Arena Śmierci (28) - Baraki Czarnej Straży, Naggarond
Re: Arena Śmierci (28) - Baraki Czarnej Straży, Naggarond
Maksym z nieukrywaną satysfakcją wychylił ćwiartkę przedniej kislewskiej gorzałki. Jakiś przedsiębiorczy krasnolud przypłynął tu usłyszawszy o Arenie, zabierając ze sobą armię ochroniarzy i kilkanaście beczek przeróżnych trunków. Zaraz za miastem rozłożył spory namiot, robiący za prowizoryczną tawernę i otoczył go ostrokołem. Trzej najemnicy mieszkali tam od jakiegoś czasu. Woleli nie zostawać wśród mrocznych elfów i nie próbować ichniejszych używek...
- Dzisiaj rano byłem w mieście - powiedział Rodgier z ustami pełnymi pieczonego kurczaka - Stary, nie wyobrażasz sobie jakie tałatajstwo się zjechało by tu walczyć. Ogry, orkowie, jaszczuroludzie, gobliny, a nawet jakiś cholerny pół-smok.
William upił spory łyk piwa.
- Phi. Tacy tylko wyglądają groźnie. Nasz Maksym rozwali ich bez problemu.
Kozak zmarszczył brwi.
- Czyżby ?
- No pewnie. Słyszałeś legendę o mechanicznym człowieku, który walczył na Arenie ? Ważył z jakieś ćwierć tony, miał szczypce zamiast ręki i potrafił otworzyć czołg parowy jak puszkę sardynek. I co ? Zabili go, ot co - Najemnik, święcie przekonany o logice swojego rozumowania, sięgnął po kolejny kawał mięcha.
Cholera, może to był błąd, ta cała Arena ? Może nie czeka mnie tu nic prócz śmierci ? - zastanawiał się Maksym. Spojrzał na swój miecz oparty o ławę.
Eee, też potrafiłbym rozwalić czołg parowy.
- Szynkarzu ! Jeszcze kolejkę !
- Dzisiaj rano byłem w mieście - powiedział Rodgier z ustami pełnymi pieczonego kurczaka - Stary, nie wyobrażasz sobie jakie tałatajstwo się zjechało by tu walczyć. Ogry, orkowie, jaszczuroludzie, gobliny, a nawet jakiś cholerny pół-smok.
William upił spory łyk piwa.
- Phi. Tacy tylko wyglądają groźnie. Nasz Maksym rozwali ich bez problemu.
Kozak zmarszczył brwi.
- Czyżby ?
- No pewnie. Słyszałeś legendę o mechanicznym człowieku, który walczył na Arenie ? Ważył z jakieś ćwierć tony, miał szczypce zamiast ręki i potrafił otworzyć czołg parowy jak puszkę sardynek. I co ? Zabili go, ot co - Najemnik, święcie przekonany o logice swojego rozumowania, sięgnął po kolejny kawał mięcha.
Cholera, może to był błąd, ta cała Arena ? Może nie czeka mnie tu nic prócz śmierci ? - zastanawiał się Maksym. Spojrzał na swój miecz oparty o ławę.
Eee, też potrafiłbym rozwalić czołg parowy.
- Szynkarzu ! Jeszcze kolejkę !
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
imię: Grotzuk wybijzomb
rasa: ork
klasa: czarny
broń: Rembak wielki jak troll
wierzchowiec: dzik
zbroja: cienżka
tarcza: cienżka
hełm: cienżki
umiejętności: osfajacz dzikuf
historia
Ów wielki czrny ork żyjący na codzień w swojej jaskini, nudząc juz się napadami na kraine zgromadzeń i wybujanie do nogi tych mało pożywnych karłów wysłał kopnięciem w zad jednego ze swoich goblinów żeby jak najprędzej znalazł mu robote. Goblin przestraszony szłem swego pana udał się na krańce świata w poszukiwaniu zadania tak krwożerczego żeby nasyciło głód jego panu, dotarł on do Nagaroth miastamrocznych elfów i z plotek jakie krążyły po mieście dowiedział się o wielkim turnieju na czrnej arenie.
Wróciwszy do swego pana i przekazawszy mu tą wieść ork mało nie rostrzaskał mu łba, wydarł się mówiąc "oślizgły ścierwojadzie mam się bić z elfkiami będziesz musiał zbierać ich wozy trupuf po tej nędznej walce" na to goblin odpowiedział "panie tam nie bedzie elfików ale inne słabsze rasy do wycięcia przez tfuj rembak", Ork sapnął i wydarł okrzyk "WAAAGH'' "za morka" "biesz moje rembaki i w droge gównojadzie" odsapał na kniec do goblina.
Kiedy dotarł do Nagaroth szybko zorętował się że przybyli tam najsilniesi przedstawiciele ras z całego starego świata.
Nie przejmując się tym wkroczył na arene by zapisać się na rzeź...
rasa: ork
klasa: czarny
broń: Rembak wielki jak troll
wierzchowiec: dzik
zbroja: cienżka
tarcza: cienżka
hełm: cienżki
umiejętności: osfajacz dzikuf
historia
Ów wielki czrny ork żyjący na codzień w swojej jaskini, nudząc juz się napadami na kraine zgromadzeń i wybujanie do nogi tych mało pożywnych karłów wysłał kopnięciem w zad jednego ze swoich goblinów żeby jak najprędzej znalazł mu robote. Goblin przestraszony szłem swego pana udał się na krańce świata w poszukiwaniu zadania tak krwożerczego żeby nasyciło głód jego panu, dotarł on do Nagaroth miastamrocznych elfów i z plotek jakie krążyły po mieście dowiedział się o wielkim turnieju na czrnej arenie.
Wróciwszy do swego pana i przekazawszy mu tą wieść ork mało nie rostrzaskał mu łba, wydarł się mówiąc "oślizgły ścierwojadzie mam się bić z elfkiami będziesz musiał zbierać ich wozy trupuf po tej nędznej walce" na to goblin odpowiedział "panie tam nie bedzie elfików ale inne słabsze rasy do wycięcia przez tfuj rembak", Ork sapnął i wydarł okrzyk "WAAAGH'' "za morka" "biesz moje rembaki i w droge gównojadzie" odsapał na kniec do goblina.
Kiedy dotarł do Nagaroth szybko zorętował się że przybyli tam najsilniesi przedstawiciele ras z całego starego świata.
Nie przejmując się tym wkroczył na arene by zapisać się na rzeź...
czy jeśli mam przedmiot, który pozwala mi przerzucać każdego warda to, czy mogę też przerzucać ochronę magiczną?
Kyle prawie bez przerwy przebywał w świątyni Khaine, nie modlił się, nie potrzbował tego. Słyszał w duchu głos swojego Boga. Gdy nagle usłyszał głos.
- Już pora
- Nareszcie
Wychodząc ze świątyni czuł na sobie widok gapiów i kapłanów. Lecz nie dbał o to. Liczyła się tylko próba.
- Już pora
- Nareszcie
Wychodząc ze świątyni czuł na sobie widok gapiów i kapłanów. Lecz nie dbał o to. Liczyła się tylko próba.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ?
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...
po godzinnej przerwie od przybaycia do miasta
Ork chełpnoł i mówił "Na gorka gdzie som te mienczaki, musze wyjśc na miasto porozwalać pare łbuf" kończąc mówić ubrał płachte na jego zieloną i poranioną wieloma krechami od broni wyszedł do dzielnicy portowej zaspokoić żądze krwi.
Ork chełpnoł i mówił "Na gorka gdzie som te mienczaki, musze wyjśc na miasto porozwalać pare łbuf" kończąc mówić ubrał płachte na jego zieloną i poranioną wieloma krechami od broni wyszedł do dzielnicy portowej zaspokoić żądze krwi.
czy jeśli mam przedmiot, który pozwala mi przerzucać każdego warda to, czy mogę też przerzucać ochronę magiczną?
I inny czarny ork czekał już z wielką niecierpliwością. Popisywał się swoim ogromnym wierzchowcem, oglądając przy okazji uczestników areny. Ciekaw był kogo przyjdzie mu roztrzaskać swoim rembakiem. -Ho ho! Dużo zielona przybyć! Ale zadna nie mieć takiego dzika, takiego glanc zbroja i hełma! I glana na bum cyk cyk, he!- Zachowywał się oczywiście nieznośnie i hałaśliwie, a szczegolna agresja przybierała na nim, gdy widział któregoś z dwóch ogrów, które pojawiły się na wyspie. To one zniszczyły mu ekipę i to je pragnął pozabijać w pierwszej kolejności.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
Ork obudził się rano i wziął się za pisanie pamiętnika. W trakcie pisania uzmysłowił sobie ,że nie zapisuje żadnych dat, lecz potem przypomniał sobie także iż nie wie nawet jaki dziś dzień.
,,Siedzem tutej już jakie kilka dni w tej karczemie. Dopsze ,że zyłota ,żem wsiou dużo. Fidziałem dużo zielonych chopakuf,na dzikach ,ale mój był lepsiejszy. Nosz dziadyłagi fsiełi mi imidż podpinodliły, muszem mieć lepsiejszom zbrojem. Idem do kofala jakieguś jutro.
No i ,żem poszedł gitesofo tero wygląda. Zadnych rysek ,czy wgnieceń na zbrójce ,a i mojom tarcze tesz wykoksił. Cycuś glancuś. Dodał mi na mojom Czarnom cienżkom wypolerofanom tarcze czerfonom czachem i to dużom! Rembacz tero mo czarny czonek a oscze mo czewone,a moja zbrojencja wyrombista ,tero. Dodał na naramienniku prawym szachownicem(tak mufił ,ale co to znakowywuje?) czarno białom. A dolnom czenść hełma co szczenke osłania pomalofał na czefono i do hełmu rogi dodał potężne ,że teraz mogem szarżofać z dyńki. Idem się tero nopić jakiego pifka ,tam.A zapomniałobym ,że nezła bitka się zapofiadowywuje z tego co widzem. Elfioki Leśne takiemu to naprawde chciałbym wpierdolić. Jakoweś jaszczurki ,inne orkasy no i ten tego jakie ludzki i chałosowe chopaki.''
,,Siedzem tutej już jakie kilka dni w tej karczemie. Dopsze ,że zyłota ,żem wsiou dużo. Fidziałem dużo zielonych chopakuf,na dzikach ,ale mój był lepsiejszy. Nosz dziadyłagi fsiełi mi imidż podpinodliły, muszem mieć lepsiejszom zbrojem. Idem do kofala jakieguś jutro.
No i ,żem poszedł gitesofo tero wygląda. Zadnych rysek ,czy wgnieceń na zbrójce ,a i mojom tarcze tesz wykoksił. Cycuś glancuś. Dodał mi na mojom Czarnom cienżkom wypolerofanom tarcze czerfonom czachem i to dużom! Rembacz tero mo czarny czonek a oscze mo czewone,a moja zbrojencja wyrombista ,tero. Dodał na naramienniku prawym szachownicem(tak mufił ,ale co to znakowywuje?) czarno białom. A dolnom czenść hełma co szczenke osłania pomalofał na czefono i do hełmu rogi dodał potężne ,że teraz mogem szarżofać z dyńki. Idem się tero nopić jakiego pifka ,tam.A zapomniałobym ,że nezła bitka się zapofiadowywuje z tego co widzem. Elfioki Leśne takiemu to naprawde chciałbym wpierdolić. Jakoweś jaszczurki ,inne orkasy no i ten tego jakie ludzki i chałosowe chopaki.''
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Grung Stalowe Dłonie rozgościł się w swej zimnej kamiennej komnatce i postanowił odpocząć po dalekiej podróży morskiej, której nie zniósł zbyt dobrze. Wyciągnął się na miękkim, zbyt długim jak na krasnoludzkie standardy łożu, ale nie wytrzymał zbyt długo w bezczynności. Wstał, przeciągnął się i ruszył na poszukiwanie kogokolwiek, komu mógłby przekazać swoje życzenia.
Po chwili dezorientującej tułaczki wewnątrz zawiniętych murów wpadł na sprzątającą, wyższą od niego o głowę ludzką kobietę. Odwrócona tyłem, krzyknęła cicho, gdy ją potrącił i natychmiast upadła na kolana schylając nisko głowę. Brązowe włosy opadły zasłaniając jej twarz.
- Ty! Kobieto! Wstańże z podłogi i zawołaj tu jakiegoś długoucha! - rzekł stanowczo Grung.
Kobieta uniosła twarz i Grung ujrzał, że w niegdyś urodziwej twarzy nie ma jednego oka. Jej oblicze było posiniaczone i poobijane, a usta był pokrwawioną, rozbitą masą. Musiały koszmarnie boleć. Grung aż cofnął się o krok.
- Ludzka kobieto, jak ci na imię? - powiedział po czym kontynuował nie doczekawszy się odpowiedzi - Nie bój się. Nie jestem długouchym. Chyba widzisz.
Zapadła cisza. Kobieta nadal klęczała, ale z jej oczu znikło przerażenie. Grung chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy z końca korytarza dobiegł ostry okrzyk. Kobieta nie spojrzała już więcej na Grunga. Odwróciła się i powlokła w stronę głosu. Wysoki, dostojnie ubrany Mroczny Elf przywoływał ją ostrym gestem. Gdy się zbliżyła, szarpnął ją za włosy i dobył sztyletu.
Grung ruszył naprzód, ale ktoś położył mu rękę na ramieniu. Był to Inżynier, z którym krasnolud wyruszył w podróż. Ledwo dostrzegalnie pokręcił głową. Grung ze zgrozą patrzył jak Mroczny odcina kobiecie ucho i wciska jej do ust. Rozległo się obrzydliwe chrupanie. Mroczny spojrzał Grungowi prosto w oczy i uśmiechnął się drwiąco.
- Nie martw się... - szepnął Grung, tak cicho, że ledwo sam siebie usłyszał. Nie wiedział do kogo to mówi. - Ja też jestem kaleką...
Po chwili dezorientującej tułaczki wewnątrz zawiniętych murów wpadł na sprzątającą, wyższą od niego o głowę ludzką kobietę. Odwrócona tyłem, krzyknęła cicho, gdy ją potrącił i natychmiast upadła na kolana schylając nisko głowę. Brązowe włosy opadły zasłaniając jej twarz.
- Ty! Kobieto! Wstańże z podłogi i zawołaj tu jakiegoś długoucha! - rzekł stanowczo Grung.
Kobieta uniosła twarz i Grung ujrzał, że w niegdyś urodziwej twarzy nie ma jednego oka. Jej oblicze było posiniaczone i poobijane, a usta był pokrwawioną, rozbitą masą. Musiały koszmarnie boleć. Grung aż cofnął się o krok.
- Ludzka kobieto, jak ci na imię? - powiedział po czym kontynuował nie doczekawszy się odpowiedzi - Nie bój się. Nie jestem długouchym. Chyba widzisz.
Zapadła cisza. Kobieta nadal klęczała, ale z jej oczu znikło przerażenie. Grung chciał coś jeszcze powiedzieć, gdy z końca korytarza dobiegł ostry okrzyk. Kobieta nie spojrzała już więcej na Grunga. Odwróciła się i powlokła w stronę głosu. Wysoki, dostojnie ubrany Mroczny Elf przywoływał ją ostrym gestem. Gdy się zbliżyła, szarpnął ją za włosy i dobył sztyletu.
Grung ruszył naprzód, ale ktoś położył mu rękę na ramieniu. Był to Inżynier, z którym krasnolud wyruszył w podróż. Ledwo dostrzegalnie pokręcił głową. Grung ze zgrozą patrzył jak Mroczny odcina kobiecie ucho i wciska jej do ust. Rozległo się obrzydliwe chrupanie. Mroczny spojrzał Grungowi prosto w oczy i uśmiechnął się drwiąco.
- Nie martw się... - szepnął Grung, tak cicho, że ledwo sam siebie usłyszał. Nie wiedział do kogo to mówi. - Ja też jestem kaleką...
Ostatnio zmieniony 31 sty 2011, o 11:24 przez Naviedzony, łącznie zmieniany 1 raz.
Chok'Ra szedł w stronę karczmy. Nawet podobało mu się życie
poza Lustrią. Miał zamiar coś przekąsić, gdy wejście zatarasował mu ork. Nie wiedział który to, nie rozróżniał ich. Stali na przeciwko w milczeniu. Rozmowy w karczmie zamilkły. Wszyscy obserwowali zajście. Ork był saurusowi równy wzrostem. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwile. Żaden nie chciał ustąpić. Głuchy warkot wydobył się z paszczy saurusa. Trzasnął orka pięścią. Siła ciosu urwałaby człowiekowi głowę, jednak ork "tylko" padł na posadzkę. Wypluwając kilka zębów dobył rębaka. Chok'Ra także dobył miecza. Nie wiadomo czym by się to zajście skończyło, gdyby nie interwencja patrolu czarnej straży.
Żadnych walk poza areną! Niedotrzymanie zakazu karane będzie śmiercią!-oznajmił kapitan patrolu.
Chok'Ra rzucił do wstającego orka
Jeszcze wezmę twój zakuty czerep!
poza Lustrią. Miał zamiar coś przekąsić, gdy wejście zatarasował mu ork. Nie wiedział który to, nie rozróżniał ich. Stali na przeciwko w milczeniu. Rozmowy w karczmie zamilkły. Wszyscy obserwowali zajście. Ork był saurusowi równy wzrostem. Patrzyli sobie w oczy przez dłuższą chwile. Żaden nie chciał ustąpić. Głuchy warkot wydobył się z paszczy saurusa. Trzasnął orka pięścią. Siła ciosu urwałaby człowiekowi głowę, jednak ork "tylko" padł na posadzkę. Wypluwając kilka zębów dobył rębaka. Chok'Ra także dobył miecza. Nie wiadomo czym by się to zajście skończyło, gdyby nie interwencja patrolu czarnej straży.
Żadnych walk poza areną! Niedotrzymanie zakazu karane będzie śmiercią!-oznajmił kapitan patrolu.
Chok'Ra rzucił do wstającego orka
Jeszcze wezmę twój zakuty czerep!
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Samal przechadzał sie korytarzami baraków. Włócznie trzymał w prawej dłoni lecz nie była ona ustawiona do ataku. Wręcz przeciwnie. Miała wyglądać pieknie i prezentować innym swoje mistrzowskie wykonanie.
Elf był ciekaw z kim przyjdzie mu tutaj walczyć. Widział tu kilku zielonoskórych, przewinął sie też jakiś ogr i zmutowana elflka.
,,Może być ciekawie" - pomyślał.
Elf był ciekaw z kim przyjdzie mu tutaj walczyć. Widział tu kilku zielonoskórych, przewinął sie też jakiś ogr i zmutowana elflka.
,,Może być ciekawie" - pomyślał.
... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
And Satan said 'That's what I was thinking'.
Sapheron gdy wyszedł z świątyni Khaine wzbił się w powietrze wzleciał na dach jakiegoś wysokiego budynku by lepiej przyjrzeć się okolicy a przy okazji uczestnikom - " Moje przyszłe królestwo " - Nagle jego uwage przykuł jakiś który właśnie rozpoczął tłuc elfa który nie zdążył mu się usunąć z drogi na czas lub na tyle głupi by tego nie zrobić. Jego smoczy wzrok pozwolił mu dostrzec jakiegoś goblina zażerającego się resztkami wyrzucanymi z pobliskiej karczmy. Coś przykuło jego uwagę...
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ?
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...
Shodan poczuła, że to już. Wkrótce będzie mogła znów rzucić się w wir walki. Siedząc w swojej klatce dowiedziała się również, że zwycięzca areny zostanie czempionem Wiedźmiego Króla. "To żałosne, - natura mrocznych elfów wciąż dawała o sobie znać - że ten słabeusz musi zasłaniać się wielką armią innych słabeuszy, zamiast samemu ruszyć na podbój świata. Nic dziwnego, że tak długo nie mogą podbić jednej, zgniłej wysepki... A może gdyby tak - w umyśle Shodan pojawiła się myśl, jaka jeszcze jej nigdy nie przyszła do głowy - przejąć władzę i samemu poprowadzić wielką, wspólną inwazję elfów i chaosu, która obróciłaby w perzynę całą cywilizację...? Shodan zobaczyła się na czele armii, w której ramię w ramię walczą Druchii i mroczni wojownicy północy... Jak w kalejdoskopie zmieniały się obrazy: płonące piramidy-świątynie jaszczuroludzi, walki w korytarzach krasnoludzkich twierdz, posępne ruiny miast Imperium i Bretonii... Na koniec Shodan ujrzała siebie, jako potężnego Lorda Chaosu, na grzbiecie wierzchowca, pod którego kopytami ziemia staje się jałowa, a rośliny zamieniają się w poskręcane druty.
- Widzimy, że wiesz czego chcemy - usłyszała Shodan - już wkrótce będziesz mogła udowodnić, że jesteś godna zająć miejsce naszego Lorda Archaona! Tylko cierpliwości, Shodan, cierpliwości...
"Czy to możliwe, bym miała stać się Wszechwybrańcem?" - Pomyślała Shodan. "Jeśli tak, nie zawiodę."

- Widzimy, że wiesz czego chcemy - usłyszała Shodan - już wkrótce będziesz mogła udowodnić, że jesteś godna zająć miejsce naszego Lorda Archaona! Tylko cierpliwości, Shodan, cierpliwości...
"Czy to możliwe, bym miała stać się Wszechwybrańcem?" - Pomyślała Shodan. "Jeśli tak, nie zawiodę."
Ale przedtem nastukał wszystkim innym. Swoja drogą nie często zdarza się by postać z poprzedniej areny była wspominana w następnej.Chomikozo pisze:- No pewnie. Słyszałeś legendę o mechanicznym człowieku, który walczył na Arenie ? Ważył z jakieś ćwierć tony, miał szczypce zamiast ręki i potrafił otworzyć czołg parowy jak puszkę sardynek. I co ? Zabili go, ot co

Dobra potki rozdaje już parowania za minutkę edytuję
1) Shodam. - Psiakrew Klafuti Ty powinieneś jakieś książki pisać
. "Baśnie Klafutiego" czy coś
. Połowa zysków dla mnie za pomysł 
2) Maksym z Erengradu
3) Grung Stalowe Dłonie i Kayl-Sapheron - kurde równo 3 miejsce. Dostaną jakieś wersje okrojone
Parowania walk :
Walka nr 1 : Bracia Zingul i Zangul vs Grung Stalowe Dłonie
Walka nr 2 : Ziutek Piorunoogon vs Ghrgrazbhundg Szczena-Skała
Walka nr 3 : Shodan vs Karus von Aronn
Walka nr 4 : Samal vs Kayl-Sapheron
Walka nr 5 : Grotzuk wybijzomb vs Udyr Gul'ash
Walka nr 6 : Maksym z Erengradu vs Cahir
Walka nr 7 : Chok'Ra vs Gargan Jedno oko
Walka nr 8 : Kabum'labum vs Grublak
1) Shodam. - Psiakrew Klafuti Ty powinieneś jakieś książki pisać



2) Maksym z Erengradu
3) Grung Stalowe Dłonie i Kayl-Sapheron - kurde równo 3 miejsce. Dostaną jakieś wersje okrojone

Parowania walk :
Walka nr 1 : Bracia Zingul i Zangul vs Grung Stalowe Dłonie
Walka nr 2 : Ziutek Piorunoogon vs Ghrgrazbhundg Szczena-Skała
Walka nr 3 : Shodan vs Karus von Aronn
Walka nr 4 : Samal vs Kayl-Sapheron
Walka nr 5 : Grotzuk wybijzomb vs Udyr Gul'ash
Walka nr 6 : Maksym z Erengradu vs Cahir
Walka nr 7 : Chok'Ra vs Gargan Jedno oko
Walka nr 8 : Kabum'labum vs Grublak
Ostatnio zmieniony 31 sty 2011, o 13:23 przez Warlock, łącznie zmieniany 2 razy.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
Chok'Ra poszedł sprawdzić, kto będzie jego pierwszą ofiarą.
Ogr. Wielka niezdarna kupa tłuszczu na jakiejś ziwnej machnerii. Co to jest?
Nieważne. Wystarczy go trafić, a wtedy...
Uśmiechnął się nakładając świerzo utartą truciznę na ostrze swego miecza.
Ogr. Wielka niezdarna kupa tłuszczu na jakiejś ziwnej machnerii. Co to jest?
Nieważne. Wystarczy go trafić, a wtedy...
Uśmiechnął się nakładając świerzo utartą truciznę na ostrze swego miecza.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN
Wampir po paru dniach wędrówki dotarł do Baraków Czarnej Straży. Chłód tej krainy nie przeszkadzał mu. Chwilowo nawet nie odczuwał głodu. Był zaciekawiony tą krainą. Te całe Druchii wyglądali na zorganizowanych. Porządku w barakach pilnowali gwardziści uzbrojeni w halabardy, przywdziewając ciężkie pancerze. Ich miny były obojętne, nie wyrażali żadnych uczuć. "Ciekawa to kraina i jej mieszkańcy, kiedyś bliżej się jej przyjrzę... od strony śmierci" - myślał szlachcic. Oddelegował swojego wierzchowca, który zrobił nie lada wrażenie na przybyłych. Pełno tutaj pałętało się jakiś kupców, wszelakiej rasy. Wszyscy pewnie obstawiali wyniki na arenie. Wampir szedł godnie chodnikiem w kierunku głównego budynku. Gdy już doszedł, rozejrzał się. Zobaczył napis "zapisy" w kilku językach nad jednymi z drzwi. Wiele z tych języków znał, więc bez problemu odczytał przekaz. Pewnym krokiem ruszył tam. Przed stolikiem siedział elf w zbroi.
- Przybyłem, aby się zapisać na waszą arenę. - sucho rzekł Karus.
- Podaj swoje dane... - odrzekł elf, po czym wampir podał wszystkie niezbędne mu dane. Po zapisach stwierdził, że musi spróbować tutejszej krwi...
- Przybyłem, aby się zapisać na waszą arenę. - sucho rzekł Karus.
- Podaj swoje dane... - odrzekł elf, po czym wampir podał wszystkie niezbędne mu dane. Po zapisach stwierdził, że musi spróbować tutejszej krwi...
William raźno wkroczył do tawerno-namiotu tylko po to, by zastać Maksyma siedzącego wśród nieprzytomnych krasnoludzkich zabójców trolli. Widok był raczej niecodzienny.
- O cholera, Maksym ! Wpieprzyłeś im ? - Spytał omijając bezwładne ciała i siadł naprzeciw kozaka.
- Nie, przepiłem - odpowiedział spokojnie - Rodgier też próbował ale nie dał rady - Wskazał na postać leżącą na stole. Jej głowa była zewsząd otoczona pustymi kuflami.
Nagle Maksym zobaczył, że William podejrzanie się uśmiecha.
Znał ten uśmiech.
- William, jeśli znowu uwiodłeś czyjąś żonę, nie będę bronił się przed jej mężem.
- To w Zhufbar to był jednorazowy wybryk - żachnął się najemnik - Zresztą wiesz, jak działają na mnie krasnoludzkie kobiety. Tak w ogóle to masz.
Wyciągnął z kieszeni kurtki małą fiolkę wypełnioną czerwoną cieczą.
- Mikstura zdrowia ? Dzięki stary !
- Pomyślałem, że jeśli czeka cię walka...
Nagle mur z kufli rozstąpił się i przyjaciołom ukazała się przepita morda Rodgiera.
- Walka ? Cholera, zapomniałem ci powiedzieć... Rozlosowano pary na walki...
- Rodgier, siedzimy tu razem od kilku godzin.
- No wiem, ale potem wpadli ci zabójcy i... Ech, nieważne. W każdym razie walczysz z niejakim Cahirem.
Maksymowi nic to nie mówiło.
- Cahir ? - Na pyzatej twarzy Williama zagościło zaniepokojenie - Znam go. To jakiś wyznawca chaosu. Ponoć umie czarować.
Maksymowi jak żywo stanął przed oczami płonący Erengrad rozpaczliwa walka z najeźdźcami z północy.
- Walczyłem już z takimi. Dam radę... Tymczasem, napijecie się piwa ?
Rodgier chciał odpowiedzieć twierdząco, ale przez jego wysuszone na wiór gardło nie mógł przejść żaden dźwięk.
- O cholera, Maksym ! Wpieprzyłeś im ? - Spytał omijając bezwładne ciała i siadł naprzeciw kozaka.
- Nie, przepiłem - odpowiedział spokojnie - Rodgier też próbował ale nie dał rady - Wskazał na postać leżącą na stole. Jej głowa była zewsząd otoczona pustymi kuflami.
Nagle Maksym zobaczył, że William podejrzanie się uśmiecha.
Znał ten uśmiech.
- William, jeśli znowu uwiodłeś czyjąś żonę, nie będę bronił się przed jej mężem.
- To w Zhufbar to był jednorazowy wybryk - żachnął się najemnik - Zresztą wiesz, jak działają na mnie krasnoludzkie kobiety. Tak w ogóle to masz.
Wyciągnął z kieszeni kurtki małą fiolkę wypełnioną czerwoną cieczą.
- Mikstura zdrowia ? Dzięki stary !
- Pomyślałem, że jeśli czeka cię walka...
Nagle mur z kufli rozstąpił się i przyjaciołom ukazała się przepita morda Rodgiera.
- Walka ? Cholera, zapomniałem ci powiedzieć... Rozlosowano pary na walki...
- Rodgier, siedzimy tu razem od kilku godzin.
- No wiem, ale potem wpadli ci zabójcy i... Ech, nieważne. W każdym razie walczysz z niejakim Cahirem.
Maksymowi nic to nie mówiło.
- Cahir ? - Na pyzatej twarzy Williama zagościło zaniepokojenie - Znam go. To jakiś wyznawca chaosu. Ponoć umie czarować.
Maksymowi jak żywo stanął przed oczami płonący Erengrad rozpaczliwa walka z najeźdźcami z północy.
- Walczyłem już z takimi. Dam radę... Tymczasem, napijecie się piwa ?
Rodgier chciał odpowiedzieć twierdząco, ale przez jego wysuszone na wiór gardło nie mógł przejść żaden dźwięk.
Nie to, żebym był złośliwy....Klafuti pisze:Ale przedtem nastukał wszystkim innym. Swoja drogą nie często zdarza się by postać z poprzedniej areny była wspominana w następnej.

Klafuti pisze:Krążyły plotki, że kiedyś jeden z czempionów chaosu pokonał w iście tytanicznym pojedynku przerażającego, imperialnego pół-wojownika pół-maszynę i stał się potężniejszy niż kiedykolwiek.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.
Ork spojzał na liste
"co to $%#@ jest nie ma rysunkuf" wydarł morde "czytać to łajzy"
a poniewaz żaden ze zgromadzonych nie miał zamiaru uczynic tego
orkuchwycił jednego nieszczęśnika swoją łapą i kazał mu to zrobić
ten odczytał "gul'ash" ork popatrzył na niego i odsapał z wściekłością
"gulasz to ja #%$^& jem na śniadanie ale z takich jak twoja"
kończąc rozbił łeb mienczkowi i kazał gobliną zrobić gulasz z nieszczęśnika.
"kto to jest ten gulasz głowił sie ork"
"co to $%#@ jest nie ma rysunkuf" wydarł morde "czytać to łajzy"
a poniewaz żaden ze zgromadzonych nie miał zamiaru uczynic tego
orkuchwycił jednego nieszczęśnika swoją łapą i kazał mu to zrobić
ten odczytał "gul'ash" ork popatrzył na niego i odsapał z wściekłością
"gulasz to ja #%$^& jem na śniadanie ale z takich jak twoja"
kończąc rozbił łeb mienczkowi i kazał gobliną zrobić gulasz z nieszczęśnika.
"kto to jest ten gulasz głowił sie ork"
czy jeśli mam przedmiot, który pozwala mi przerzucać każdego warda to, czy mogę też przerzucać ochronę magiczną?
Ork zauważył ,że elfy wywiesiły informacje dotyczące walk. Przepychał się przez zebraną gawiedź, aby zobaczyć listę walk. Ujrzał coś co go zadziwiło:
Walka nr 8 : Kabum'labum vs Grublak
Grublak miał walczyć z goblinem a gdy się o tym dowiedział to o mało co nie pękł ze śmiechu.
-Hyhy ,tego żem jeszcze nie widzioł.-Pomyślał. Po czym dodał-Cały dzień przedemnom to ,se jeszcze jakiego piwka wyżłopiem.
,,Żem siem dowiedzioł z kim siem bende napindalał. Mało co ze śmiechu nie pynkł jak żem wyczytoł ,że mom jakiemuś goblinowi wpierdolić, ale jak żem zoboczył ,że łostatni bitke mom to siee miarka przebrała, czy jak to się tam mówi. Idę się napić!''
Walka nr 8 : Kabum'labum vs Grublak
Grublak miał walczyć z goblinem a gdy się o tym dowiedział to o mało co nie pękł ze śmiechu.
-Hyhy ,tego żem jeszcze nie widzioł.-Pomyślał. Po czym dodał-Cały dzień przedemnom to ,se jeszcze jakiego piwka wyżłopiem.
,,Żem siem dowiedzioł z kim siem bende napindalał. Mało co ze śmiechu nie pynkł jak żem wyczytoł ,że mom jakiemuś goblinowi wpierdolić, ale jak żem zoboczył ,że łostatni bitke mom to siee miarka przebrała, czy jak to się tam mówi. Idę się napić!''
- Klnę się na Sigmara - nigdy nie weźmiecie mnie żywcem, upadli słudzy ciemności!
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
- Nigdy nie zamierzaliśmy. Zastrzelcie go.
Takaris Fellblade, kapitan Czarnej Arki "Udręka"
-Eeee....yyy.... Ziók Piogorogon... eee...- Przeczytał ork, drapiąc się w głowę, prawie wydrapując sobie dziurę w hełmie. Nie miał pojęcia o kogo może chodzić, więc jednego ze strażników puknął, a raczej uderzył w ramię. -Umieć czytać! Czytać!- Wskazał paluchem listę. Ten w milczeniu wskazał jakiegoś szczurołaka, oraz kręcącego się w pobliżu niego ogra. -Dwa na jeden! Aaaa... Oba wpierdolić! Ha ha ha!- Roześmiał się i ruszył oporządzać swojego wierzchowca. Ma walczyć drugi, a miał nadzieję, że jak najszybciej będzie miał ku temu okazję.
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).