13.03 HETERA - Mielec

Regulaminy, relacje, scenariusze, kampanie, pokazy etc.

Moderatorzy: Laik, Dymitr

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Shakin' Dudi
Masakrator
Posty: 2632
Lokalizacja: Moria - Lublin

Re: 13.03 HETERA - Mielec

Post autor: Shakin' Dudi »

Qba pisze:Ogarnąłem się trochę - czas na wyniki:
1. Kieł - Kielce (Ukalez, White Lion, Bastor)
2. Moria - Lublin (Dudi, Regis, Tocz)
3. Klin - Międzymiastowa (Bajbus, .., ..)
4. Lewa Flanka - Mielec (Borys, Qba, Valdi)
5. Robo i Spółka - Kielce (Archon, Robo, ..)
6. Różowe Króliczki - Rzeszów (Nardios, Klusek, Qlpin)
7. Maska - Mielec (Dżeklblek, Paweł, Zielony)
Wkrótce uzupełnię punktację i wielkokropki w nawiasach.
Dudi - faktycznie wstrętne z Was wałkarze - ale w koncu sami się do tego przyznajecie - BA! - z dumą obnosicie ;)
Tocz - sędziów było 3 (Kielce, Lublin (w 2 osobach), Mielec) - byli w zasadzie na każde zawołanie - ale fakt - przyznajemy się do błędy, że nie dość wyraźnie zaznaczyliśmy kto będzie sędziował na początku turnieju - stąd może takie wrażenie. Co do niedzielnego terminu na turnieje - niestety ale taki przykry system, że musimy pracować w soboty..
White Lion - i mnie było przykro, że nie mozemy zagrać wspólnie - ale jak słusznie zauważyłeś - co się odwlecze... ;) - a armii krasnoludzkich było w sumie 3 (Borys, Pingu i Ty).
;) przyznam Ci sie, ze cisnienie juz ze mnie zeszlo. Kiedys znalem kazda zasade na wyrywki, ba nawet moglem ci zacytowac z ktorego uscislenia skorzystam zeby wyszlo na moje...teraz jakos zupelnie inaczej to wyglada. Poprostu daje mi duzo frajdy, gra z wymagajacym przeciwnikiem i wtedy dopiero zaczynam kombinowac.

Fakt, ze musze wreszcie przysiasc i przerobic zasady wszystkie od deski do deski nie ulega watpliwosci. A ze walowac lubimy...no coz, powiem Ci ze Tocz to mistrz w te klocki :lol2: .

leB
Pseudoklimaciarz
Posty: 26

Post autor: leB »

czas na moje 3 grosze.

przodkowie mnie pokarali za złamanie mojej odwiecznej battlowo-turniejowej tradycji co miało bardzo bolesne przełożenie na wyniki.. :shock:
po raz kolejny ubolewam nad faktem że nie dało się zintegrować po zakończeniu imprezy, no ale nie zawsze się da.. następnym razem postaramy się wszystko dograć tak by kolejne battlowe spotkanie należycie zakończyć :wink:

wielkie dzięki za zajefajną atmosferę, miłe bitwy i słoneczka powiększane z IFki :mrgreen:

pozdrawiam i czekam na okazję do rewanżu :wink:

PanBorys

Waldi
Masakrator
Posty: 2026

Post autor: Waldi »

Moja krótka retrospekcja:

1 bitwa - jako, że liczba drużyn była nieparzysta musieliśmy "odpoczywać" :(, miałem za to okazje połazić i popatrzeć jak inni grają.

2 bitwa - paring z Morią (Dudi) - jako, że bylem trochę zniecierpliwiony chciałem dostać armię ofensywną (Bretonia mi się wydawała ofensywna, przez całe swoje życie batlowe grałem bodajże z nimi 3 razy). No i zagrałem najgorszą partię od daaaawna :P Wystawiłem się fatalnie i przez kilka tur musiałem przełazić marudami przez rzeczkę ;P Spragniony krwi (3 godziny czekania zrobiły swoje) rzuciłem się do przodu, przeciwnik się wycofał lancami i zaczął mnie osaczać pegazami. Dalej uparcie prąc do przodu całkowicie się osłoniłem na szarże z flanek. Do tego kilka nieudanych szarż, które miały szanse dojść (ale rzuty poniżej statystycznej). Cóż - skończyło się fatalnie. 1:19. Nauczka na przyszłość by grać bardziej zachowawczo i nie dawać się łatwo wymanewrować. No ale w trakcie miałem przed sobą już dwóch generałów i kilka prób wmawiania mi jakiś dziwnych zasad ;)

3 bitwa - Robo i spółka, przeciwnikiem był VC (Bilu). 3 hordy ghuli, wighty, wargulf, black knighty (2 oddziały), wilki (2 oddziały) i dwa wampiry ze znajomością shadowa i deatha. Stół dość ciekawy - po środku rzeka i dwa mostki na górze i na dole. Rozstawiliśmy się dość równomiernie na obu brzegach. marudy szarżują na black knightów ale o dziwo chyba żadnej ranki nie zrobiły :/ spadli za to dość szybko. Rycerze wpadli we wighty i w 2 tury ich rozkręciły. Magia niemal zabiła mi lorda ;P Potem hellcannon zmiscastował i gdzieś tak w 4 turze każdy mag był już na 0 poziomie lub 1 ;) Oddział warriorów wpadł w ghule, warghulf wpadł w warriorów. Potem oddział rycerzy doszusował do warghulfa i udało się wyrolować całe to towarzystwo wraz z jednym wampirem - prawa flanka wyczyszczona. Na lewej ołtarz przeżył szarżę Black knightów i się odwinął :) Marudami postanowiłem zająć jeden klocek ghuli na tyle aby drugi oddział warriorów zdążył do niego dojść. W miarę się to udało i po stracie marud zmniejszyłem ilość ghuli do 25%. 17:3 do przodu (p.s. Vargulf nie ma infinited hatred tylko zwykłą nienawiść i przerzuca tylko w 1 turze walki).

Grało się bardzo fajnie i dziękuję przeciwnikom za potyczki :)

Awatar użytkownika
Ukalez
Falubaz
Posty: 1211
Lokalizacja: Kielecki Klub Bitewny "Kieł"

Post autor: Ukalez »

A więc przyszedł czas abym i ja coś skrobnął, choć nie ma bardzo się czym chwalić. Wyjazd spod dworca, pierwsza część trasy w atmosferze battlowej i opowieści Bastora (którego przy okazji świetnie się słucha ;)) Szybki postój na kawę i hot-doga na stacji benzynowej i wybór składu w tych pięknych okolicznościach przyrody. Jak się okazalo gram z Bastorem i White Lionem. A więc w samochodzie rozkminka skladów i już pierwsze próby dostawiania przeciwników. Zajeżdżamy na miejsce, presja trochę na mnie siadla, bo postanowiliśmy pocisnąć.

Rozpa:
Prince (puszka) na SD
2x maly mag (Life i Shadow)
BSB kowboj (puszka)
Oddzial Włóczni
Oddzial LSG
WL
Ellyrianie
5 SH
2x orzel

I bitwa z OK.
Pairingi nie poszły do końca po naszej myśli (tylko Bastor został odpowiednio sparowany). Do bitwy podszedłem trochę spięty (nie chciałem zawieść chłopaków), z armią przeciwnika ogranie prawie 0we (na stolach Ogrów się zbyt często nie widuje), do tego rozdrobnione oddziały Ironów (po 5) z S6 a ja mam tylko 20 WL, żeby to zatrzymać. Myślę sobie zobaczymy. Ogry ruszyły wrzeszcząc, przeklinając i złorzecząc, smokiem poleciałem na bok tego miłego towarzystwa, zgarniając jednostkę „chodzących armat” i oddział Bulli. Zaczęło się nieźle, przeciwnik lekko podenerwowany. Śmieciara ładnie trafiała i omłóciła mi oddział LSG. Lord klepacz przeciwnika dotransportowany z oddziałem Ironów wpadł w WL, dopchnąłem smoka i wygrałem kombat. I w tym momencie cały misterny plan w p…du. Nie dogoniłem przeciwnika ani WL ani smokiem. W swojej zaszarżował mi Drożdżem na tył smoczura (stali dwie tury) i zdjął Princa z KB, śmieciara zdjęła BSB z KB! a zebrany oddział z Lordem skroił pozostałych WL. Koniec końców 4:16. Mimo sporego niefarta, który jak się okazuje trzymał się mnie przez cały turniej, nie był to zbyt korzystny pairing dla HE na smoku. Jak podliczyłem, gdyby nie te sytuacje odbiegające od statystyki (2x KB w jednej turze i dogoniony główny oddział z Lordem) byłoby co najwyżej 12:8 dla mnie, więc też nie za wiele.

II bitwa DoCh
Chłopaki z teamu na szczęście dali radę (za co im serdecznie dziękuję) i wylądowaliśmy na 2gim miejscu. Emocje opadły, jest dobrze, chłopaki w formie, będzie jeszcze lepiej. Do kolejnej bitwy podszedłem na luzie, mimo że wziąłem Demony, z którymi nikt w naszym teamie nie chciał grać  Rozstawienie, przeciwnik zaczyna i wszystko do przodu. Wrzucam orla na bok seekerek i trzymam 2 tury. Bloodki dostają obniżanie tafa z Shadow i ładnie schodzą od salw LSG (później przeciwnik cofnął ten oddział ze strachu przed szarżą Straży Morskiej). Sytuacja wygląda nieźle. Smok ląduje na boku nurgli i pluje ogniem, obejmując cały oddział. BSB kroi flamery aż milo. Smoczek wpada w seekerki, BSB po oprawieniu flamerów wziął się za resztę nurgli (wcześniej spadł z nich Herald). W ciągu najbliższych 3 tur dostaję 4 miscasty (w tym 3x duża templejta z S10 na oddział). Z 20 WL zostaje 6, z 27 LSG zostaje 12. Bloodlettery z normalnym tafem rozkręcają mi oddział włóczników. Przeciwnik upatruje szansy i wpada w resztki WL z magiem swoim Lordem (Ten co to tak Krew lubi ;)). Więc ja „czelendż”, stoję na stubbornie, kolejna tura, więc ja „czelendż” magiem, stoję na stubbornie, kolejna tura – zabija 3! i stoję na stubbornie. Smok się uwolnił po zabiciu seekerek, reform i wpada na tył nietopyrka. Zabijam go po dramatycznej walce w pojedynku (smok został na 1 ranie). Przy stole zebrało się sporo osób żeby to zobaczyć. Bloodek na 1 ranie, smok 2 rany wklepane. Mój Lord nic, bije Bloodek i 4 rany w smoka. Tłum wrzeszczy, wiwatuje demonom, a ja na to: „spokojnie chłopaki, to Star Dragon, 7 woundów w profilu”. Mina gawiedzi bezcenna. Smok się odwinął i zabił znienawidzonego wroga HE. Później tylko pytania do chłopaków, czy mam ryzykować w ostatniej mojej turze wpadaniem smokiem w combat, czy zluzować. Chłopaki odpowiadają, że też cisną, więc odpuszczam i połowię psy kombinowaną szarżą. Ostatecznie 15:5, punkty w głównej mierze zrobiły miscasty ;/

III bitwa Lizaki
Chciałem zagrać z Lizakami i tak też się stało. Niestandardowe te lizaczki były bo na Carnim a nie Slanie. Przeciwnik poszedł delikatnie do przodu. Wjechałem orłem na bok skinków w skirmishu, BSB i SH wspólnie wbili się w salki (zamiar był rozjechać w 1 turze i wpadam na bok stedzia), niestety ustały na dwóch 1 ;/ Później przeciwnik dopchnął kohortę na mój bok (samotny już SH i BSB jak się okazało po ok. 5 rundach combatu w końcu wygrali i połamali towarzystwo). Smok wyrwał poisona z bolca i 1 ranę z plujek (w sumie 2 woundy). Poleciałem na bok klocka Saurusów i templejta ziania. Stegadony odwróciły się w stronę smoka. Jeden trafił Lorda i go ściągnął ;/ Wjechałem LSG na tył jednego z nich, WL przejechali się po skinkach i wpadli w bok drugiego. Smok wpadł w Carniego z jego Lordem. LSG złamali i zagonili Stedzia, drugi stedzio ustał szarżę WL. Carni i smok zostali na jednej ranie. Przeciwnik dopchnął do WL Saurusów. Ustałem, ja dopchnąłem oddział LSG na flankę Saurusów i połamałem. Lord dobił smoka i w swojej wpadł na tył LSG walczących w jednym combacie ze stedziem i WL. Stedzia skroiłem, Carni się odbił a ja w ostatniej turze wessałem go pitką. Przeciwnikowi został Lord i oddział Saurusów. Ja straciłem Lorda ze Smokiem i 2 orły. Suma sumarum 15:5.

Po tej 11-to godzinnej walce mogliśmy odebrać puchar i weseli pomimo zmęczenia wracać do Kielc wspominając ten wspaniały turniej.

Jeszcze raz dziękuję wszystkim za piękne chwile a chłopakom z teamu za super współpracę, rozkiminy, wyniki, doping. Mam nadzieję, że uda się jeszcze nie raz zagrać z Wami w jednej drużynie.
Mieli do wyboru wojnę, lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także.

Shino: "Rb strona67 jakbys szukal zrodla"
Żaba: "raczej 65 jeśli już"

I love this game... :D

ODPOWIEDZ