Temat filmowy
Moderatorzy: Heretic, Grolshek, Albo_Albo
Re: Temat filmowy
Warto na 3d. Mi hobbit podobał się bardziej w 3d niż Avatar. Nie wiem czy oglądałem wersję w 48 klatkach, natomiast wzrok nie musiał się wcale przystosowywać, od samego początku było realistycznie i pięknie.
Byłoby afrontem nie napić się z Frontem!
Ja też polecam hobbita w 3D na mnie zrobił ogromne wrażenie - w szczególności, że jest puki co zgodny z książką (nie to co LOTR).
Mój drogi Puszkinie, widzę że moja wersja Hobbita 2D była zgoła inna od Twojej 3D nie tylko pod względem odbioru ale też i treści. Moim zdaniem Hobbit był mniej zgodny z książką niż Władca Pierścieni. Wystarczy przeanalizować pierwsze dwa rozdziały:
-odwiedziny Krasnoludów - przychodzili pokornie po kilka sztuk w ładnych płaszczach, w filmie wpadł zdziczały Dwalin, następnie Balin (choć w książce przybyli razem), następnie Kili i Fili, a na końcu prawie cała gromada (bez Thorina, który w książce był na dnie wyżej wymienionej kanapy) wpada przez drzwi Bilba. Czy w książce nie było inaczej?
-decyzja Bilba zapadła na imprezie, nie po niej
-Bilbo biegł do karczmy, a nie za karawaną
- nie przypominam sobie żadnych zakładów...
- jeśli mnie pamięć nie myli to Trolle nie porwały kucyków tylko wieczerzały sobie spokojnie przy ognisku, a Bilbo wpadł próbując okraść jednego z nich
- nawiązując do punktu wyżej to Gandalf grał na zwłokę, nie Bilbo
- i właściwie do ciężkiej cholery skąd wziął się motyw pościgu Orków za Krasnoludami?
Więc, czy po analizie pierwszych dwóch rozdziałów książki, wciąż twierdzisz, że Hobbit był w pełni zgodny z nią?
-odwiedziny Krasnoludów - przychodzili pokornie po kilka sztuk w ładnych płaszczach, w filmie wpadł zdziczały Dwalin, następnie Balin (choć w książce przybyli razem), następnie Kili i Fili, a na końcu prawie cała gromada (bez Thorina, który w książce był na dnie wyżej wymienionej kanapy) wpada przez drzwi Bilba. Czy w książce nie było inaczej?
-decyzja Bilba zapadła na imprezie, nie po niej
-Bilbo biegł do karczmy, a nie za karawaną
- nie przypominam sobie żadnych zakładów...
- jeśli mnie pamięć nie myli to Trolle nie porwały kucyków tylko wieczerzały sobie spokojnie przy ognisku, a Bilbo wpadł próbując okraść jednego z nich
- nawiązując do punktu wyżej to Gandalf grał na zwłokę, nie Bilbo
- i właściwie do ciężkiej cholery skąd wziął się motyw pościgu Orków za Krasnoludami?
Więc, czy po analizie pierwszych dwóch rozdziałów książki, wciąż twierdzisz, że Hobbit był w pełni zgodny z nią?
Wierzę w Wolny Rynek, Niewidzialną Jego Rękę, kuców obcowanie, Unii rozwiązanie, lewaków zaoranie, Wolną Polskę. Amen.
Wydaje mi się ,że nie masz racji. Jak dla mnie ten film idzie zgodnie z treścia książki do tego dodane i rozwinięte zostały fragmenty ,które w książce były tylko wspomniane. To jak wchodziły krasnoludy i kiedy dokładnie Bilbo zdecydował się na podróż to są moim zdaniem zmiany kosmetyczne ,które nie mają wpływu na cała historię ,która póki co nie odbiega znacząco od Tolkienowskiej.
+1
Również zgadzam się z przedmówcą.
Zmiany te nie są aż tak rażące i nie zmieniają przebiegu wątku głównego.
Są to raczej zmiany kosmetyczne , które mają na cel zaznajomić oglądającego z klimatem hobbita (który oczywiście nie musi być cały czas smutny i bolesny jak to było przez większość czasu w LOTRze.Podczas trzeciej części miałem już dość słuchania jak Frodo bez przerwy gada ,,nie damy rady , już nie mogę" już miałem tego dość)
Co do wymieniania po kolei wszystkich błędów mogę dorzucić np. to , że ogień pod koniec filmu był błękitny lub niebieski a Bilbo uciekł przez bramę pilnowaną przez gobliny a nie przez jakąś szczelinę skalną.W każdym razie wymienianie tego jest bez sensu , ponieważ prowadzi to do tego co polacy lubią najbardziej - narzekania .
Ja w każdym razie jestem zadowolony , że wydałem te 17 zł na prawie 3h filmu , po którym miałem ochotę chwycić za siekierę do drewna (
)
Pozdrawiam
Również zgadzam się z przedmówcą.
Zmiany te nie są aż tak rażące i nie zmieniają przebiegu wątku głównego.
Są to raczej zmiany kosmetyczne , które mają na cel zaznajomić oglądającego z klimatem hobbita (który oczywiście nie musi być cały czas smutny i bolesny jak to było przez większość czasu w LOTRze.Podczas trzeciej części miałem już dość słuchania jak Frodo bez przerwy gada ,,nie damy rady , już nie mogę" już miałem tego dość)
Co do wymieniania po kolei wszystkich błędów mogę dorzucić np. to , że ogień pod koniec filmu był błękitny lub niebieski a Bilbo uciekł przez bramę pilnowaną przez gobliny a nie przez jakąś szczelinę skalną.W każdym razie wymienianie tego jest bez sensu , ponieważ prowadzi to do tego co polacy lubią najbardziej - narzekania .
Też jakoś wolę iść na 2D.Nie kręci mnie toPiotras pisze:A ja jestem chyba dziwny albo jakiś hipster bo wolę wersję 2D, niż 3D. Nie przemawiają do mnie takie efekty.

Dał bardzo wysoką poprzeczkę choć wydaję mi się , że każdy następny film będzie równie dobry (mimo narzekań wielu osób jaki to on nie jest zły i słaby w porównaniu do pierwszej części)Piotras pisze:Co nie zmienia faktu, że Hobbit dał wysoką poprzeczkę kolejnym częściom
Ja w każdym razie jestem zadowolony , że wydałem te 17 zł na prawie 3h filmu , po którym miałem ochotę chwycić za siekierę do drewna (

Pozdrawiam

ohh shit, cały wątek fabularny runął - jak tak sobie pomyśle to w książce mieli brązowe płaszcze a w filmie o zgrozo w różnych kolorachSilvestro pisze: -odwiedziny Krasnoludów - przychodzili pokornie po kilka sztuk w ładnych płaszczach, w filmie wpadł zdziczały Dwalin, następnie Balin (choć w książce przybyli razem), następnie Kili i Fili, a na końcu prawie cała gromada (bez Thorina, który w książce był na dnie wyżej wymienionej kanapy) wpada przez drzwi Bilba. Czy w książce nie było inaczej?
-decyzja Bilba zapadła na imprezie, nie po niej
-Bilbo biegł do karczmy, a nie za karawaną
- nie przypominam sobie żadnych zakładów...
- jeśli mnie pamięć nie myli to Trolle nie porwały kucyków tylko wieczerzały sobie spokojnie przy ognisku, a Bilbo wpadł próbując okraść jednego z nich
- nawiązując do punktu wyżej to Gandalf grał na zwłokę, nie Bilbo
Z tym Azogiem to rzeczywiście sobie dodał ale czymś te 3 godziny trzeba wypełnić
- smiejagreg
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7593
Wrzucę więc i ja trochę swoich odczuć nt. "Hobbita". W trakcie filmu absolutnie nie szukałem różnic w treści z książką, choć książkę znam dosyć dobrze. Nie o to wszak w tym wszystkim chodzi. Za najważniejsze w swoim przypadku uważam jedno - znowu się absolutnie dałem wciągnąć w bajkowy świat Tolkiena/Jacksona i spędziłem szmat czasu,który zleciał mi bardzo szybko. Od paru lat podobne odczucia w stosunku do jakiegokolwiek filmu mogę policzyć na palcach 1 ręki, jeśli w ogóle...
Na szybko plusy - cała masa, od samych dwarfów, po wiele, wiele naprawdę fajnych scen - uczta, Dol Guldur, Radagast, wargowie, Erebor, naprawdę, wiele by wymieniać. Nawet Azog mi się podobał. Jackson próbował wrazić jakiegoś szwarccharaktera, żeby było zgodnie z kanonem i żeby zły był dwojakiego rodzaju - real: Azog i unreal: Stara Twierdza. Azog swoją rolę odgrywa jak przystało na złego
, skoro musiał być, więc akcept.
Minusy - wg mnie trzy, które najbardziej mnie zraziły:
- walka skalistych gigantów - sama w sobie świetna i byłaby taka, gdyby ekipa była tylko mimowolnymi świadkami tej walki siedząc sobie gdzieś z boku i przypatrując się, a nie kiblowała na samych olbrzymach - tego, że nie pospadali jakoś nie mogłem zdzierżyć
- cała od początku do końca historia z miastem goblinów. Dla mnie kompletnie zbędna i odstająca zupełnie od reszty filmu. Zaczyna się od wpadnięcia w pułapkę, po której powinny wypaść tylko trupy. Dalej jest już tylko gorzej. Król goblinów z przerostem tarczycy i solidną erudycją, wielkością kasujący wszelkie monstra ( Azog przy nim to pikuś), końcowa ucieczka i spadanie po tych wszystkich wiszących konstrukcjach wzbudziło u mnie jednocześnie politowanie i wściekłość - najbardziej mi się to nie podobało;
- ostatnia bitwa i scena z ostatnim drzewem nad przepaścią - również kompletnie przerysowana, zupełnie niepotrzebnie
Pomimo tych rzeczy, które mnie zirytowały nieco można było odnaleźć klimat z Władcy i za to niech będą Jacksonowi dzięki przeogromne.
Co do dalszych działań filmowych po "Hobbicie" - uważam, że pomysł sfilmowania Silmarilliona jest nierealizowalny, natomiast poszczególnych jego fragmentów - jak najbardziej. Czego Wam i sobie życzę
. Dla mnie Jackson może do końca swojego życia kręcić filmy oparte na Tolkienie i myślę, ze mi się nie znudzi. Pamiętać należy, że przed nim nikt jakoś nie potrafił nic zrobić z tym materiałem...
Na szybko plusy - cała masa, od samych dwarfów, po wiele, wiele naprawdę fajnych scen - uczta, Dol Guldur, Radagast, wargowie, Erebor, naprawdę, wiele by wymieniać. Nawet Azog mi się podobał. Jackson próbował wrazić jakiegoś szwarccharaktera, żeby było zgodnie z kanonem i żeby zły był dwojakiego rodzaju - real: Azog i unreal: Stara Twierdza. Azog swoją rolę odgrywa jak przystało na złego

Minusy - wg mnie trzy, które najbardziej mnie zraziły:
- walka skalistych gigantów - sama w sobie świetna i byłaby taka, gdyby ekipa była tylko mimowolnymi świadkami tej walki siedząc sobie gdzieś z boku i przypatrując się, a nie kiblowała na samych olbrzymach - tego, że nie pospadali jakoś nie mogłem zdzierżyć
- cała od początku do końca historia z miastem goblinów. Dla mnie kompletnie zbędna i odstająca zupełnie od reszty filmu. Zaczyna się od wpadnięcia w pułapkę, po której powinny wypaść tylko trupy. Dalej jest już tylko gorzej. Król goblinów z przerostem tarczycy i solidną erudycją, wielkością kasujący wszelkie monstra ( Azog przy nim to pikuś), końcowa ucieczka i spadanie po tych wszystkich wiszących konstrukcjach wzbudziło u mnie jednocześnie politowanie i wściekłość - najbardziej mi się to nie podobało;
- ostatnia bitwa i scena z ostatnim drzewem nad przepaścią - również kompletnie przerysowana, zupełnie niepotrzebnie
Pomimo tych rzeczy, które mnie zirytowały nieco można było odnaleźć klimat z Władcy i za to niech będą Jacksonowi dzięki przeogromne.
Co do dalszych działań filmowych po "Hobbicie" - uważam, że pomysł sfilmowania Silmarilliona jest nierealizowalny, natomiast poszczególnych jego fragmentów - jak najbardziej. Czego Wam i sobie życzę



Wyszukiwanie różnic pomiędzy filmem a książką może i jest przyjemne ale mało wartościowe. To jest Hobbit Jacksona, a nie Tolkiena.
Cieszę się, że nie jestem jedyny, którego walka kamiennych golemów zdenerwowała. Zupełnie nie wiem po co ją tam wrzucono. Podobnie ta drewniana kładko-mostowa część, która runęła w dół z bohaterami na niej stojącymi i nie uległa uszkodzeniu podczas gdy wcześniejsze się najzwyklej rozwalały. Pewnie niektórzy uznają to za pragnienie realizmu w filmie o czarodzieju itd., ale te sceny aż biły po oczach. Ja jestem dobrym widzem i w pełni akceptuję konwencję, ale taka niekonsekwencja mnie trochę boli.
Za najgłupszy zaś zarzut względem Hobbita uważam twierdzenie, że od początku wiadomo, że się uda, i że Gandalf do każdego niemal ratunku z opresji przyłoży rękę. To jest tak jakby chcieć, żeby całkowicie zmieniono książkę, albo jakby włączyć sobie film z Stallone/Van Damem/Arnoldem/Chuckiem/Van Dieselem itp. itd. i być zaskoczonym, że film skończył się dobrze. W całym swoim życiu widziałem jeden film (w tej konwencji oczywiście) który wyłamał się z tej formy, była to jakaś głupia komedia o bobsleistach z Jamajki, którzy nie wygrali jakichś zawodów, skończyli drudzy czy jakoś tak.
Cieszę się, że nie jestem jedyny, którego walka kamiennych golemów zdenerwowała. Zupełnie nie wiem po co ją tam wrzucono. Podobnie ta drewniana kładko-mostowa część, która runęła w dół z bohaterami na niej stojącymi i nie uległa uszkodzeniu podczas gdy wcześniejsze się najzwyklej rozwalały. Pewnie niektórzy uznają to za pragnienie realizmu w filmie o czarodzieju itd., ale te sceny aż biły po oczach. Ja jestem dobrym widzem i w pełni akceptuję konwencję, ale taka niekonsekwencja mnie trochę boli.
Za najgłupszy zaś zarzut względem Hobbita uważam twierdzenie, że od początku wiadomo, że się uda, i że Gandalf do każdego niemal ratunku z opresji przyłoży rękę. To jest tak jakby chcieć, żeby całkowicie zmieniono książkę, albo jakby włączyć sobie film z Stallone/Van Damem/Arnoldem/Chuckiem/Van Dieselem itp. itd. i być zaskoczonym, że film skończył się dobrze. W całym swoim życiu widziałem jeden film (w tej konwencji oczywiście) który wyłamał się z tej formy, była to jakaś głupia komedia o bobsleistach z Jamajki, którzy nie wygrali jakichś zawodów, skończyli drudzy czy jakoś tak.
Puszka Pandory, o immersji w grach
http://polygamia.pl/Polygamia/1,94534,1 ... .html?bo=1
Nosił Wilk razy kilka, czyli inaczej o grach TellTale Games
http://polygamia.pl/Polygamia/1,94534,1 ... .html?bo=1
http://polygamia.pl/Polygamia/1,94534,1 ... .html?bo=1
Nosił Wilk razy kilka, czyli inaczej o grach TellTale Games
http://polygamia.pl/Polygamia/1,94534,1 ... .html?bo=1
Ja również parę chwil temu wróciłem z kina i jestem bardzo happy
Nawet 3D się sprawdziło, choć miałem wątpliwości przy dość "ludzkim" filmie. Siedziałem z oczami wlepionymi w ekran, fantastyczne uczucie 
Ogólnie to mogę się zgodzić z Grześkiem tym cytatem:
Za to odnośnie bzdur większych i mniejszych to:
Pomijam też fakt, że z tą drabiną to idealnie trafiali, żeby im pomagała. Co tam jeszcze... Thorin chwycony za szmaty jak psiak przez pitbulla wstaje i nawet nie kuleje po szeptach Gandalfa, ściska się i jest tylko poobcierany na twarzy.
Ale to i tak czepialstwo
Orkowie mi się nie podobali w sumie, a Azog wyglądał jak Avatar, tylko że nie był niebieski... No kurczę tak mnie skojarzenie naszło, że nie mogłem inaczej go widzieć.
Co mi się wybitnie podobało, to:
- Gollum i zagadki (miny "dobrego chłopca" super),
- pieśń Krasnoludów fantastyczna w uszach w kinie i jej wykorzystanie jako motywu mnie nie gryzło, we Władcy też powtarzały się podobne wstawki muzyczne,
- Żądło Bilba, ładnie zrobili efekt niebieskiego blasku,
- krajobrazy, muzyka i wiele innych rzeczy...
Osobiście jestem bardzo zadowolony z filmu, a wybredny jestem bardzo.
Oglądałem też ostatnio najnowszą część "Resident Evil: Retribution". Dżizas, jaki gniot... I oczywiście zakończenie typowe, zwiastujące kolejną część...
P.S.Tak bokiem to powiem, że scena łamania Batmana przez Bane'a mi się bardzo podobała, bo akurat w starym komiksie dokładnie tak go zniszczył - o kolano, więc czasami autorzy filmów dbają o detale i fanów


Ogólnie to mogę się zgodzić z Grześkiem tym cytatem:
Zawsze tak jest, że film nieco się różni od książki. Mi osobiście te szczegóły nie przeszkadzały, choć z punktu widzenia fana łatwo wyłapaćsmiejagreg pisze:Wrzucę więc i ja trochę swoich odczuć nt. "Hobbita". W trakcie filmu absolutnie nie szukałem różnic w treści z książką, choć książkę znam dosyć dobrze. Nie o to wszak w tym wszystkim chodzi. Za najważniejsze w swoim przypadku uważam jedno - znowu się absolutnie dałem wciągnąć w bajkowy świat Tolkiena/Jacksona i spędziłem szmat czasu,który zleciał mi bardzo szybko. Od paru lat podobne odczucia w stosunku do jakiegokolwiek filmu mogę policzyć na palcach 1 ręki, jeśli w ogóle...

Za to odnośnie bzdur większych i mniejszych to:
Mnie bardziej drażni w takich filmach scena typu cała banda na jakimś tam pomoście (jak już Markuene zauważył), wszystko się łamie jak zapałki, a oni oczywiście przetrwają wszystko i ledwo się poobijająsmiejagreg pisze:- ostatnia bitwa i scena z ostatnim drzewem nad przepaścią - również kompletnie przerysowana, zupełnie niepotrzebnie

Ale to i tak czepialstwo

Co mi się wybitnie podobało, to:
- Gollum i zagadki (miny "dobrego chłopca" super),
- pieśń Krasnoludów fantastyczna w uszach w kinie i jej wykorzystanie jako motywu mnie nie gryzło, we Władcy też powtarzały się podobne wstawki muzyczne,
- Żądło Bilba, ładnie zrobili efekt niebieskiego blasku,
- krajobrazy, muzyka i wiele innych rzeczy...
Osobiście jestem bardzo zadowolony z filmu, a wybredny jestem bardzo.
Oglądałem też ostatnio najnowszą część "Resident Evil: Retribution". Dżizas, jaki gniot... I oczywiście zakończenie typowe, zwiastujące kolejną część...
P.S.Tak bokiem to powiem, że scena łamania Batmana przez Bane'a mi się bardzo podobała, bo akurat w starym komiksie dokładnie tak go zniszczył - o kolano, więc czasami autorzy filmów dbają o detale i fanów

Nie mogę się zgodzić. Trylogię widziałem kilka razy, jak pewnie większość z tu piszących. Cały czas najchętniej wracam do pierwszej części. Walki były, ale nie miałem wrażenia, że to one są najważniejsze. Były jedynie dodatkiem do "wyprawy". To druga i trzecia część koncentrowały się na epickich bitwach. I to właśnie nagromadzenie tego mordobicia było dla mnie odejściem od określonego poziomu.Dębek pisze:Obawiam się Jankel, że do pierwszej części Lotra ciężko będzie się zbliżyć. Klimat był owszem spoko, ale to co ja najbardziej pamiętam to poprostu szok wynikajacy z pierwszego zetknięcia się z tak zajebiście zrealizowanym filmem. Kolejne części Lotra i Hobbit, z racji utrwalenia się w widzach określonego poziomu, nie mogą już tak rzucać o glebę.
Warhammer Pro-Tip #2: If Purple Sun isn't winning the game for you, consider using it more.
Mi się podobała cała ta scena. Zajebiste teksty ma w niej Bane.P.S.Tak bokiem to powiem, że scena łamania Batmana przez Bane'a mi się bardzo podobała, bo akurat w starym komiksie dokładnie tak go zniszczył - o kolano, więc czasami autorzy filmów dbają o detale i fanów
A ja tam lubię jak się piorą. Im więcej woja tym lepiej.Jankiel pisze: Nie mogę się zgodzić. Trylogię widziałem kilka razy, jak pewnie większość z tu piszących. Cały czas najchętniej wracam do pierwszej części. Walki były, ale nie miałem wrażenia, że to one są najważniejsze. Były jedynie dodatkiem do "wyprawy". To druga i trzecia część koncentrowały się na epickich bitwach. I to właśnie nagromadzenie tego mordobicia było dla mnie odejściem od określonego poziomu.


Ja byłem na 3D i zdecydowanie polecam taką wersję. Ćma puszczona przez Gandalfa przeleciała nad moim prawym ramieniem 

Welcome to the Tower of Rising Sun.
Moja galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28122
Kupię RÓŻNE RÓŻNOŚCI: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=42454
Moja galeria: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=10&t=28122
Kupię RÓŻNE RÓŻNOŚCI: http://forum.wfb-pol.org/viewtopic.php?f=55&t=42454
Przy głośnych filmach (zwłaszcza "fanowskich", opartych na czymś) wchodzę raz na ruski rok na Filmweb, żeby poczytać opinie... Polecam do kolacji na przykład!
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Ni ... na,2090138
P.S. Taa, z jajkiem było super
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Ni ... na,2090138
P.S. Taa, z jajkiem było super

- Naviedzony
- Wielki Nieczysty Spamer
- Posty: 6354
Ja za najlepszy tekst filmu uważam pojazd po Gandalfie.

- A ten Radagast to potężny czarodziej, czy taki jak Ty?

- smiejagreg
- Ciśnieniowiec
- Posty: 7593
Opinie są piękne - jakieś dwie idiotki się kłócą, a czytający mają ubaw po pachySławol pisze:Przy głośnych filmach (zwłaszcza "fanowskich", opartych na czymś) wchodzę raz na ruski rok na Filmweb, żeby poczytać opinie... Polecam do kolacji na przykład!
http://www.filmweb.pl/film/Hobbit%3A+Ni ... na,2090138
P.S. Taa, z jajkiem było super


