TECTURA PROJECT – makietowe wizje by Cormagh
Moderatorzy: Ziemko, Arbiter Elegancji
TECTURA PROJECT – makietowe wizje by Cormagh
Pewnego dnia kumpel rzucił hasło: „zagrajmy w Mordheim”. Opowiadał o tym tak ciekawie, że daliśmy się namówić. W tydzień byliśmy gotowi do pierwszej rozgrywki – i tu pojawił się poważny problem: „A gdzie nasze miasto???” Do dyspozycji na starcie mieliśmy jeden rachityczny domek z oryginalnego Mordheima, dwa różowe pudełka po Whiskasach i sklecony w 15 minut koszmaron ze styroduru, który wyglądał, jakby w miasto trafiła nie kometa, tylko kilka głowic nuklearnych. Tak być nie mogło!!! I wtedy zrodził się w mojej głowie TECTURA PROJECT
Pomysł musiał spełnić 4 podstawowe przykazania:
1.ma być szybko – kolejne spotkanie wypadało za 2 tygodnie, a gra na pustym stole (koszmaron nie przetrwał) groziła szybką i bolesną śmiercią całego zamysłu. A czas, to luksus, którego zawsze mi brak
2.ma być tanio – nikt nie wiedział, na ile nam starczy zapału do gry, więc pakowanie kasy w coś, co mogło nie przetrwać nawet pięciu spotkań, nie miało sensu
3.ma być prosto – patrz punkt 1. i 2. Budowa domków miała odbywać się metodą survivalową, czyli z wykorzystaniem tego, co znajdzie się w zasięgu ręki, z minimalnym wsparciem ze strony takich gigantów przemysłu modelarskiego, jak Castorama lub Leroy-Merlin oraz posiadanych już narzędzi
4.ma być mobilnie – większość spotkań miała się odbywać się u autora pomysłu, który nie dysponuje „powierzchnią magazynową”, więc domki musiały mieszkać u mnie – to oznaczało konieczność ich transportu za każdym razem, musiały więc być w miarę ciasno upakowane , a rozmiar pudła, w którym będą się przemieszczać, był czynnikiem istotnym; waga całości też była nie od rzeczy
Opierając się na powyższych założeniach stworzyłem projekt do bólu minimalistyczny, ocierający się wręcz o prymitywizm, ale pozwalający na stworzenie całkiem sporego miasteczka w ciągu zaledwie 2 miesięcy, poświęcając mu tylko parę godzin pracy w tygodniu. Wszystkie konstrukcje oparłem na najróżniejszych pudełkach po czymkolwiek, co pozwoliło uprościć i skrócić proces tworzenia oraz ograniczało koszty i zużycie materiałów. Podłogi kolejnych pięter, dachy oraz atrapy schodów początkowo również powstawały z odciętych fragmentów pudełek, później zostały zastąpione tekturą i zdobycznymi patyczkami do kawy (podziękowania dla Coffee Haven ) i do szaszłyków. Całość została dopełniona skrzynką po mandarynkach i paroma metrami kupnych listewek. Do łączenia użyłem niezastąpionego kleju do drewna Pattex Ekspres, który w kontakcie z papierem działa prawie tak szybko, jak SuperGlue, jest bardzo mocny, a po zaschnięciu robi się prawie przezroczysty, więc drobne „nadlewki” są mało zauważalne. Malowałem tylko niektóre ściany zewnętrzne, zużywając w sumie 2 tubki plakatówek oraz dwa spraye podkładowe do samochodów po 14 zyla sztuka. Po pewnym czasie uzupełniłem stan warsztatowy o styrodur, różne listewki i sporą kolekcję „upiększaczy” dostępnych na Allegro, ale kilka kursów w samochodowym bagażniku oraz pakowanie domków z/do pudła skutecznie udowodniło, że przetrwają tylko konstrukcje typu „gniotsa nie łamiotsa”, które w razie zniszczenia da się łatwo przeboleć i zastąpić czymś nowym i równie prostym.
Zdaję sobie sprawę, że moje domki wyglądają, jak kiepski plan filmowy do spaghetti-westernu i mają się nijak do cacuszek, jakie tworzy Quidamcorvus, czy Misha (im oraz wszystkim niesprawiedliwie pominiętym składam głęboki pokłon uznania dla ich talentów i samozaparcia), ale nie taki był zamysł, i nie dla nich jest ten mały poradnik. Chcę pokazać, że KAŻDY przy minimalnym nakładzie kosztów, pracy i talentu jest w stanie stworzyć coś, na czym przy odrobinie wyobraźni da się rozgrywać fajne scenariusze.
A oto i moje koszmarki przedstawione w porządku chronologicznym (pierwszy, zrobiony na godzinę przed grą z pudełka po psich ciasteczkach, nie nadaje się w ogóle do publicznej prezentacji):
1. Zrujnowany dom – to bardziej wypasiona wersja „psiego” domku, ale wykonana jeszcze wyłącznie z fragmentów pudełka (+kraty w oknach zrobione z wykałaczek); cała konstrukcja zewnętrzna (ściany i podłoga), to kompletne pudełko pozbawione góry i przycięte do ostatecznego kształtu, podłogi pięter z pseudoschodami wycięte zostały ze ścianek drugiego pudełka i wklejone; dobrze jest wcześniej na wewnętrznej powierzchni ścian wyrysować linie klejenia, żeby nie wyszła z tego jakaś kompletna abstrakcja
2. Dom z dachem – również wykonany z jednego pudełka, jak poprzedni, tym razem pasek tektury imitujący schody zastąpiłem już w miarę porządnymi drabinami (mieszadełka do kawy z ponawiercanymi otworami, w które powsadzałem fragmenty szaszłykowych patyczków); brakuje zadaszenia okna na strychu, ale zrezygnowałem z niego, bo odpadłoby w czasie transportu
3.Bliźniacze wieże – zrobione z pudełka po „sami wiecie…” (nawiasem mówiąc z pudełka był większy pożytek niż z zawartości ); tu po raz pierwszy użyłem tektury oraz próbowałem ćwiczyć różne style architektoniczne; wież nie pomalowałem, bo spodobał mi się oryginalny wzorek; przy budowie domków kilkupoziomowych warto przed przystąpieniem do pracy zaplanować układ schodów pod kątem grywalności - ustawione w jedne nad drugimi (szczególnie pionowe drabiny) dają minimalnie krótką drogę na dach, umieszczone naprzemiennie po przeciwnych stronach wydłużają ją nawet 4-krotnie
4.Zburzona świątynia – to był pierwszy poważniejszy projekt, miały być porządne drzwi, zdobienia ścian, gargulce, przypory na zewnątrz i inne „duperele” dopóki nie zapakowałem budynku po raz pierwszy do pudła – technika „kolanem” spowodowała, że wywietrzały mi z głowy wszystkie powyższe pomysły; gruzowisko w zawalonym rogu dla podtrzymania stylu zrobiłem również z fragmentów pudełka
5.Budynek obronny – powrót do korzeni, jedynym ustępstwem są drabinki (ten budynek i świątynię potraktowałem sprayem podkładowym – polecam; mocno śmierdzi przy psikaniu, ale daje niezły efekt; nie wiem, jak działa na styrodur)
6.Wieża maga – kolejny efekt recyclingu „sami wiecie czego…”; ze względu na rozmiar budowli dokleiłem podłogę z mdf-u, żeby dociążyć podstawę; „wyrwany” fragment ściany wykorzystałem jako murek-przeszkadzajkę
7.Wielki dom – złośliwie przez współgraczy zwany hotelem; kolejny powrót do korzeni z wykorzystaniem minimalnych środków wyrazu (nie posiadałem dość tektury); chodziło mi o stworzenie czegoś dużego i w pionie, i w poziomie; przy tej konstrukcji powstał istotny problem wysokości pięter (obecnie przyjmuję +/- 3 cale) - przy tak głębokich przestrzeniach pojawia się kłopot z włożeniem ręki i sprawnym manewrowaniem figurką, przynajmniej w przypadku pełnowymiarowego gracza
8.Zrujnowane naroże – ostatni z dwóch pomysłów, które realizowałem bez presji czasu; tu już zacząłem rozważać porządne wykończenie ruinek, ale na chęciach się skończyło W obu budowlach wykonałem podłogę z płyty mdf (IMO warto poszukać takiej, która jest laminowana tylko z jednej strony, a z drugiej ma "surową" powierzchnię z fakturą w krateczkę - po pierwsze figurki się nie ślizgają, po drugie ładniej wygląda)
9.Podwójne zrujnowane naroże – to większy fragment tego samego pudełka, oba elementy można ze sobą połączyć; kładka na drugim piętrze została wykonana z mieszadełek do kawy, które imitują deski, a na obu końcach od spodu ma wklejone po dwa krótkie kołki, które pasują do otworów w podłodze - można ją swobodnie demontować, a po umocowaniu trzyma się stabilnie
10. Komplet kładek – tak właśnie wyewoluowało pudełko po mandarynkach ; poprzeczki na końcach kładek pozwalają zahaczać je o krawędzie okien i dachów, co zapewnia im stabilność; ładniejsze byłyby oczywiście zrobione z listewek, ale wtedy miałem jeszcze spore braki; długości poszczególnych kładek dobrałem tak, by po spakowaniu zabierały jak najmniej miejsca, a po rozłożeniu zapewniały możliwie dużą swobodę użycia
11. Pudło transportowe – a tak wygląda miasteczko w wersji kompakt; jak widać, miejsca w środku jest tak mało, że większość domków trzeba upychać „na wcisk”, dlatego zrezygnowałem ze zdobień; po dopakowaniu na górę teczki z rozpiskami jest na tyle ciasno, że nic się w pudle nie przemieszcza
Pomysł musiał spełnić 4 podstawowe przykazania:
1.ma być szybko – kolejne spotkanie wypadało za 2 tygodnie, a gra na pustym stole (koszmaron nie przetrwał) groziła szybką i bolesną śmiercią całego zamysłu. A czas, to luksus, którego zawsze mi brak
2.ma być tanio – nikt nie wiedział, na ile nam starczy zapału do gry, więc pakowanie kasy w coś, co mogło nie przetrwać nawet pięciu spotkań, nie miało sensu
3.ma być prosto – patrz punkt 1. i 2. Budowa domków miała odbywać się metodą survivalową, czyli z wykorzystaniem tego, co znajdzie się w zasięgu ręki, z minimalnym wsparciem ze strony takich gigantów przemysłu modelarskiego, jak Castorama lub Leroy-Merlin oraz posiadanych już narzędzi
4.ma być mobilnie – większość spotkań miała się odbywać się u autora pomysłu, który nie dysponuje „powierzchnią magazynową”, więc domki musiały mieszkać u mnie – to oznaczało konieczność ich transportu za każdym razem, musiały więc być w miarę ciasno upakowane , a rozmiar pudła, w którym będą się przemieszczać, był czynnikiem istotnym; waga całości też była nie od rzeczy
Opierając się na powyższych założeniach stworzyłem projekt do bólu minimalistyczny, ocierający się wręcz o prymitywizm, ale pozwalający na stworzenie całkiem sporego miasteczka w ciągu zaledwie 2 miesięcy, poświęcając mu tylko parę godzin pracy w tygodniu. Wszystkie konstrukcje oparłem na najróżniejszych pudełkach po czymkolwiek, co pozwoliło uprościć i skrócić proces tworzenia oraz ograniczało koszty i zużycie materiałów. Podłogi kolejnych pięter, dachy oraz atrapy schodów początkowo również powstawały z odciętych fragmentów pudełek, później zostały zastąpione tekturą i zdobycznymi patyczkami do kawy (podziękowania dla Coffee Haven ) i do szaszłyków. Całość została dopełniona skrzynką po mandarynkach i paroma metrami kupnych listewek. Do łączenia użyłem niezastąpionego kleju do drewna Pattex Ekspres, który w kontakcie z papierem działa prawie tak szybko, jak SuperGlue, jest bardzo mocny, a po zaschnięciu robi się prawie przezroczysty, więc drobne „nadlewki” są mało zauważalne. Malowałem tylko niektóre ściany zewnętrzne, zużywając w sumie 2 tubki plakatówek oraz dwa spraye podkładowe do samochodów po 14 zyla sztuka. Po pewnym czasie uzupełniłem stan warsztatowy o styrodur, różne listewki i sporą kolekcję „upiększaczy” dostępnych na Allegro, ale kilka kursów w samochodowym bagażniku oraz pakowanie domków z/do pudła skutecznie udowodniło, że przetrwają tylko konstrukcje typu „gniotsa nie łamiotsa”, które w razie zniszczenia da się łatwo przeboleć i zastąpić czymś nowym i równie prostym.
Zdaję sobie sprawę, że moje domki wyglądają, jak kiepski plan filmowy do spaghetti-westernu i mają się nijak do cacuszek, jakie tworzy Quidamcorvus, czy Misha (im oraz wszystkim niesprawiedliwie pominiętym składam głęboki pokłon uznania dla ich talentów i samozaparcia), ale nie taki był zamysł, i nie dla nich jest ten mały poradnik. Chcę pokazać, że KAŻDY przy minimalnym nakładzie kosztów, pracy i talentu jest w stanie stworzyć coś, na czym przy odrobinie wyobraźni da się rozgrywać fajne scenariusze.
A oto i moje koszmarki przedstawione w porządku chronologicznym (pierwszy, zrobiony na godzinę przed grą z pudełka po psich ciasteczkach, nie nadaje się w ogóle do publicznej prezentacji):
1. Zrujnowany dom – to bardziej wypasiona wersja „psiego” domku, ale wykonana jeszcze wyłącznie z fragmentów pudełka (+kraty w oknach zrobione z wykałaczek); cała konstrukcja zewnętrzna (ściany i podłoga), to kompletne pudełko pozbawione góry i przycięte do ostatecznego kształtu, podłogi pięter z pseudoschodami wycięte zostały ze ścianek drugiego pudełka i wklejone; dobrze jest wcześniej na wewnętrznej powierzchni ścian wyrysować linie klejenia, żeby nie wyszła z tego jakaś kompletna abstrakcja
2. Dom z dachem – również wykonany z jednego pudełka, jak poprzedni, tym razem pasek tektury imitujący schody zastąpiłem już w miarę porządnymi drabinami (mieszadełka do kawy z ponawiercanymi otworami, w które powsadzałem fragmenty szaszłykowych patyczków); brakuje zadaszenia okna na strychu, ale zrezygnowałem z niego, bo odpadłoby w czasie transportu
3.Bliźniacze wieże – zrobione z pudełka po „sami wiecie…” (nawiasem mówiąc z pudełka był większy pożytek niż z zawartości ); tu po raz pierwszy użyłem tektury oraz próbowałem ćwiczyć różne style architektoniczne; wież nie pomalowałem, bo spodobał mi się oryginalny wzorek; przy budowie domków kilkupoziomowych warto przed przystąpieniem do pracy zaplanować układ schodów pod kątem grywalności - ustawione w jedne nad drugimi (szczególnie pionowe drabiny) dają minimalnie krótką drogę na dach, umieszczone naprzemiennie po przeciwnych stronach wydłużają ją nawet 4-krotnie
4.Zburzona świątynia – to był pierwszy poważniejszy projekt, miały być porządne drzwi, zdobienia ścian, gargulce, przypory na zewnątrz i inne „duperele” dopóki nie zapakowałem budynku po raz pierwszy do pudła – technika „kolanem” spowodowała, że wywietrzały mi z głowy wszystkie powyższe pomysły; gruzowisko w zawalonym rogu dla podtrzymania stylu zrobiłem również z fragmentów pudełka
5.Budynek obronny – powrót do korzeni, jedynym ustępstwem są drabinki (ten budynek i świątynię potraktowałem sprayem podkładowym – polecam; mocno śmierdzi przy psikaniu, ale daje niezły efekt; nie wiem, jak działa na styrodur)
6.Wieża maga – kolejny efekt recyclingu „sami wiecie czego…”; ze względu na rozmiar budowli dokleiłem podłogę z mdf-u, żeby dociążyć podstawę; „wyrwany” fragment ściany wykorzystałem jako murek-przeszkadzajkę
7.Wielki dom – złośliwie przez współgraczy zwany hotelem; kolejny powrót do korzeni z wykorzystaniem minimalnych środków wyrazu (nie posiadałem dość tektury); chodziło mi o stworzenie czegoś dużego i w pionie, i w poziomie; przy tej konstrukcji powstał istotny problem wysokości pięter (obecnie przyjmuję +/- 3 cale) - przy tak głębokich przestrzeniach pojawia się kłopot z włożeniem ręki i sprawnym manewrowaniem figurką, przynajmniej w przypadku pełnowymiarowego gracza
8.Zrujnowane naroże – ostatni z dwóch pomysłów, które realizowałem bez presji czasu; tu już zacząłem rozważać porządne wykończenie ruinek, ale na chęciach się skończyło W obu budowlach wykonałem podłogę z płyty mdf (IMO warto poszukać takiej, która jest laminowana tylko z jednej strony, a z drugiej ma "surową" powierzchnię z fakturą w krateczkę - po pierwsze figurki się nie ślizgają, po drugie ładniej wygląda)
9.Podwójne zrujnowane naroże – to większy fragment tego samego pudełka, oba elementy można ze sobą połączyć; kładka na drugim piętrze została wykonana z mieszadełek do kawy, które imitują deski, a na obu końcach od spodu ma wklejone po dwa krótkie kołki, które pasują do otworów w podłodze - można ją swobodnie demontować, a po umocowaniu trzyma się stabilnie
10. Komplet kładek – tak właśnie wyewoluowało pudełko po mandarynkach ; poprzeczki na końcach kładek pozwalają zahaczać je o krawędzie okien i dachów, co zapewnia im stabilność; ładniejsze byłyby oczywiście zrobione z listewek, ale wtedy miałem jeszcze spore braki; długości poszczególnych kładek dobrałem tak, by po spakowaniu zabierały jak najmniej miejsca, a po rozłożeniu zapewniały możliwie dużą swobodę użycia
11. Pudło transportowe – a tak wygląda miasteczko w wersji kompakt; jak widać, miejsca w środku jest tak mało, że większość domków trzeba upychać „na wcisk”, dlatego zrezygnowałem ze zdobień; po dopakowaniu na górę teczki z rozpiskami jest na tyle ciasno, że nic się w pudle nie przemieszcza
Ostatnio zmieniony 24 sty 2011, o 19:06 przez Cormagh, łącznie zmieniany 1 raz.
Nic tak nie przekona w dyspucie, jak dwie stopy krasnoludzkiej stali między łopatkami. Trudno zignorować tak celny argument.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
Stary, właśnie pokazałeś mi coś, co krążyło mi po głowie od jakiegoś czasu.
Sam z kumplami chcemy bawić się w Mordkę, choć jesteśmy raczej pewni - tyle, żeby nauczyć się grać potrzeba miasta, a zanim takowe wykonami to minąłby pewnie z rok świetlny, wiec już od dawna krąży mi po głowie właśnie taki pomysł - parę kartonowych pudeł, słoiczek wikolu i spora prowizorka
Czekam też na foty tego rozłożonego w układzie miasta
Sam z kumplami chcemy bawić się w Mordkę, choć jesteśmy raczej pewni - tyle, żeby nauczyć się grać potrzeba miasta, a zanim takowe wykonami to minąłby pewnie z rok świetlny, wiec już od dawna krąży mi po głowie właśnie taki pomysł - parę kartonowych pudeł, słoiczek wikolu i spora prowizorka
Czekam też na foty tego rozłożonego w układzie miasta
- Tiger Brown
- Kradziej
- Posty: 953
- Lokalizacja: Syrenogród
Świetny pomysł. Rozsądne założenia i zgrabna ich realizacja. Brawka.
"Pomaluję wasze figsy" - w przypadku niektórych to brzmiałoby jak groźba.
- Skavenblight
- Naczelna Prowokatorka
- Posty: 6092
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
No, no, według tych założeń (szybko, tanio, prosto i mobilnie) to świetny efekt - na pewno bardzo grywalny
Teraz tylko wykończyć (wiem, pewnie to nie nastąpi, ale podstawa jest, wystarczyłoby drugie tyle roboty )
I nie dziwię się, że pudełko bardziej się przydało od Ouzo - fuj, paskudztwo anyżkowe!
Teraz tylko wykończyć (wiem, pewnie to nie nastąpi, ale podstawa jest, wystarczyłoby drugie tyle roboty )
I nie dziwię się, że pudełko bardziej się przydało od Ouzo - fuj, paskudztwo anyżkowe!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję... przede wszystkim za wasze słowa uznania, bo szczerze mówiąc obawiałem się dość surowej krytyki. Na pewno da mi to kopa do kolejnych prac. Obiecuję niedługo zamieścić zdjęcie rozłożonego miasteczka w całej "okazałości" (muszę znaleźć chwilkę na kolejna sesję zdjęciową ). A za jakiś czas postaram się przedstawić kolejne moje prace.
Nic tak nie przekona w dyspucie, jak dwie stopy krasnoludzkiej stali między łopatkami. Trudno zignorować tak celny argument.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
Nie ten dzial. Do galerii przerzucam.
Niech bedzie, ze pojdzie do tutkow, ale autora prosze o wiecej rad i opisow jak wykonuje swoje makiety, to wtedy bedzie bardziej tu pasowal.
Jeśli chodzi o tanie makiety, to zawsze można wziąć pod uwagę drukowane wzory (jest trochę darmowych w necie, posiadam takowych garść w pdf), które można podkleić od wewnątrz tekturą. Trudniej byłoby wykonać z sensem jakieś otwory/połamane podłogi, ale dla chcącego nic trudnego, a i wrażenia wizualne lepsze niż gołe pudło
Szybciej moze będzie, ale jeśli mam się nastawić na wydrukowanie całego miasta, to cóż... tusz do drukarek nie jest za darmo
a jeżeli chodzi o wrażenia wizualne to w sumie wystarczyłoby te kartony wyteksturować (gdzieniegdzie jakimś drobnym piaskiem) i jakoś sensownie pomalować, tylko że wtedy nie jest szybko
a jeżeli chodzi o wrażenia wizualne to w sumie wystarczyłoby te kartony wyteksturować (gdzieniegdzie jakimś drobnym piaskiem) i jakoś sensownie pomalować, tylko że wtedy nie jest szybko
Coś za coś. Mnie też o WIELE bardziej podobają się wycyzelowane domki z masą szczegółów
To po prostu miał być program minimum, tworzony w "lekkiej" desperacji.
To po prostu miał być program minimum, tworzony w "lekkiej" desperacji.
Nic tak nie przekona w dyspucie, jak dwie stopy krasnoludzkiej stali między łopatkami. Trudno zignorować tak celny argument.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
Zgodnie z początkową obietnicą prezentuję fotki miasteczka w pełnym rozstawieniu (bez dodatków i przeszkadzajek, bo mi się już wyjmować nie chciało...).
Stół ma wymiary 140 x 85 cm. czyli 55 x 33,5 cala.
P.S. zaparaszam do galerii moich figurek
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28111
Stół ma wymiary 140 x 85 cm. czyli 55 x 33,5 cala.
P.S. zaparaszam do galerii moich figurek
http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28111
Ostatnio zmieniony 7 lut 2011, o 18:22 przez Cormagh, łącznie zmieniany 1 raz.
Nic tak nie przekona w dyspucie, jak dwie stopy krasnoludzkiej stali między łopatkami. Trudno zignorować tak celny argument.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
Bardzo fajny recyclingowy projekt lowbudget. Nic tylko dorobić kilka przeszkadzajek na ziemię i trzymać je u kolegi, który ma mniej miejsca
"JAH RASTAFARAI-SIGMAR HELDENHAMMER EMPEROR I!!!"
Świątynia Vallay'i czyli krasnoludzka browarnia
W czasie świątecznego spotkania w klubiku nieopatrznie rzuciłem zobowiązanie, że na potrzeby zbliżającej się kampanii battlowej stworzę budowlę, która będzie reprezentowała krasnoludzkiego ducha (inne rasy już dawno takie budowle posiadały). Słowo krasnoluda solidnie jak góry, ale nie miałem najbledszego pojęcia, co i jak mam zrobić. A czas gonił... Browar (w końcu co może lepiej oddać ducha krasnoluda) prezentowany w WD, a obecnie w Armybooku odrzuciłem, jako zbyt skomplikowany i czasochłonny, no i brakowało mi odpowiednich półproduktów. Odmówiwszy więc znowu 4 litanie TECTURA PROJECT siadłem do netu, poszukałem inspiracji i wziąłem się do roboty. Uznałem, że z dostępnych stylów architektonicznych krasnoludzkiemu duchowi najbardziej odpowiada styl przedromański, gdzie budynki są solidne, jak sama ziemia i funkcjonalne do bólu (szczególnie w aspekcie obronnym), więc będą w sam raz. Kłopot w tym, że większość z nich, to kościoły, co niestety zaważyło na finalnym produkcie. Ale w końcu dla krasnoludów kwestia picia piwa ma właściwie charakter religii
I tak w ciągu 3 tyg. powstało połączenie świątyni, browaru i pijalni piwa...
Tak wygląda pierwszy etap prac po wyrysowaniu i wycięciu głównych elementów konstrukcji
Zamierzałem nadać ścianom zewnętrznym fakturę bloków kamiennych przy pomocy wypisanego długopisu. Niestety ten zmartwychwstał w połowie roboty
Wszystkie ściany z oknami są sklejone z 2 warstw, dzięki czemu uzyskały "trójwymiarowość"
To już główne części składowe browarni po sklejeniu. W podłogę wkleiłem 2 metalowe płytki (na zdjęciu jest na razie jedna) w celu dociążenia podstawy budowli.
A tak wygląda budynek w stanie surowym
Na koniec położyłem dachówkę, zamocowałem komin do kadzi, na rogach przykleiłem gargulce, a ściany przyozdobiłem krasnoludzkimi motywami, żeby nikt nie pomylił browarni z imperialnym kościółkiem
W czasie świątecznego spotkania w klubiku nieopatrznie rzuciłem zobowiązanie, że na potrzeby zbliżającej się kampanii battlowej stworzę budowlę, która będzie reprezentowała krasnoludzkiego ducha (inne rasy już dawno takie budowle posiadały). Słowo krasnoluda solidnie jak góry, ale nie miałem najbledszego pojęcia, co i jak mam zrobić. A czas gonił... Browar (w końcu co może lepiej oddać ducha krasnoluda) prezentowany w WD, a obecnie w Armybooku odrzuciłem, jako zbyt skomplikowany i czasochłonny, no i brakowało mi odpowiednich półproduktów. Odmówiwszy więc znowu 4 litanie TECTURA PROJECT siadłem do netu, poszukałem inspiracji i wziąłem się do roboty. Uznałem, że z dostępnych stylów architektonicznych krasnoludzkiemu duchowi najbardziej odpowiada styl przedromański, gdzie budynki są solidne, jak sama ziemia i funkcjonalne do bólu (szczególnie w aspekcie obronnym), więc będą w sam raz. Kłopot w tym, że większość z nich, to kościoły, co niestety zaważyło na finalnym produkcie. Ale w końcu dla krasnoludów kwestia picia piwa ma właściwie charakter religii
I tak w ciągu 3 tyg. powstało połączenie świątyni, browaru i pijalni piwa...
Tak wygląda pierwszy etap prac po wyrysowaniu i wycięciu głównych elementów konstrukcji
Zamierzałem nadać ścianom zewnętrznym fakturę bloków kamiennych przy pomocy wypisanego długopisu. Niestety ten zmartwychwstał w połowie roboty
Wszystkie ściany z oknami są sklejone z 2 warstw, dzięki czemu uzyskały "trójwymiarowość"
To już główne części składowe browarni po sklejeniu. W podłogę wkleiłem 2 metalowe płytki (na zdjęciu jest na razie jedna) w celu dociążenia podstawy budowli.
A tak wygląda budynek w stanie surowym
Na koniec położyłem dachówkę, zamocowałem komin do kadzi, na rogach przykleiłem gargulce, a ściany przyozdobiłem krasnoludzkimi motywami, żeby nikt nie pomylił browarni z imperialnym kościółkiem
Nic tak nie przekona w dyspucie, jak dwie stopy krasnoludzkiej stali między łopatkami. Trudno zignorować tak celny argument.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam w sobie taki potencjał, że gdybym tylko chciał, rzuciłbym do swych stóp cały świat. Na szczęście dla świata jestem na to zbyt leniwy...
- quidamcorvus
- Niszczyciel Światów
- Posty: 4479
- Lokalizacja: Żory/Katowice
- Kontakt:
Brawo
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
- Tiger Brown
- Kradziej
- Posty: 953
- Lokalizacja: Syrenogród
Wspaniały! Masz oko do proporcji - bardzo zgrabna budowla. Brawka!
"Pomaluję wasze figsy" - w przypadku niektórych to brzmiałoby jak groźba.