Dziękuję wszystkim za przybycie! Było super! Fajnie widzieć dobrą frekwencję na evencie Age of Sigmar
Impreza bardzo się udała. Było krwawo (na stołach oczywiście), było epicko, było super.
Tytuł najciekawszej armii zdobył Karol "gervaz" ze swoimi genialnie przerobionymi demonami Nurgle'a (38 pkt):
Drugie miejsce zajął Paweł ze Stormcast Eternals (32 pkt):
A trzecie miejsce - Adam i jego mroźno-lodowy Chaos (16 pkt):
Graliśmy pierwszą część Realmgate Wars = tę dziejącą się w ognistym świecie Aqshy. Bitwy toczyły się w takich lokalizacjach jak Czerwona Piramida Khorgosa Khula, Obsydianowy Most na rzece Magmus czy wreszcie Brama Gniewu i Brama Niebios.
Cała kampania skończyła się remisem pomiędzy drużynami, ponieważ drużyna Orderu zdołała odnaleźć Gate of Wrath - portal do wymiaru Chaosu - i go zniszczyć, tym samym odcinając Aqshy od demonicznych posiłków:
...ale jednocześnie nie udało im się odbić i uaktywnić Gate of Azyr (portalu do niebiańskiego świata Sigmara), by samemu ściągać swoje posiłki (choć było baaardzo blisko i gdyby nie Arkhan to z pewnością by się udało!)
Z ciekawszych wydarzeń fabularnych, to poległ legendarny heros Stormcast Eternali, Vandus Hammerhand, ale w Azyrheim już pracują nad jego reforge'ingiem
W wielu aspektach widzę pole do poprawy na następny raz (scenariusze - ich łatwość zrozumienia jak i wyważenie, sposób doboru graczy, itd).
Kolejny Szturm planuję jakoś na kwiecień, z lekko powiększonymi punktami (prawdopodobnie 40/60).
[Warszawa], AoS, 20.02.2016, Szturm #10 - Campaign Day
- Kriz Da Old'Bwoy
- Powergamer Rozpiskowy
- Posty: 47
45/60 bedzie lepiej;) i podziel goblinom punkty na pół, żebym mógł przyjść z wiadrem zielonych:)
Parę zdjęć z goblińskiej perspektywy:
https://goo.gl/photos/Q77fGdQhEDvEmWHt5
Parę zdjęć z goblińskiej perspektywy:
https://goo.gl/photos/Q77fGdQhEDvEmWHt5
Szturm #10 za nami, minęła noc, emocje już trochę opadły, ale impreza ciągle na świeżo w pamięci - to dobry moment na recenzję, informacje zwrotne wrażenia i opinie. Do dzieła!
To, jak się czułem na spotkaniu, doskonale widać na zdjęciu. Było wspaniale, bawiłem się wystrzałowo i na pewno chcę więcej! A konkretnie podobało mi się:
+ system kampanii i grania drużynowego. Dla mnie osobiście to nowość (wiem, że były już takie imprezę, robi się je dla innych systemów) - i zdecydowanie bardziej cieszy niż turniej o złote kalesony. Można się ponaradzać, można przyjąć jakąś strategię, czuć, że ludki uczestniczą w jakichś doniosłych wydarzeniach - a nie abstrakcyjne bitwy o punkty undeadów z innymi undeadmi
+ timing imprezy. Granie zaczęło się o 11tej, skończyło przed 16tą. W tym czasie zdążyłem rozegrać cztery bitwy, zjeść obiad, pogadać i porobić zdjęcia. Taki wynik wydaje się niemożliwy w przypadku tradycyjnego battla. Dzięki małej ilości punktów starcia toczyły się szybko, nie grzęźliśmy w zasadach, nie było przestojów i bitwy się nie dłużyły.
+ system punktowy. Wiem, że był niedoskonały. Zgadzam się, że mój GUO był niedoszacowany, podczas gdy inne jednostki - przeszacowane (na przykład ten nieszczęsny skink priest za 8 pkt). Ale bez niego trudno o jakiekolwiek pozory równowagi, na stołach szaleliby Nagashe w otoczeniu swoich przydupasów - jak na poprzednim szturmie.
+ klimat i kultura graczy. Szturmy mają to do siebie, że przychodzą na nie ludzie skorzy do zabawy, wyluzowani. Jednak w ostatniej bitwie ("bitwa o wszystko") poczułem ciśnienie na zwycięstwo - bądź co bądź - liczyła na mnie cała drużyna. Mój przeciwnik czuł się podobnie, to mogło przerodzić się w naprawdę niesympatyczną sytuację. Ale tak się nie stało, pomimo że wtopiłem - ta bitwa również dała mi radość. Potem zrobiliśmy drugie podejście, i wiadomo było, że chaos powinien wystawić na ten stół szybszą bądź bardziej liczną armię.
+ przystępnie podany fluff. Nie znam fabuły AoS, ale to, co przedstawił Olek w zupełności wystarczyło, żebym wiedział o co chodzi i wczuł się w temat.
Istotnych minusów nie zauważyłem. Opisy misji były wg. mnie klarowne. Mapka zmieściłaby się, gdyby wyłączyć lub zmniejszyć interlinię - ale bez niej też dawałem radę. Sprawę nieszczęsnych podstawek można było rozwiązać jakoś bardziej bezciśnieniowo - w trakcie samej gry nie wydawały się odgrywać jakiejś istotnej roli. W odróżnieniu do samego systemu. Nadal uważam, że autorzy gry wypuścili bardzo niedopracowany produkt. Niby prosta gra, bez tego całego zamieszania z flankami, dostawianiem się do szarży - ale specjalne zasady jednostek są zbyt rozbudowane i zróżnicowane, potem ciężko je ogarnąć. Ale problem ten został rozwiązany przez system punktowy. Następnym razem nie zwiększałbym jakoś istotnie limitu punktów (chyba wolałby 35) - żeby nadal móc łatwiej ogarniać te zasady.
W każdym razie - raz jeszcze dziękuję
To, jak się czułem na spotkaniu, doskonale widać na zdjęciu. Było wspaniale, bawiłem się wystrzałowo i na pewno chcę więcej! A konkretnie podobało mi się:
+ system kampanii i grania drużynowego. Dla mnie osobiście to nowość (wiem, że były już takie imprezę, robi się je dla innych systemów) - i zdecydowanie bardziej cieszy niż turniej o złote kalesony. Można się ponaradzać, można przyjąć jakąś strategię, czuć, że ludki uczestniczą w jakichś doniosłych wydarzeniach - a nie abstrakcyjne bitwy o punkty undeadów z innymi undeadmi
+ timing imprezy. Granie zaczęło się o 11tej, skończyło przed 16tą. W tym czasie zdążyłem rozegrać cztery bitwy, zjeść obiad, pogadać i porobić zdjęcia. Taki wynik wydaje się niemożliwy w przypadku tradycyjnego battla. Dzięki małej ilości punktów starcia toczyły się szybko, nie grzęźliśmy w zasadach, nie było przestojów i bitwy się nie dłużyły.
+ system punktowy. Wiem, że był niedoskonały. Zgadzam się, że mój GUO był niedoszacowany, podczas gdy inne jednostki - przeszacowane (na przykład ten nieszczęsny skink priest za 8 pkt). Ale bez niego trudno o jakiekolwiek pozory równowagi, na stołach szaleliby Nagashe w otoczeniu swoich przydupasów - jak na poprzednim szturmie.
+ klimat i kultura graczy. Szturmy mają to do siebie, że przychodzą na nie ludzie skorzy do zabawy, wyluzowani. Jednak w ostatniej bitwie ("bitwa o wszystko") poczułem ciśnienie na zwycięstwo - bądź co bądź - liczyła na mnie cała drużyna. Mój przeciwnik czuł się podobnie, to mogło przerodzić się w naprawdę niesympatyczną sytuację. Ale tak się nie stało, pomimo że wtopiłem - ta bitwa również dała mi radość. Potem zrobiliśmy drugie podejście, i wiadomo było, że chaos powinien wystawić na ten stół szybszą bądź bardziej liczną armię.
+ przystępnie podany fluff. Nie znam fabuły AoS, ale to, co przedstawił Olek w zupełności wystarczyło, żebym wiedział o co chodzi i wczuł się w temat.
Istotnych minusów nie zauważyłem. Opisy misji były wg. mnie klarowne. Mapka zmieściłaby się, gdyby wyłączyć lub zmniejszyć interlinię - ale bez niej też dawałem radę. Sprawę nieszczęsnych podstawek można było rozwiązać jakoś bardziej bezciśnieniowo - w trakcie samej gry nie wydawały się odgrywać jakiejś istotnej roli. W odróżnieniu do samego systemu. Nadal uważam, że autorzy gry wypuścili bardzo niedopracowany produkt. Niby prosta gra, bez tego całego zamieszania z flankami, dostawianiem się do szarży - ale specjalne zasady jednostek są zbyt rozbudowane i zróżnicowane, potem ciężko je ogarnąć. Ale problem ten został rozwiązany przez system punktowy. Następnym razem nie zwiększałbym jakoś istotnie limitu punktów (chyba wolałby 35) - żeby nadal móc łatwiej ogarniać te zasady.
W każdym razie - raz jeszcze dziękuję