dopłata do każdego podstawowego świadczenia imho. Pani w ZUS wyjaśniła mi, że pieniądze, które miesięcznie odprowadzam, nie idą dokładnie na mnie, tylko do jakiejś puli. OK - niech idą, skoro ja też mam prawo z tej puli korzystać. Ale nic mnie tak nie wk***, jak babcie chodzące codziennie do pani doktor (żeby każdego dnia upewnić się, że ciągle chorują na to samo) i tym samym marnujące moje pieniądze. Przypuszczam, że każda taka babcia dwa razy zastanowiłaby się, gdyby kazdego dnia musiała wydać 5 zł ze swojej skromnej emerytury.quas pisze:
ubezpieczenia zdrowotne. narazie sa w powijakach, ale sa.
upowszechnienie=wzrost jakosci przy nizszych nakladach.
i to jeden ze sposobow na zmniejszenie lapownictwa.
ale by tego dokonac potrzeba:
1)rzetelnej kampanii informacyjnej. bo teraz jest tylko straszenie.
2)koszyk swiadczen gwarantowanych (a ten twor kluje sie juz wiele,wiele lat)-> jego ogloszenie to bylby krok milowy, no i przecietny kowalski moglby w sadzie dochodzic "dlaczego pomimo ze sie nalezy nie dostaje w ustalonym terminie"
Niegłupie byłoby dodać całość lub jakąś część tej kasy do pensji lekarza, który owego pacjenta przyjmuje. Może wtedy, poza ukróceniem łapówek, lekarze bardziej by się starali, żeby jednak te pieniądze szły za nim, nie za kolegą z gabinetu obok?