklaskującej go. W swej loży mag skomentował.”Ot krówka...”
Rogacz parskał z niecierpliwości. Lubił brac na rogi i zaraz kogoś weźmie wreszcie na nie. Czuł się silny chciał pokazac słabym ludzikom jak gory walczą. Gdy otworzyły się wrota wypadł na arenę by ujrzeć swego przeciwnika. 'BEEEEEEE!' -zabeczał z uciechy pochylając rogi i oczekując na sugnał.
Jamez Wayne zachichotał 'Tak tak krówko już idę idę.' Zaraz twój rzeźnik się tobą zajmie”. Rogacz ryknął z irytacji ale powstrzymał się jeszcze. Czaromiotacz zakazał atakować przed gongiem to zakazał. Ale cierpliwość rogacza nie była wystawiona na długą próbę bo upragniony sygnał rozległ się. Rogacz zaograł kopytam i ruszył przed siebie z pochylonymi rogami do szarży. Jamez nastawił pistolet przymykając oko. Rozległ się strzał. Jamez natychmiast uniósł drugi pistolet i ponownie nacisnął spust. Na nieszczęście dla niego jedna z kul świsnęła szarżującej bestii koło ucha a druga tylko lekko otarła się o ciało Rogacza. Ten nawet nie zauważył tego. Skaven odrzucił pistolety i stanął w pozie bojowej gotowy do ataku czekając na właściwy moment. Gdy bestia była już tuż tuż Jamez wyskoczył wysoko robiąc salto przepuszczając pod sobą rozjuszonego rogacza. Gdy wylądował za plecami bestii szarnął pazurami poprawiajac z drugiej ręki ryjąc krwawe szramy na jej plecach. Trucizna wsączona w pazury spotegowała ból sądząc z przeciągłego skowytu bestioluda. Jameez jednak chyba nie docenił “krówki” bo nie uniknął maczugi lecącej wprost na jego łeb. Gdy maczuga spotkała się z głową skavena Jameez zobaczył gwiazdki i asasyn szczurolud stracił orientację ogłuszony. Rogacz nie marnował okazji i zaczął okładać jameza. Ten za późno doszedł do siebie bo już nie mógł nic zrobic gdy “krówka” pochyliła rogatą głowę i nadziała go. Rogacz mimo spływajacej z niego jego własnej krwi z upojeniem podniósł na swej dumie truchło szczuroluda pokazując swoje trofeum radosnej publice oklaskującej go. W swej loży mag skomentował.”Ot krówka...”
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
Krasnoluda zwykle nie trzeba zachęcać do dania łupnia elfowi. W przypadku krasnoluda chaosu to działało w przypadku każdego przeciwnika. Jako że krasnolud chaosu nie patrzył na elfa jak na zadawnionego wroga jak jego pobratymcy z górk krańca świata ale zawsze raczej jak na potencjalnego niewolnika i istotę pośledniejszą. Oczywiście elfy postrzegały krasnoludy jako krasnoludy i sam fakt że krasnolud zwrócił się ku mrocznym bogom jeszcze bardziej utwierdzało je w przekonaniu że same są lepsze a krasnoludom nie można ufać. Cyro spojrzał w okrutne oblicze Dana i wzdrygnął się mimowolnie. Dotychczasowe krasnoudy z którymi się stykał mialy w sobie jednak nieco jakiejś dobrej aury nawet jeśli prymitwnej. Ten tu miał tylko chłód i okrucieństwo. Zaraz mięli stoczyć walkę więc większego znaczenia to nie będzie miało po za tym że łatwiej będzie jeszcze Cyrowi zabić brodacza. Jak za dawnych dni gdy jego rasa zwyciężała w wojnie o brodę.
Rozległ się gong. Z warknięciem Dan Mroczny uderzył toporem o tarczą i zaczął iść w kierunku elfa z oczywistym zamiarem rozpłatania mu czaszki. Cyro chwycił topór oburącz odrzucając lwi płaszcz na plecy i oczekiwał na krasnoluda. Dan był ostrożny ale był tez dobrym wojownikiem uważającym że najlepszą obroną jest atak. Nie przewidział niesamowitej szybkości i refleksu elfa który przeszedł ze spokojnej pozycji oczekującej do agresywnej. Wielki topór natrafił na pospiesznie nadstawioną tarczę. Cios był potezny ale krasnolud był jak skała. Oparł się atakowi. Natychmiast oddał cios swoim toporem Elf uniknął topora bez trudu i złożył się do kolejnego ciosu. Krasnolud znów nadstawił tarczę a topór elfa ponownie zatrzymał się na niej. Cyro to wycofywał się i nacierał. Krasnolud tkwił jak skała a kuta w Zharr-Naggrund tarcza i zbroja wytrzymywala wszystkie próby elfa. W końcu elf się zbliżył za bardzo co dan wykorzystał. Toporem przerąbał zbroję Białego Lwa i przebił się przez płaszcz docierając do ciała i wytaczając pierwszą krew z elfa. Cyro syknął i natychmiast poczuł się osłabiony ale z determinacją starał się ogdgryźć przeciwnikowi. Na prożno. Jedyne co uzyskał to kolejną ranę tym razem na udzie. W końcu krasnolud odsłonił się i szeroki Lwi topór przerąbał krasnoludzką zbroję przy spoinie. Dan poczuł stal wroga i ciepło zalewające jego pachę. Rana nie była głęboka jednak i kontynuował walkę. Topór Dana uderzył z prawej samemu zatrzymując się na elfiej zbroi. Wtedy elf uderzył trzonkiem w twarz krasnoluda zmuszając przeciwnika do cofnięcia się. Złozył się do ciosu zza głowy ale Dan pochylił głowę i błyskawicznie przypadł do elfa zanim tamten spuścił topór i uderzył glową w brzuch. Refleks elfa pozwolił częściowo się usunąć z linii ciosu i wtedy Dan znalazł się w miejscu podatnym na ciosy wroga. Rzeczywiscie topór dwuręczny dosięgnął go w talii. Dan zaklął nawet nie tyle z powodu kolejnej rany co z powodu kolejnego uszkodzenia zbroi.
Krasnolud nie dawał za wygraną. Ciął toporem z obrotu znów raniąc Cyra którem teraz topór zaczął mocno już ciążyć. Jakaś siłą jakby wysysała z niego całą energię. Cyro czuł jakby miał na sobie tonę kamieni. Dan nie ustawał w atakach spychając cyra do coraz zacieklejszej obrony. Niestety na próżno. Cyro nie mógl już unieść topora z dawną sprawnością a Dan był nieustępliwy. Jeden z kolejnych ciosów powalił elfa na piasek a następny po tym skończył wbity w czaszkę elfa kończąc jego życie.
I tym samym kończy się I runda
w II rundzie zmierzą się:
walka nr 1
Nieznany z imienia Czempion Chaosu vs Lok'qua'cHAQ
walka nr 2
Mardragg Koścignot vs Rafael Ręka nienawiści
walka nr 3
Sarmattan IV vs Veskith
walka nr 4
Rogacz vs Dan Mroczny
Rozległ się gong. Z warknięciem Dan Mroczny uderzył toporem o tarczą i zaczął iść w kierunku elfa z oczywistym zamiarem rozpłatania mu czaszki. Cyro chwycił topór oburącz odrzucając lwi płaszcz na plecy i oczekiwał na krasnoluda. Dan był ostrożny ale był tez dobrym wojownikiem uważającym że najlepszą obroną jest atak. Nie przewidział niesamowitej szybkości i refleksu elfa który przeszedł ze spokojnej pozycji oczekującej do agresywnej. Wielki topór natrafił na pospiesznie nadstawioną tarczę. Cios był potezny ale krasnolud był jak skała. Oparł się atakowi. Natychmiast oddał cios swoim toporem Elf uniknął topora bez trudu i złożył się do kolejnego ciosu. Krasnolud znów nadstawił tarczę a topór elfa ponownie zatrzymał się na niej. Cyro to wycofywał się i nacierał. Krasnolud tkwił jak skała a kuta w Zharr-Naggrund tarcza i zbroja wytrzymywala wszystkie próby elfa. W końcu elf się zbliżył za bardzo co dan wykorzystał. Toporem przerąbał zbroję Białego Lwa i przebił się przez płaszcz docierając do ciała i wytaczając pierwszą krew z elfa. Cyro syknął i natychmiast poczuł się osłabiony ale z determinacją starał się ogdgryźć przeciwnikowi. Na prożno. Jedyne co uzyskał to kolejną ranę tym razem na udzie. W końcu krasnolud odsłonił się i szeroki Lwi topór przerąbał krasnoludzką zbroję przy spoinie. Dan poczuł stal wroga i ciepło zalewające jego pachę. Rana nie była głęboka jednak i kontynuował walkę. Topór Dana uderzył z prawej samemu zatrzymując się na elfiej zbroi. Wtedy elf uderzył trzonkiem w twarz krasnoluda zmuszając przeciwnika do cofnięcia się. Złozył się do ciosu zza głowy ale Dan pochylił głowę i błyskawicznie przypadł do elfa zanim tamten spuścił topór i uderzył glową w brzuch. Refleks elfa pozwolił częściowo się usunąć z linii ciosu i wtedy Dan znalazł się w miejscu podatnym na ciosy wroga. Rzeczywiscie topór dwuręczny dosięgnął go w talii. Dan zaklął nawet nie tyle z powodu kolejnej rany co z powodu kolejnego uszkodzenia zbroi.
Krasnolud nie dawał za wygraną. Ciął toporem z obrotu znów raniąc Cyra którem teraz topór zaczął mocno już ciążyć. Jakaś siłą jakby wysysała z niego całą energię. Cyro czuł jakby miał na sobie tonę kamieni. Dan nie ustawał w atakach spychając cyra do coraz zacieklejszej obrony. Niestety na próżno. Cyro nie mógl już unieść topora z dawną sprawnością a Dan był nieustępliwy. Jeden z kolejnych ciosów powalił elfa na piasek a następny po tym skończył wbity w czaszkę elfa kończąc jego życie.
I tym samym kończy się I runda
w II rundzie zmierzą się:
walka nr 1
Nieznany z imienia Czempion Chaosu vs Lok'qua'cHAQ
walka nr 2
Mardragg Koścignot vs Rafael Ręka nienawiści
walka nr 3
Sarmattan IV vs Veskith
walka nr 4
Rogacz vs Dan Mroczny
Hmm , a ciekawe jak by wyglądała walka Mroczny Elf vs Krasnolud Chałasu
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
A to nie spodziewane zwroty akcji, krówka pokonała szczurowego strzelczyka, nie spodziewałem się, no cóż "Ot krówka...".
No cóż, do zobaczenia w drugiej turze, niech rozsmarują was po okolicy lepsi
ps. o wielki soteku, dostałem się do grupy śmierci, najpierw walka z chaosiarzem, jak się uda to z kolejnym, zajefajna perspektywa
No cóż, do zobaczenia w drugiej turze, niech rozsmarują was po okolicy lepsi
ps. o wielki soteku, dostałem się do grupy śmierci, najpierw walka z chaosiarzem, jak się uda to z kolejnym, zajefajna perspektywa
Szkoda, że twórca postaci krówki ma jednego posta w tym temacie.A to nie spodziewane zwroty akcji, krówka pokonała szczurowego strzelczyka, nie spodziewałem się, no cóż "Ot krówka...".
Pistoleros nie mają jakoś szczęścia na tej arenie. Nawet kiedy "szczęście" jest ich umiejętnością... Podejrzewam, że "szczęście" Weenye'go polegało na tym, że nie postrzelił się w stopę...
EKHM.
Weenye usłyszał głos jakby ktoś odsuwał płytę grobową.
PIP
Ten był wyższy, niemal piskliwy, jednak Weenye podejrzewał, że mógłby wzbudzić strach, np. w szczurach. Zaryzykował otwarcie oczu. Stał nad nim wysoki kościotrup w kapturze i z kosą i szkielet szczura z takim samym zestawem akcesoriów. Weenye wstał i przyjrzał się tym dwóm. Wysoki wyglądał na zakłopotanego.
- Jestem co najmniej bardzo chory, co? - Jameez przerwał niezręczną ciszę
BARDZIEJ JUŻ SIĘ NIE DA, wysoki odpowiedział głosem, który trafiał do głowy szczuroczłeka nie korzystając po drodze z uszu.
- To chyba wiesz co masz dalej robić? - zagaił znów Weenye, po minucie ciszy jak język w mrowisku.
WŁAŚCIWIE NIE DO KOŃCA. BO WIDZISZ, Z WAMI TO NIGDY NIE WIADOMO, POD KOGO PODPADACIE, wypełniło ciszę.
- Chyba rozumiem - odpowiedział Weenye, lekko zażenowany.
PIP, odpowiedział z pouczającą miną Śmierć Szczurów.
MAŁY MA RACJĘ. NIECH ZDECYDUJE LOS. DLATEGO WZIĄŁEM TALIĘ KART. NIE WIEM JAK ONE DZIAŁAJĄ DLATEGO KAŻDY Z NAS WYBIERZE JEDNĄ. TEN, KTO BĘDZIE MIAŁ NAJWYŻSZĄ, WYGRYWA.
- A co ja będę miał z tego, że wygram? Dostanę dziewicę gratis?
JAKO WYNAGRODZENIE STRAT MORALNYCH POZWOLĘ CI ODRODZIĆ SIĘ W CIELE PRZYSZŁEGO CZEMPIONA CHAOSU. ZNAJ MOJĄ UPRZEJMOŚĆ. HE. HE.
- No dobrze... - rzekł Weenye, szczęśliwy, że najgorszy moment ma już za sobą. Wziął kartę. Nadzieja odpłynęła tak szybko jak się pojawiła. Śmierć Szczurów położył swoją na eterycznym stole. Dwójka karo. Cóż, jest malusieńska szansa. I właśnie wtedy Śmierć położył swoją kartę.
NO TO PO SPRAWIE. JAKĄ MASZ KARTĘ? spytał Śmierć chociaż pytanie było bez znaczenia. Jameez położył trójkę pik obok asa kier Śmierci.
CÓŻ, MIAŁEM JEDYNKĘ, ZDARZA SIĘ. PRZYNAJMNIEJ TROCHE SIĘ ZABAWILIŚMY, CO SZCZURKU? HE. HE.
- Too... Teraz mogę już iść? - zapytał Weenye niepewnym głosem.
NIE. CHODZIĆ BĘDZIESZ MÓGŁ ZA JAKIEŚ KILKA MIESIĘCY. NAJPIERW BĘDZIESZ MUSIAŁ NAUCZYĆ SIĘ POSŁUGIWAĆ MIECZEM DWURĘCZNYM I CIĘŻKĄ ZBROJĄ PŁYTOWĄ.
W tej samej chwili gdzieś na dalekiej północy Hrisskar Bijebylekoggsson krzyknął po raz pierwszy z wielu. Podobno był tak mroczny i twardy, ze JUŻ miał w chwili urodzenia tygodniowy zarost na twarzy. Ale to już zupełnie ina historia...
słuszny wybór reinkarnacji chaosiarze zalewają rynek areny i zabijają wszystko na swej drodze, więc to napewno dobry wybór na przyszłość, na 13'stąMarsnTwix pisze: W tej samej chwili gdzieś na dalekiej północy Hrisskar Bijebylekoggsson krzyknął po raz pierwszy z wielu. Podobno był tak mroczny i twardy, ze JUŻ miał w chwili urodzenia tygodniowy zarost na twarzy. Ale to już zupełnie ina historia...
- Murmandamus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4837
- Lokalizacja: Radom
a tak gwoli 13stki to szczurkowa liczba
- Master of reality
- Oszukista
- Posty: 833
- Lokalizacja: Warszawa
Hehe ktoś się chyba Terrego Pracheta naczytał