Już widziałem .Ty za mlody jestes! To derastyczny obrazek byl !
Pozatym rok młodszy od Ciebie jestem!
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
gdyby to co piszesz bylo prawda nie bylo by wojny opiumowej w chinach...Nie jest to stwiedzenie negatywne. Opium w XIXw było najsilniejszym środkiem przeciwbólowym stosowanym w skrajnych przypadkach (np. w czasie amputacji). Według Marksa Bóg/relgia to środek ułatwiający życie, uśmierzający ból jak opium. To stwiedzenie nie ma wydźwięku negatywnego. Zostało po prostu źle odczytane przez ludzi nieznających się na filozofi.
Napewno chodzilo Ci o libertynow Tomashu?Tomash pisze:Może u Ciebie na podwórku. Na tym, rządzonym przez libertynów i wolnomyślicieli forum, demokracja i tolerancja są OK. Nawet dla podnoszących na nie rękęTruePunk pisze:Dlatego zarowno tolerancji jak i demokracji mowimy stanowcze nie.
Chyba ze chodzilo Ci o jakis liberalow czy libertarianinow.. Ale jesli nie jestes w stanie poprawnie napisac nawet nazwy grupy ktora tu obecnie panuje - to ja sie pytam, co z Ciebie za adminLibertynizm to nazwa rodzaju nieformalnego ruchu społeczno-politycznego działającego w XVII i XVIII w. w Europie - głównie we Francji. Współcześnie słowem tym opatruje się najczęściej poglądy uzasadniające różnie rozumianą wolność seksualną w skrajnych postaciach.
(...)
Holenderscy libertyni głosili powrót do natury, polegający m.in. na bardziej swobodnym podejściu do spraw seksu i nagości.
(...)
W XVIII w. słowo to stało się już synonimem rozwiązłości seksualnej panującej powszechnie wśród francuskiej arystokracji, z których wielu uzasadniało swoje postępowanie pismami libertynów holenderskich i francuskich z poprzedniego stulecia, które były na ogół rozprowadzane
nielegalnie.
(...)
Pod koniec XVIII w. i na początku XIX, pojawili się pisarze i myśliciele, którzy doprowadzili poglądy libertyńskie do skrajności m.in. Donatien Alphonse François de Sade, Aleister Crowley i Leopold von Sacher-Masoch.
Hmmm, hmmm. Skoro wybierasz bramke 'libertarianizm' to teraz zadajmy pytanie - czy ta ideologia ma wiele wspolnego z tolerancja i demokracja.Tomash pisze:Czuję się libertynem jak najbardziej Chociaż niekoniecznie według tej zdegenerowanej i wypaczonej definicji (libertynizm w pewnym momencie zamienił się w łatkę przyklejaną największym seksualnym degeneratom, co zniszczyło pojęcie i jego postrzeganie).
Ale skoro już pytasz o sprawy niekoniecznie seksualne, to niech Ci będzie - forum rządzone przez libertarian
Nie cierpię ultraprawicowych zaprzańców. Krytyka demokracji, jaką tu przedstawiłeś jest niemal wierną kopią poglądów wyrażonych przez wynalazcę totalitaryzmu Platona i jego ucznia(i krytyka) Arystotelesa, ale oni krytykowali demokrację bezpośrednią, a nie przedstawicielską. To naprawdę robi różnicę, którą nie każdy chce dostrzegać. Arystoteles wychwalał politeje, bedącą mieszaniną ustrojów - podobną do współczesnej demokracji. Niejaki Winston Churchill stwierdził, że demokracja jest bardzo wadliwym ustrojem, ale lepszego nie wymyślono.TruePunk pisze: Demokracja to rzady ludu, ktory w wiekszosci nie chce wolnosci - woli zebrac i krasc rekami socjalistow i demagogow. Wyjrzyj za okno - wsrod przecietnego obywatela nazwac kogos liberalem to moze byc niezla obelga, slowo libertarianin w uzyciu nie jest tylko dlatego ze wiele dzieci demokracji nie daloby rady go wymowic.
Zdaje się Milton Friedman także zaproponował zastąpienie demokracji innym ustrojem społecznym, który rzekomo miałby zagwarantować ciągłe prowadzenie liberalnej polityki gospodarczej. Miałem juz okazję zapoznać się z teoriami politycznymi kilku osób, które nie poświęciły zbyt wiele czasu na studiowanie nauk społecznych i powiem krótko - co jedna to głupsza. System friedmanowski jest czyms pomiedzy obecnym ustrojem a powrotem do systemu starszyzny plemiennej (wymiana jednej pietnastej składu parlamentu raz na 15 lat, cenzus wiekowy). Ten ustrój byłby jeszcze bardziej znienawidzony niż demokracja - ogół obywateli nie odczuwałby swojego wpływu na losy państwa.Gdyby go wprowadzono, zakończyłby się szybciuteńko i to rewolucją.TruePunk pisze:Czy wiec tolerancja moze jest tym, co rzadzacy forum libertarianie popieraja?
Otoz tez niezbyt. Libertarianizm mowi nam o tym, ze nawet jesli istnieje Bog to istnieje jeszcze cos potezniejszego - Wolny Rynek. Mowi nam o gospodarce, o panstwie ktore ma monopol na kradziez i zbrodnie (podatki i wymiar sprawiedliwosci).. Nie ma jednak ni slowa o obyczajowosci.
Za to jako dobry libertarianin powinienes mowic zdecydowane 'tak' wyrazaniu wszystkich pogladow glosno ('mimo ze gardze twoimi pogladami, oddam zycie abys mogl je wyrazac' - kto bez uzywania googla powie czyje to slowa?:>) - w tym wypowiadaniu mojego stanowczego nie dla demokracji bedacej najgorszym z istniejacych systemow i sztucznej tolerancji bedacej tylko przykrywka dla zgnilizny moralnej (;
Lidder pisze:To akurat proste - chodzi o podwyżki cen.-There's something large & nurgle-y coming first
TruePunk zapewne napisze, że zgodnie z własnymi poglądami, ale jego duchowym ojcem jest zdaje się Janusz Korwin-MikkePająk pisze:do TruePunk
No więc ja Ci powiem, że nie zgadzam się z twoimi poglądami. zwłaszcza jeśli chodzi o demokrację, bo definiujesz ją wg kogo? Locke'a? Grocjusza? Monteskjusza? Marsyliusza? Machiavellego? Modrzewskiego? Rousseau?
Lidder pisze:To akurat proste - chodzi o podwyżki cen.-There's something large & nurgle-y coming first
Liberalizm i libertarianizm w niektórych kwestiach są podobne, gdzieniegdzie - wręcz przeciwnie. Generalnie liberałowie (w dużym uproszczeniu) uznają państwo za strażnika wolnego rynku, a libertarianie są wręcz za jego zniesieniem, jako sztucznego tworu ograniczającego ludzką wolność - w każdym tego słowa znaczeniu, głównie gospodarczym. Osobiście nie wydaje mi się, żeby proponowane przez libertarian gwarancje utrzymania spójności społecznej równoważyły ich skrajne podejście do kwestii wolnościTruePunk pisze: Prowadzenie liberalnej polityki gospodarczej lezy dosc daleko od libertarianizmu - on zaklada brak jakiejkolwiek polityki w sferach gospodarczych i od spelnienia tego postulatu uzaleznia praktycznie wszystko ; )
To można powiedzieć o każdym kraju. Jak przeszukasz "Rozluźnianie pośladków" znajdziesz sondę uliczną z amerykanami, którzy myśleli, że Australia to Korea Północna, bo ktoś zamienił podpisy na mapie. No i czego to ma niby dowieść? Czy wszystkich, którzy nie podzielają twoich poglądów uważasz "za zbyt głupich, żeby zrozumieć, co się dzieje?"TruePunk pisze: Demokracja przedstawicielska - ladnie brzmi. W kraju, gdzie ponad polowa obywateli jest zbyt glupia zeby rozumiec co sie dzieje (w efekcie czego w ogole nie glosuja), demokracja przedstawicielska sprowadza sie do tego kto ma chociaz parenascie tysiecy wiernopoddanczych zwolennikow kktorzy na jeden glos z nieba/radia pojda do urn. Kogo wg Ciebie przedstawicielem jest prezydent? premier? romano italiano?
Ze niby spoleczenstwa? Ha, ha, ha?
Jeżeli uważasz, że niewiadomo jak inteligentni ludzie nie daja się ponosić emocjom i są w stanie o czymkolwiek decydować kolektywnie (mówimy tu o twojej mobilizacji inteligentów) - to po prostu się mylisz. Także i tu pojawiłby się demagog, a trzymaniem władzy w ręku zajmowali by się ludzie nie tylko inteligentni, ale i też wystarczająco oportunistyczni. I nie bojący się w inteligentny sposób użyć przmocy przeciwko tym, którzy im się sprzeciwiają. To ja już wolę granice prawa.TruePunk pisze: Demokracja bezposrednia jest odrobine lepsza - daje perspektywe na sciagniecie w jeden region wystarczajacej ilosci osob inteligentnych zeby mozna zmienic cos na lepsze.
Ale w efekcie deficytu osob inteligentnych na osciennych osrodkach demokracji, niedlugo dojdzie do tego ze pozbawiony pasterzy lud zacznie przymierac glodem - a wtedy rzuci sie z kilofami na ten jeden osrodek ktory bedzie dzieki wlasnemu intelektowi sie wybijac ponad poziom.
Agresja i grozbami okradnie ich, nakladajac 40% podatki. I nagle ze wzgledu na zbyt duza liczbe osob zerujacych na pracy garstki inteligencji nagle bedzie konieczny powrot do demokracji bezposredniej (patrz wyzej).
Pomysły z dawaniem komukolwiek władzy decydowania o tym, kto może, a kto nie może głosować, jest chory. Nie ma czegoś takiego jak obiektywne kryterium inteligencji - o tym, kto jest inteligentny, a kto nie, decydują ludzie. Powiedzmy, że obecny rząd przyjmie twój pomysł, przegłosuje go w parlamencie i za inteligentnych uzna moherowe berety - fajnie? Rzekome "filtry" mające doprowadzić do wyeliminowania z głosowań osób, które nie powinny tego robić to wstęp do autorytaryzmu.TruePunk pisze: Nie krytykuje calkowicie idei demokracji - ba, wrecz ja popieram. Ale pod warunkiem ze prawo glosu bedzie dostepne dla garstki ludzi ktorzy beda na tyle inteligentni zeby umiec je sensownie wykorzystac.
Nie chciałbym tego nazywać prawicowym pi.......em, bo nie chcę obrażać niezaprzałych prawicowców:)TruePunk pisze: Odnosnie tolerancji - jedyne co o niej mozna znalesc w doktrynach wolnomyslicieli to haslo 'nie ma zbrodni bez ofiar'. Mamy tu duza doze tolerancji - dla prostytucji, narkotykow itd. I w zaden sposob ich nie neguje. Małe dzieci oglądające dewiantów itp.
Jacy my? Ja się z tobą nie identyfikuję. Demokracja ma to do siebie, że wszyscy propagują wszystko, choć nie wszyscy muszą się z tym zgadzać. Ty propagujesz swoje poglądy, które uważam za chore, ale nie zamierzam cie stawiać pod pręgierzem. Jedyna broń, której zamierzam użyć to perswazja. Zdziewiczały (chyba zdziwaczały?) frajer to jeden z setek wzorów, które możesz przyjąć. Lub nie. Ludzie różnie reagują na te same rzeczy, jeden oglądnie frajera i się zacznie podobnie ubierać, drugi oglądnie i zostanie TruePunkiem, 95% obejrzy razem z półnagimi pedałami na Love Parade i w żaden sposób to na nich nie wpłynie.TruePunk pisze: Czy powinnismy propagowac w pismach dla nastolatkow ideal mezczyzny jako zdziewiczalego frajera z wlosami na zelu, ktorego nie da sie odroznic od niewiasty?
Lidder pisze:To akurat proste - chodzi o podwyżki cen.-There's something large & nurgle-y coming first
Teraz waść chrzanisz. Liberalna polityka gospodarcza to właśnie pójście w stronę leseferyzmu (ale nie do końca). Który jest bliski libertarianizmowi, ale nie zeń tożsamy.TruePunk pisze:Prowadzenie liberalnej polityki gospodarczej lezy dosc daleko od libertarianizmu - on zaklada brak jakiejkolwiek polityki w sferach gospodarczych i od spelnienia tego postulatu uzaleznia praktycznie wszystko ; )
Owszem - w Polsce. Może.Demokracja to rzady ludu, ktory w wiekszosci nie chce wolnosci - woli zebrac i krasc rekami socjalistow i demagogow.
Tak - w Polsce. Reszta jak wyżej.Wyjrzyj za okno - wsrod przecietnego obywatela nazwac kogos liberalem to moze byc niezla obelga,
Voltaire, zgadłem? Zresztą, zaraz sprawdzę. Serio nie sprawdzałem w sieci.('mimo ze gardze twoimi pogladami, oddam zycie abys mogl je wyrazac' - kto bez uzywania googla powie czyje to slowa?:>)
To już nie będzie demokracja.Ale pod warunkiem ze prawo glosu bedzie dostepne dla garstki ludzi ktorzy beda na tyle inteligentni zeby umiec je sensownie wykorzystac.
Kolejna ofiara telewizyjnej manipulacji. W naszej TV mówią o europejskich marszach gejów, a pokazują ujęcia z Love Parade - gdzie bezpruderyjnie dymają się także hetero.bo czy mozna mowic o braku ofiar, gdy male dzieci ogladaja polnagich calujacych sie dewiantow rodem z marszow w niemczech?
Co jest ewidentnie złego w naśladowaniu wyglądu jakiejś gwiazdy muzyki? Pomijając oczywiście śmieszność i żałość takiego zachowania? W czym naśladowanie wyglądu wokalisty Tokio Hotel jest gorsze od naśladowania wyglądu Cugowskiego, Steiera z Rammstein czy Varga Vikernesa? Pomijając oczywiście to, że pierwszy jest paskudny aż strach, a ostatni jest mordercą i ulubieńcem europejskich nazi-metali?I analogicznie, nie wracajac do tematu ktory spowodowal wszystko - Tokio Hotel. Czy powinnismy propagowac w pismach dla nastolatkow ideal mezczyzny jako zdziewiczalego frajera z wlosami na zelu, ktorego nie da sie odroznic od niewiasty? IMO nie. Pozwolic takim ludziom zyc nalezy, ale pokazywanie ich komus to szansa ze ktos sie na nich wzorowac bedzie - a to juz na dobre raczej nikomu nie wyjdzie.
Nie zgodze sie - popatrzmy na Francje. W chwili gdy demokracja osiaga pulap 85-90% mozna mowic ze sie sprawdza.Duderson pisze:To można powiedzieć o każdym kraju. Jak przeszukasz "Rozluźnianie pośladków" znajdziesz sondę uliczną z amerykanami, którzy myśleli, że Australia to Korea Północna, bo ktoś zamienił podpisy na mapie. No i czego to ma niby dowieść? Czy wszystkich, którzy nie podzielają twoich poglądów uważasz "za zbyt głupich, żeby zrozumieć, co się dzieje?"TruePunk pisze: Demokracja przedstawicielska - ladnie brzmi. W kraju, gdzie ponad polowa obywateli jest zbyt glupia zeby rozumiec co sie dzieje (w efekcie czego w ogole nie glosuja), demokracja przedstawicielska sprowadza sie do tego kto ma chociaz parenascie tysiecy wiernopoddanczych zwolennikow kktorzy na jeden glos z nieba/radia pojda do urn. Kogo wg Ciebie przedstawicielem jest prezydent? premier? romano italiano?
Ze niby spoleczenstwa? Ha, ha, ha?
Nie bede sie bawil w poranne wymyslanie systemow 'kto moze glosowac, a kto nie'. Chcialbym Ci tylko zwrocic uwage ze np skazancy na chwile obecna maja prawa wyborcze ograniczone, jako niesprawne jednostki.Duderson pisze: Pomysły z dawaniem komukolwiek władzy decydowania o tym, kto może, a kto nie może głosować, jest chory. Nie ma czegoś takiego jak obiektywne kryterium inteligencji - o tym, kto jest inteligentny, a kto nie, decydują ludzie. Powiedzmy, że obecny rząd przyjmie twój pomysł, przegłosuje go w parlamencie i za inteligentnych uzna moherowe berety - fajnie? Rzekome "filtry" mające doprowadzić do wyeliminowania z głosowań osób, które nie powinny tego robić to wstęp do autorytaryzmu.
No wlasnie. Ale skoro widzimy ze cos jest nie tak, nie bojmy sie o tym mowic i bronic demokracji jako najwyzszej swietosci.Tomash pisze:To już nie będzie demokracja.
Aczkolwiek zgadzam się że system, w którym profesor ekonomii i menel spod przysłowiowej budki z piwem mają taki sam wpływ na kształtowanie polityki gospodarczej państwa, jest co najmniej niedoskonały. Ale demokracji "ważonej" nie przepchniesz w żadnym cywilizowanym kraju bo... przepadnie w głosowaniu, głosami bojących się o utratę wpływów. Catch-22, jak mawiają anglosasi.
Nietrafiony (; Ktos jeszcze podejmie wyzwanie actimela?Cytat:
('mimo ze gardze twoimi pogladami, oddam zycie abys mogl je wyrazac' - kto bez uzywania googla powie czyje to slowa?:>)
Voltaire, zgadłem? Zresztą, zaraz sprawdzę. Serio nie sprawdzałem w sieci.
Mea culpa - ale to niewiele zmienia. nawet polskie marsze rownosci IMO maja negatywny skutek. Bo osoba w wieku mysle ze mozna rzec 15+ jest mniej wiecej pewna swojej seksualnosci. Ci mlodsi - niezbyt. I samo naglasnianie homoseksualizmu moze ich w jakis sposob manipulowac i sklaniac w ta strone.Cytat:
bo czy mozna mowic o braku ofiar, gdy male dzieci ogladaja polnagich calujacych sie dewiantow rodem z marszow w niemczech?
Kolejna ofiara telewizyjnej manipulacji. W naszej TV mówią o europejskich marszach gejów, a pokazują ujęcia z Love Parade - gdzie bezpruderyjnie dymają się także hetero.
BTW, małe dzieci oglądające całującą się, półnagą parę to już jest OK?
Ewidentnie zlego nic. Ale faktycznie, dobrze kombinujesz - Tokio Hotel lansuje swoim image bycie bisex, wsrod EMO mocne jest lizanie sie facetow z facetami. Dochodzi tu do czegos, czego nigdy cholernie nie lubilem - mieszania polityki i ideologii w sposob wyrazisty z muzyka.Co jest ewidentnie złego w naśladowaniu wyglądu jakiejś gwiazdy muzyki? Pomijając oczywiście śmieszność i żałość takiego zachowania? W czym naśladowanie wyglądu wokalisty Tokio Hotel jest gorsze od naśladowania wyglądu Cugowskiego, Steiera z Rammstein czy Varga Vikernesa? Pomijając oczywiście to, że pierwszy jest paskudny aż strach, a ostatni jest mordercą i ulubieńcem europejskich nazi-metali?
Tak jak przedstawia to avatar wlasnie (; Pewien styl zycia, oparty na pewnych podstawowych aspektach polepszajacych to zycie. I jakze aktualny slogan o pieprzeniu politycznej poprawnosci.A'propos avatara: jak rozumiesz swoje poparcie dla idei skinhead pride?
Demokracja to system polityczny, forma, którą można napełnić dowolną treścią. Do mnie nie przemawia łączenie demokracji z li beralizmem. To pójście na skróty, które niepotrzebnie zaciemnia zarówno jedno, jak i drugie pojęcie. Tak samo, jak możliwy jest liberalizm w państwie rządzonym autorytarnie, tak samo może nie być ni krzty liberalizmu w demokracji.Demokracja to rzady ludu, ktory w wiekszosci nie chce wolnosci - woli zebrac i krasc rekami socjalistow i demagogow.
Moherowa demagogia...w tym wypowiadaniu mojego stanowczego nie dla demokracji bedacej najgorszym z istniejacych systemow i sztucznej tolerancji bedacej tylko przykrywka dla zgnilizny moralnej (;
Ludziom nie przeszkadza brak wpływu na państwo, dopóki to państwo realizuje ich interesy. Rewolucje zaczynaly się od protestów przeciwko fatalnej sytuacji materialnej, a nie przeciwko systemowi politycznemu.System friedmanowski jest czyms pomiedzy obecnym ustrojem a powrotem do systemu starszyzny plemiennej (wymiana jednej pietnastej składu parlamentu raz na 15 lat, cenzus wiekowy). Ten ustrój byłby jeszcze bardziej znienawidzony niż demokracja - ogół obywateli nie odczuwałby swojego wpływu na losy państwa.Gdyby go wprowadzono, zakończyłby się szybciuteńko i to rewolucją.
Liberalna polityka gospodarcza to przede wszystkim wycofywanie państwa z rynku. Nie wiem, gdzie Ty widzisz te olbrzymie różnice.Prowadzenie liberalnej polityki gospodarczej lezy dosc daleko od libertarianizmu - on zaklada brak jakiejkolwiek polityki w sferach gospodarczych i od spelnienia tego postulatu uzaleznia praktycznie wszystko ; )
Masz świadomość tego, że nie miał byś prawa głosu? Łatwo pogodziłeś się z tym faktem? Mało prawdopodobne, że ktokolwiek o Twoich poglądach w ogóle miałby wpływ na politykę państwa, a Tobie pozostałoby jedynie narzekanie na bezideowość i zgniliznę moralną klasy politycznej. Jak rządzą jedynie odpowiednio przygotowani, wykształceni ludzie, to na wszelkie radykalizmy nie ma miejsca.Nie krytykuje calkowicie idei demokracji - ba, wrecz ja popieram. Ale pod warunkiem ze prawo glosu bedzie dostepne dla garstki ludzi ktorzy beda na tyle inteligentni zeby umiec je sensownie wykorzystac.
Kurcze, wlasciwie to co pisalem z dedykacja dla Tomasha mialo byc lekka satyra. A tu prosze jaki efekt wywolalo.
Lewactwo nigdy nie spi (;
Daj lepiej odnośnik do wikipedii, zamiast przepisywać stamtąd definicje.Libertarian mozemy podzielic tak naprawde na anarchokapitalow i minarchistow (reszta ruchow libertarianistycznych jest marginesem w stosunku do dwoch powyzszych) - i doktryny obydwu tak naprawde wykluczaja demokracje.
Ja nie chciałbym widzieć skinów na ulicach. Nie chciałbym, żeby ktokolwiek się na nich wzorował, poza tym, ich wygląd budzi moje obrzydzenie. Co to za wzór dla młodzieży? Łysy łeb, napompowany flek, pedalskie, obcisłe gatki i wysokie, mocnio sznurowane glany noszone przez cały rok. Czy czlowiek, o posturze kasztanowego ludka powienien być wzorem dla młodych? Moim zdaniem nie.Ale konserwatywni libertarianie sprzeciwiali sie (choc nie w sposob zbyt stanowczy - raczej przez propagowanie wlasciwych wzorcow) np homoseksualizmowi - bo czy mozna mowic o braku ofiar, gdy male dzieci ogladaja polnagich calujacych sie dewiantow rodem z marszow w niemczech?
I analogicznie, nie wracajac do tematu ktory spowodowal wszystko - Tokio Hotel. Czy powinnismy propagowac w pismach dla nastolatkow ideal mezczyzny jako zdziewiczalego frajera z wlosami na zelu, ktorego nie da sie odroznic od niewiasty? IMO nie. Pozwolic takim ludziom zyc nalezy, ale pokazywanie ich komus to szansa ze ktos sie na nich wzorowac bedzie - a to juz na dobre raczej nikomu nie wyjdzie.
Tak. Im szybciej, zrozumieję, ze seksualność i cielesność to normalne i nie skażone grzechem sfery aktywności człowieka, tym lepiej dla nich.BTW, małe dzieci oglądające całującą się, półnagą parę to już jest OK?