Kolejnymi czynnikami które przyciągały uwagę byli goście gospody. Byli to mieszkańcy z całego Starego Świata, a nawet kilka istot z poza jego obrębu. Przybyli tu aby oglądać, albo uczestniczyć w Arenie. Koło baru siedział potężnej postury krasnolud, popijając być może ostatnie w jego życiu ale, na drugim końcu pomieszczenia siedział (przynajmniej z tego co Carlini się dowiedział, od starego wojownika) jego rywal, goblin, który w oczekiwaniu na walkę objadał się jakimiś grzybkami. W cieniu siedział czarno odziany młodzieniec o wyjątkowo bladej cerze. Z ozdobnego pucharu popijał niezwykle czerwone wino. Przy ognisku grupa Khazadów, grała w kości na pokrytej mistycznymi znakami skrzyni. W rogu dwaj wyznawcy Chaosy siłowali się na rękę. Pośrodku sali stając na stolę otoczonym przez grupę ponurych biczowników Kapłan Sigmara rozpoczynał swoje kazanie. Żar wiary wręcz bił z jego oczu.
- Słuchajcie wszyscy! Koniec jest bliski, a jedyne co morze nas zbawić to przestrzeganie tych oto boskich praw – Nathanek wyjął z kieszeni pokaźny rulon - Dlatego oto mówię wam, zakazane są : astronomia, astrologia, akupunktura, areografia … -
Po uregulowaniu opłat Leonard udał się przebrać, Carlini posłuchał chwilę mowy Kapłana, a potem także udał się zmienić odzież. Potem miał zamiar sprawdzić tablicę walk. Po chwili przebrani i odświeżeni spotkali się na korytarzu.
- Leon ty dużo wiesz - rzekł inżynier - co to jest Diabolo?
- Nie mam pojęcia - odpowiedział mag- pewnie jakiś rodzaj grzyba.
Z sali słychać było coraz głośniejszy głos księdza Nathanka. Gdy zeszli na dół kończył on jakąś bardzo ważną myśl.
- ... na głowie twej pojawiają się włosy na sztorc postawione, w kolorach jaskrawych, to jej właściciel parszywym wyznawca Chaosu jest. - Kapłan kontynuował swą przemowę, nie zauważając, Zabójców z jaskrawymi czubami na włosach zbliżających się do niego w niezbyt przyjaznych zamiarach. Biczownicy zwarli swe szeregi. W sali zapadła cisza, wystarczyła iskra, aby wybuchła bijatyka. Był nią stary siwowłosy (!) Pogromca, który bez zbytnich ceremonii strzelił najbliższego fallagelanta w szczękę. Uderzony zatoczył się do tyłu, ale nie upadł. Razem z pozostałymi rzucił się na krasnoludy. Normalny człowiek nie miałby w tym wypadku szans, jednak szaleństwo dawało biczownikom niesamowitą siłę i niezłomność. Im nie przeszkadzały takie drobnostki jak cudza pięść w splocie słonecznym albo wstrząs mózgu. Po chwili zaczęli odpierać napastników. Niebawem walka trwała w najlepsze w całej karczmie.
- ...chieromancja, piromancja, nekromancja, medytacja, power scroll, new age..- Nathanek nie przerywał swego kazania.
W chwili wybuchnięcia zamieszania Carlini stał sam na środku sali, oddzielony od Leonarda przez walczący tłum. Czarodziej stał w rogu, a każda dotknięta przez niego osoba została odrzucana przez silne wyładowanie elektryczne. Po chwili nikt nie dążył już do starcia z magiem.
Carlini rozejrzał się po obecnej sytuacji taktycznej. Znajdował się na środku sali, co nie gwarantowało mu dużych szans przeżycia. Postanowił jak najszybciej opuścić gospodę. Wtem zobaczył jak krasnolud uderzony potężnym ciosem Wojownika Chaosu, upadł na stojącą w kacie górę mięsa i tłuszczu. Początkowo myślał że są to odpadki z kuchni, jednak z powodu cienia w rogu nie mógł być tego pewien. Jednak gdy góra podniosła się i zrzuciła krasnoluda zmienił zdanie. ,, O k##wa, Ogr!”- pomyślał.
- ...metal na oku, demoniczne walki wschodu, drakenhoff banner, czarna skała (black rock), pentagramy, favor na czołzenach, tatuaże, feng shui... - Nathanek nie zauważał toczącej się wokół niego walki
Kilku pobratymców Zabójcy, rzuciło się na pomoc koledze, jednak nie byli pokonać góry mięśni i tłuszczu. Z drugiej strony ogr nie mógł prowadzić skutecznej walki ze napierającymi ze wszystkich stron przeciwnikami. W końcu podniósł potężną dębową ławę, wykręcił nią młynka odrzucając pobliskie krasnoludy, i cisną nią potężnie przez całą salę.
Niestety, Carlini znajdował się na torze lotu improwizowanego pocisku. Ława zbliżała się do niego niepowstrzymanie jak szarża Rycerzy Chaosu. Trafieni nią zabójcy wylatywali niby gobliny wystrzelone z Doom-Divera. Na twardogłowych Khazadach uderzenie takie nie robiło większego wrażenie, jednak dla człowieka byłoby z pewnością zabójcze.
Ława zbliżała się do niego coraz mniejszą prędkością, czas płyną jakby wolniej, wokół wszystko poszarzało i jakby się rozmyło. Inżynier rozejrzał się, wszystko trwało w bezruchu i było czarno-białe... Nie Leonard z najwyższym wysiłkiem kroczył przez salę, jakby był powstrzymywany przez jakąś nie widzialną siłę. W końcu dotarł do przyjaciela.
-Leonard, co ty zrobiłeś!?
- Zamrożenie czasu. A teraz odsuń się natychmiast, dłużej tego nie utrzymam. – wychrypiał mag. Największym wysiłkiem Carlini przesunął się kawałek. Czas przyśpieszył. Ława śmignęła mu koło nosa i poleciała dalej.
Jednak jej podróż nie trwała długo. Odziany w czerń młodzieniec zwinnie chwycił ją w powietrzu. Mebel zatrzymał się natychmiast, niczym lord na gryfie w kresce szkieletów. Rzuciło się na niego kilku zabójców, coś mignęło w powietrzu i napastnicy zwijali się na podłodze. Chciał wyjść z gospody, lecz nie mógł. Jego płaszcz był przyszpilony bełtem do ściany. Zauważył jak jeden z krasnoludów szybko napina kusze, więc wyrwał kufel od powalonego napastnika i rzucił. Kusznik cudem uchylił się, a naczynie poszybowało dalej.
-… a najgorszą sektą są przeklęci wyznawcy emołszjonal grup, w skrócie EMO. Przywdziewają oni czarne odzienie, a twarz ich biała … - rozpędzony kufel uderzył go w napierśnik, wybijając mu powietrze z płuc. Kapłan zachwiał się, ale nie upadł. Spojrzenie jego przekrwionych oczu padło na wampira.
- Oto jeden z nich! Na niego w inię Sigmara! – razem z biczownika począł przebijać się w stronę krwiopijcy.
W międzyczasie Carlini i Leonard schowali się za przewróconym stołem, i zastanawiali się cóż czynić dalej. Walka trwała w najlepsze...
Pora rozruszać trochę ten wątek
Wskrzeszając tradycje robienia rozwałki na Arenie, zapoczątkowanej na arenie nr 24 (Sylwania 4) przez zwierzoczłeka i warriora chaosu, zapraszam wszystkich do zabawy.
Przepraszam użytkowników: The Variax i Tharival za chwilowe ,,wypożyczenie bohaterów” - mam nadzieję że ich działania nie odbiegały od ich natury.
Prosze też mistrza gry aby (jeśli pomysł przypadnie uczestnikom do gustu), wstrzymał na dzień-dwa walki, aby wszyscy mogli się,,wypowiedzieć"

