Weźmy sobie takiego gołego generała imperium, gołego BSB z imperial banner, 2x 10 halabarników z 2 det. po 5 milicjantów i armatę. Wszyscy powiedzą, że wszystko wymienione (oprócz armaty) jest plewne do bólu. Jednak taka siła potrafi dla przykładu zniszczyć 2 czołgi, czyli coś niepowstrzymywalnego dla sporej części samograjów turniejowych. Czołg x 2 jest wart 600 pt, siła przedstawniona przeze mnie 555 pt. Jak to zrobić?
Przy założeniu, że zaczynamy (choć tak naprawdę to nie jest konieczne) , zwarzywiamy 1 czołg, 2 czołg jedzie na 15 cali w naszym kierunku. w drugiej turze staramy się zwarzywić 2 czołg, jeśli nam sie to nie udaje, blokujemy czołg/i detaczami w taki sposób, że aby się ruszyć muszą nas zaszarżować (czołg nie może jeździć do tyłu) Czołg szarżuje i stoi (nie może gonić/overrunować) i dostaje z armaty. Przy w miarę normalnych rzutach jesteśmy w stanie zniwelować terror, detaczmenty okazują się dla czołgu rzeczą nie do przejścia, fakt, że 3-4 rany powodują, że tank już jest niegroźny, wszystko to składa się na fakt, że normalne imperium daje sobie radę z samogrającym imperium. Trzeba tylko jeszcze wymyśleć patent na 4 działa

Jak wam się podoba koncepcja grania normalnym imperium na turniejach? Wypowiedzcie się sami i podsuńcie taktyki na poszczególne standardy
