Ogry vs Bretonia
Moderator: RedScorpion
Ogry vs Bretonia
Po długiej przerwie postanowiłem podzielić się moim grafomaństwem. Proszę o wyrozumiałość
Ps. Specjalnie użyłem polskich nazw.
Oprawca Kragol beknął bardzo głośno. Ogrza uczta dobiegała końca, zresztą co to za wyżera, skoro udało im się upolować zaledwie kilku bretońskich chłopów na koniach. Kragol pomyślał że skoro w okolicy gór Żałoby pojawili się chłopi, to w pobliżu również powinni być rycerze… Bretończycy - rozmarzył się ogr – smaczna konina i mięso w puszce które można długo przechowywać. Na twarzy oprawcy pojawił się piękny krzywy ogrzy uśmiech. Tak ogry uśmiechają się tylko jeżeli myślą o jedzeniu. Kragol wstał zza prowizorycznego stołu za który robił ogromny płaski kamień i krzyknął na pięściarza:
-Gruzgob! Gruzgob! Ty wysłać gnoblary na zwiad! Tu musieć być mięso w puszce. Gnoblary znajść, a my przyjść i zjeść.
Gruzgob, który był sztandarowym w oddziale który wielki tyran Sevi wysłał w celu przeprowadzenia zwiadu w dolinach, oraz napadu na parę karawan które miały przejeżdżać przez tereny należące do plemienia Niebieskich Portków. Niestety, póki co nie udało im się trafić na ślady karawan (być może przez błędne informacje pozyskane od sąsiadniego plemienia) i błąkali się po dolinach szukając czegoś co nadawałoby do złupienia i do zjedzenia.
Sztandarowy podniósł wzrok na oprawcę. Niestety w przypływie głodu pomiędzy dwoma kawałkami dorodnego nosorożnika który nieopatrznie zszedł z gór, Gruzgob zjadł kilka gnoblarów które zajmowały się zwiadem. Co gorsza gnoblary mu zaszkodziły. Od czasu gdy je zjadł męczyła go ogromna zgaga.
- Gnoblary gdzieś zniknąć. Pójść chyba już wcześniej na zwiad. My sami znaleźć puszki i je zabić!
Na szczęście Bretończycy znaleźli się sami. Najpewniej podążali za chłopami, którzy byli na szpicy i odpowiadali za przepatrywanie drogi.
Baron Karol d'Albret pierwszy dostrzegł ogry które podążały ku nim.
- Do diaska! Te przeklęte grubasy przeszkodzą nam w zdobyciu Gralla! Hrabio Le Maingre proszę przejąć dowództwo nad jedną lancą, jaśnie pani – skłonił się – proszę o dowodzenie drugą. Rycerze Gralla i Młodzi Rycerze niech zajmą obie flanki! Niech Pani ma nas w swojej opiece!
Obie armie stanęły naprzeciw siebie w dużej dolinie. Ogry stłoczone, Bretończycy w nieco luźniejszej formacji. Gdy bitwa miała już się rozpocząć ze zbocza góry zbiegły 3 Yeti aby dopomóc swoim grubszym braciom w walce. Ogry ruszyły do przodu, podczas gdy Bretończycy wznosili błagalne modlitwy o łaskę Pani z Jeziora.
Nieznaczne ruchy Ogrów w 1 turze.
Straszliwe działo wypaliło kładąc trupem trzech bretończyków. Ogr celował w barona d'Albreta, ale ten cudem uniknął trafienia kulą.
Bretończykom nie było śpieszno do walki.
Kragol rozkazał szarżować na niezdecydowanego przeciwnika. Kły Żałoby uderzyły na lancę w której znajdowała się czarodziejka, a Działo popędziło w stronę Rycerzy Gralla, niestety pomimo wysiłków gnoblara zmęczonego nosorożnika opuściły siły i szarża została spalona. Yetim nikt nie rozkazywał, te stworzenia są niezależne i nieprzywykłe do przyjmowania poleceń. Włochacze pobiegły w kierunku Młodych Rycerzy, ale widocznie zejście z gór (oraz idąca za tym zmiana temperatury) było forsowne dla Yetich. Szarża została również spalona. Szablozębny ustawił się przed lancą z bretońskim generałem dumnie szczerząc kły - te zwierzęta nie odczuwały strachu. Kragol mocno skupił się na rzuceniu zaklęcia. Chciał pomóc swym futrzastym kuzynom - rzucić Mózgożer na Młodzików. W momencie wypowiadania zaklęcia ogromna siła targnęła ciałem Oprawcy. Usłyszał jak Przepastne Trzewia przemawiały do niego. Postać bretońskiego generała rozbłysła, a Kragol już wiedział - Baron ma w ręku broń którą może uśmiercić wielu jego współplemieńców. Tylko on może go powstrzymać. Mózgożer został rzucony z nieodpartą siłą (co skończyło się śmiercią zaledwie jednego Żelazobrzucha). Mózgi bretończyków zamieniły się w papkę, nie byli w stanie zrobić nic poza paniczną ucieczką.
Szarża Kłów i oczyszczona prawa flanka Ogrów
Kły Żałoby bez problemu poradziły sobie z lancą, kto nie zginął w walce został stratowany podczas ucieczki. Niestety Kły wpadły w niewielki zagajnik, gdzie jedno ze zwierząt złamało nogę - dobicie rannego stworzenia wcale nie zasmuciło jeźdźca - będzie więcej jedzenia.
Rycerze Gralla pędząc poprzez jeziorko (dwóch nie zaznało łaski Pani - utonęli w... jeziorze - być może zostali wezwani przez swoje bóstwo) dopadli ogrze działo. Które w walce spanikowało i uciekło... do lasu, gdzie następnie zginął bohaterską śmiercią w gałęziach kolejny Bretończyk. Działo (w kolejnej turze walki) dało drapaka poza zasięg ostatniego rycerza.
Dzielny Szablozębny niestety poległ w nierównej walce z przeważającymi siłami bretończyków, ale dzięki swej ofiarności odciągnął uwagę od Żelazobrzuchów wraz z Oprawcą i Sztandarowym.
-O nie, zabili Mruczka! To wymaga krwii! - wrzasnął Gruzgob.
Hrabia Le Maingre na czele lancy zaszarżował na Żelazobrzuchy. Bretończycy byli pewni siebie i to ich zgubiło. Do walki szybko przepchał się zarówno Kragol jak i rządny zemsty Gruzgob. Obok nich stanął Brzuchacz - dowódca Żelazobrzuchów. W walce nie zginął żaden ogr, poległo paru bretończyków. Starcie nie wyłoniło zwycięscy.
Kragol wzmocnił ogry podniesieniem wytrzymałości, oraz udało mu się również regenerować rany jakich mogły doznać w przyszłości. Walka trwała w najlepsze, a na pomoc Hrabiemu przyszedł mężny Baron, ktory chwilę wcześniej bohatersko zabił Mruczka. Namaszczony przez Przepastne Trzewia Kragol rzucił mężnie wyzwanie bretończykowi, ten pewny oręża jaki dzierżył w ręce i własnej siły przyjął wyzwanie. W walce z dwoma lancami padali trupem wyłącznie bretończycy. Poległ Sztandarowy zasieczony przez Gruzgoba, a lanca którą dowodził Hrabia zarządziła szybki odwrót. W sukurs przyszły Kły Żałoby, które zaszarżowały na bok lancy Barona. Tymczasem w pojedynku to Kragol rozdawał karty. Pobłogosławiony przez Trzewia omijał ciosy straszliwego oręża, sam dwukrotnie raniąc bretończyka.
Starcie z dwoma lancami. W tle nadbiegające Żałobne Kły.
Bretończycy załamali się pod siłą napory ogrów. Pozostały przy życiu rycerz i Hrabia spojrzeli po sobie i bezgłośnie zdecydowali - uciekać, ratować życie! Niestety, ciężkie łapy Żałobnych Kłów dopełniły ich przeznaczenia a następnie rozdeptali uciekające resztki drugiej lancy.
-Zwycięstwo! - zakrzyknął Kragol.
-Jedzenie! - zakrzyknęły ogry.
Kragol myślał o pochwałach od Tyrana Seviego jakich wysłucha po powrocie do wioski.
Bogate łupy, dużo uwielbianej przez Ogry koniny i mięso w puszcze... Do tego małe straty - zginął zaledwie jeden Żelazobrzuch - w dodatku uśmiercony przez Trzewia, i jeden Kieł. Szkoda jedynie Szablozębnego, podobnie jak Gruzgob oprawca zdążył przywiązać się do sympatycznego kocura. Działo z lekko rannym nosorożnikiem wracało do dolinki, a Yeti odchodziły z powrotem w góry. Oprawca pomyślał że trzeba wyznaczyć jakichś śmiałków do wyłowienia ciał bretończyków z jeziorka. Jedzenie trzeba szanować. Szkoda że gnoblary gdzieś zniknęły, nie ma ich zawsze gdy są najbardziej potrzebne...
Widok na koniec bitwy.
Bitwa zakończona wynikiem 20:0 dla Ogrów!
Po stronie grubasów poległ: jeden żelazobrzuch, jeden kieł i kotek. Uciekło działo.
Po stronie Bretońskiej zginęło wszystko poza jednym Rycerzem Gralla, a uciekli Młodzi Rycerze.
Dziękuję Legionowi za rozegranie bitwy
Ps. Specjalnie użyłem polskich nazw.
Oprawca Kragol beknął bardzo głośno. Ogrza uczta dobiegała końca, zresztą co to za wyżera, skoro udało im się upolować zaledwie kilku bretońskich chłopów na koniach. Kragol pomyślał że skoro w okolicy gór Żałoby pojawili się chłopi, to w pobliżu również powinni być rycerze… Bretończycy - rozmarzył się ogr – smaczna konina i mięso w puszce które można długo przechowywać. Na twarzy oprawcy pojawił się piękny krzywy ogrzy uśmiech. Tak ogry uśmiechają się tylko jeżeli myślą o jedzeniu. Kragol wstał zza prowizorycznego stołu za który robił ogromny płaski kamień i krzyknął na pięściarza:
-Gruzgob! Gruzgob! Ty wysłać gnoblary na zwiad! Tu musieć być mięso w puszce. Gnoblary znajść, a my przyjść i zjeść.
Gruzgob, który był sztandarowym w oddziale który wielki tyran Sevi wysłał w celu przeprowadzenia zwiadu w dolinach, oraz napadu na parę karawan które miały przejeżdżać przez tereny należące do plemienia Niebieskich Portków. Niestety, póki co nie udało im się trafić na ślady karawan (być może przez błędne informacje pozyskane od sąsiadniego plemienia) i błąkali się po dolinach szukając czegoś co nadawałoby do złupienia i do zjedzenia.
Sztandarowy podniósł wzrok na oprawcę. Niestety w przypływie głodu pomiędzy dwoma kawałkami dorodnego nosorożnika który nieopatrznie zszedł z gór, Gruzgob zjadł kilka gnoblarów które zajmowały się zwiadem. Co gorsza gnoblary mu zaszkodziły. Od czasu gdy je zjadł męczyła go ogromna zgaga.
- Gnoblary gdzieś zniknąć. Pójść chyba już wcześniej na zwiad. My sami znaleźć puszki i je zabić!
Na szczęście Bretończycy znaleźli się sami. Najpewniej podążali za chłopami, którzy byli na szpicy i odpowiadali za przepatrywanie drogi.
Baron Karol d'Albret pierwszy dostrzegł ogry które podążały ku nim.
- Do diaska! Te przeklęte grubasy przeszkodzą nam w zdobyciu Gralla! Hrabio Le Maingre proszę przejąć dowództwo nad jedną lancą, jaśnie pani – skłonił się – proszę o dowodzenie drugą. Rycerze Gralla i Młodzi Rycerze niech zajmą obie flanki! Niech Pani ma nas w swojej opiece!
Obie armie stanęły naprzeciw siebie w dużej dolinie. Ogry stłoczone, Bretończycy w nieco luźniejszej formacji. Gdy bitwa miała już się rozpocząć ze zbocza góry zbiegły 3 Yeti aby dopomóc swoim grubszym braciom w walce. Ogry ruszyły do przodu, podczas gdy Bretończycy wznosili błagalne modlitwy o łaskę Pani z Jeziora.
Nieznaczne ruchy Ogrów w 1 turze.
Straszliwe działo wypaliło kładąc trupem trzech bretończyków. Ogr celował w barona d'Albreta, ale ten cudem uniknął trafienia kulą.
Bretończykom nie było śpieszno do walki.
Kragol rozkazał szarżować na niezdecydowanego przeciwnika. Kły Żałoby uderzyły na lancę w której znajdowała się czarodziejka, a Działo popędziło w stronę Rycerzy Gralla, niestety pomimo wysiłków gnoblara zmęczonego nosorożnika opuściły siły i szarża została spalona. Yetim nikt nie rozkazywał, te stworzenia są niezależne i nieprzywykłe do przyjmowania poleceń. Włochacze pobiegły w kierunku Młodych Rycerzy, ale widocznie zejście z gór (oraz idąca za tym zmiana temperatury) było forsowne dla Yetich. Szarża została również spalona. Szablozębny ustawił się przed lancą z bretońskim generałem dumnie szczerząc kły - te zwierzęta nie odczuwały strachu. Kragol mocno skupił się na rzuceniu zaklęcia. Chciał pomóc swym futrzastym kuzynom - rzucić Mózgożer na Młodzików. W momencie wypowiadania zaklęcia ogromna siła targnęła ciałem Oprawcy. Usłyszał jak Przepastne Trzewia przemawiały do niego. Postać bretońskiego generała rozbłysła, a Kragol już wiedział - Baron ma w ręku broń którą może uśmiercić wielu jego współplemieńców. Tylko on może go powstrzymać. Mózgożer został rzucony z nieodpartą siłą (co skończyło się śmiercią zaledwie jednego Żelazobrzucha). Mózgi bretończyków zamieniły się w papkę, nie byli w stanie zrobić nic poza paniczną ucieczką.
Szarża Kłów i oczyszczona prawa flanka Ogrów
Kły Żałoby bez problemu poradziły sobie z lancą, kto nie zginął w walce został stratowany podczas ucieczki. Niestety Kły wpadły w niewielki zagajnik, gdzie jedno ze zwierząt złamało nogę - dobicie rannego stworzenia wcale nie zasmuciło jeźdźca - będzie więcej jedzenia.
Rycerze Gralla pędząc poprzez jeziorko (dwóch nie zaznało łaski Pani - utonęli w... jeziorze - być może zostali wezwani przez swoje bóstwo) dopadli ogrze działo. Które w walce spanikowało i uciekło... do lasu, gdzie następnie zginął bohaterską śmiercią w gałęziach kolejny Bretończyk. Działo (w kolejnej turze walki) dało drapaka poza zasięg ostatniego rycerza.
Dzielny Szablozębny niestety poległ w nierównej walce z przeważającymi siłami bretończyków, ale dzięki swej ofiarności odciągnął uwagę od Żelazobrzuchów wraz z Oprawcą i Sztandarowym.
-O nie, zabili Mruczka! To wymaga krwii! - wrzasnął Gruzgob.
Hrabia Le Maingre na czele lancy zaszarżował na Żelazobrzuchy. Bretończycy byli pewni siebie i to ich zgubiło. Do walki szybko przepchał się zarówno Kragol jak i rządny zemsty Gruzgob. Obok nich stanął Brzuchacz - dowódca Żelazobrzuchów. W walce nie zginął żaden ogr, poległo paru bretończyków. Starcie nie wyłoniło zwycięscy.
Kragol wzmocnił ogry podniesieniem wytrzymałości, oraz udało mu się również regenerować rany jakich mogły doznać w przyszłości. Walka trwała w najlepsze, a na pomoc Hrabiemu przyszedł mężny Baron, ktory chwilę wcześniej bohatersko zabił Mruczka. Namaszczony przez Przepastne Trzewia Kragol rzucił mężnie wyzwanie bretończykowi, ten pewny oręża jaki dzierżył w ręce i własnej siły przyjął wyzwanie. W walce z dwoma lancami padali trupem wyłącznie bretończycy. Poległ Sztandarowy zasieczony przez Gruzgoba, a lanca którą dowodził Hrabia zarządziła szybki odwrót. W sukurs przyszły Kły Żałoby, które zaszarżowały na bok lancy Barona. Tymczasem w pojedynku to Kragol rozdawał karty. Pobłogosławiony przez Trzewia omijał ciosy straszliwego oręża, sam dwukrotnie raniąc bretończyka.
Starcie z dwoma lancami. W tle nadbiegające Żałobne Kły.
Bretończycy załamali się pod siłą napory ogrów. Pozostały przy życiu rycerz i Hrabia spojrzeli po sobie i bezgłośnie zdecydowali - uciekać, ratować życie! Niestety, ciężkie łapy Żałobnych Kłów dopełniły ich przeznaczenia a następnie rozdeptali uciekające resztki drugiej lancy.
-Zwycięstwo! - zakrzyknął Kragol.
-Jedzenie! - zakrzyknęły ogry.
Kragol myślał o pochwałach od Tyrana Seviego jakich wysłucha po powrocie do wioski.
Bogate łupy, dużo uwielbianej przez Ogry koniny i mięso w puszcze... Do tego małe straty - zginął zaledwie jeden Żelazobrzuch - w dodatku uśmiercony przez Trzewia, i jeden Kieł. Szkoda jedynie Szablozębnego, podobnie jak Gruzgob oprawca zdążył przywiązać się do sympatycznego kocura. Działo z lekko rannym nosorożnikiem wracało do dolinki, a Yeti odchodziły z powrotem w góry. Oprawca pomyślał że trzeba wyznaczyć jakichś śmiałków do wyłowienia ciał bretończyków z jeziorka. Jedzenie trzeba szanować. Szkoda że gnoblary gdzieś zniknęły, nie ma ich zawsze gdy są najbardziej potrzebne...
Widok na koniec bitwy.
Bitwa zakończona wynikiem 20:0 dla Ogrów!
Po stronie grubasów poległ: jeden żelazobrzuch, jeden kieł i kotek. Uciekło działo.
Po stronie Bretońskiej zginęło wszystko poza jednym Rycerzem Gralla, a uciekli Młodzi Rycerze.
Dziękuję Legionowi za rozegranie bitwy
Ostatnio zmieniony 20 cze 2012, o 20:18 przez Sevi, łącznie zmieniany 2 razy.
Wisła Kraków.
Czas, wiesz teraz trochę się odbiłem pod tym względem: skończona praca magisterska, wolne popołudnia
Mówisz że daje radę?
Mówisz że daje radę?
Wisła Kraków.
Bretonnia miała beznadziejną rozpiskę. Erranci są do dupy.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
Nie uważam żeby rozpiska była beznadziejna. Podobną Legion rozbił mnie nie tak dawno 0-20. Tyle że ja zrobiłem teraz zmiany w swojej, bo wtedy miałem słabąMatis pisze:Bretonnia miała beznadziejną rozpiskę. Erranci są do dupy.
Z tego co zauważyłem Legionowi Erranci sprawdzają się bardzo dobrze lub dobrze. Są bardzo tani. W tej bitwie byli celem nr 1 dla mózgojeba.
Wisła Kraków.
Tak na papierze są ok, tylko, że muszą robić test na liderkę jeżeli są w 20 calach od przeciwnika. Jeżeli nie zdadzą to muszą szarżować. Dla tego są słabi.
M&M Factory - Up. 14.01.2017 Ostatnia trójka pegazów
1700 punktówCzcibor pisze:Fajny raport, na ile pkt graliście?
Niestety Legion nie chciał grać bez lordów (ze względu na HKB który i tak nic nie zrobił)
Wiem jak to jest, więc cieszę się że jakoś udało się umilić czas orzy pisaniu innymmiła rozrywka w przerwie pisania magisterki....
Wisła Kraków.
Oczywiście, chałwa nade wszystko!
Wisła Kraków.
Ple, ja tam sądzę, że to już był rewanż, za to –Kraggo pisze:Kto by pomyślał, że z Bretończyków zostanie tak niewiele. Słyszałem, że ich dowódca pała żądzą rewanżu - trzymam kciuki... za wasze starcie
Bitwa mogła się skończyć na dwa sposoby: mournfangi do mnie nie dojdą, zaszarżuję je, rozbiję, a potem otoczę główny klocek ze wszystkich stron i skończymy zabawę w 3-4 turze. (tak wyglądała nasza przedostatnia bitwa ). Albo jednak dojdą i również skończymy zabawę w 3-4 turze
Obie te opcje są pozbawione finezji, ale kto by się tym przejmował
Tak, czy inaczej - raport całkiem smakowity, a gdybym nie próbował się odchudzać, chętnie wszamałbym teraz coś tłustego
Matis, zawsze mam 6 errantów. Kosztuje to 120 punktów, jak zginą /uciekną żadna strata, a bywało, że rozbijali przeciwników wartych wielokrotnie więcej. Gram niemal identyczną rozpiską od lat i nie narzekam.
Vae victis!
- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Fajny raport, przejrzysty i nieźle napisany. Pozdrawiam!
Morsfinek pisze:
Najlepszy fragment tekstu
Dzięki za miłe komentarze, myślałem że będzie gorzej
Myślę że od czasu do czasu będę coś pisał z dziejów mojego plemienia, bo ogry to robią tylko malunki na ścianach jaskiń, a fajnie bybyło żeby dla potomnych pozostało coś więcej
Hehe - zdjęcie które wrzucił Legion, z bitwy o której zresztą wspominałem wcześniej - można uznać że ja się zemściłem na Bretonii
Wisła Kraków.
Otóż to!
Wisła Kraków.