Nom, u mnie w liceum prawie wszyscy ignorowali lektury na rzecz opracowań (juz nawet nie streszczeń), czego efekty były widoczne po sprawdzeniu wypracowań (które miały na celu wykształcenie umiejętności poprawnego toku myślenia i wypowiadania się, a przy okazji sprawdzenie znajomości książki). Co do samych lektur, w większości podobały mi się, nie licząc pozytywistycznego bełkotu o niczym, no może z wyjątkiem "Potopu", który przeczytałem w całości w dwa tygodnie. Najgorszą lekturą, z jaką się zetknąłem była "Lalka", według mnie zwykłe grafomaństwo faceta opisującego przerobioną na potrzeby fabuły rzeczywistość. Za to "Nad Niemnem" nie omawialiśmy w cale (chyba tylko jakiś mały fragment dla zasady), bo uwaga... polonistka się nie zgodziła. Jak podniosły się głosy, że może to być na maturze, to powiedziała, że nie ma takiej możliwości, bo w komisji też siedzą ludzie.krystian1wielki pisze:Co do pozytywizmu i lektur to po kiego grzyba standardowy mat-fiz mający w planach zostać powiedzmy architektem ma widzieć jakie kwiatki o jakiej porze roku i z której strony rosły w "nad Niemnem"? Jest kupa lektur które zajmują jedynie czas i zniechęcają uczniów do czytania innych bo ci przyzwyczaili się do streszczeń
To ty chyba romantyzmu nie znasz. Tam to generalnie paranormal i przemoc.Ingen175 pisze:I o wiele bardziej wolę taką książkę jak romantyczne gnioty.
PS. Może by tak wydzielić osobny temat na flejm o edukacji, umiejętnościach i wiedzy?