No właśnie służy i to coraz częściej i w coraz szerszym zakresie. Facet w białym kitlu dr. przed nazwiskiem, który pokazuje tabelki i wykresy posługując się żargonem, który często dla zwykłego śmiertelnika jest tak zrozumiały jak starożytne misteria szybciej zyskuje akceptację dla stawianych przez siebie tez. Spece od reklamy już dawno to dostrzegli- doktor stomatolog, mówiący "moi pacjenci często pytają mnie co stosować w przypadku x, a ja wtedy polecam im pastę y" jest skuteczniejszy niż np. sympatyczny bóbr zdradzający sekret swoich mocnych zębówNordri pisze:Nie tyle naukowców, co koncernów farmaceutycznych. Przyznaję, nauka może służyć takim manipulacjom jak religia.
Naukowcy często wysuwają różne tezy, które czasem są ze sobą sprzeczne, podrasowują dane żeby zgadzały się z przyjętymi założeniami, czy też najzwyczajniej w świecie się mylą. Dlatego bawią mnie szyderstwa z ludzi wierzących przy jednoczesnym zachwycie nauką i przekonaniu o jej wyższości i obiektywności. Posunąłbym się nawet do stwierdzenia, że dla niektórych naukowcy to tacy "kapłani XXI w", a przekonanie o postępie i mocy nauki zastępuje im wiarę w absolut.