Naviedzony pisze:Mój- negatywny stosunek - jest wynikiem własnych przemyśleń. Zostałem ochrzczony, poszedłem do pierwszej komunii, potem myślałem, w czym bardzo pomagał mi i nadal pomaga mój dziadek, osoba dla mnie arcyważna, prawdziwy filozof. Nikt mnie do niczego nie namawiał (poza ojcem, ale to w marginalnym zakresie), sam doszedłem do wszystkich wniosków, także do symbolicznego opuszczenia murów Kościoła Katolickiego poprzez odmówienie udziału w sakramencie bierzmowania. Zostałem wychowany w katolicyzmie, a zostałem domorosłym filozofem o poglądach panteistycznych i deistycznych.A twój stosunek jest efektem traumy jakiego wychowania?
+1, ja jeszcze w sumie jestem po bierzmowaniu. Choć teraz się zastanawiam po co mi to było. No i wychowanie robi swoje, ot co. Ale całe szczęście, że np. czy moja dziewczyna, czy ja, patrzymy na religie zupełnie inaczej, niż np. nasi dziadkowie. Oj... I mnie zawsze namawiali do kościoła, w sumie prawie wszyscy, prócz brata Ale że ja jestem uparciuch jakich mało, to cóż...