Relacje z turniejów
Re: Relacje z turniejów
Tur na 30 osób w Katowicach w Rudym Goblinie, super miejscówka, nie będziecie żałować jak wpadniecie, super knajpa dobre jedzenie i piwko. Turniej super, klimat sędziowanie i poziom ekstra. Mój 3 tur w życiu.
Moja rozpa to:
Lord HKB w Questach
BSB słomka w Questach
Duże cyce, silver, CoC, niebo w realmach
Małe cyce, scroll, bestia w errantach zawsze blisko Questów
12 Realm
11 Realm
9 Quest
9 Errant
pegazy
2x lekka
2x treb
1 bitwa Dragomar, Krasie
warriors, ironbrakers, kusze 2x organy, działo, 2 żyrki, lord na tarczy, inżynier
Gra bardzo fajna w klimacie, super atmosfera. Bardzo statycznie grałem bo bałem się organ, schowany za górka w lesie i poza zasiegiem machin czekałem na okazje. Lekka poszła do przodu na organy, jedni padli od razu drudzi szarża w żyrka i walczyli z nim do 6 tury , niesamowity heroic. Pegazy czatowały za górką, dostały okazje szarza w organy, dały rade ale ostatniego pegaza dobił inżynier. Całą grę starałem się go stresować trebami i kometami ale nie szło, 2x treb przez całą grę wbiły 1 rane na inżynierze bo zniosło. jeden żyrak zabił mi trebka. Straciłem 2x lekka, pegazy i treba przegrałem 12:8
2 bitwa Jaaf, Szczury
Nie pamiętam co tam było bo pierwszy raz z SK grałem, nic nie znałem, ale były 2 działa, 2x slave po 20, 50 slave, jakies tam monki w liczbie 50 i jeszcze jeden wielki kloc czegoś tam z halabardami, grey seer, 2 kółka, 2 x scout.
Zagrałem znów troche statycznie jak baba, bałem sie wielkich kloców, znów treby nic nie zrobiły ani komety, zaszarżowałem 2 lancami realmów na 15", oczyiście doszła jedna została połamana w 2 turze walki. pozabijałem coś tam mało wartościowego, lekka spadła, pegazy padły od kółka ale zabiły działo. Później szarża 3 lancami w monki na 15-16", żadna nie doszła Kometa spadła nie czyniąc wielkiej krzywdy szczurkom, sobie zabiłem dwóch questów. Jakoś opornie szło i czas się skończył na koniec 3 tury. Po podliczeniu przegrałem 11:9
3 bitwa Duży Paweł, Mroczniaki
Szybka, konktretna gra, bez zbędnego gadania i zastanawiania się nad taktyką.
2x fast, warlocki, 3 balisty, witchki, egrekutorzy chyba 20tu, harpie, 3 bohaterów nie wiem jak złożeni z siła 5-6 i pancerzem 1+, czarka death.
Stałem, czekałem, trebki zaczęły trafiać, pierwsza tura około 8 egzeków i z 12 witchek w piach, było dobrze. Lekka padła od balist. Póżniej jeżdzenie w koło i zabawy z lekką i warlockami. Treby, spam komet i pegazy zrobiły mi fajną przewagę liczebna więc ruszyłem do przodu, balisty padły od pegazów także super sprawa. Na koniec czwartej tury dostałem trzech bohaterów na dupe w realmów z dużymi cyckami, trzymali się dzielnie, ale w 6tej padli. Zabiłem warlocków, lekką, harpie, balisty i w ostatniej turze spadła kometa z siłą chyba 8-9 i zniszczyła z 15 witchek do zera . Głupio straciłem lance z cyckami. Ciężko coś wyrwać na DE, ale skończyło się 10:10
Jak na 3 tur nie było źle, zająłem 18 miejsce i sporo się nauczyłem.
Moja rozpa to:
Lord HKB w Questach
BSB słomka w Questach
Duże cyce, silver, CoC, niebo w realmach
Małe cyce, scroll, bestia w errantach zawsze blisko Questów
12 Realm
11 Realm
9 Quest
9 Errant
pegazy
2x lekka
2x treb
1 bitwa Dragomar, Krasie
warriors, ironbrakers, kusze 2x organy, działo, 2 żyrki, lord na tarczy, inżynier
Gra bardzo fajna w klimacie, super atmosfera. Bardzo statycznie grałem bo bałem się organ, schowany za górka w lesie i poza zasiegiem machin czekałem na okazje. Lekka poszła do przodu na organy, jedni padli od razu drudzi szarża w żyrka i walczyli z nim do 6 tury , niesamowity heroic. Pegazy czatowały za górką, dostały okazje szarza w organy, dały rade ale ostatniego pegaza dobił inżynier. Całą grę starałem się go stresować trebami i kometami ale nie szło, 2x treb przez całą grę wbiły 1 rane na inżynierze bo zniosło. jeden żyrak zabił mi trebka. Straciłem 2x lekka, pegazy i treba przegrałem 12:8
2 bitwa Jaaf, Szczury
Nie pamiętam co tam było bo pierwszy raz z SK grałem, nic nie znałem, ale były 2 działa, 2x slave po 20, 50 slave, jakies tam monki w liczbie 50 i jeszcze jeden wielki kloc czegoś tam z halabardami, grey seer, 2 kółka, 2 x scout.
Zagrałem znów troche statycznie jak baba, bałem sie wielkich kloców, znów treby nic nie zrobiły ani komety, zaszarżowałem 2 lancami realmów na 15", oczyiście doszła jedna została połamana w 2 turze walki. pozabijałem coś tam mało wartościowego, lekka spadła, pegazy padły od kółka ale zabiły działo. Później szarża 3 lancami w monki na 15-16", żadna nie doszła Kometa spadła nie czyniąc wielkiej krzywdy szczurkom, sobie zabiłem dwóch questów. Jakoś opornie szło i czas się skończył na koniec 3 tury. Po podliczeniu przegrałem 11:9
3 bitwa Duży Paweł, Mroczniaki
Szybka, konktretna gra, bez zbędnego gadania i zastanawiania się nad taktyką.
2x fast, warlocki, 3 balisty, witchki, egrekutorzy chyba 20tu, harpie, 3 bohaterów nie wiem jak złożeni z siła 5-6 i pancerzem 1+, czarka death.
Stałem, czekałem, trebki zaczęły trafiać, pierwsza tura około 8 egzeków i z 12 witchek w piach, było dobrze. Lekka padła od balist. Póżniej jeżdzenie w koło i zabawy z lekką i warlockami. Treby, spam komet i pegazy zrobiły mi fajną przewagę liczebna więc ruszyłem do przodu, balisty padły od pegazów także super sprawa. Na koniec czwartej tury dostałem trzech bohaterów na dupe w realmów z dużymi cyckami, trzymali się dzielnie, ale w 6tej padli. Zabiłem warlocków, lekką, harpie, balisty i w ostatniej turze spadła kometa z siłą chyba 8-9 i zniszczyła z 15 witchek do zera . Głupio straciłem lance z cyckami. Ciężko coś wyrwać na DE, ale skończyło się 10:10
Jak na 3 tur nie było źle, zająłem 18 miejsce i sporo się nauczyłem.
- wind_sower
- Masakrator
- Posty: 2294
To może ja się też coś pochwalę. W Goblinie poszło mi strasznie plewnie, spaprałem drugą bitwę, bo nie użyłem Falcon Horna w swojej turze (miałem ten item pierwszy raz w rozpie), a zrobił by mi grę. Crown of Command < Falcon Horn
Za to w Rybniku....
Format 1600. No lords, bez dublowania rarów.
Paladyn na Pedziu, Wyrmlance, Charmed Shield, +2 ward na flamingi, GoD
Paladyn na kucu, GGH, BSB
Mała Pani na kucu, dispel scroll
8 Kotr FCG Warbanner
10 Kotr FCG Dyscyplina
13 Bowmenów, brazzers
5 MY, muzyk
3 Pegazy
5 Grali FCG 1 MR
Treb
Pierwsza Bitwa, Podwys, VC
Nekromanci, Wight King, 30 szkieletów, 2x30ghouli, sporo duszków, Duże Pany, Mortis
Przeciwnik wystawia się bardzo defensywnie, Mortis schowany za wzgórzem. Wzgórze po mojej stronie okazało się Impossiblem i Grale po drugiej stronie od duchów. Wystawiam sie na szarże w duże Pany Gralami i dwoma lancami. Dochodzi jedna w tym z doom and darkness na sobie. Zabijam duże Pany, ale lanca z magiczką i BSB oblewają Terror od Mortisa i zasilają szeregi nieumarłych. Cofam się i ratuje punkty. Treb strzela jak nigdy. Generał więdnie w pojedynku z duchami. Dużo szczęścia w kościach. (Podwys nie wierzy w moje kości i daje mi swoje.) Przy pomocy kości Podwysa trebkiem ściagam mortisa w ostatniej turze, który wybucha, zabija duchy resztki oddziału szkieletów sponiewieranego przez treba i Pegazy.Mój generał dostaje 11 hitów, wychodzi z jedną raną. 11:9 dla Podwysa, który udziela kilka dobrych wskazówek po bitwie.
Druga Bitwa, Blood and Glory, Szymon, Beastmen,
2 Wargory w tym BSB, Szaman z Beastem, 20 Gorów, 30 Bestigorów, 2x5 Raidersów, Dwa charioty, Świnka i Cygor.
Przeciwnik nie za bardzo chyba miał pomysł na tę grę. Jedną zboostowaną Lancą trzymam charioty, która wcześniej zmiotła świnkę. Cygor chowa się za górą i za wiele nie robi. Gralami, Pegazami od tyłu i generałem na Pegazie ładuję się w bestigory z kadrą. Stoją pierwszą turę (bsb i steadfast), drugą wystali gdyż mój generał nie potrafił sponiewierać ich BSB. Trzeciej nie rozegraliśmy, gdyż do walki dołączył by BSB a kończył się czas. Przeciwnik poddał się i poszliśmy pałaszować Kebaby. 20:0 dla mnie.
Trzecia Bitwa, Krzysiek, DE
Master generał na cok'u, Master na Pegazie z cloak of twilight, 30 Witchek, 30 Exeków, chyba 9 Coków, 5 Warlocków
Mocno Naporowa rozpa. Brak RBT bardzo mnie ucieszył. Przeciwnik od razu ruszył mocno na mnie. Gralami blokuję dostęp do Treba i szachuję Swoim Pegazem jego Pegaza Przeciwnik decyduje się na szarżę w Gralów. Palę szarżę w Warlocków i przyjmuję 30 exeków na front 10 Kotrami z BSB. Yołmeni uciekają przed szarżami Coków, które palą szarżę z redirecta. Pegazami i drugą lancą zasadzam się na Witchki. Gralami Warzywie Pegaza przez wyzywanie go w kółko na czeledż w końcu przegrywa o muzyka i zwiewa. Mój Pegaz wpada w Exeków, łamie i Zagania. Witchki wpadają w klasyczną kanapkę, ale stoją na dwóch pałach. Przeciwnik widząc rzeź ucieka Cokami i Warlockami po stole. Udaje mi sie złapać Warlocków. Witchki przestają istnieć. Koniec Czasu. 19:1 dla mnie (straciłem łuczników, yołmenów i treba, który wybuchł. I jak tu ufać chłopstwu)
Po podliczeniu punktów trafiam na 4 lokatę. Trzeci Podwys, Drugi Heretic, Pierwszy Król Słońce Solo.
Bardzo przyjemna miejsców i okoliczne środowisko. Serdecznie polecam Tury tam.
Za to w Rybniku....
Format 1600. No lords, bez dublowania rarów.
Paladyn na Pedziu, Wyrmlance, Charmed Shield, +2 ward na flamingi, GoD
Paladyn na kucu, GGH, BSB
Mała Pani na kucu, dispel scroll
8 Kotr FCG Warbanner
10 Kotr FCG Dyscyplina
13 Bowmenów, brazzers
5 MY, muzyk
3 Pegazy
5 Grali FCG 1 MR
Treb
Pierwsza Bitwa, Podwys, VC
Nekromanci, Wight King, 30 szkieletów, 2x30ghouli, sporo duszków, Duże Pany, Mortis
Przeciwnik wystawia się bardzo defensywnie, Mortis schowany za wzgórzem. Wzgórze po mojej stronie okazało się Impossiblem i Grale po drugiej stronie od duchów. Wystawiam sie na szarże w duże Pany Gralami i dwoma lancami. Dochodzi jedna w tym z doom and darkness na sobie. Zabijam duże Pany, ale lanca z magiczką i BSB oblewają Terror od Mortisa i zasilają szeregi nieumarłych. Cofam się i ratuje punkty. Treb strzela jak nigdy. Generał więdnie w pojedynku z duchami. Dużo szczęścia w kościach. (Podwys nie wierzy w moje kości i daje mi swoje.) Przy pomocy kości Podwysa trebkiem ściagam mortisa w ostatniej turze, który wybucha, zabija duchy resztki oddziału szkieletów sponiewieranego przez treba i Pegazy.Mój generał dostaje 11 hitów, wychodzi z jedną raną. 11:9 dla Podwysa, który udziela kilka dobrych wskazówek po bitwie.
Druga Bitwa, Blood and Glory, Szymon, Beastmen,
2 Wargory w tym BSB, Szaman z Beastem, 20 Gorów, 30 Bestigorów, 2x5 Raidersów, Dwa charioty, Świnka i Cygor.
Przeciwnik nie za bardzo chyba miał pomysł na tę grę. Jedną zboostowaną Lancą trzymam charioty, która wcześniej zmiotła świnkę. Cygor chowa się za górą i za wiele nie robi. Gralami, Pegazami od tyłu i generałem na Pegazie ładuję się w bestigory z kadrą. Stoją pierwszą turę (bsb i steadfast), drugą wystali gdyż mój generał nie potrafił sponiewierać ich BSB. Trzeciej nie rozegraliśmy, gdyż do walki dołączył by BSB a kończył się czas. Przeciwnik poddał się i poszliśmy pałaszować Kebaby. 20:0 dla mnie.
Trzecia Bitwa, Krzysiek, DE
Master generał na cok'u, Master na Pegazie z cloak of twilight, 30 Witchek, 30 Exeków, chyba 9 Coków, 5 Warlocków
Mocno Naporowa rozpa. Brak RBT bardzo mnie ucieszył. Przeciwnik od razu ruszył mocno na mnie. Gralami blokuję dostęp do Treba i szachuję Swoim Pegazem jego Pegaza Przeciwnik decyduje się na szarżę w Gralów. Palę szarżę w Warlocków i przyjmuję 30 exeków na front 10 Kotrami z BSB. Yołmeni uciekają przed szarżami Coków, które palą szarżę z redirecta. Pegazami i drugą lancą zasadzam się na Witchki. Gralami Warzywie Pegaza przez wyzywanie go w kółko na czeledż w końcu przegrywa o muzyka i zwiewa. Mój Pegaz wpada w Exeków, łamie i Zagania. Witchki wpadają w klasyczną kanapkę, ale stoją na dwóch pałach. Przeciwnik widząc rzeź ucieka Cokami i Warlockami po stole. Udaje mi sie złapać Warlocków. Witchki przestają istnieć. Koniec Czasu. 19:1 dla mnie (straciłem łuczników, yołmenów i treba, który wybuchł. I jak tu ufać chłopstwu)
Po podliczeniu punktów trafiam na 4 lokatę. Trzeci Podwys, Drugi Heretic, Pierwszy Król Słońce Solo.
Bardzo przyjemna miejsców i okoliczne środowisko. Serdecznie polecam Tury tam.
Maluję dla Perfectly Painted Studio!
https://www.facebook.com/PerfectlyPaintedStudio/
perfectlypaintedstudio@gmail.com
https://www.facebook.com/PerfectlyPaintedStudio/
perfectlypaintedstudio@gmail.com
W wielkim skrócie:
Moja rozpa:
- Lord na pegazie, questing vow, ench schield, bitting blade, gaundlet of duel, hkb, insygnia of the quest
- Paladyn 2rak, morningstar, tarcza, GGhelm
- Paladyn Bsb 2rak, morningstar, tarcza, dragonhelm, dawnstone
- Duża czarka z buta, 4 lev, niebo, silver mirrir
- Mała czarka z buta, 1 lev, bestia, DS.
12 errantów fcg dyscyplina
25 łuków, muzyk, braziers
25 łuków, muzyk, braziers
7 skirmiszerów
5 pegazów fcg
5 pegazów fcg
3 pegazy
treb
treb
Przeciwnicy bardzo wymagający, więc satysfakcja z wyniku ogromna.
Marek Bąk demony 20:0. Duża lanca zatrzymała plagusy. Demon Prince zbierał rany z miscastów, silvermirrora, a w ostatniej turze dokończyły go łuki.
Crus lizz 12:8. Cały czas w defensywie. Udało się odstrzelić i wymagować terradony i kowbojów na terradonach. Straciłem jedne pegazy. W końcówce duże pegazy wytrzymały riperry od boku. Skontrowałem, zabiłem i nieznacznie wygrałem.
Shino demony 13:7. Szło bardzo źle. Zdrowy Keeper tylko raz wyskoczył na jednego treba. Skuteczny strzał odwrócił przebieg gry.
Furion haje 20:0. Tu z pomocą przyszedł miscast zabijający pół kloca silverów i wsysający jednego maga. Otoczeni przez pegazy i lorda silverzy dali flee. Lord dokulał ładnie na zasięg i w ten sposób przeciwnik został bez magii, ochrony magicznej, Bsbka i głównego naporowego klocka.
Tutajec we 7:13. Odsyłam do raportu Tomka w temacie turnieju. Idealnie oddaje przebieg bitwy.
Ze śmiesznych akcji dodam, że nie wziąłem falcona na ten turniej i wtedy trafiły mi się w 5 bitwach: 1 demon prince, 16 much, 30 furii, 11 ripperów, 9 terradonów, 4 herosów na terradonach, 4 orły, 2 lodowe feniksy, 1 ognisty feniks. Ironia losu…
Moja rozpa:
- Lord na pegazie, questing vow, ench schield, bitting blade, gaundlet of duel, hkb, insygnia of the quest
- Paladyn 2rak, morningstar, tarcza, GGhelm
- Paladyn Bsb 2rak, morningstar, tarcza, dragonhelm, dawnstone
- Duża czarka z buta, 4 lev, niebo, silver mirrir
- Mała czarka z buta, 1 lev, bestia, DS.
12 errantów fcg dyscyplina
25 łuków, muzyk, braziers
25 łuków, muzyk, braziers
7 skirmiszerów
5 pegazów fcg
5 pegazów fcg
3 pegazy
treb
treb
Przeciwnicy bardzo wymagający, więc satysfakcja z wyniku ogromna.
Marek Bąk demony 20:0. Duża lanca zatrzymała plagusy. Demon Prince zbierał rany z miscastów, silvermirrora, a w ostatniej turze dokończyły go łuki.
Crus lizz 12:8. Cały czas w defensywie. Udało się odstrzelić i wymagować terradony i kowbojów na terradonach. Straciłem jedne pegazy. W końcówce duże pegazy wytrzymały riperry od boku. Skontrowałem, zabiłem i nieznacznie wygrałem.
Shino demony 13:7. Szło bardzo źle. Zdrowy Keeper tylko raz wyskoczył na jednego treba. Skuteczny strzał odwrócił przebieg gry.
Furion haje 20:0. Tu z pomocą przyszedł miscast zabijający pół kloca silverów i wsysający jednego maga. Otoczeni przez pegazy i lorda silverzy dali flee. Lord dokulał ładnie na zasięg i w ten sposób przeciwnik został bez magii, ochrony magicznej, Bsbka i głównego naporowego klocka.
Tutajec we 7:13. Odsyłam do raportu Tomka w temacie turnieju. Idealnie oddaje przebieg bitwy.
Ze śmiesznych akcji dodam, że nie wziąłem falcona na ten turniej i wtedy trafiły mi się w 5 bitwach: 1 demon prince, 16 much, 30 furii, 11 ripperów, 9 terradonów, 4 herosów na terradonach, 4 orły, 2 lodowe feniksy, 1 ognisty feniks. Ironia losu…
Sporo szczęścia też w tym było, ale tak czy siak dzięki za ciepłe słowa dobry człowieku.Wolfgar pisze:Wow jesteś mistrz, na takiej rozpier zrobić 6 msc na masterze, no comment
Gratki należą się też Gniewkowi. Dzielnie stawał do ostatniej tury, w której dostał wybitnie wysajdowane na pancerne armie WElfy na 20 Wayach.
Ja zagrałem tym:
lord pojedynkowiec na koniu (save na 1 z rerollem, Virtue of Confidence, rękawica, Sword of Anti-Heroes)
bsb (Gromril)
duża baba z falconem i scrollem (heaven)
paladyn z enchanted shield i +D6 do szarży
paladyn na piechotę z Insignia of Quest
8 errantów z banner of swiftness
12 realmów
35 kmieci
2x20 łuków z ogniem
3 pedzie
2 treby
5 yeomenów
5 grali z muzykiem
Erranci, lord, bsb, baba i paladyn z D6 składają się w V2, czyli szarżującą torpedę z pancernym frontem. Reszta ma im wyczyścić drogę do wbicia klina we wrogie wojsko.
1 bitwa - Justyna, luba Furiona (Liz)
Justyna to bardzo niedoświadczony gracz. choć Furion intensywnie ją szkoli. Popełniła kilka krytycznych błędów, V2 weszło w pierwszej turze w kloc saurusów i wyjechało z drugiej strony prosto w slanna. W 4 turze na stole nie było wojska przeciwnika.
2 bitwa - Heretic (WoCh)
Po pierwszej bitwie wylądowałem na 1 stole z najwyższym wynikiem ze wszystkich graczy. Przeciwnik miał ciekawą rozpę na 3 rydwanach i 3 shrinach, które już w 1 turze wyczarowały mu demon princa z czempiona maruderów V2 wleciało w jeden ze shrinów, z overruna wpadło w demona, ale ten zbyt długo nie chciał dać się zabić. W tym czasie Heretic swoim generałem na dysku i BSB na demonic steedzie zdołał zrobić mi sporo zamieszania. Diabeł padł zabity przez lorda w pojedynku, na plecy lancy wskoczył generał na dysku. Nie dał rady zabić mojego lorda i oblał stubborna z korony, po czym padł zagoniony. V2 zawróciło przez połowę stołu, żeby wskoczyć na plecy shrinowi i rydwanowi, które właśnie rozkręcały łuczników (łucznicy do spółki z trebem posłały wcześniej dwie chimery do piachu). Szarzę, która dochodziła na 9 spaliłem o 1 i torpeda wyhamowała na środku stołu, mając na flankach zebrane rydwany i BSB wroga. Rycerze polegli, chociaż tłukli się bohatersko do ostatniej tury. 18 dla przeciwnika. Gdybym rzucił cal więcej na kostkach byłoby kilkanaście w moją stronę w końcowym wyniku.
3 bitwa - Skwara (Skaveni)
Po bolesnym upadku z turniejowego tronu postanowiłem się odbić. Skwara nie miał dzwonu ani abomki, a w zamian dwóch seerów, dwie latary, dwa kółka i mroooooowie śmieciowej piechoty. W pierwszej turze wysadził sobie jedno działo w powietrze, drugie szybko wyeliminowałem pegazami. Lanca realmów wpadała w kolejno podstawiane klocki slave'ów, a szarzy prorocy i bsb wroga cofali się do kolejnych. V2 idealnie przeszarżowało 23 cale w stormverminów, którym nie pomógł assassin z +3 siły i Fellbladem ani rzucone na ifce death frenzy - padła ponad dziesiątka, reszta zginęła w ucieczce. W końcu przeciwnikowi skończyli się niewolnicy do zasłaniania się i dobrałem się do wrogiej kadry. Zbryzgany po łokcie szczurzą juchą wyczyściłem stół z wrogich jednostek, chociaż trwało to pełne 6 tur. 20 do przodu.
4 bitwa - Jankiel (DE)
Jankiel miał rozpę ze smokiem. Do tego klocek witchek, 4 bolce, bsb na pedziu, 10 dark riderów, mała suka, 2x5 warlocków i 2x7 szejdów. Ponownie przeciwnik zbagatelizował potencjał torpedy i V2 w pierwszej turze wylądowało w deploymencie wroga, niszcząc klocek dark riderów i sukę ze scrollem. W tym samym momencie pegazy wpadły w balistę, a fakt, że Jankiel wystawił wszystkie cztery obok siebie pozwolił na szybkie domino i wyeliminowanie wrogiego strzelania w 2 tury. Pegazy później wykończyły oba oddziały szejdów, mocno się spłacając. Smok na drugim końcu pola bitwy sprawił dużo większe kłopoty - treby uparcie w niego nie trafiały, a od niezdanego terroru za stół zwiała cała lanca realmów. Chłopi zaszarżowali na warlocków broniących murku na środku stołu i ich wykończyli, sami dostali szarżę od Kazimiery Szczuki i bandy półnagich, naćpanych feministek. Na szczęście baby nie pogoniły za daleko i dostały V2 w plecy. Końcówka bitwy to mój lord rąbiący na sztuki smoka, potem wrogiego BSB (po tym jak spieszony generał wroga uciekł z walki) i le Grande Finale - pieszy generał wroga w ostatniej turze walczący z resztką V2 - dużą babą, bsb i jednym rycerzem. Baba się wnerwiła i fazie magii zasadziła dwie ifki z małymi plackami, które nic nie zrobiły moim jednostkom, a wklepały dwie rany dreadlordowi Ten jednak ustał walkę, będąc jedynym modelem jaki został Jankielowi na koniec bitwy na stole. Po podliczeniu punktów wyszło, że ta potworna rzeź skończyła się 13 dla mnie.
5 bitwa - Laik (WE)
Pierwsze spotkanie z nowymi woodami zaliczam do jednej z najgorszych bitew, jakie przyszło mi rozegrać. Rozpiska Laika na ponad 20 waywatcherach dosłownie dziesiątkowała mi wszystkie jednostki. Okrojona torpeda dobrała się do dwóch oddziałów łuczników, trzeci udało się wygonić za stół strzałem z treba. Zabiłem też jednych wild riderów, a potem było już tylko kręcenie się jak smród po gaciach i obrywanie strzałami z no armour save ze wszystkich stron. 20 dla Laika, w efekcie spadłem w klasyfikacji o dobre 15 miejsc, a mogłem skończyć w 1 dziesiątce (lub piątce, gdybym w ostatniej bitwie zasadził maskę).
lord pojedynkowiec na koniu (save na 1 z rerollem, Virtue of Confidence, rękawica, Sword of Anti-Heroes)
bsb (Gromril)
duża baba z falconem i scrollem (heaven)
paladyn z enchanted shield i +D6 do szarży
paladyn na piechotę z Insignia of Quest
8 errantów z banner of swiftness
12 realmów
35 kmieci
2x20 łuków z ogniem
3 pedzie
2 treby
5 yeomenów
5 grali z muzykiem
Erranci, lord, bsb, baba i paladyn z D6 składają się w V2, czyli szarżującą torpedę z pancernym frontem. Reszta ma im wyczyścić drogę do wbicia klina we wrogie wojsko.
1 bitwa - Justyna, luba Furiona (Liz)
Justyna to bardzo niedoświadczony gracz. choć Furion intensywnie ją szkoli. Popełniła kilka krytycznych błędów, V2 weszło w pierwszej turze w kloc saurusów i wyjechało z drugiej strony prosto w slanna. W 4 turze na stole nie było wojska przeciwnika.
2 bitwa - Heretic (WoCh)
Po pierwszej bitwie wylądowałem na 1 stole z najwyższym wynikiem ze wszystkich graczy. Przeciwnik miał ciekawą rozpę na 3 rydwanach i 3 shrinach, które już w 1 turze wyczarowały mu demon princa z czempiona maruderów V2 wleciało w jeden ze shrinów, z overruna wpadło w demona, ale ten zbyt długo nie chciał dać się zabić. W tym czasie Heretic swoim generałem na dysku i BSB na demonic steedzie zdołał zrobić mi sporo zamieszania. Diabeł padł zabity przez lorda w pojedynku, na plecy lancy wskoczył generał na dysku. Nie dał rady zabić mojego lorda i oblał stubborna z korony, po czym padł zagoniony. V2 zawróciło przez połowę stołu, żeby wskoczyć na plecy shrinowi i rydwanowi, które właśnie rozkręcały łuczników (łucznicy do spółki z trebem posłały wcześniej dwie chimery do piachu). Szarzę, która dochodziła na 9 spaliłem o 1 i torpeda wyhamowała na środku stołu, mając na flankach zebrane rydwany i BSB wroga. Rycerze polegli, chociaż tłukli się bohatersko do ostatniej tury. 18 dla przeciwnika. Gdybym rzucił cal więcej na kostkach byłoby kilkanaście w moją stronę w końcowym wyniku.
3 bitwa - Skwara (Skaveni)
Po bolesnym upadku z turniejowego tronu postanowiłem się odbić. Skwara nie miał dzwonu ani abomki, a w zamian dwóch seerów, dwie latary, dwa kółka i mroooooowie śmieciowej piechoty. W pierwszej turze wysadził sobie jedno działo w powietrze, drugie szybko wyeliminowałem pegazami. Lanca realmów wpadała w kolejno podstawiane klocki slave'ów, a szarzy prorocy i bsb wroga cofali się do kolejnych. V2 idealnie przeszarżowało 23 cale w stormverminów, którym nie pomógł assassin z +3 siły i Fellbladem ani rzucone na ifce death frenzy - padła ponad dziesiątka, reszta zginęła w ucieczce. W końcu przeciwnikowi skończyli się niewolnicy do zasłaniania się i dobrałem się do wrogiej kadry. Zbryzgany po łokcie szczurzą juchą wyczyściłem stół z wrogich jednostek, chociaż trwało to pełne 6 tur. 20 do przodu.
4 bitwa - Jankiel (DE)
Jankiel miał rozpę ze smokiem. Do tego klocek witchek, 4 bolce, bsb na pedziu, 10 dark riderów, mała suka, 2x5 warlocków i 2x7 szejdów. Ponownie przeciwnik zbagatelizował potencjał torpedy i V2 w pierwszej turze wylądowało w deploymencie wroga, niszcząc klocek dark riderów i sukę ze scrollem. W tym samym momencie pegazy wpadły w balistę, a fakt, że Jankiel wystawił wszystkie cztery obok siebie pozwolił na szybkie domino i wyeliminowanie wrogiego strzelania w 2 tury. Pegazy później wykończyły oba oddziały szejdów, mocno się spłacając. Smok na drugim końcu pola bitwy sprawił dużo większe kłopoty - treby uparcie w niego nie trafiały, a od niezdanego terroru za stół zwiała cała lanca realmów. Chłopi zaszarżowali na warlocków broniących murku na środku stołu i ich wykończyli, sami dostali szarżę od Kazimiery Szczuki i bandy półnagich, naćpanych feministek. Na szczęście baby nie pogoniły za daleko i dostały V2 w plecy. Końcówka bitwy to mój lord rąbiący na sztuki smoka, potem wrogiego BSB (po tym jak spieszony generał wroga uciekł z walki) i le Grande Finale - pieszy generał wroga w ostatniej turze walczący z resztką V2 - dużą babą, bsb i jednym rycerzem. Baba się wnerwiła i fazie magii zasadziła dwie ifki z małymi plackami, które nic nie zrobiły moim jednostkom, a wklepały dwie rany dreadlordowi Ten jednak ustał walkę, będąc jedynym modelem jaki został Jankielowi na koniec bitwy na stole. Po podliczeniu punktów wyszło, że ta potworna rzeź skończyła się 13 dla mnie.
5 bitwa - Laik (WE)
Pierwsze spotkanie z nowymi woodami zaliczam do jednej z najgorszych bitew, jakie przyszło mi rozegrać. Rozpiska Laika na ponad 20 waywatcherach dosłownie dziesiątkowała mi wszystkie jednostki. Okrojona torpeda dobrała się do dwóch oddziałów łuczników, trzeci udało się wygonić za stół strzałem z treba. Zabiłem też jednych wild riderów, a potem było już tylko kręcenie się jak smród po gaciach i obrywanie strzałami z no armour save ze wszystkich stron. 20 dla Laika, w efekcie spadłem w klasyfikacji o dobre 15 miejsc, a mogłem skończyć w 1 dziesiątce (lub piątce, gdybym w ostatniej bitwie zasadził maskę).
Lepiej doma iść za pługiem, niż na wojnie szlakiem długiem.
No pięknie, nie wiedziałem że tyle się działo u Gniewka, również gratki w Twoje zacne dłonie. Szkoda ze troche pechowo, ale cóż tak bywa. Dobrze że honor uratowany i Bretońcy pokazali kto rządzi w warhammerowym światku z 10 letnim codexem w kieszeni
Skoro 10 letni podręcznik daje rade to w nowej edycji Mastery są Wasze. Biedni PG z nowymi podręcznikami muszą czekać na nowe codexy żeby pokazać że potrafią grać pfff
Jeszcze raz na chwałę Pani!!!
Skoro 10 letni podręcznik daje rade to w nowej edycji Mastery są Wasze. Biedni PG z nowymi podręcznikami muszą czekać na nowe codexy żeby pokazać że potrafią grać pfff
Jeszcze raz na chwałę Pani!!!
-
- Falubaz
- Posty: 1152
To błąd czy przeoczyłem jakąś erratę ?Dębek pisze:W wielkim skrócie:
7 skirmiszerów
Oczywiście gratuluje dobrych wyników panowie
tam wiecej zmienilo 5 hkb w 2 tury gry chybaShino demony 13:7. Szło bardzo źle. Zdrowy Keeper tylko raz wyskoczył na jednego treba. Skuteczny strzał odwrócił przebieg gry.
a treb byl epicki. Zeby zabic keepera wytrzymal strzal z cannona (mial 1 rane) panike, i na koniec sprostal zadaniu 6 ran (kosa miala dodatkowa). Swoja droga miales na to w tej turze (lacznie z panika) 0.2% na powodzenie. Mniej wiecej tyle jaki procent glosow zdobyla samoobrona.
to na razie 2:2. Do nastepnego
W sobotę grałem na turnieju we Włocławku, EURO. Moją ropę znacie, zmieniłem ją nieznacznie - zamiast yeomanów na kucykach dałem errantów, a lancę KOTR zastąpiłem również errantami z +1 MV. Jechałem z nastawieniem na czysty fun, zwłaszcza, że pierwsża bitwę musiałem pauzować, bo z roboty mogłem dopiero na drugą pojechać.
II bitwa: vs. Ziemko i jego lizaki: slann z Highem, mały z beastem, dwóch saurusów klepaczy, kloc templi, kloc saurusów + spam. Scenariusz meeting nie stawił mnie na korzystnej pozycji. Klocek z BSB i duża babką w rogu obstawiony łukami i klopami. Na flance rycerstwo musiało szarżować templi albo sami byliby szarżowani. W czelendeżu lord zboostowany +3S+3A zabił czempiona nabił max overkill, ale reszta poza babką poległa. Oblałem brejka na -2 i zostałem zagoniony... potem były tylko dożynki. Klopy ani razu nie trafiły w tej bitwie...
Wynik 0:20
III bitwa: vs. Caledor II i jego HE: smok, typ na koniu, mały mag z lightem i bsb, kloc WL ze smoczym sztandarem, 30+ łuków w klocku, 3 unity ellyrian, 6 DP, orzeł i fenix. W sumie z ciekawszych akcji jedynie odstrzelenie fenixa przez łuczników i spanikowanie łuków za stół od wystrzelanych ellyrian Mój wagon tym razem nie przepchnął WL - jedynie bsb zginął od lorda w czelendżu...
Wynik 10:10
Ostatecznie 3 miejsce od końca
A tu mój korpus ekspedycyjny - foto by Caledor.
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/ ... 0218_n.jpg
II bitwa: vs. Ziemko i jego lizaki: slann z Highem, mały z beastem, dwóch saurusów klepaczy, kloc templi, kloc saurusów + spam. Scenariusz meeting nie stawił mnie na korzystnej pozycji. Klocek z BSB i duża babką w rogu obstawiony łukami i klopami. Na flance rycerstwo musiało szarżować templi albo sami byliby szarżowani. W czelendeżu lord zboostowany +3S+3A zabił czempiona nabił max overkill, ale reszta poza babką poległa. Oblałem brejka na -2 i zostałem zagoniony... potem były tylko dożynki. Klopy ani razu nie trafiły w tej bitwie...
Wynik 0:20
III bitwa: vs. Caledor II i jego HE: smok, typ na koniu, mały mag z lightem i bsb, kloc WL ze smoczym sztandarem, 30+ łuków w klocku, 3 unity ellyrian, 6 DP, orzeł i fenix. W sumie z ciekawszych akcji jedynie odstrzelenie fenixa przez łuczników i spanikowanie łuków za stół od wystrzelanych ellyrian Mój wagon tym razem nie przepchnął WL - jedynie bsb zginął od lorda w czelendżu...
Wynik 10:10
Ostatecznie 3 miejsce od końca
A tu mój korpus ekspedycyjny - foto by Caledor.
https://fbcdn-sphotos-e-a.akamaihd.net/ ... 0218_n.jpg
Chłopska Bretka : W/R/P: 4/2/4
Raporcik z DMP
Graliśmy jako Team Kielce ("Prawy Kieł")
W każdym razie - ci co nie byli niech żałują, impreza "w dechę". Tym bardziej, że w tym roku była w Krakowie więc daleko nie było.
Pojechałem z Bretonnią - rozpiska była składana na szybko (15 dni przed turniejem, ale skłamałbym pisząc że nie miałem tego patentu wcześniej ogranego)
Rozpa dość nietypowa – ale mnie się podoba
Lord HKB
Lord Napieracz z VoKT
Lord VoIK
Paladyn VoIK
BSB Rampager's Standard
Paladyn w rękawickach i z Confidencją
2x Mała panienka (z DS i Lusterkiem)
4 pegazy FCG
2x Treby
2x Yeomany
2 lance KoTR (+1Move i Flame)
W dużym skrócie wyglądało to tak:
Pierwsza bitwa z Gamblersami i Vampirami Walkera
Dość lightowo był chyba nastawiony na łatwy łup z Bretką. Rozpiska standard (wampir-klepacz, Manfred, 8xBK, 8x CH, 38 CG, Terror i dużo śmiecia).
Bitwa trwała może 15-20 minut.
Dostał szarżę w pierwszej rundzie w regiment CG z Manfredem. Zabiłem 22 i rozsypałem. Potem dostałem szarżę w bok, do walki wkroczył Wampir. Niestety dla przeciwnika – Breta w moim wykonaniu nie jest taka, żeby się wampira bała...
Vampiry zadały 6 ran – ja 5. Przegrał na -1
A w kolejnej rundzie ja rozkręciłem wampira i BK, druga lanca z płonącymi atakami dopadła duże ghule…
W każdym razie rundy nr3 już nie było.
Wszystko rozniesione w pył i dość łatwe 20:0 dla mnie.
Bitwa druga – Team Łódź i Wojownicy Chaosu Marvin’a
No i powtórka - dostał szarże w 1 rundzie, przegrał na 11... I rzucił 2x1
A potem dostałem w bok: 3 jugernautów, dwa rydwany, 5-kę Putridów i Warshrine.
Przegrałem na -1 i ustałem. Potem wsparcie 2-giej lancy i się zaczęła… wyrzynka
Młyn trwał 3 rundy ale w końcu chaos się złamał. Jedna lanca dopadła shrine’a, druga rozkręciła juggernauty
Coś tam oczywiście straciłem - ale wynik ogólny 15:5 dla mnie.
To była najtrudniejsza bitwa tego dnia.
Ale okazało się, że prawdziwe Wyzwanie czeka mnie dopiero jutro. Ale o tym dalej...
3 bitwa – TMNT. Ficu i jego Imperium
Gracz ogarnięty i strasznie sympatyczny. Super atmosfera – naprawdę zero napinania czy jakiegoś pozerstwa. Zaproponował remis. Ale ja chciałem zagrać – bo lubię grać z Imperium. „Ja ich tylko dotykam a oni umierają” – jak powiedział kiedyś jeden cyberpsycho z Cyberpunka
Kiedy po jego 1 turze przygotowawczej (ustawił się całkiem spoko) ja zadeklarowałem szarżę mojej turbo-lancy powiedział: "Hold. Chcę tej szarży! To twój błąd".
Szarża szła w 15 Knights of Inner Circle z BSB, generałem, Priestem i magiem.
2 Lordów rozkręciło BSB a z oddziału zostało tylko 3 rycerzy i reszta poranionej kadry... Ja straciłem bodaj 4 rany. Potrzebował „oczu węża” żeby to ustać.
Nie ustał.
I poddał bitwę po następnej rundzie kiedy pegazy zaczęły rozkładać park maszyn.
Żałował, że przyjął tą szarżę.
30 minut gry i 20:0 dla mnie.
Tak zakończył się 1 dzień.
Solidne 55pkt z 3 bitew.
Dzień drugi zaczęliśmy od gry z Legionem Błysk Ciupagi
W pierwszej bitwie trafiłem na krasnoludy DanRakH’a
I w zasadzie powtórka z historii. Szarża w 1 turze, nie udało się zabić BSB który dawał im stubborn. Kontra 40 warriorów w bok i znowu młyn.
Na szczęście w pogotowiu czekała już 2 lanca i tak po 2 rundach walki udało się złamać ich generała, a w następnej rundzie oddział warriorów (jego resztki) z resztą kadry.
I pech polegał na tym, że uciekł na 10 cali... a ja goniąc go 2 oddziałami konnicy i pegazami... nie dogoniłem żadnym.
I z wygranej bitwy zrobił się tylko remis 10:10. A jakbym dogonił – byłoby 13:7 dla mnie.
Ale – nie dogoniłem…
Czas nam się skończył po 3 rundzie.
Gdyby nie to – rozkręciłbym wszystko…
Ale bitwa była mega wymagająca i co chyba ważniejsze – mega przyjemna. Zero spiny, super sympatyczny człowiek.
I nadszedł czas na ostatnią bitwę na 4 stole - w której dostaliśmy... Pokemony czyli ekipę reprezentacji Rosji. Ja sparowałem z Flamem i jego Empire.
Wiadomo – przeciwnik renomowany. Łatwo nie będzie.
Ale Bastor tanio skóry nie sprzedaje nigdy...
Graliśmy Meeting
No I bitwa zamieniła się w potworne szachy!
Co prawda w 1 rundzie na 2 oddane strzały z trebów miałem 2x missfire i oba treby wyleciały w powietrze... Ale nie było załamania. Choć Rosjanin bardzo się przejął moim pechem i na chwilę przerwaliśmy bitwę, żeby iść na piwo dla rozładowania stresu
(po prawdzie to chyba liczył, że późniejsza presja czasu będzie mnie bardziej „spinać” – on miał czas… i armaty… i 2 Banishmenty… i Luminar )
Potem wróciliśmy do "szachów"
Rozstrzygająca była moim zdaniem 3 runda w której o jakieś 5mm przesadził z ruchem i nie sprawdził (a wszystko sprawdzał laserem ), że moje pegazy widzą bok jego oddziału halabard którzy chowali się za impasem, broniących flanki.
No i szarża pegazów od boku, wsparta szarżą lancy pomocniczej rozpoczęła pierwszą walkę. Błąd był tym większy, że nic tego oddziału nie zabezpieczało (pegazy były poza „widzeniem” demisiów)
Walka trwała przez 1,5 tury. W jego 4 udało się ich w końcu złamać, dogonić i wpaść w Luminara od boku a pegazy po reformie w swojej turze zaszarżowały w niebroniony bok Hurricanum.
Jemu już robiło się "nerwowo" bo w klinczu wzajemnie szachowała się moja główna lanca i jego demigryfy.
Moje yeomeny na konikach biegały, odginały, uciekały i zbierały się karnie - niwelując wszystkie jego próby wyjścia z impasu. Pozostałymi oddziałami.
A jego lewe skrzydło topniało w oczach...
W końcu - podjął decyzje.
BSB wyleciał z demisiów ustawiając się 1" od mojej lancy odginając ich od demigryfów podciągając jednocześnie demisie do decydującego rozstrzygnięcia.
I znowu sprawę rozstrzygnęły… yeomeny!
Pięknie odgięły demisie, BSB dostał szarże której nie miał prawa ustać... 2 próby rzucenia 2x1 się nie powiodły… czołg był całkiem poza zasięgiem i niewiele mógł pomóc.
Oczywiście yeomeny przypłaciły to życiem - ale ustawiły demigryfy w idealnej pozycji.
Mógł ryzykować overrun - ale wynik poniżej 10" oznaczał wejście lancy w bok kurczaków. Więc rozsądnie zdecydował się na reform i tak dopalił demisiów magią, że głowa mała! Jakieś wardy, przerzuty, -1 do trafiania, automatyczne zdania testów Ld... Masakra!
Ja nie miałem jak się temu przeciwstawić bo miałem tylko dwie 1lvl magierki do noszenia scrolli Które już dawno spaliłem…
A tymczasem padł Luminar i Hurricanum.
Na wszelki wypadek wpadłem pegazami w czołg od boku, żeby mieć pewność że nie namiesza w głównej walce (to była już moja 5 tura więc liczyłem, że coś przeżyje i ustoję bo Generał i BSB były w 12”).
No i poleciały obie lance w bój!
Lanca pomocnicza - szarża w tył Demisiów.
Lanca główna w przód demisiów - i zaczął się "młyn"
Walka trwała do jego 6 tury.
Wszystkie desperackie próby przeciwdziałania rozbrajał 2gi oddział yeomenów odginając, uciekając i wracając na miejsce w mojej turze.
W tej bitwie – gdyby nie oddziały konnych chłopów, byłoby BARDZO ciężko…
Ale – właśnie po to mam je w rozpie
W 6 jego rudzie, kiedy demigryfy były już mocno przerzedzone (3 padły i zostały tylko 4 – z czego 1 na 2 woundach) a moja lanca również była już lekko nadgryziona) przyszło do złamania na -5.
I nie ustał! A BSB już nie miał…
W ostatniej swojej rundzie jego główny oddział poszedł w rozsypkę!
I w dodatku, kiepsko uciekł…
To znaczy - dystans miał dobry (10") ale zatrzymał się na moje lancy i musiał stanąć 1" za mną (przy okazje tracąc jeszcze 2W z testów dangerusa). Ja oczywiście reform frontem w jego kierunku... I w mojej ostatniej: SZARŻA!
On uciekł 11"... Ale zasięg mojej szarży wyniósł 16"...
No i po podliczeniu punktów: 15:5 dla mnie!
Oklaski, gratulacje - miło było słyszeć, że wygrałem z jednym lepszych graczy na świecie!
Niestety - okazało się, że więcej powodów do radości nie było.
Drużyna "wtopiła" totalnie - w 4 pozostałych bitwach ugrali tylko 10 punktów w sumie
Co doprowadziło nas do 14 miejsca (co samo w sobie jest oczywiście sukcesem - ale rozbestwieni pierwszym dniem mieliśmy apetyty na Top10)
I tak po 5 bitwach - zdobyłem 80/100pkt.
Czyli solidnie – ja w każdym razie jestem zadowolony.
Ale satysfakcja z ostatniej bitwy - OGROMNA!
To już koniec!
Nie wiem czy Warhammer turniejowy przetrwa...
Ale turniej świetny, i jeśli ktoś będzie miał ochotę i możliwości - niech się koniecznie wybierze jeśli będzie „następne DMP”. Nawet jako widz.
Naprawdę warto!
Graliśmy jako Team Kielce ("Prawy Kieł")
W każdym razie - ci co nie byli niech żałują, impreza "w dechę". Tym bardziej, że w tym roku była w Krakowie więc daleko nie było.
Pojechałem z Bretonnią - rozpiska była składana na szybko (15 dni przed turniejem, ale skłamałbym pisząc że nie miałem tego patentu wcześniej ogranego)
Rozpa dość nietypowa – ale mnie się podoba
Lord HKB
Lord Napieracz z VoKT
Lord VoIK
Paladyn VoIK
BSB Rampager's Standard
Paladyn w rękawickach i z Confidencją
2x Mała panienka (z DS i Lusterkiem)
4 pegazy FCG
2x Treby
2x Yeomany
2 lance KoTR (+1Move i Flame)
W dużym skrócie wyglądało to tak:
Pierwsza bitwa z Gamblersami i Vampirami Walkera
Dość lightowo był chyba nastawiony na łatwy łup z Bretką. Rozpiska standard (wampir-klepacz, Manfred, 8xBK, 8x CH, 38 CG, Terror i dużo śmiecia).
Bitwa trwała może 15-20 minut.
Dostał szarżę w pierwszej rundzie w regiment CG z Manfredem. Zabiłem 22 i rozsypałem. Potem dostałem szarżę w bok, do walki wkroczył Wampir. Niestety dla przeciwnika – Breta w moim wykonaniu nie jest taka, żeby się wampira bała...
Vampiry zadały 6 ran – ja 5. Przegrał na -1
A w kolejnej rundzie ja rozkręciłem wampira i BK, druga lanca z płonącymi atakami dopadła duże ghule…
W każdym razie rundy nr3 już nie było.
Wszystko rozniesione w pył i dość łatwe 20:0 dla mnie.
Bitwa druga – Team Łódź i Wojownicy Chaosu Marvin’a
No i powtórka - dostał szarże w 1 rundzie, przegrał na 11... I rzucił 2x1
A potem dostałem w bok: 3 jugernautów, dwa rydwany, 5-kę Putridów i Warshrine.
Przegrałem na -1 i ustałem. Potem wsparcie 2-giej lancy i się zaczęła… wyrzynka
Młyn trwał 3 rundy ale w końcu chaos się złamał. Jedna lanca dopadła shrine’a, druga rozkręciła juggernauty
Coś tam oczywiście straciłem - ale wynik ogólny 15:5 dla mnie.
To była najtrudniejsza bitwa tego dnia.
Ale okazało się, że prawdziwe Wyzwanie czeka mnie dopiero jutro. Ale o tym dalej...
3 bitwa – TMNT. Ficu i jego Imperium
Gracz ogarnięty i strasznie sympatyczny. Super atmosfera – naprawdę zero napinania czy jakiegoś pozerstwa. Zaproponował remis. Ale ja chciałem zagrać – bo lubię grać z Imperium. „Ja ich tylko dotykam a oni umierają” – jak powiedział kiedyś jeden cyberpsycho z Cyberpunka
Kiedy po jego 1 turze przygotowawczej (ustawił się całkiem spoko) ja zadeklarowałem szarżę mojej turbo-lancy powiedział: "Hold. Chcę tej szarży! To twój błąd".
Szarża szła w 15 Knights of Inner Circle z BSB, generałem, Priestem i magiem.
2 Lordów rozkręciło BSB a z oddziału zostało tylko 3 rycerzy i reszta poranionej kadry... Ja straciłem bodaj 4 rany. Potrzebował „oczu węża” żeby to ustać.
Nie ustał.
I poddał bitwę po następnej rundzie kiedy pegazy zaczęły rozkładać park maszyn.
Żałował, że przyjął tą szarżę.
30 minut gry i 20:0 dla mnie.
Tak zakończył się 1 dzień.
Solidne 55pkt z 3 bitew.
Dzień drugi zaczęliśmy od gry z Legionem Błysk Ciupagi
W pierwszej bitwie trafiłem na krasnoludy DanRakH’a
I w zasadzie powtórka z historii. Szarża w 1 turze, nie udało się zabić BSB który dawał im stubborn. Kontra 40 warriorów w bok i znowu młyn.
Na szczęście w pogotowiu czekała już 2 lanca i tak po 2 rundach walki udało się złamać ich generała, a w następnej rundzie oddział warriorów (jego resztki) z resztą kadry.
I pech polegał na tym, że uciekł na 10 cali... a ja goniąc go 2 oddziałami konnicy i pegazami... nie dogoniłem żadnym.
I z wygranej bitwy zrobił się tylko remis 10:10. A jakbym dogonił – byłoby 13:7 dla mnie.
Ale – nie dogoniłem…
Czas nam się skończył po 3 rundzie.
Gdyby nie to – rozkręciłbym wszystko…
Ale bitwa była mega wymagająca i co chyba ważniejsze – mega przyjemna. Zero spiny, super sympatyczny człowiek.
I nadszedł czas na ostatnią bitwę na 4 stole - w której dostaliśmy... Pokemony czyli ekipę reprezentacji Rosji. Ja sparowałem z Flamem i jego Empire.
Wiadomo – przeciwnik renomowany. Łatwo nie będzie.
Ale Bastor tanio skóry nie sprzedaje nigdy...
Graliśmy Meeting
No I bitwa zamieniła się w potworne szachy!
Co prawda w 1 rundzie na 2 oddane strzały z trebów miałem 2x missfire i oba treby wyleciały w powietrze... Ale nie było załamania. Choć Rosjanin bardzo się przejął moim pechem i na chwilę przerwaliśmy bitwę, żeby iść na piwo dla rozładowania stresu
(po prawdzie to chyba liczył, że późniejsza presja czasu będzie mnie bardziej „spinać” – on miał czas… i armaty… i 2 Banishmenty… i Luminar )
Potem wróciliśmy do "szachów"
Rozstrzygająca była moim zdaniem 3 runda w której o jakieś 5mm przesadził z ruchem i nie sprawdził (a wszystko sprawdzał laserem ), że moje pegazy widzą bok jego oddziału halabard którzy chowali się za impasem, broniących flanki.
No i szarża pegazów od boku, wsparta szarżą lancy pomocniczej rozpoczęła pierwszą walkę. Błąd był tym większy, że nic tego oddziału nie zabezpieczało (pegazy były poza „widzeniem” demisiów)
Walka trwała przez 1,5 tury. W jego 4 udało się ich w końcu złamać, dogonić i wpaść w Luminara od boku a pegazy po reformie w swojej turze zaszarżowały w niebroniony bok Hurricanum.
Jemu już robiło się "nerwowo" bo w klinczu wzajemnie szachowała się moja główna lanca i jego demigryfy.
Moje yeomeny na konikach biegały, odginały, uciekały i zbierały się karnie - niwelując wszystkie jego próby wyjścia z impasu. Pozostałymi oddziałami.
A jego lewe skrzydło topniało w oczach...
W końcu - podjął decyzje.
BSB wyleciał z demisiów ustawiając się 1" od mojej lancy odginając ich od demigryfów podciągając jednocześnie demisie do decydującego rozstrzygnięcia.
I znowu sprawę rozstrzygnęły… yeomeny!
Pięknie odgięły demisie, BSB dostał szarże której nie miał prawa ustać... 2 próby rzucenia 2x1 się nie powiodły… czołg był całkiem poza zasięgiem i niewiele mógł pomóc.
Oczywiście yeomeny przypłaciły to życiem - ale ustawiły demigryfy w idealnej pozycji.
Mógł ryzykować overrun - ale wynik poniżej 10" oznaczał wejście lancy w bok kurczaków. Więc rozsądnie zdecydował się na reform i tak dopalił demisiów magią, że głowa mała! Jakieś wardy, przerzuty, -1 do trafiania, automatyczne zdania testów Ld... Masakra!
Ja nie miałem jak się temu przeciwstawić bo miałem tylko dwie 1lvl magierki do noszenia scrolli Które już dawno spaliłem…
A tymczasem padł Luminar i Hurricanum.
Na wszelki wypadek wpadłem pegazami w czołg od boku, żeby mieć pewność że nie namiesza w głównej walce (to była już moja 5 tura więc liczyłem, że coś przeżyje i ustoję bo Generał i BSB były w 12”).
No i poleciały obie lance w bój!
Lanca pomocnicza - szarża w tył Demisiów.
Lanca główna w przód demisiów - i zaczął się "młyn"
Walka trwała do jego 6 tury.
Wszystkie desperackie próby przeciwdziałania rozbrajał 2gi oddział yeomenów odginając, uciekając i wracając na miejsce w mojej turze.
W tej bitwie – gdyby nie oddziały konnych chłopów, byłoby BARDZO ciężko…
Ale – właśnie po to mam je w rozpie
W 6 jego rudzie, kiedy demigryfy były już mocno przerzedzone (3 padły i zostały tylko 4 – z czego 1 na 2 woundach) a moja lanca również była już lekko nadgryziona) przyszło do złamania na -5.
I nie ustał! A BSB już nie miał…
W ostatniej swojej rundzie jego główny oddział poszedł w rozsypkę!
I w dodatku, kiepsko uciekł…
To znaczy - dystans miał dobry (10") ale zatrzymał się na moje lancy i musiał stanąć 1" za mną (przy okazje tracąc jeszcze 2W z testów dangerusa). Ja oczywiście reform frontem w jego kierunku... I w mojej ostatniej: SZARŻA!
On uciekł 11"... Ale zasięg mojej szarży wyniósł 16"...
No i po podliczeniu punktów: 15:5 dla mnie!
Oklaski, gratulacje - miło było słyszeć, że wygrałem z jednym lepszych graczy na świecie!
Niestety - okazało się, że więcej powodów do radości nie było.
Drużyna "wtopiła" totalnie - w 4 pozostałych bitwach ugrali tylko 10 punktów w sumie
Co doprowadziło nas do 14 miejsca (co samo w sobie jest oczywiście sukcesem - ale rozbestwieni pierwszym dniem mieliśmy apetyty na Top10)
I tak po 5 bitwach - zdobyłem 80/100pkt.
Czyli solidnie – ja w każdym razie jestem zadowolony.
Ale satysfakcja z ostatniej bitwy - OGROMNA!
To już koniec!
Nie wiem czy Warhammer turniejowy przetrwa...
Ale turniej świetny, i jeśli ktoś będzie miał ochotę i możliwości - niech się koniecznie wybierze jeśli będzie „następne DMP”. Nawet jako widz.
Naprawdę warto!