
A skoro warkseer napisał coś o WKU, to opowiem (tym razem na pewno autentyczną) historię mojego znajomego:
Kumplowi żadną miarą nie spieszyło się do wojska, miał swoje plany na przyszłość i wykluczały one wspólne prysznice z resztą oddziału


Niedługi czas później przyszło mu do domu wezwanie na badania wzroku: WKU przekazało wyniki do miejskiego urzędu komunikacji, a tam stwierdzili, że taki ktoś prawa jazdy mieć nie może (a mój kumpel miał), badania miały to wyjaśnić. Nie uwierzycie, ale upiekło mu się, bo wyniki miał perfekcyjne, ale... ten urząd nie odesłał ich do WKU


A z własnych wrażeń z WKU i komisji lekarskiej to powiem, że parawan, za którym "sprawdzano sprzęt", był ustawiony w taki sposób, że sekretarka protokołująca oględziny miała wszystko podane jak na patelni, a lekarz sprawiał wrażenie jakby chciał spytać "pani Jolu, nada się?"
