Arena nr 30 (Czeluścia Karak-Kadrin)

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Re: Arena nr 30 (Czeluścia Karak-Kadrin)

Post autor: Naviedzony »

[Jest więc ostateczna para! Do piątku napiszę intro do ostatecznej walki. Finał w piątek lub sobotę. Zostańcie z nami! :D ]

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

Ea taki finał jaki chciałem !!!

A teraz obstawiam truposza, bo juz zna wszystkie myki z jadem goblina i wie ze nie warto go lekcewarzyc :)

Niech sobie topielec weźmie jakas wode albo cos zeby mu rany od sztylecikow sie uleczyly
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Wielka radość zapanowała w Karak-Kadrin i wszyscy mieszkańcy wylegli na kamieniste ulice twierdzy, by powitać powracających z podziemi bohaterów. Nawet sam Ungrim Żelazna Pięść zawitał przy otwartej na oścież bramie, lustrując uważnym wzrokiem szeregi swoich najlepszych wojowników. Najstarszy z Zabójców przepchnął się przez wiwatujący tłum i cichym głosem złożył Thanowi meldunek. Ungrim pokiwał głową. Po chwili wspiął się na naprędce zorganizowane podwyższenie i przemówił.
- Krasnoludy Karak-Kadrin i goście z dalekich stron! Oto wyłoniliśmy najlepszych z najlepszych! Dwóch potężnych wojowników stanie wnet naprzeciw siebie! Niechaj rozświetlona zostanie ostatnia walka Areny! Niechaj oczy nasze ucieszy widok triumfatora! Na Arenę!

Tłum ruszył, hucząc w podnieceniu. Wysoko nad ich głowami, na Wielkiej Ścianie, błękitem rozjarzyły się imiona ostatnich zawodników Areny.

FINAŁ
Ula'tho'issh'is Topielec, Upiór wśród Mgieł vs Grinchai

Tymczasem jeden z krasnoludzkich strażników trzymających wartę u wrót Areny rozejrzał się niespokojnie. Od początku swojej dzisiejszej służby miał bardzo złe przeczucia. Po dłuższej chwili wahania opadł na kolana i przyłożył ucho do ziemi.
- Słyszałeś to? - Spytał w odpowiedzi na zaniepokojone spojrzenie swego towarzysza. - Coś się szykuje. Jakby skały tarły jedna o drugą.
- Dużo się wypiło, co? - Mruknął drugi strażnik. - W głowie teraz huczy?
- Może i racja. Zapomnij, pewnie to tylko gorzała.
Ale złe przeczucie nie opuściło go do końca służby.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Czekam na ostatni fabularny post każdego z zawodników.]

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

Utopiec był pewien łaski Mrocznych Bogów, którzy na końcu jego drogi do dominacji postawili przeciwnika zaiste niezwykłego. Chaosyta nie lekceważył jednak tej małej istoty. Skoro przetrwała do finału, oznacza to, iż musiała być morderczym przeciwnikiem.

Awatar użytkownika
Erol
Mudżahedin
Posty: 240

Post autor: Erol »

-SZEFUUU!! ŻYJESZ?! OBUDŹTA SIEM!!-ryczał Skarsk i prasnął go porządnie w łeb.
-Zostaw mnie szujo! Żyje... - Grinchai po walce zemdlał i spał dobre 5 dni
-To dobrze- odparł Guther- za dwo dni jest finał walczysz z wampierem...
- Grrr....nieumarłe świństwo, od lat z nimi walczyliśmy broniąc noszej storej wioski. Zawsze przegrywoliśmy, ale tym rozem bedzie inoczej...- uśmiechnął się - mom plan. Hihihiiii.... Skarsk, Guther zadanie specjalne dlo wos. Macie znaleźć mi żółte grzyby, to te które przyśpieszają regenerację. Ni moge czekoć, aż me rany sie same zagoją. Macie mi je przynieść najpóźniej jutro wieczorem. I powiedzta innym, żeby upolowali trzy dziki.
Gobliny zaśpiewały swoją piosenkę:
Pal i osmalaj, wędź i podpiekaj!
Niezła przekąska już na nas czeka!
Upiec je żywcem czy w tłuszczu usmażyć,
A może udusić lub w kotle uwarzyć?

------------------
Dobę później:

-Mlask... Glam...BUEEE....!! Ahh... czuje siem wspaniale! - krzyknął Grinchai - Tera idem poćwiczyć, a później pomodlę się do Morka.
------------------
Następnego ranka:

Grinchai i jego banda bujając się weszli do Karak-Kadrin. Grinchai czuł, że jego siły powróciły w całości, czuł, że jego modły zostały wysłuchane. Oba sztylety miał przy sobie, fiolki z trucizną spoczywały w kieszeni, nasączy sztylety nią jak wejdzie na Arenę. W głowie miał gotowy plan który oczekiwał na zrealizowanie.
-WAAAAAAAAGH!!!!- ryknął Grinchai przepełniony mocą Waaagh! kiedy stąpał już na Arenie oczekując na przeciwnika - Zetrzem ich w proch! Nasza pokazać im jak i co! - Jego pobratyńcy zaczęli głośno skandować jego imię.
Solo pisze: Wjeba***** taką maskę że stoły powinny się załamać pod jej ciężarem.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

[Walka została rozegrana! Ja już znam zwycięzcę... :) Opis pojawi się również dzisiaj, najpewniej przed północą.]

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

FINAŁ

Ula'tho'issh'is Topielec, Upiór wśród Mgieł vs Grinchai

Ryk tysięcznego tłumu powitał ostatnich uczestników Areny. Grube kraty podniosły się jednocześnie. Ze skrytych w podziemnym cieniu kamiennych korytarzy wyszli goblin Grinchai i tajemniczy Topielec o imieniu Ula'tho'issh'is. Stanęli naprzeciw siebie, oddaleni o kilka kroków, czekając na sygnał. Każdy z nich stoczył już wiele walk i każdą zwycięską. Teraz jeden musiał umrzeć, by drugi mógł cieszyć się nieśmiertelną chwałą.

Grinchai rozejrzał się po kryjomu. Ocenił odległość do każdej z kolumn i oszacował czas potrzebny do skrycia się za jedną z nich. Obydwie fiolki z trucizną spoczywały bezpiecznie w zasięgu jego długich, ruchliwych palców. Splątane ścieżki jego nieskończenie przebiegłego umysłu prowadziły go do kolejnych podłych planów. Oblizał wąskie wargi i wyszczerzył ostre ząbki, uważnie obserwując wroga.

Ula'tho'issh'is stał w milczeniu. Choć trwał w bezruchu, cała jego sylwetka zdała się drżeć i rozmywać. To kłębiące się roje morskich żyjątek przemierzały bezustannie swoje ścieżki wskroś topielczego ciała. Słona wilgoć ściekała po zimnych blachach jego pancerza, a skorodowany hełm był nieprzenikniony jak zawsze.

Ungrim Żelazna Pięść powstał ze swego tronu i wyciągnął przed siebie pięść. Huczący tłum przycichł. Setki ciekawskich oczu zwróciły się na brodatego władcę, oczekując epokowych słów.
- Ruszajcie! - Krzyknął władca Karak-Kadrin - Po chwalebną śmierć i nieśmiertelną chwałę!
Zadźwięczał gong. Tłum wrzasnął jednym głosem. Wojownicy ruszyli sobie naprzeciw.

Dopadli się na środku areny. Ula'tho'issh'is uderzył obydwoma mieczami. Cios, mimo że zadany pod różnymi kątami nie sięgnął goblina. Grinchai uniknął jednej z kling, a drugą przyjął na krzyżową paradę obydwóch sztyletów. Cios był jednak zbyt silny i odrzucony o kilka kroków goblin nie miał już czasu na sprawny kontratak.
Topielec zaatakował ponownie. Wzniósł się ponad Grinchaiem majestatycznie niczym sztormowa fala. Goblin skoczył w górę, a skorodowane ostrze Upiora Wśród Mgieł zachrobotało o kamienny filar areny. Grinchai chwycił się spękanego kamienia i podciągnął wyżej. Zaczekał aż Ula'tho'issh'is spojrzy w górę, a wtedy odbił się silnie od nagrzanego płomieniem pochodni filara i spadł na wroga, godząc w twarz obydwoma ostrzami.
Topielec osłonił się ręką. Jeden ze sztyletów przebił jednak blachy hełmu i utkwił wewnątrz. Buchnęła cuchnąca rozkładem mgiełka. Ula'tho'issh'is potrząsnął głową rozsiewając wokół słoną krew. Zrosiła piasek czarnym deszczem, pieniąc się obrzydliwym brudem.

Ula'tho'issh'is, Upiór Wśród Mgieł był jednak zbyt wytrzymałym wojownikiem, by ból i trucizna mogły powalić go tak szybko. Wyrwał ostrze tkwiące w hełmie i cisnął na piasek. Pomiędzy rozdartymi blachami hełmu ukazało się oko. Rozdęta nabrzmiałymi żyłami gałka obróciła się roniąc żółć i spojrzała mętnie na goblina. Grinchai zasyczał złowrogo.

Topielec przypuścił kolejny atak. Uniósł obydwa splamione rdzą ostrza i ruszył w kierunku goblina. Goblin wrzasnął w odpowiedzi, a jego dłoń wystrzeliła w górę. Fiolka z trucizną arachnaroka wzbiła się w powietrze i zaczęła opadać łagodnym łukiem. W oczach Grinchaia chwila ta ciągnęła się całe wieki. Wymierzył spokojnie i cisnął ostatnim pozostałym mu sztyletem. Pędzące ostrze przebiło cienkie szkło fiolki, która eksplodowała tuż przed obliczem Topielca.

Zielonkawa chmura o nieopisanej toksyczności przesłoniła przez maleńką chwilkę Upiora Wśród Mgieł. A potem opancerzone ciało Ula'tho'issh'isa przebiło się przez szklane odłamki. Z jego twarzy odpadały pokotem martwe, spalone jadem morskie żyjątka, które oddały swe pasożytnicze ciała, by chronić nosiciela. Topielec dopadł wreszcie zmartwiałego goblina i uderzeniem miecza posłał go na ścianę areny. Szeroka rana ozdobiła bark i ramię zielonoskórego.

Nie był to jeszcze koniec zmagań. Zdesperowany Grinchai rzucił się z zębami i pazurkami na większego od siebie wroga, popełniając tym samym ostatni w życiu błąd. Ula'tho'issh'is porzucił swe miecze i chwycił goblina obydwoma dłońmi. Widzowie powstali z miejsc.

Czarne zastępy larw wypełzły z zakamarków ociekającego morską wilgocią pancerza. Zza naramiennika ukazały się krabie szczypce, a słupkowe oczy wyjrzały zza kirysu. Rojące się plugastwo podjęło marsz w dół opancerzonych ramion, zbliżając się do wierzgającego pokarmu, mnożąc się po wielokroć. Grinchai zacharczał w panice, czując jak chmara morskich czerwi rozpełza się po jego ciele. Robactwo zakłębiło się w otwartej ranie, w oczach zamieszkały larwy. Pożerany żywcem goblin szamotał się i wił, wyjąc ze zgrozy i bólu. Wytrzeszczone oko Topielca patrzyło beznamiętnie na okrutną śmierć jego wroga.

Ula'tho'issh'is podniósł ogryzane wciąż przez robactwo ciało Grinchaia i stanął na środku areny przyjmując wiwaty.

Światło pochodni i lamp przygasło.

- Jest mój...! - zagrzmiał Głos, ociekający słodką zgnilizną. Niewidzialna obecność Władcy Much skalała Arenę, rozsiewając smród najstraszniejszych plag. Pan Rozkładu przemówił, wyciągając pieszczotliwie dłoń ku swemu Wybrańcowi.

- Już nie. - Powiedział Ula'tho'issh'is, a były to jego pierwsze słowa od czasu, gdy przekroczył kamienne progi krasnoludzkiej twierdzy. - Już nie jesteś moim panem. Moim bogiem. Teraz ja sam jestem swoim bogiem. Ja jestem oceanem, ja jestem furią fal. Ja jestem najpotężniejszy, ja dzierżę litość i furię.

Z zakątków areny wypełzła wilgoć. Strużki wody pokornie, niczym wierne psy zbliżyły się i otoczyły ciało swego pana migotliwą poświatą. Wściekłość Pana Plag była niemal namacalna. Odszedł, dysząc goryczą, bezsilny wobec własnego tworu. Ula'tho'issh'is wzniósł się ponad piaski Areny, otoczony posłusznym mu żywiołem. Po dłuższej chwili rozpłynął się w huku fal. Niektórzy powiadają, że odszedł którymś z dolnych korytarzy, inni mówią, że zmienił się w wodę. Nikt nie wie jaka jest prawda. Starzy marynarze dalej jednak ciągną swe bajędy o morskim widmie, które przybywa otoczone mgłą, by uratować załogę statku, lub skazać ją na śmierć. Ci, którzy niejedno już widzieli szepczą jak na jego skinienie powstają fale i na jego komendę morskie potwory chowają się z powrotem w głębiny.

Niektórzy wierzą, że został bogiem.
Prawdę skrywają oceany.

Awatar użytkownika
Jagal
Niszczyciel Światów
Posty: 4287
Lokalizacja: Gdańsk SNOT

Post autor: Jagal »

Bardzo udane zakończenie, świetny opis walk!

Good Job!
pzdr!
Kupię bretońskie modele z 5tej edycji:
Metalowi quesci,
French Games Day Knight 'L'Hermite De Malemont' !! ,
4ed rycerze na piechotę.


Snot Fanpage <<--- , klikać! ;)

Awatar użytkownika
Erol
Mudżahedin
Posty: 240

Post autor: Erol »

Jagal pisze:Bardzo udane zakończenie, świetny opis walk!

Good Job!
pzdr!
+1 Graty dla zwycięzcy. Wciąż się dziwię, że mój goblin do finału doszedł. Myślałem, że w 1 rundzie polegnę.

SEE YOU IN ARENA 31 8)
Ostatnio zmieniony 5 gru 2011, o 20:54 przez Erol, łącznie zmieniany 1 raz.
Solo pisze: Wjeba***** taką maskę że stoły powinny się załamać pod jej ciężarem.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Już dawno nie było tutaj tak przeepicko fantastycznych opisów. Gratulacje dla prowadzącego i zwycięzcy.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Dziękuję wszystkim za miłe słowa uznania i za udział w Arenie. Bez graczy nie byłoby MG. Dzięki też dla Maca za wystartowanie projektu, napisanie czterech pierwszych walk i cywilną odwagę, by przyznać, że nie będzie dalej w stanie prowadzić Areny. Prowadzenie Areny to znakomita zabawa i wspaniała okazja na rozwinięcie pióra. Gratulacje dla zwycięzcy i chwała pokonanym! :)

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Prowadzisz następną? Jak tak to kiedy i w jakiej formule? To była jedna z najciekawszych aren i chętnie bym coś skrobnął, zwłaszcza jak następna miałaby być podobna. Muszę tylko wiedzieć w co mogę wyposarzyć postać.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
JarekK
Bothunter
Posty: 5090
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: JarekK »

ja też chce swojego ziomka!!! :) dawać arene nr. 31!!!

proszeproszeproszeprosze!!!

[-o<

mój wielbiciel wygrał!!! :) kocham takie coś co niewiadomo co to dokońca jest :)
Stone pisze: 16 gru 2019, o 13:36Żeby dobrze rosły, o warzywa trzeba dbać.

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Teraz nie dam rady. Sesja mi nadeszła. Poza tym muszę jeszcze pokończyć inne literackie projekty, jako że jestem osobą piszącą. :) Niech któryś ze starszych MG poprowadzi teraz Arenę, a ja zaangażuję się znowu w mistrzowanie w lutym. Do tego czasu na pewno sam stworzę postać na Arenę, więc bójcie się! :)

Awatar użytkownika
Giacomo
"Nie jestem powergamerem"
Posty: 104

Post autor: Giacomo »

=D> Gratulacje =D>
Najlepsze opisy walk jakie dotychczas czytałem, nie było nagromadzenia pospolitych ,,zaatakował" i ,,udzerzył", a do zakończenia walk to się nawet Gortrek i Felix nie umywają (choćby utopienie mojego inżyniera na suchym piasku oraz goblin ,,gdzie on jest?" Grinchai). Z postowaniem ogólnie nie było aż tak źle, chociaż w niektórych miejscach byłem dość niemile zaskoczony (wstyd że MG musi prosić graczy fabułę. To tak jakby ktoś przyszedł na sesję RPG i tylko rzucał kośćmi [-X ). Na szczęście pojawiło się kilka ,,inicjatyw obywatelskich" ( zadyma w karczmie, skaveni w kopalni), mam nadzieję, że przyjme się to w przyszłych arenach.

Ogólna ocena całej areny 8.5/10

Jeszcze raz wielkie gratulacje dla zwyciezcy, MG (Mac i Nawiedzony) i wszystkich uczestników =D> .
Pozdro
Giacomo

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Hah, dzięki wielkie za dobre słowo o walkach. Starałem się bardzo, żeby wszystkim Wam się podobały. :) Z aktywnością graczy również nie było aż tak tragicznie, jak piszesz. Zdarzały się bardziej "jałowe " Areny. Zadyma w karczmie była super, ale wtedy to nie ja jeszcze prowadziłem Arenę.

Czekamy więc na następnego MG i do zobaczenia w boju! :)

Varinastari
Masakrator
Posty: 2297

Post autor: Varinastari »

HAH. Po dziesięciu arenach i sześciu śmierciach w finale W KOŃCU!
Zajebista arena, wybaczcie za moje małe zaangażowanie.

Awatar użytkownika
Karlito
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3305
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Karlito »

Całkiem syto jeśli chodzi o prowadzenie Areny =D> =D> =D>
... ale nadal uważam że moja walka z tym zielonym pokurczem była ustawiona przez Ungrima, dodali mi coś do żarcia na bank :? :wink:
Welcome to the Tower of Rising Sun.
Moja galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28122
Kupię RÓŻNE RÓŻNOŚCI: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=42454

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Ja bym poprowadził, ale niestety, przy obecnym tempie życia wlekła by się z prędkością 1\1.5 walki na tydzień :?
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

ODPOWIEDZ