Wybaczcie jakość zdjęć - to nie ja robiłem.
Wybaczcie idiotyzm podpisów - to już z kolei ja

Obrazki są klikalne, prowadzą do zdjęć większych i lepszej jakości.
==========

O godzinie 17, zgodnie z planem, zaczęło się. Zanim Kerim zaczął pokazywać co i jak, Wafi najpierw dał swojego terminatora do skrytykowania.

Środowisko pracy gotowe, można zaczynać. W tle zestaw "małego chirurga", czyli przybornik Marcina. Imponująca kolekcja.

Kerim przypomina: podstawą udanej zabawy jest dobre smarowanie!


Zanim przejdziemy do dłubania, zrobimy sobie takie mininarzędzia z ramek plastikowych. Posłużą zwłaszcza tym, którzy nie mają shaperów (pędzelków gumkowych) jako ich zamienniki.


Jak łatwo i szybko wygiąć kawałek ramki, czyli Kerim bawi się w piromana, a potem w twardego "utrzymam gorący plastik w rękach aż ostygnie" zawodnika.



Potem takie narzędzie trzeba przyciąć i oszlifować do gładkości. I robimy takich dwie-trzy sztuki, w różnych rozmiarach, w zależności od potrzeb.

Dość podstawowym narzędziem jest też igła. Najlepiej gruba, krawiecka, z profilowaną rączką wykonaną z poxiliny.

Przybornik Marcina w pełnej krasie, czyli narzędzia niekoniecznie-podstawowe


Tak wyglądają kształtki plasticardowe. Nie jest toto tanie, ale ogromnie ułatwia uzyskiwanie wielu prostych, równych kształtów.

Greenstuff będziemy mieszać z Chematiciem, żeby był twardszy.

Witek Faber robi dobrą minę do złej gry, czyli "ale bajzel żeście tu narobili". Patrz też zdjęcie z przybornikiem Marcina


Zgodnie z tematem, można przystąpić do pracy. Tomb Guard (niżej podpisanego) dorobi się dziś płaszcza, najlepiej powiewającego i owiniętego przez wiatr wokół lewej nogi. Zaczynamy od grubego "kloca" z masy (GS+Chematic, jak zwyżej), który "wciskamy" pod kołnierz i wyrównujemy z boku.

Po spłaszczeniu paluchami "płaszcza" i jego ostrożnym rozciąganiu i wyginaniu (uwaga na oderwanie zielonego!), powstaje ogólny zarys szmaty.

Teraz, za pomocą świeżo wykonanych narzędzi z plastiku, delikatnie cisnąc rzeźbimy fałdy. Znaczy - to wszystko na razie Kerim rzeźbi, potem mi skubaniec oderwał całe zielone i zlepił w kulkę, żebym sobie sam od początku zrobił. Bardzo dobrze zresztą, na tym polega nauka.

Pomysł Marcina (bardzo dobry moim zdaniem) - ostrożne odcięcie zielonego zanim zaschnie, celem uzyskania konkretnej krawędzi płaszcza. Jak widać, powstały już pierwsze trzy fałdy szmaty przy kołnierzu.

Wiadomo o co chodzi, teraz już tylko dopieścić fałdy i kształt za pomocą "brand new shiny" narzędzi z ramek.

Celem postrzępienia, poszarpania i postarzenia płaszcza można zielone potraktować igłą i nożyczkami (takimi małymi, do paznokci). Zdjęcie pokazuje prowizorkę, pokazującą co można uzyskać po ~15 sekundach szarpania zielonego.
Potem Kerim oddał mi TG i kuleczkę zielonego, żebym sam spróbował zrobić płaszcz. Wyszedł, moim zdaniem, nieźle - skoro takie rzeźbiarskie beztalencie jak ja potrafi zrobić fajną szmatę na figurce, to znaczy, że każdy w obecności Kerima (i z pomocą Marcina) da radę.
Więcej fot nie mamy - ogólnie potem były konsultacje rzeźbiarskie, Kerim też pokazywał Zarazie jak zrobić płaskorzeźbę malutkiej czaszki.
Po wszystkim, kiedy już nas wygonili ze sklepu (19 nastąpiła szybciej niż się spodziewalim), z poczuciem dobrze wykonanej roboty

Dziękuję państwu za uwagę

Kerimowi i Marcinowi (w imieniu wszystkich uczestników) za cenną lekcję - mam nadzieję, że kolejne spotkania będą równie owocne.
Ekipie sklepu FaberiFaber za udostępnienie miejsca i przyjęcie ze stoickim spokojem syfu, jaki zrobiliśmy pyłem z plastiku.
EDIT: Oczywiście pomerdałem miniaturki z dużymi zdjęciami. Już powinno być OK.