
- Nie będę brał udziału w losowych aktach przemocy- odparł elf- Lecz nie krępujcie się, jeśli chcecie dołączyć. Nie będę was zatrzymywał.
Nim Eliot zdołał odpowiedzieć cokolwiek, Azrael wstał i odszedł w mrok nocy, nie wiadomo po co.
- Cholera, czy tylko mnie wydawał się szurnięty?- spytał swej kompanii łowca. Wszyscy jak jeden mąż pokręcili głową.
***
Rozpętało się piekło. Nie, żeby nie można było przewidzieć tego. Dzwoneczek aż klasnął w dłonie, gdy usłyszał ostrą wymianę zdań pomiędzy rycerzem, a krasnoludem. Ledwie kilka chwil później ze słów przeszli do czynów. Eskalacja była nie do uniknięcia.
Arlekin porwał ze stołu śledzia solonego i zakręcił nim nad głową. Wywijając nim niczym maczugą, okładał na lewo i prawo, siejąc śmiech i zniszczenia. Niestety, łeb ryby odpadł po kilku razach, więc elf cisnął rybą prosto w Duszołapa i jął rozglądać się na innym orężem.