Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Re: Arena nr 29 (Ogrze królestwa)
Ja mógłbym z kimś na spółę następną poprowadzić.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
masz mój głos
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ?
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...
Ej, spokojnie, nikt nie zacznie następnej, póki ta się nie skończy
No way! Ta arena jest moja . I Pana Zimy ofc.
.Eriks281 pisze:Ej ja tutaj chce wygrać.
No way! Ta arena jest moja . I Pana Zimy ofc.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
Walka nr2 Aachenre Neferkare - Olafomir Niedźwiedzia Pięść.
Gdy już umysły przybyłych na arenę widzów i zawodników stężały nieco, odzwyczajone od widoku krwi (ogrów to z pewnością nie dotyczyło), ogłoszono kolejną walkę. Nastąpiło wielkie poruszenie, ale z jakichś powodów tej walce miały towarzyszyć wielkie emocje… Po poprzedniej rundzie wielu kibicowało rycerzowi Białego Wilka, będąc pod wrażeniem jego umiejętności wyjścia z największych nawet kłopotów. Może to było powodem wyboru jego kolejnego przeciwnika? Może chcieli nazywać go pogromcą nieumarłych? Trudno powiedzieć.
Aachenre był bardzo zadowolony z doboru przeciwnika. Człowiek? Jednemu niedawno ukręcił łeb, więc czemu ten miałby być trudniejszy? Wyglądał postawnie to prawda… I dzierżył wielki młot. Tak, uważać na młot. Wyjść na arenę. Zabić. Zwyciężyć. Zapanować.
Uniósł swą ikonę i pomaszerował.
Olafomir już na niego czekał. Młot oparty został o ziemię, ale został uniesiony gdy przeciwnik tylko postawił swą kościaną stopę na piasku areny. Nie było widać spojrzenia rycerza, jednak można było tylko się domyślić, że nienawiścią dorównuje ono spojrzeniu nieumarłego. Zabrzmiał gong.
To biały rycerz ruszył z furią, dzierżąć oburącz swój potworny oręż, mając zamiar uderzyć niczym na odlew i jak najszybciej zmieść przeciwnika z powierzchni ziemi. Coś jednak nie podziałało. Wystarczyło jedno wejrzenie w oczodoły szkieleta, by ręce osłabły, mięśnie odmówiły posłuszeństwa, hamując cios człowieka. Nie zadał ciosu, natomiast Aachenre zareagował najlepiej jak potrafił. Zadał cios. Ostrze ześliznęło się po płycie na ramieniu, zaraz jednak uderzyło znowu, trafiając pod pachę, tam gdzie chroniła go tylko nie krępująca ruchów kolczuga i przeszywanica. Kółka kolcze posypały się, a ostrze wbiło mocno w skórę, wywołując niesłychany ból. Towarzyszyło temu jednak coś o wiele mniej pomyślnego dla nieumarłego – miecz zaklinował się i nie chciał wyjść! Olafomir zwietrzył możliwość szybkiego zakończenia walki. Młota nie mógł już unieść, ale złapał przeciwnika za czaszkę, pociągnął ku sobie starając się nie patrzeć w potworne oczy i strzaskał jej całą przednią część jednym, dobrze wcelowanym ciosem z kolana. Uderzenie było na tyle silne, że czaszka wgniotła się do środka. To był koniec – jeszcze chwila, a czerwone oczy zgasły, a szkielet rozsypał się, wieszcząc nieszczęście tej wiosce…
//Generalnie mega słabo bo mnie poganiacie, o
Gdy już umysły przybyłych na arenę widzów i zawodników stężały nieco, odzwyczajone od widoku krwi (ogrów to z pewnością nie dotyczyło), ogłoszono kolejną walkę. Nastąpiło wielkie poruszenie, ale z jakichś powodów tej walce miały towarzyszyć wielkie emocje… Po poprzedniej rundzie wielu kibicowało rycerzowi Białego Wilka, będąc pod wrażeniem jego umiejętności wyjścia z największych nawet kłopotów. Może to było powodem wyboru jego kolejnego przeciwnika? Może chcieli nazywać go pogromcą nieumarłych? Trudno powiedzieć.
Aachenre był bardzo zadowolony z doboru przeciwnika. Człowiek? Jednemu niedawno ukręcił łeb, więc czemu ten miałby być trudniejszy? Wyglądał postawnie to prawda… I dzierżył wielki młot. Tak, uważać na młot. Wyjść na arenę. Zabić. Zwyciężyć. Zapanować.
Uniósł swą ikonę i pomaszerował.
Olafomir już na niego czekał. Młot oparty został o ziemię, ale został uniesiony gdy przeciwnik tylko postawił swą kościaną stopę na piasku areny. Nie było widać spojrzenia rycerza, jednak można było tylko się domyślić, że nienawiścią dorównuje ono spojrzeniu nieumarłego. Zabrzmiał gong.
To biały rycerz ruszył z furią, dzierżąć oburącz swój potworny oręż, mając zamiar uderzyć niczym na odlew i jak najszybciej zmieść przeciwnika z powierzchni ziemi. Coś jednak nie podziałało. Wystarczyło jedno wejrzenie w oczodoły szkieleta, by ręce osłabły, mięśnie odmówiły posłuszeństwa, hamując cios człowieka. Nie zadał ciosu, natomiast Aachenre zareagował najlepiej jak potrafił. Zadał cios. Ostrze ześliznęło się po płycie na ramieniu, zaraz jednak uderzyło znowu, trafiając pod pachę, tam gdzie chroniła go tylko nie krępująca ruchów kolczuga i przeszywanica. Kółka kolcze posypały się, a ostrze wbiło mocno w skórę, wywołując niesłychany ból. Towarzyszyło temu jednak coś o wiele mniej pomyślnego dla nieumarłego – miecz zaklinował się i nie chciał wyjść! Olafomir zwietrzył możliwość szybkiego zakończenia walki. Młota nie mógł już unieść, ale złapał przeciwnika za czaszkę, pociągnął ku sobie starając się nie patrzeć w potworne oczy i strzaskał jej całą przednią część jednym, dobrze wcelowanym ciosem z kolana. Uderzenie było na tyle silne, że czaszka wgniotła się do środka. To był koniec – jeszcze chwila, a czerwone oczy zgasły, a szkielet rozsypał się, wieszcząc nieszczęście tej wiosce…
//Generalnie mega słabo bo mnie poganiacie, o
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).
-RAAAAAAAAGH!!! Dzięki Ci o Ulryku za Twą opiekę! Kolejny plugawy nieumarły zniszczony ku Twej większej chwale! - Olafomir nie ukrywał radości z wygrania kolejnego pojedynku. Teraz oczekiwał kolejnego przeciwnika. Bez różnicy jakieś płci czy rasy...
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
Właśnie. Każdy wie że można mieć dużo na głowie. Ale wyłuskać godzinę przez tydzień żeby napisać walkę to chyba da się...
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt
"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein
"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt