Warhammer - rycerzyki dla małych dzieci....
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Ja swojej zonie juz dawno wyjasniłem, że w miesiącu są aż 4 weekendy a ja tylko jeden spedzam poza domem.Nijlor pisze:No żona się wścieka jak jadę na turniej : "w miesiącu są tylko 4 weekendy a ty 1 sobotę lub niedzielę spędzasz poza domem ;p "
A wszak mógłbym spedzac poza domem wszystkie 4 weekendy.
Powiedz żonie: "Żyj i daj żyć."
- swieta_barbara
- habydysz
- Posty: 14648
- Lokalizacja: Jeźdźcy Hardkoru
Moja laska sie nawet cieszy jak jade na turniej - ma pewnosc, ze nie ma tam zadnych lasek, jest to w miare spoleczne i odmulajace w przeciwienstwie do MMORPG, na 3-4 dni po masterze nie mam w sobie zadnych agresywnych uczuc i moze sobie w miedzyczasie na lajcie zapraszac psiapsiulki na pedalskie rozmowy. Same korzysci.
Inna sprawa, ze z roku na rok coraz bardziej kreci mnie nie granie, a towarzystwo, a ostatnio coraz bardziej organizacja hobby. Troche sie to jednak nudzi.
Inna sprawa, ze z roku na rok coraz bardziej kreci mnie nie granie, a towarzystwo, a ostatnio coraz bardziej organizacja hobby. Troche sie to jednak nudzi.
A u nas jak w raju: mój Tato rulebooka pożyczył od nas, żeby zobaczyć co to za gra (Tatuś lat 74, doświadczony szachista), moja Mamusia sama pojechała do Barda, żeby Jankielowi - ukochanemu zięciowi - kupić boxa rycerzy Chaosu pod choinkę.
Małżeńskich starć też nie ma: zwykle dajemy sobie w prezencie jakieś figurki, walentynki zaczęliśmy od dopołudniowych bitewek w Bardzie (w ramach mistrzostw), wakacje zgrywamy z masterami, a w wolnym czasie razem malujemy figsy
Małżeńskich starć też nie ma: zwykle dajemy sobie w prezencie jakieś figurki, walentynki zaczęliśmy od dopołudniowych bitewek w Bardzie (w ramach mistrzostw), wakacje zgrywamy z masterami, a w wolnym czasie razem malujemy figsy
...mój bohaterlohost pisze:wspolczuje komus kto byl moderatorem gdy ja sie podobnie zachowywalem. od czytania tego szajsu mozg sie lasuje.
Wow. Tylko zazdrościć JankielowiYudokuno pisze:A u nas jak w raju: mój Tato rulebooka pożyczył od nas, żeby zobaczyć co to za gra (Tatuś lat 74, doświadczony szachista), moja Mamusia sama pojechała do Barda, żeby Jankielowi - ukochanemu zięciowi - kupić boxa rycerzy Chaosu pod choinkę.
Małżeńskich starć też nie ma: zwykle dajemy sobie w prezencie jakieś figurki, walentynki zaczęliśmy od dopołudniowych bitewek w Bardzie (w ramach mistrzostw), wakacje zgrywamy z masterami, a w wolnym czasie razem malujemy figsy
Ostatnio to ja miałem fajną akcje, rozmawiam sobie z koleżanką o hobby coś tam mówię że interesuję się filmem książką oraz że mam takie zupełnie inne hobby. Ona mi przerywa i mówi że faceci są dziwni, że ma kolegę co ma 25 lat (Pozdro Dibo) i bawi się małymi żołnierzykami jak dziecko. A ja się pytam jak kolega ma na imię i na nazwisko i mówię, że go znam że też tym się zajmuje, ogólnie było dużo śmiechu z całej sytuacji. Nawet udało mi się wytłumaczyć, że to hobby takie jak inne
squiq pisze:Mój Sigmar myśli inaczej.
i mnie jest tak samoYudokuno pisze:A u nas jak w raju: mój Tato rulebooka pożyczył od nas, żeby zobaczyć co to za gra (Tatuś lat 74, doświadczony szachista), moja Mamusia sama pojechała do Barda, żeby Jankielowi - ukochanemu zięciowi - kupić boxa rycerzy Chaosu pod choinkę.
Małżeńskich starć też nie ma: zwykle dajemy sobie w prezencie jakieś figurki, walentynki zaczęliśmy od dopołudniowych bitewek w Bardzie (w ramach mistrzostw), wakacje zgrywamy z masterami, a w wolnym czasie razem malujemy figsy
rodzinka się nie burzy bo figsy kupuję "za swoje" ostatnio moja imperialna armia stała się obiektem wycieczek odwiedzającej nas dzieciarni
a moja dziewczyna zaczyna powoli wciągać się w malowanie - jak się wygadałem że na rocznicę kupuję jej porzadne pędzelki stwierdziła - kup dla siebie też.