A śpiewaj. Z tych trzech rzeczy masz najlepszy wiek właśnie na toZwolin pisze:sorki za mały offtop ale:
Kobiety, Wino i Śpiew
temat o kobietach już mamy
o winie, i nie tylko, właśnie powstał
a co ze śpiewem ?

Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
A śpiewaj. Z tych trzech rzeczy masz najlepszy wiek właśnie na toZwolin pisze:sorki za mały offtop ale:
Kobiety, Wino i Śpiew
temat o kobietach już mamy
o winie, i nie tylko, właśnie powstał
a co ze śpiewem ?
I co wydało się że po 40-tce jesteśksch pisze:... z tym dorastaniem coś jest...
Heh, słyszałam kiedyś w wykonaniu na żywoSkaven pisze:To do Lublina musisz się odezwać bo oni mają taką chwytliwa piosenkę a właściwie zrobili cover
"czy normalna zwykła plewa.." ite sprawy
Haha! Świetna historiaksch pisze: Wino domowe potrafi naprawdę fajnie zaskoczyć, oczywiście smaki są w nim nieco...hm inne niż w butelkowanych winach, lecz mają swój czar. U mnie teść robi całkiem fajne wino z wiśni plus wiśniówkę. Pamiętam, jak w pierwszy dzień świąt ubiegłego roku, wieczorem wpadł do nas mój kumpel. Sprawa była umówiona - każdy wino Burgundzkie, z ewentualnym dodatkiem (wina z Burgundii są primo cholernie drogie, secundo straszliwie wprost delikatne - stąd pomysł, aby ewentualny dodatek był, czyli jakaś butla czegoś wyraźniejszego). On przyniósł zatem Burgunda, my mieliśmy Burgunda, on miał w zanadrzu Leyde z Chile, my D'Arenberga z Australii. 3 osoby, 4 butelki - light. Uznaliśmy z żoną, że w zasadzie to pewnie on przyniesie 1, my być może zużyjemy 1 i będzie grzecznie...otwieramy 1 Burgundię - delikatna, spokojna, odstawiliśmy, żeby pooddychała, bo aż za spokojna była. Otwieramy drugą - nieco lepsza, ale też na półkę. No to Leyda - tu już Chile, smak wyraźny, więc pękła. Wracamy do #2 - pękła. #1 pękła. D'Arenberg na lekkim rauszu - wino smakowało suszonymi pomidorami - łał, aleśmy się rozochocili. Więc...barek. A tam stare, dobre, nigdy nie ruszane wina od teścia...rano budzę się na takim kacu, że ja pierdolę. Przede mną drugi dzień świąt, wizyta u rzeczonych teściów właśnie. Żona równie zmięta, kumpla nie ma, widzę tylko sms od niego, że się obudził i masakra. Zwlekłem się z łóżka - patrzę w kuchni na miejscu dla butelek grzecznie stoją 4 markowe. Rzut oka do pokoju - z 3-4 jakby mniej markowe. Myślę - nie mieliśmy tylu win chyba. Nagle olśnienie - wypiliśmy 2 butelki robionej wiśniówki na koniec. A miało być kulturalnie...![]()
Uwierz, ze odroznic irlandzka, szkocka czy amerykanska od siebie naprawde nie jest trudno. (natomiast jak mialbym juz odroznic konkretna whisky od siebie to juz gorzej)Hurtmaker pisze:scotch whisky nie wali torfemtylko jest smokey. różnica pomiędzy szkocką a iralndzką jest taka, że w szkockiej jęczmień się okapca dymem w celu wysuszenia. a w irlandzkiej po prostu się go suszy (dlatego irish whisky is smooth). amerykańska jest slodka- bo robi się z kukurydzy...tak generalnie można je odróżnić (to czysta teoria- w praktyce nie byłbym w stanie odróżnić jedno od drugiego...)
Lohost pisze: Nie myslalem ze to kiedys powiem, ale za Dymitra byl ordnung i az mi tego brakuje.
Lohost pisze: Nie myslalem ze to kiedys powiem, ale za Dymitra byl ordnung i az mi tego brakuje.
Ha, z tą umową to możliwe. W końcu to kobieta pierwsza podpisuje, kto wie, co tam po mnie dopisaliksch pisze: @Skavenblight
Czyżby częścią umowy małżeńskiej, którą mąż wpisał drobnym makiem, było ciągłe dostarczanie świeżych napojów z wiśni![]()
Mina rzeczywiście musiała być cokolwiek zaskoczona, albo np. wyrażała inną emocję "no to mam do końca życia przejebane"
![]()
Co tylko udowadnia, że kobiety to jednak przewrotne bestie sąSkavenblight pisze: Ha, z tą umową to możliwe. W końcu to kobieta pierwsza podpisuje, kto wie, co tam po mnie dopisali
Ale prócz tamtej wiśniówki zrobiliśmy wtedy 28 słoików ogórków kiszonych, chyba koniec końców z nimi więcej roboty byłoA to z kolei był mój pomysł