bysior - shield, trollhide armor, axes of khorngor
byczek - BSB, heavy armor, enchanted shield, gnarled hide, axe of might
byczek - heavy armor, shield, ramhorn helm, great weapon
byczek - heavy armor, shield, great weapon, chalice of dark rain
5 harcowników
5 harcowników
5 harcowników
5 harcowników
5 harcowników
5 harcowników
7 harpii
7 harpii
rydwan
rydwan
21 ungorów - champ
21 ungorów - champ
dżaber
dżaber
Zasłaniać się przed misslami i strzelaniem jest czym (30 skirmisherów), maszyny jest czym ściągnąć (2 dżabongi + 14 harpii + puchar + ewentualny ambush), skinki/shadów jest czym przegonić (rydwany, harpie, dżabery, kowboje), magów jest czym ściągnąć, no i przede wszystkim jest czym skopać dupę. Wczoraj grałem z wampirami mając 2 gorgony, schowałem lekkie oddziały w rogu i ruszyłem do przodu chcąc zobaczyć co będzie... i wygrałem. Minotaury przebijając się przez te wszystkie baty, wilki i gówniaste zombi wyskakujące z ziemi kiedy wreszcie dotarły do domu miały po 10 ataków i rozpirzyły wszystko. Wiadomo, że wszystkiego nie zabiłem i sam sporo straciłem, ale jednak wyrżnąłem dużo więcej i wygrałem 13-7. Doombull skończył grę z 14 przerzucalnymi atakami z S6. Wystawiam po 2 bohaterów w każdym klocku, tak że w 1ym rzędzie z ungorów jest tylko champion i można klockowi zadać tylko jedną ranę. Oczywiście mogą się również rozbiegać po stole jeśli zdecyduję, że tak będzie lepiej, zależy czy gram na gejowisko czy nie. Boki i tyły ungorów to wrażliwe podbrzusze rozpiski, ale od czego mam 8 oddziałów skirmisherów jak nie do odginania. Generalnie bohaterowie z rosnącą liczbą ataków to jest masakra, sam nie wierzyłem na początku gdy doombull samotnie wyrżnął 14 BG w 3 tury walki (i tylko dlatego tak dużo ze 1 tura to byl challenge) albo gdy sam sklepał keepera bez pomocy albo gdy gorbull z hełmem rozwalił bez problemu hydrę. Gonienie 1d6 to problem, ale od tego są rydwany/dżabongi i ewentualnie harpie. Poza tym demony nie uciekają

Nie mówcie, żebym brał caddiego bo nie, uparłem się
