Wybór Studiów UW i nie tylko =)
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Wybór Studiów UW i nie tylko =)
Waham się między historią która jest moją pasją a prawem. Problem w tym że raczej po prawie utrzymam rodzine po historii może być różnie... Studiuje ktoś może stosunki międzynarodowe albo bezpieczeństwo wewnętrzne,może sie wypowiedziec?
Do zaklinacza: tak na lajcie studiujesz prawo i historie, bardzo ciezko to polaczyc?
Do zaklinacza: tak na lajcie studiujesz prawo i historie, bardzo ciezko to polaczyc?
- Zaklinacz Kostek
- Falubaz
- Posty: 1346
- Lokalizacja: In Stahlgewittern
Na ISM studiuje Bestialski Brokuł (jak to brzmi!), jego zapytaj o ten kierunek.Duke pisze:Waham się między historią która jest moją pasją a prawem. Problem w tym że raczej po prawie utrzymam rodzine po historii może być różnie... Studiuje ktoś może stosunki międzynarodowe albo bezpieczeństwo wewnętrzne,może sie wypowiedziec?
Do zaklinacza: tak na lajcie studiujesz prawo i historie, bardzo ciezko to polaczyc?
Co do tego, że po prawie wyżywisz rodzinę - żaden kierunek nie zapewni Ci pracy, jeśli nie będziesz miał poukładane w głowie i nie będziesz przedsiębiorczy. To samo jest z prawem, co roku UW i uczelnie prywatne wypluwają ze swoich trzewi tysiące absolwentów prawa, którzy muszą walczyć o swoje miejsce na rynku pracy. Po tym kierunku jak po każdym innym trzeba walczyć o swoje i tak naprawdę wiele zależy tylko od Ciebie
Co do studiowania dwóch kierunków jednocześnie: w pierwszej kolejności poszedłem na historię, a po 2 latach wziąłem jeszcze prawo. Nie jest to najłatwiejsze rozwiązanie, gdyż w tym roku musiałem napisać pracę licencjacką. Jeśli drugi raz miałbym wybierać, to poszedłbym na prawo rok wcześniej, gdyż wtedy byłbym już po najgorszej kosie z I roku, a jeszcze przed licencjatem. IMO najlepiej jakbyś poszedł najpierw na to co jest Twoją pasją i zobaczył jak to jest studiować historię. Potem byś wziął prawo jako drugi kierunek i zapewanim Cię, że po tej szkole życia jakim są studia w IH, będzie Ci o wiele łatwiej na WPiA. Szczególnie na pierwszym roku prawa, gdzie są przedmioty z historii prawa. W każdym razie, nie żałuję tego, że studiuję historię. Z resztą to nie tylko szkola życia, ale zabawna, całkiem surrealistyczna przygoda
Jakbyś miał jeszcze jakieś pytania dot. historii, slużę pomocą. W przypadku WPiA uderzaj też do Brokuła
Lest we forget:
Patrząc po znajomych, to wszyscy idą na poli, a to o czymś świadczy, ale jak wyglądają studia to nie wiem.Dawid pisze:Co sądzicie o Gospodarce przestrzennej na UW i Politechnice?
Es ist wirklich phantastisch. Es ist wirklich ehrlich phantastisch. Es ist so phantastisch phantastich, ich glaube, ich würde es gerne klauen.
bem pisze:Patrząc po znajomych, to wszyscy idą na poli, a to o czymś świadczy, ale jak wyglądają studia to nie wiem.Dawid pisze:Co sądzicie o Gospodarce przestrzennej na UW i Politechnice?
Ja studiowałem GP na Uniwersytecie Łódzkim (skończyłem 5 lat temu) i uważam to za jeden z gorszych wyborów w swoim życiu.
Słabiutka kadra, brak pomysłu na te studia, małe szanse na sensowną pracę w zawodzie. Chyba, że chcesz 1200 zł w urzędzie wyciągać przez pół życia.
Praktycznie nic po tych studiach nie umiem.
Absolutna strata czasu.
Bearded Unclean 'Un pisze:Fuck, będe miał na pieńku z Drobnymi Wałeczkami
Hmm, rozumiem. Właśnie czytałem dużo dobrych jak i złych rzeczy an ten temat. Podobno wiele zależy od uczelni, bo każda jest nastawiona na co innego, ale niestety własnej wiedzy nie mam an ten temat. A geodezja i kartografia albo geologia?
Z Częstochowy troszkę powiem. Sam skończyłem drugi rok licencjatu właśnie na moim lokalnym AJD. W rankingach nigdzie wysoko nie stoi, zdać łatwo z palcem w... a jak zauważyli koledzy - pracy po kierunkach humanistycznych nie ma. Bierzcie tylko pod uwagę, że idąc na studia teraz i planując magistra czeka Was wejście na rynek pracy za 5 lat. Popatrzcie na "porady" dotyczące studiów 5 lat temu i zrozumcie, że to co teraz jest na topie (techniczne) kiedyś też się przesyci. Nigdy nie będzie brakować roboty dla informatyka, nie brakuje też roboty dla grafików. Jesteście dobrymi malarzami - do roboty w tym kierunku!
Co do politologii - chciałbym zauważyć, że to kierunek "pyskujących" i jesteśmy pierwsze pieski konsultingu wszelakiego - bo politolog nie boi się kontaktu z ludźmi i jest komunikatywny, sprytny i przytomny na umyśle. Wydaje się Wam to śmieszne? Ja na zatrudnienie nie narzekam, ale nie ujawniam . A i nie wierzcie w te "dyplom z UW czy UJ to pewna robota w zawodzie". Przyjeżdżajcie na Akademię Jedi do Czewy - tanio lokum kupicie, ludzi poznacie ciekawych i prawie na pewno dostaniecie się na studia. Warto kombinować kierunki - np. moja politologia i grafika komputerowa połączona daje świetnego kandydata do biura reklamy - na stanowisko realizatora projektow indywidualnych lub biznesowych, oraz konsultanta klientow indywidualnych lub biznesowych. No, to się wygadałem BTW . Nie bójcie się zianwestować w swojego pędzla że tak powiem
Po politologii ze specjalizacją europejską chciałbym też zauważyć, że macie pewną fuchę w urzędach miejskich/gminy - dlaczego? Bo specjalistów od umów europejskich itd. nie ma - wystarczy kilka szkoleń w tym zakresie i możecie od razu dostać zespół do kierowania i wypłatę z 2 na początku i 3 cyframi dalej na rękę - a do Waszych obowiązków należeć będzie tylko koordynowanie króliczków wypełniających za Was umowy. Może teraz się to Wam wydawać trudne i zbyt wielką odpowiedzialnością, albo zbyt różowe, ale wierzcie komu chcecie - czas pokaże, czy Wam się opłaciło . A info mam choćby ze swojego urzędu miasta, bo moja mama jest radną miejską kilka kadencji i "publiczny sektor" bardzo dobrze zna.
Poza tym warto informatykę studiować - to absolutnie pewny kierunek. Wszędzie wezmą informatyka, bo nie ma już przedsiębiorstwa bez komputera. Wszelkie menedżmenty są obecnie bardzo zapchane, ale w związku z rosnącym trendem na technicznych kierunkach i ogólnie dużą ilością chętnych na politechniki - w przyszłości managerowi wrócą do łask. Budowlanka jest dobrym kierunkiem, ale i wymagającym, nie polecam niezdecydowanym. W ogóle cały swój "przewodniczek" dla niezdecydowanych piszę. Ci, którzy już wiedzą co chcą - nie zmieniać! Już kilka razy pisano - choćby filozofię, ale studiować jak lubisz (pozdrawiam filozofów ). Warto też zastanawiać się myśląc odważnie o otwieraniu działalności gospodarczej po studiach. Obczajcie sobie inkubatory przedsiębiorczości na przykład i do dzieła, na studiach nauczcie się swojego zawodu i poróbcie możliwie dużo szkoleń ze swojego zakresu.
A, na koniec jeszcze 2 prawdy o studiach - kto się uczy ten ma lżej. Nie martwcie się, że kumpel zdał na to co Wy nie wiedząc nic itd.
Oraz ta druga - student jest śmieciem - radzę się przyzwyczaić . I szukać sobie płatnych praktyk! Ja obecnie siedzę na nich i muszę solidnie się na nich narobić za darmo, więc uchronić pragnę od naiwności, jaką darzyłem pracodawcę
Nie zapomnijcie, że studia są zajebiste tak w ogóle.
Pozdrawiam
Co do politologii - chciałbym zauważyć, że to kierunek "pyskujących" i jesteśmy pierwsze pieski konsultingu wszelakiego - bo politolog nie boi się kontaktu z ludźmi i jest komunikatywny, sprytny i przytomny na umyśle. Wydaje się Wam to śmieszne? Ja na zatrudnienie nie narzekam, ale nie ujawniam . A i nie wierzcie w te "dyplom z UW czy UJ to pewna robota w zawodzie". Przyjeżdżajcie na Akademię Jedi do Czewy - tanio lokum kupicie, ludzi poznacie ciekawych i prawie na pewno dostaniecie się na studia. Warto kombinować kierunki - np. moja politologia i grafika komputerowa połączona daje świetnego kandydata do biura reklamy - na stanowisko realizatora projektow indywidualnych lub biznesowych, oraz konsultanta klientow indywidualnych lub biznesowych. No, to się wygadałem BTW . Nie bójcie się zianwestować w swojego pędzla że tak powiem
Po politologii ze specjalizacją europejską chciałbym też zauważyć, że macie pewną fuchę w urzędach miejskich/gminy - dlaczego? Bo specjalistów od umów europejskich itd. nie ma - wystarczy kilka szkoleń w tym zakresie i możecie od razu dostać zespół do kierowania i wypłatę z 2 na początku i 3 cyframi dalej na rękę - a do Waszych obowiązków należeć będzie tylko koordynowanie króliczków wypełniających za Was umowy. Może teraz się to Wam wydawać trudne i zbyt wielką odpowiedzialnością, albo zbyt różowe, ale wierzcie komu chcecie - czas pokaże, czy Wam się opłaciło . A info mam choćby ze swojego urzędu miasta, bo moja mama jest radną miejską kilka kadencji i "publiczny sektor" bardzo dobrze zna.
Poza tym warto informatykę studiować - to absolutnie pewny kierunek. Wszędzie wezmą informatyka, bo nie ma już przedsiębiorstwa bez komputera. Wszelkie menedżmenty są obecnie bardzo zapchane, ale w związku z rosnącym trendem na technicznych kierunkach i ogólnie dużą ilością chętnych na politechniki - w przyszłości managerowi wrócą do łask. Budowlanka jest dobrym kierunkiem, ale i wymagającym, nie polecam niezdecydowanym. W ogóle cały swój "przewodniczek" dla niezdecydowanych piszę. Ci, którzy już wiedzą co chcą - nie zmieniać! Już kilka razy pisano - choćby filozofię, ale studiować jak lubisz (pozdrawiam filozofów ). Warto też zastanawiać się myśląc odważnie o otwieraniu działalności gospodarczej po studiach. Obczajcie sobie inkubatory przedsiębiorczości na przykład i do dzieła, na studiach nauczcie się swojego zawodu i poróbcie możliwie dużo szkoleń ze swojego zakresu.
A, na koniec jeszcze 2 prawdy o studiach - kto się uczy ten ma lżej. Nie martwcie się, że kumpel zdał na to co Wy nie wiedząc nic itd.
Oraz ta druga - student jest śmieciem - radzę się przyzwyczaić . I szukać sobie płatnych praktyk! Ja obecnie siedzę na nich i muszę solidnie się na nich narobić za darmo, więc uchronić pragnę od naiwności, jaką darzyłem pracodawcę
Nie zapomnijcie, że studia są zajebiste tak w ogóle.
Pozdrawiam
- Marcin z Bretonnii
- "Nie jestem powergamerem"
- Posty: 113
Spróbuj studiować oba kierunki (prawo i historię), najwyżej z jednego zrezygnujesz. Zyskasz lepszą perspektywę. I jeszcze jedno - posiadanie tytułu zawodowego magistra prawa w obecnych realiach rynkowych nic nie znaczy. Liczy się tylko aplikacja.
Ps. historia prawa jest wdzięcznym przedmiotem
Ps. historia prawa jest wdzięcznym przedmiotem
E tam, ja po politologii na UW pracuje jako drwal he, i to jest lepsze od podawania frytek .Virgo pisze:
Jeśli jesteś humanistą to najlepszy wybór na UW to jest prawo, ale powiem szczerze, że do tego trzeba mieć talent i trzeba też kuć, a jak nie masz talentu to trzeba dużo kuć (choć są też cwaniacy którzy potrafią nieźle kombinować i olewają kucie). A po prawie robotę można znaleźć w wielu miejscach.
Europieistyka, politologia czy SM to tak naprawdę jeden grzyb, bo po skończeni tych studiów wiesz mniej więcej i możesz tyle samo (choć według mnie politologia na UW stoi na wyższym poziomie od Europeistyki, ale to moje subiektywne zdanie, natomiast SM jest chyba najlepsze pod względem poziomu, ale tam jest też więcej nauki). I robotę można po tym znaleźć, (Szrama podał już przykłady więc nie będę się powtarzać) co można jeszcze zrobić to pójść na staż po studiach do administracji publicznej, mają obowiązek przyjąć, lecz pieniądze marne, doświadczenie żadne (przynieś wynieś pozamiataj), ale można poznać ludzi którzy doradzą może pomogą, a jak da radę to można w przy odrobinie szczęści w takim urzędzie czy instytucji zostać.
Ja taki staż zrobiłem, lecz roboty nie tam dostałem bo brak był kasy na przyjęcia, ale dzięki temu moje papiery poszły do kilku innych instytucji i dostałem ciekawą propozycje, na razie trwa postępowanie kwalifikacyjne, ale wszystko jest na dobrej drodze.
Inne możliwość to nauczać WOSu i Historii w szkole, jak się zrobi kurs pedagogiczny. Studiuje się to łatwo lekko i przyjemnie, jak się to lubi. Wyrzucić nie wyrzucą więc te studia nie są złe, ale wybór należy do Ciebie.
Tullaris Dredbringer was dying. He knew this, and he cared not.... At last, he knew the truth that Khain had tried to share with him all theas years, and it was glorius.
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
"Kings of Ulthuan!" the Pheniks King spat the words sa a curse. "You are usurpres and thieves. You owne me a debt. In my name, and thad of my fadher, I call upon you to repey it now."
wszyscy przedmówcy napisali prawidłowo o kierunkach technicznych, jeżeli je wybierać to tylko jeśli są zgodne z zainteresowaniem.
A z tą pracą po budownictwie w chwili obecnej wcale nie jest tak łatwo jak się mówi, praca może i jest po mostach i drogach (i w zasdzie będzie zawsze, teraz budujemy drogi, za chwile wybudujemy kolej, potem popsują się drogi a potem popsuje się kolej) ale w bud. miejskim i przemysłowym jest taka kaszana że szkoda gadać, ten demot z mcdonaldem za chwile obejmie sporą większość absolwentów budownictwa.
A ważniejsze od wyboru kierunku jest doświadczenie zdobyte na studiach. Obrotny humanista zarobi dużo więcej od inżyniera. Wg mnie warto mierzyć siły na zamiary i wybrać taki kierunek żeby móc robić coś jeszcze, zdobyć jakieś doświadczenie zawodowe. Absolwent uczelni wyższej bez doświadczenia, to w zasadzie śmieć dla pracodawcy, w większości przypadków.
*absolwent Budownictwa, specjalizacja mosty, pracuje w zawodzie od 3 roku studiów (asystent projektanta)
A z tą pracą po budownictwie w chwili obecnej wcale nie jest tak łatwo jak się mówi, praca może i jest po mostach i drogach (i w zasdzie będzie zawsze, teraz budujemy drogi, za chwile wybudujemy kolej, potem popsują się drogi a potem popsuje się kolej) ale w bud. miejskim i przemysłowym jest taka kaszana że szkoda gadać, ten demot z mcdonaldem za chwile obejmie sporą większość absolwentów budownictwa.
A ważniejsze od wyboru kierunku jest doświadczenie zdobyte na studiach. Obrotny humanista zarobi dużo więcej od inżyniera. Wg mnie warto mierzyć siły na zamiary i wybrać taki kierunek żeby móc robić coś jeszcze, zdobyć jakieś doświadczenie zawodowe. Absolwent uczelni wyższej bez doświadczenia, to w zasadzie śmieć dla pracodawcy, w większości przypadków.
*absolwent Budownictwa, specjalizacja mosty, pracuje w zawodzie od 3 roku studiów (asystent projektanta)
Ja coś powiem o prawie na UW, skończyłem je jakieś 2 lata temu, obecnie jestem aplikantem radcowskim. Generalnie po prawie nie ma pracy i jest to szczera prawa, prawo na UW kończy rocznie średnio 1000 studentów, w Warszawie jest jeszcze parę uczelni na których jest prawo. Rocznie na rynek w wawie wchodzi jakieś 3 tyś studentów prawa. Jak ktoś myśli o pracy w zawodzie to się mocno przeliczy, już teraz kancelarie prawne przyjmują praktycznie tylko aplikantów radcowskich i płacą im kiepskie pieniądze - pensja aplikanta to często ok 1600 zł netto. Przez kryzys wiele dużych korporacji prawniczych zwalniało nawet połowę obsady - radców prawnych, aplikantów z wieloletnim stażem.
Radzę zatem poważnie przemyśleć ten kierunek bo pracę w zawodzie po tym prawie myślę że ma zaledwie 20-30%. Jak ktoś mi nie wierzy to niech przejrzy oferty pracy na money.pl dla mazowsza -wymagania to kilka lat doświadczenia i często bycie aplikantem radcowskim.
Oczywiście jeżeli masz kogoś w rodzinie kto jest prawnikiem i da Ci posadę w swojej kancelarii to zapomnij o tym co napisałem powyżej.
Generalnie po kierunkach humanistycznych na rynku trudno jest znaleźć dobrą pracę.
Radzę zatem poważnie przemyśleć ten kierunek bo pracę w zawodzie po tym prawie myślę że ma zaledwie 20-30%. Jak ktoś mi nie wierzy to niech przejrzy oferty pracy na money.pl dla mazowsza -wymagania to kilka lat doświadczenia i często bycie aplikantem radcowskim.
Oczywiście jeżeli masz kogoś w rodzinie kto jest prawnikiem i da Ci posadę w swojej kancelarii to zapomnij o tym co napisałem powyżej.
Generalnie po kierunkach humanistycznych na rynku trudno jest znaleźć dobrą pracę.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
100% racji, absolwentów prawa jest za dużo. Chyba, że olewa się aplikację i pracuje po prostu jako mgr prawa w jakiejś firmie w dziale prawnym czy coś w tym guście... pieniądze nieraz dużo lepsze niż w kancelarii.Fafnir pisze:Ja coś powiem o prawie na UW, skończyłem je jakieś 2 lata temu, obecnie jestem aplikantem radcowskim. Generalnie po prawie nie ma pracy i jest to szczera prawa, prawo na UW kończy rocznie średnio 1000 studentów, w Warszawie jest jeszcze parę uczelni na których jest prawo. Rocznie na rynek w wawie wchodzi jakieś 3 tyś studentów prawa. Jak ktoś myśli o pracy w zawodzie to się mocno przeliczy, już teraz kancelarie prawne przyjmują praktycznie tylko aplikantów radcowskich i płacą im kiepskie pieniądze - pensja aplikanta to często ok 1600 zł netto. Przez kryzys wiele dużych korporacji prawniczych zwalniało nawet połowę obsady - radców prawnych, aplikantów z wieloletnim stażem.
Radzę zatem poważnie przemyśleć ten kierunek bo pracę w zawodzie po tym prawie myślę że ma zaledwie 20-30%. Jak ktoś mi nie wierzy to niech przejrzy oferty pracy na money.pl dla mazowsza -wymagania to kilka lat doświadczenia i często bycie aplikantem radcowskim.
Ja studiuję prawo na UAMie (1 rok, teraz mam nadzieje, że i drugi ) i szczerze zakładam, że znajdę pracę po studiach
Gdyby była praca po historii też bym ją studiował... ale z braku perspektyw wybrałem ów drugi kierunek. Historię to można co najwyżej studiować dla przyjemności.Waham się między historią która jest moją pasją a prawem. Problem w tym że raczej po prawie utrzymam rodzine po historii może być różnie...
- Zaklinacz Kostek
- Falubaz
- Posty: 1346
- Lokalizacja: In Stahlgewittern
To, że Ty nie widzisz dla siebie pracy po historii to nie znaczy, że jej nie ma. Z tego co mi wiadomo to zdecydowana większość absolwentów nie miała problemów z pracą. Zatrudnienie znaleźli zarówno w zawodzie - czy to jako nauczyciele historii czy też jako wykładowcy akademiccy w IHUW albo PAN, jak i pracownicy ogromnej ilości wydawnictw historycznych czy wszelkiej maści archiwów na czele z IPN. Powtórzę to kolejny raz: wszystko zależy od człowieka i jego przedsiębiorczości. Nawet dyplomy ze wszystkich wydziałów prawa w Polsce nie zapewnią pracy, jeśli nie potrafisz zadbać o praktyki, uczestnictwo w różnych projektach naukowych i pierwsze, drobne prace w czasie studiów. Opinia o historykach, którzy nie potrafią wyżywić rodziny to mit. Swojego czasu też tak myślałem o archeologii, póki nie zakręciłem się wśród tamtejszych studentów i nie dowiedziałem sie, że naprawdę radzę sobie nadwyraz dobrze.jarlaxle17 pisze:Gdyby była praca po historii też bym ją studiował... ale z braku perspektyw wybrałem ów drugi kierunek. Historię to można co najwyżej studiować dla przyjemności.
Popatrz na obecnego prezydenta RP, skończył historię na UW
Lest we forget:
No nie wiem... zakładając, że mamy około 150 studentów na rok, to ilu z nich dostanie posadę na uczelni?(uwzględniając już obecnie pracujących tam magistrów et cetera) Prędzej mają szanse stać się nauczycielami historii w szkołach... fakt, że mają wtedy dużo wolnego czasu ale zarobki oszałamiające nie są szczególnie dla tych po studiach. Jest to niby jakaś perspektywa, ale mi ona nie odpowiadała przy wyborze studiów. Tak samo, jak pracownik wydawnictwa... jedynie praca w IPNie mi się podobała, ale założyłem że większe szanse mam jednak po prawie.
Bo tu też pytanie jest o jaką pracę chodzi...
A co do absolwentów prawa... to oryginalny nie będę jak zgeneralizuje i powiem, że za dużo jest absolwentów kierunków humanistycznych.
Bo tu też pytanie jest o jaką pracę chodzi...
A co do absolwentów prawa... to oryginalny nie będę jak zgeneralizuje i powiem, że za dużo jest absolwentów kierunków humanistycznych.
- 4 karabiny
- Beast from the East
- Posty: 1188
- Lokalizacja: Moria Green Team
Księciuniu Nie bądź leniwą pałkąDuke pisze:Waham się między historią która jest moją pasją a prawem. Problem w tym że raczej po prawie utrzymam rodzine po historii może być różnie... Studiuje ktoś może stosunki międzynarodowe albo bezpieczeństwo wewnętrzne,może sie wypowiedziec?
Do zaklinacza: tak na lajcie studiujesz prawo i historie, bardzo ciezko to polaczyc?
Spokojnie dasz radę ogarnąć dwa kierunki. I jeden i drugi są to kierunki bardzo łatwe do studiowanie. W zasadzie są to jakieś dwa miesiące ostrego kucia przed każdą sesją maks. Reszta to pikuś i imprezowanie z laskami w akademikach. Jeżeli faktycznie Interesuje Cię historia pójdzie Ci jak po maśle. Mało tego jak chcesz napierać dwa fakultety spokojnie po rozmowie z dziekanem możesz mieć ITS i wtedy jest w ogóle łatwiej. Np idziesz na prawo co powinno być priorytetem ( bo jak słusznie Marek napisał papierek się liczy), ciśniesz ostro pierwszy rok tak coby mieć średnią np 4.5, noo minimum 4. Koniecznie musisz zaliczyć sesję w czerwcu bez kampanii wrześniowej. Piszesz podanie o drugi fakultet zbierasz na podaniu opinie wykładowców, którym dałeś się polubić lub Cię zapamiętali i napierasz z nim do dziekana.
Co do pracy po studiach po jakimkolwiek z w/w kierunków. Już na początku studiów musisz być na tyle elastyczny, żeby pracować nad przyszłością zawodową w jakiejkolwiek pracy związanej z Twoim wykształceniem lub w zawodzie absolutnie nie związanym z wykształceniem.
Z prawem jest tak - w mojej opinii oczywiście. Jeżeli w bliskiej rodzinie masz kogoś kto umożliwi Ci skończenie jakiejkolwiek aplikacji będziesz miał szanse na pracowanie w zawodzie. Jeżeli nie masz będzie Ci bardzo trudno, bardzo trudno, ale też nie jest to niemożliwe. Jeżeli nie masz, szanse na zostanie sędzią radcą czy adwokatem drastycznie Ci maleją.
Z historią jeszcze gorzej. W obecnych realiach zostaje Ci jedna droga uczelnia. Co jest trudne, niewdzięczne, stosunkowo kiepsko opłacane i musisz dorabiać korkami(a np nie każdy promotor doktoratu na to pozwala) no i nie licz na jakąś szybką karierę bo u nas po prostu tak nie ma. A w wypadku gdy zostaniesz na uczelni, w której są feudalne stosunki to w ogóle masakra - niestety większość takich jest. Masz wtedy przed sobą 4 lata doktoratu minimum. Wyrobienie sobie kontaktów na tyle przez ten czas, aby zostać na etacie. A potem to już gehenna minimum 10, 15, 20 lat na habilitację i jak już przestanie Ci stawać, przy farcie po 50 prof zostaniesz i będziesz spijał śmietankę, tylko dziewoczek nie zachoczesz. Więc co to za spijanie śmietanki jak jedyny plus wykładania na uczelni Cię ominie;)
Jak nie zostaniesz na etacie też nie jest najgorzej tylko będziesz się bujał po różnych dziwnych uczelniach w pipidówkach dolnych ucząc średnio inteligentnych debili na godzinach zleconych. Jeden plus kasa z tego nie najgorsza.
Pracy jako nauczyciel historii w szkole nawet nie skomentuję.
Są jednak plusy Tylko jak pisałem nie możesz być leniwy
Absolutnie nie nastawiaj się na jakikolwiek z konkretnych zawodów. Dbaj o średnią, Twoim celem musi być dwa lub trzy wyjazdy na wymianę i stypendia za granicę. W tej chwili jest w chuk szans na tego typu sprawy. Dziobać musisz dwa języki bo to absolutne minimum oraz łacinę. Niech nikt na prawie czy historii nie wpierdoli Ci do głowy, że np ucz się greki bo trzeba. Gówno trzeba - szkoda czasu. Imho anglik i francuz lub niemiec to podstawa no i oczywiście łacina.
Jak skończysz mgr z prawa i masz wsparcie w rodzince na aplikację napierasz na nią i historię studiowałeś hobbystycznie. Jak nie skupiasz się jak niżej.
Jak już skończysz mgr z historii (bardzo ważny będzie temat pracy, jak dożyję w wyborze Ci pomogę wypierdlasz do kraju, w którym byłeś na wymianie czy stypendium i tam robisz doktorat. Potem już jest ok.
A jak i jedno i drugie Ci się nie uda i tak jest fajnie. Masz sporo expa, dobre samopoczucie i satysfakcję po osiągnięciu wykształcenia, znajdujesz pracę gdziekolwiek byle niezłą i po jakimś czasie otwierasz biznesik.
Good Luck na pewno Ci się uda. Szczerze w to wierzę i pamiętaj o najważniejszym.
Studia to najpiękniejszy okres w życiu człowieka. Spijasz wódzię, imprezujesz, bzykasz laski i jeszcze mnóstwo ludzi fajnych poznajesz mając 20klika la t:)
- Zaklinacz Kostek
- Falubaz
- Posty: 1346
- Lokalizacja: In Stahlgewittern
150 studentów na rok? Dobre. Nas po 3 latach zostało ~60 osób z 220. Za tydzień przez ten durny, niedorobiony system boloński mamy rekrutacje na studia magisterskie. Z tych 60 osób idzie z różnych powodów tylko ~40. Po studiach magisterskich jeszcze mniej chce zostać na studiach doktoranckich, więc o miejsce jako pracownika naukowego bym się tak nie martwił. Poza tym, zawsze można pracować na innych uniwerkach czy szkołach wyższych jak ta im. A. Gieysztora. Poza tym, wystarczy sobie znaleźć odpowiednią, opracowaną w niewielki/żadnym stopniu niszę w historiijarlaxle17 pisze:No nie wiem... zakładając, że mamy około 150 studentów na rok, to ilu z nich dostanie posadę na uczelni?(uwzględniając już obecnie pracujących tam magistrów et cetera) Prędzej mają szanse stać się nauczycielami historii w szkołach... fakt, że mają wtedy dużo wolnego czasu ale zarobki oszałamiające nie są szczególnie dla tych po studiach. Jest to niby jakaś perspektywa, ale mi ona nie odpowiadała przy wyborze studiów. Tak samo, jak pracownik wydawnictwa... jedynie praca w IPNie mi się podobała, ale założyłem że większe szanse mam jednak po prawie.
Bo tu też pytanie jest o jaką pracę chodzi...
A co do absolwentów prawa... to oryginalny nie będę jak zgeneralizuje i powiem, że za dużo jest absolwentów kierunków humanistycznych.
Duke, nie wierz 4 karabinom Historia to nie są studia, gdzie jest dużo dziewczyn i mało czytania. Przynajmniej u nas tak nie ma. Fakt, że tych zajęć jest relatywnie mało np.: na 3 rok, II semestr: seminarium, historia powszechna 1914 - 1945, historia pow. po '45, historia Polski 1914 - 1945, historia Polski po '45, ale za to na każde z tych zajęć miałem sporo do przeczytania. A żeby było śmieszniej, najpierw trzeba było trochę poszukać, bo sporej części w w BUW-ie nie było Są to studia pracochłonne i powiedziałbym wymagające, ale dające przy tym naprawdę sporo satysfakacji.
Lest we forget:
Uzupełniając Zaklinacza Kostek:
Kilkuset studentów wpisują na listę. Kilkudziesięciu odpada bo zostają ninja, za namową kolegów spod budki z piwem . Drugie kilkadziesiąt osób odpada na sesji półrocznej. Następni nie kończą roku. Masz już powiedzmy połowę. W trakcie niektórzy znajdują robotę i znowu odpadają bo nie opłaca im się (w ich skromnym mniemaniu) kontynuować studiów, oczywiście sesja zbiera swoje żniwo. Przychodzi czas praktyk i końca licencjatu. Potem na magistra nie idą wszyscy. Skończysz magistra i zostajesz z garstką starych znajomych uzupełnioną o pare nowych twarzy, jesteś jednym z lepszych studentów skoro tyle wytrwałeś - znasz już wiele szych, bo profesorowie się znają w całej Polsce, a powiązania jakie zyskujesz procentują - ktoś może Cię komuś polecić itd. Uczestnicz we wszelkich sposobach pomagania uczelni swojej, bądź prywatnie profesorom - organizując z nimi wspólnie konferencje, czy nawet stojąc na tych konferencjach w drzwiach i wskazując zagranicznym gościom gdzie toaleta (no, ja tak miałem ). Tak czy siak kilku ludzi Cię zna. Pojawia się fucha na Twojej uczelni i masz już plecy by się na nią wbić. Nie pojawia się - masz mnóóóóśtwo szkół niepublicznych, które zainteresowane są ludźmi z papierkiem umożliwiającym nauczanie.
Z drugiej strony - w urzędzie miasta u mnie pracuje doktor historii... jako sekretarka.
Kilkuset studentów wpisują na listę. Kilkudziesięciu odpada bo zostają ninja, za namową kolegów spod budki z piwem . Drugie kilkadziesiąt osób odpada na sesji półrocznej. Następni nie kończą roku. Masz już powiedzmy połowę. W trakcie niektórzy znajdują robotę i znowu odpadają bo nie opłaca im się (w ich skromnym mniemaniu) kontynuować studiów, oczywiście sesja zbiera swoje żniwo. Przychodzi czas praktyk i końca licencjatu. Potem na magistra nie idą wszyscy. Skończysz magistra i zostajesz z garstką starych znajomych uzupełnioną o pare nowych twarzy, jesteś jednym z lepszych studentów skoro tyle wytrwałeś - znasz już wiele szych, bo profesorowie się znają w całej Polsce, a powiązania jakie zyskujesz procentują - ktoś może Cię komuś polecić itd. Uczestnicz we wszelkich sposobach pomagania uczelni swojej, bądź prywatnie profesorom - organizując z nimi wspólnie konferencje, czy nawet stojąc na tych konferencjach w drzwiach i wskazując zagranicznym gościom gdzie toaleta (no, ja tak miałem ). Tak czy siak kilku ludzi Cię zna. Pojawia się fucha na Twojej uczelni i masz już plecy by się na nią wbić. Nie pojawia się - masz mnóóóóśtwo szkół niepublicznych, które zainteresowane są ludźmi z papierkiem umożliwiającym nauczanie.
Z drugiej strony - w urzędzie miasta u mnie pracuje doktor historii... jako sekretarka.
To akurat nie jest prawda.Z prawem jest tak - w mojej opinii oczywiście. Jeżeli w bliskiej rodzinie masz kogoś kto umożliwi Ci skończenie jakiejkolwiek aplikacji będziesz miał szanse na pracowanie w zawodzie. Jeżeli nie masz będzie Ci bardzo trudno, bardzo trudno, ale też nie jest to niemożliwe. Jeżeli nie masz, szanse na zostanie sędzią radcą czy adwokatem drastycznie Ci maleją.
Aplikacji nikt Ci nie musi pomagać kończyć - pisemny państwowy egzamin wstepny, z odwołaniami (do sądu włącznie - więc jest najbardziej obiektywny, jak tylko się da), potem 3 lata swego rodzaju podyplomówki i egzamin końcowy - praktycznie formalność. Jako sędzia lub prokurator pracę masz praktycznie od kopa (ba, masz obowiązek odpracowania aplikacji), a dodatkowo w trakcie dostajesz ok 2000 stypendium. Adwokat i radca - normalny biznes. Nie potrzeba żadnych dojść - albo pracujesz dla kaogoś, albo na własny rachunek. Klientom przecież jebie, czy Twój ojciec jest prawnikiem, czy nie - liczy się cena i jakość usług.
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.