Arena Śmierci (28) - Baraki Czarnej Straży, Naggarond

Wszystko to, co nie pasuje nigdzie indziej.

Moderatorzy: Fluffy, JarekK

ODPOWIEDZ
nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Re: Arena Śmierci (28) - Baraki Czarnej Straży, Naggarond

Post autor: nindza77 »

Piękna walka :) Mój ork zginął jako zajebisty ziomek :D

Coś mam pecha do tych aren :P
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Kurde nie no ale to był jakiś cud:
1sza tura skaven strzela nie trafia, rzuca warp lightning 4W w siebie
1sza ork. ork pudło dzik się dobiera tłucze 5 W publiczność nic nie robi
2ga Skaven ogr nic strzela raz 4 Wondy strzela drugi 4 Wondy rzuca Schorch'a furia ulryka 15 Wondów xD. Miałeś 18 :wink:
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Tak pod względem technicznym tylko ;)
Te prologi do walk masz b.fajne i ciekawe ale mógłbys za to jakoś przedłuzyć/urozmaicić sama walkę bo IMO jest troche ze krótka i pozostawia niedosyt ;)
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

- Wreszcie, moja kolej! - Powiedziała Shodan. W tym momencie przed oczyma błysnęło jej jak pada pod ciosami wampira, potem jak kolejni zawodnicy toczą ze sobą walki: jakiś leśniak patroszył Kayla-Sapherona, potem ogr wgniatający w ziemię zielonoskórego barbarzyńcę, Kozak jednym ciosem zrywający głowę czarnoksiężnika z północy, truchło niebieskiego jaszczura i kula na łańcuchu rozłupująca głowę orka...* - Skoro to ma być moja ostatnia walka, niech więc tak będzie. - Pomyślała Shodan. - Ale podejmę to wyzwanie. Być może, jednak to wampirza czaszka trafi dziś na stertę i przyozdobi dziś mój cycek! - Po czym przechyliła się do tyłu i spadła bezgłośnie z zawieszonego dwieście metrów nad ziemią przęsła, jednocześnie zrzucając z siebie płaszcz. Pozwoliła by ogarnął ją szał. Nim uderzyła o piasek areny, była już gotowa do walki. Shodan wstała, otrzepała się i powiedziała:
- Gdzie jest ten, kto chce sprzeciwić się woli chaosu?

*Jeśli algorytm nie zmienił się od iluśtam aren, to właśnie tak to będzie wyglądało.

PS. Warlock, nie wpisałeś zbroi chaosu, na liście zawodników, jest tylko zbroja, właśnie zauważyłem :wink: .
Ostatnio zmieniony 3 lut 2011, o 03:55 przez Klafuti, łącznie zmieniany 2 razy.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
The WariaX
Falubaz
Posty: 1005
Lokalizacja: Rybnik i okolice

Post autor: The WariaX »

- do spaczonej cholery, jak dalej będziesz taką fajtłapą to Cie przerobię na spacz-ogórki ! - wrzasnął ziutek swoim piskliwym głosem na szczuroogra, kiedy zbierali się z areny. Widać emocje po walce w pełni przejęły kontrolę nad skavenem.
-albgla łeee blaa.... my żyć? - reksio próbował coś wybełkotać, jednak w głowie wciąż mu szumiało.
-tak ! o dziwo... dobra, nażryjmy się teraz tego dzika.. szkoda żeby się mięso zmar... Ziutek nie zdążył dokończyć zdania, kiedy reksio dobrał się szybko-chyżo do świeżutkiej dziczyzny odgryzając za jednym razem całe udo.
- łeee ! ale nie tutaj !! .. zabierz truchle, chyba nie chcesz, żeby Ci sie ukradkiem mroczne-wąskodupce do niego dobrały hm? Skaven więcej mówić nie musiał. Szczuroogr był bardzo szczęśliwy. Raz, że wciąż żył dwa wreszcie normalne jedzenie. Jednak świadomość, że obok jest pełno elfów czyhających (w mniemaniu ogra) na jego mięso, powodowała, że w pełni słuchał swojego pana.

Później, gdzieś w kanałach po skończonym posiłku:
-beeeek!! gazy wydobywające się z paszczy szczuroogra niemal ogłuszyły skavena.
no, teraz żeś się nażarł to myślę będziesz bardziej skuteczno-sprawniejszy w boju, hm ciekawe kto będzie naszym następnym przeciwnikiem. Jednak niż się tego dowiemy minie trochę czasu... więc nie marnuj sił, bo inaczej znowu elfami będę Cie musiał karmić Szczuroogr zawył paskudnie jakby się dowiedział, że masz przejść najgorsze tortury na świecie.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Klafuti pisze: Jeśli algorytm nie zmienił się od iluśtam aren, to właśnie tak to będzie wyglądało.
Faktycznie, niekiedy patrząc na niektóre postacie można przewidzieć wynik walki. Mimo tego trochę się zmieniło w stosunku do poprzednich Aren, chociażby takie wierzchowce lub ochroniarze dla magów. Będą, albo przynajmniej powinny wpływać na wynik.

Śmiesznie to będzie dopiero wtedy gdy bezbłędnie przewidzisz kolejne walki :)
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Rasti
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6022
Lokalizacja: Włoszczowa

Post autor: Rasti »

Wampir z niesmakiem przyglądał się zawodnikom areny.
- Ork i szczur? Czy ja aby na pewno dobrze trafiłem? To jakaś arena zwierząt do cholery? - mruczał sam do siebie. Nim jeszcze walka się rozpoczęła opuścił widownię i zaczął kierować się do gospody w celu medytacji i wina, które te elfy miały nawet znośne. "Chociaż ja mam jakiegoś normalnego przeciwnika... Chociaż porażka nie wchodzi w grę..." - tak rozmyślał.
- Ciekawy z Ciebie władca Malekith'cie - powiedział odwracając głowę w stronę areny.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

A więc mała kupa kłaków pokonała wielkiego orka? Ha! Brakuje jeszcze by ta elfka pokonała umarlaka! Z resztą nieważne. Wszyscy zakosztują mego ostrza. A ten szczur pożałuje, ze wykonuje za mnie robotę...
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

nindza77
Wodzirej
Posty: 770
Lokalizacja: Animosity Szczecin

Post autor: nindza77 »

Warlock pisze:Kurde nie no ale to był jakiś cud:
1sza tura skaven strzela nie trafia, rzuca warp lightning 4W w siebie
1sza ork. ork pudło dzik się dobiera tłucze 5 W publiczność nic nie robi
2ga Skaven ogr nic strzela raz 4 Wondy strzela drugi 4 Wondy rzuca Schorch'a furia ulryka 15 Wondów xD. Miałeś 18 :wink:
No to w sumie trochę rzeczywiście pechowo wyszło :D Ale i tak zostałem na chwilę pupilkiem publiczności, więc warto było :D Jeszcze raz: swietny opis!
Natomiast wszystkim prawicowym purystom ideologicznym, co to rehabilitują nacjonalizm, moge powiedziec że odróżanianie nacjonalizmu od faszyzmu, przypomina poznawanie rodzajów gówna po zapachu;-)).

Awatar użytkownika
Whydak
Chuck Norris
Posty: 625
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Whydak »

Tej walki Cahir już nie przegapił, wiele widział i nie raz napotkał skavenów ale nigdy nie miał okazji przyjrzeć się ich inżynierom z bliska. Już skorzystanie z opcji ochroniarza zdradzało niewielki kunszt szczura ale pomimo to zdecydował się obejrzeć "pojedynek". Kiedy sam takich spotykał nie miał czasu się im przyglądać. Lecz po walce wiedział już, że nie stracił wiele.
Miło byłoby go spotkać na swojej drodze bo nie mam ochoty zbytnio się wysilać..

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Kayl przyglądał się pojedynkowi z wierzy, "marny pojedynek, marne kundle nic nie znaczące, zarzynajcie się nawzajem "
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

Awatar użytkownika
Naviedzony
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6354

Post autor: Naviedzony »

Grung leżał na zbyt długim łożu i leczył kaca, nawilżając suche gardło szerokim strumieniem piwska.

Do izby wszedł Inżynier, by zdać mu raport z kolejnej walki na Arenie Śmierci. Miał nawet zadowoloną minę. Stalowe dłonie spoczywały bezpiecznie w kuferku, a kufel, specjalnie przystosowany do okaleczonych dłoni Grunga kołysał się miarowo na brzuchu leżącego krasnoluda.
- Walczyli Zielony ryj na dziku i szczurowaty czarodziej ze swym szczurowatym ochroniarzem. Zgadnij kto wygrał. - zagadnął inżynier.
- Zielony ryj - odparł Grung, niespecjalnie zainteresowany - Zmiażdżył szczurasa na miazgę.
- Nie. Szczur go zabił magią.
- Szczur? - Oczy Grunga zalśniły - szczur wygrał? Będę z nim walczył?
- Nie wiem, ale to możliwe. Cieszysz się?

Grung nie odpowiedział, ale w głębi duszy już widział jak wywiera krwawą zemstę w imię straconych dłoni. Miał przed oczami padającego trupa przerośniętego szczura i scenę, w której wciska małe, złośliwe oczka w głąb skaveńskiej mordy, a cuchnąca jucha bryzga wokół.
- Zamontuj mi dłonie, pora potrenować...
Inżynier jęknął.

Awatar użytkownika
Klafuti
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3443
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: Klafuti »

Obok Shodan spadł płaszcz. Wykorzystując nieobecność przeciwnika, przekształciła jedną rękę i wydobyła z niego fiolkę. W tym momencie uświadomiła sobie, że hełm uniemożliwi jej ewentualne wypicie mikstury. "A co tam, wylane na ranę jest równie skuteczne." - Pomyślała i zawiesiła buteleczkę na pasku.
Obrazek
"Głos opinii publicznej nie jest substytutem myślenia."
~Warren E. Buffett

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Walka nr 3 : Shodan vs Karus von Aronn


Nadchodził kolejny dzień w Naggarond. Wkrótce miała tu odbyć się jak dotychczas najciekawsza walka. Jej uczestnicy byli tak mroczni i bezwzględni, iż nawet bezlitośni Druchii na myśl o nich dostawali dreszczy. Były to zaiste mroczne osobliwości...

Jedną z nich była Shodan. Niewiele o niej było wiadomo. Miała wystające, zmutowane kości, na kształt pancerza i broni, zachowywała się nieokrzesanie. Znaleziono ją na ziemiach chaosu, na północ od Naggaroth. Legendy głoszą, że była niegdyś Elfią Wiedźmą.

Karus zjawił się tutaj jako jeden z ostatnich. Jest wampirem z prastarej linii Krwawych Smoków. Mieszkał w dworku na południu. Nie znany był powód dla którego tu przybył. Jedno było pewne. Tacy jak on nie poddają się. Nigdy.

Shodan sprawdzała ułożenie wszystkich kości jeszcze raz. Pamiętając przestrogę ze snu, wszystko musiało być dopracowane z najmniejszymi szczegółami. Każdy błąd może kosztować życie. Wiedziała o tym. Miała w zanadrzu jednak coś czego wampir się nie spodziewał. Jej ciosy wysysały jej energię życiową z przeciwników i przekazywały jej samej. Czuła że element zaskoczenia może wiele zdziałać w tej potyczce. Liczyła zatem, że Wampir nie dorówna jej w tym względzie.
- Khornie czuwaj! - z tymi słowami ruszyła w kierunku areny

Wampir siedział w cieniu w kącie swojej izby. Wypalająca się na stole świeca przypominała mu cierpienie, jakie przyniesie w najbliższej przyszłości. Przypominała mu również o przeciwniku, którego życie będzie dogasało na piaskach areny u jego stóp.
Karus nie odwiedzał innych walk. Mało go obchodziły, a ich uczestników uważał za amatorów. Do swojej jednak przygotował się znakomicie. Niewiele wiedział o swoim przeciwniku, jednak fakt, że była nim płeć piękna (płeć słaba - jak mówił) sprawiał, że nie przejmował się zbytnio. Co nie oznaczało że nie trenował. Teraz jednak przyszedł czas na pojedynek. Przyodział czarną zbroję z insygniami czarnych smoków, zabrał hełm pod pachę, a wielki miecz niósł spokojnie jedną ręką, co wywoływało podziw przechodniów.


Gdy dotarł na miejsce wszystko już na niego czekało. Tłum był tak wielki, iż wielu widzów siedziało na dachach budynków, byle tylko zobaczyć tych wojowników ścierających się ze sobą w śmiertelnym tańcu. Jego przeciwniczka skrzyżowała ostrza i rzekła:
- A więc przybyłeś godny przeciwniku. Liczysz się z tym wampirze, że gdy raz się ze mną zetrzesz to nic już ci nie pomoże? Jestem wybranką Khorna głupcze! Jego bezlitosnym narzędziem śmierci wśród żywych rozumiesz? Legniesz w tej bitwie. Ku chwale mego pana!
Wampir milczał, patrząc z uwagą przez wizjer hełmu na swoją przeciwniczkę, jej ciało. Nigdy wcześniej w swoim długim nie-życiu nie dane mu było ujrzeć czegoś tak dziwnego. Kości ułożone w gruby pancerz, ręce przekształcone w ostrza. O tak. Na takiego przeciwnika czekał.
-Milczysz ty stare próchno? Wydaje ci się że nie zamienię cie w kupę prochu? Khorne mnie wybrał. Nie pojmujesz tego? KHORNE!
Karus nie miał zamiaru tracić czasu i sił na rozmowę. Poza tym i tak Malekith właśnie wchodził i nie zdążył by powiedzieć jej co ją czeka. Wiedźmi Król dał znak i gong wkrótce zabrzmiał.

Przebudzony błyskawicznie chwycił miecz w obie dłonie i z przejmującym rykiem ruszył na pyskatą przeciwniczkę. Shodan nie traciła czasu i także ruszyła do walki. Widownia zamarła. Szykowała się fascynująca walka.
Czempionka widząc, iż nie uda jej się zaatakować przed przeciwnikiem ustawiła blok, który potrafiłby odbić trzy pchnięcia z różnych stron jednocześnie. Wampir jednak roześmiał się szeroko i dobiegając, błyskawicznie ciął z półobrotu niemal patrosząc oponentkę. Dwuręczna klinga uderzyła z siłą rozwalający kostny pancerz na wiele części. Brzuch został rozcięty niemal do połowy, a flaki musiały być potrzymywane, aby nie wylecieć. Elfka pędem wyciągnęła miksturę leczniczą i wylała ją na ranę, co zasklepiło dużą jej część i umożliwiło dalszą walkę. Zespoliło także połamaną kostną zbroję. Krwawy Smok nie odpuszczał jednak i jednym susem znalazł się przy Shodan. To był jednak błąd, gdyż ta ostatnia wystawiła sztych, na który nabił się przebudzony. Teraz dopiero zobaczył z czym ma do czynienia. Poczuł jak jego esencja witalna ucieka z niego, za to jego przeciwniczka ma ich coraz więcej.
- Podstępna suko! - ryknął - Wypatroszę cię tak czy inaczej!
- Ha! myślałeś głupcze to są to zarezerwowane dla was sztuki? Myliłeś się. Tak samo jak decydując się przybyć tu. Giń poczwaro! - z tymi słowami wyprowadziła pchnięcie, które powinno przejść na wylot przez czołg parowy. Insygnia ze zbroi wampira zaświeciły jednak i cios najzwyczajniej odbił się od niej ze zgrzytem. Karus wyszczerzył przednie kły rzucił się gołymi rękami na Shodan. Ta jednak była zbyt doświadczona i wykonujac zwód, zatopiła oba ostrza w jego ciele. Sycząc czuł jak prawie cała siła już go opuściła. Krwawił z wielu stron i jedyną nadzieją było szybkie zakończenie walki. Zostało mu tylko jedno. Najstarsza sztuczka świata. Chwiejąc się lekko zasymulował swój rychły koniec i padł na ziemię z wyczerpania. Gdy tylko jednak przeciwniczka podeszła bliżej kopnął ją w kolano. Ta zgięła się a on jedym, ponadnaturalnie potężnym ciosem ściął jej głowę tuż ponad ramionami. Krew z rozciętej aorty sikała na kilka metrów w górę. Po chwili całą areną wstrząsnął donośny śmiech. Wszyscy obecni odgadli, że zapewne jej patrona.


Odpowiedzi na listy od fanów :mrgreen:
kubon pisze: przedłuzyć/urozmaicić sama walkę bo IMO jest troche ze krótka i pozostawia niedosyt ;)
Jasne. Staram się i robię co mogę :wink: Jeśli tylko walka na papierze nie trwa 3 tury... Np. ta ostatnia. Dedykuje ją Tobie :mrgreen:

Klafuti pisze:PS. Warlock, nie wpisałeś zbroi chaosu, na liście zawodników, jest tylko zbroja, właśnie zauważyłem :wink: .
Poprawione :wink:
Chomikozo pisze:Śmiesznie to będzie dopiero wtedy gdy bezbłędnie przewidzisz kolejne walki
Ekhem... zobaczymy :wink:


Wybaczcie, za brak walki wczoraj ale zupełnie nie miałem pomysłu :wink:



Pozdrawiam. Warlock.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
kubon
Falubaz
Posty: 1048

Post autor: kubon »

Warlock pisze:kubon napisał(a):
przedłuzyć/urozmaicić sama walkę bo IMO jest troche ze krótka i pozostawia niedosyt


Jasne. Staram się i robię co mogę Jeśli tylko walka na papierze nie trwa 3 tury... Np. ta ostatnia. Dedykuje ją Tobie
Super walka :mrgreen: Do samego konca czytałem z zaciekawieniem. O takie opisy mi chodziło ;) Gratuluję świetnego opisu =D>
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak wszyscy zgromadzeni na igrzyskach, Samal również chciał przyjrzec sie tej walce. Poprzednie pojedynki były jedynie amatorskimi szapraninami, tu zmierzyły się 2 potężne siły. Jednak zdziwiło go zakonczenie. Kiedy juz zmutowana elfka zdawała sie zakończyć pojedynek wygrana, Wampir użył podłego podstępu. Jakie to typowe dla ich rasy. Jednak Leśny elf nie stał długo na widowni. Musiał sie przygotować gdyż jego walka miała byc kolejna. A jego przeciwnik również nie był amatorem...
‎... And then God said 'Let metal bands have the most insanely awesome, twisted, kickass music videos known to man'.

And Satan said 'That's what I was thinking'.

Awatar użytkownika
Byqu
Masakrator
Posty: 2683
Lokalizacja: Szczecin

Post autor: Byqu »

Umarlak jednak górą. Tym razem mu się udało. Ale ja już zadbam, by nie zabił nikogo więcej!-pomyślał saurus
Wyczerpany wampir właśnie wychodził z areny. Chok'Ra mógł zakończyć to teraz. Ale chciał udowodnic, że ten plugawy pomiot nie jest w stanie mierzyć się z wybrańcem pradawnych.
Następnym razem nie będziesz miał tyle szczęścia-rzucił do nieumarłego.
WELCOME TO ESTALIA GENTLEMEN

Awatar użytkownika
Rasti
Wielki Nieczysty Spamer
Posty: 6022
Lokalizacja: Włoszczowa

Post autor: Rasti »

Podnosząc się z piasków areny wampir śmiał się sam do siebie.
- naiwna suka - wycedził, po czym splunął na jej truchło. Rozejrzał się po widowni, jednocześnie strzepując ziemię ze zbroi. Podparł się mieczem. Jego rany nie były poważne. Lekko zachwiał się. "myślisz, że możesz tak bezkarnie korzystać z naszych sztuczek?" - zadrwił w myślach. Następnie spojrzał na Malekitha, próbując wyczytać jak najwięcej z jego wyrazu twarzy. Przez chwilę nastąpiła wymiana spojrzeń. "Będziesz moją nagrodą" - pomyślał. Na twarzy Wiedźmiego Króla pojawił się mały uśmieszek. Ściągnął hełm, wsadzając go pod pachę. Miecz umieścił w pochwie.
Najwyższa pora zakosztować elfiej krwi.

Awatar użytkownika
Chomikozo
Chuck Norris
Posty: 598

Post autor: Chomikozo »

Rodgier, widząc zgoła nieoczekiwane zakończenie walki, wypluł na wpół przeżute orzeszki w tył głowy jakiegoś elfa. Ten wstał i chcąc pomścić niesamowitą zniewagę, już wciągał nóż zza pasa. Maksym również wstał i delikatnie posadził furiata na miejscu. Rozległ się cichy trzask i elf padł nieprzytomny na ziemię.
- Sukinsyn ! Po prostu uciął jej łeb ! Już go miała na widelcu - ekscytował się William.
- A jednak... Nie ma wrogów nie do pokonania...- mruknął kozak, bardziej do siebie niż do kumpli.
- Co ?
- Nieważne. Chodźmy się napić, mam dość tej hołoty.
Prawdziwy krasnolud gardzi słonecznikiem.

Awatar użytkownika
Warlock
Chuck Norris
Posty: 426
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Warlock »

Walka nr 4 : Samal vs Kayl-Sapheron


Po ostatniej walce żądza krwi tłumu lekko opadło. Przelało się w niej tyle czerwieni, że zapełniła ona całkowicie potrzeby nawet u mrocznych elfów. Potrzebna była chwila przerwy, zwłaszcza, iż następny pojedynek również zapowiadał się ciekawie.Miał on być bratobójczy, a w zasadzie to kuzynobójczy. Naprzeciw siebie stanąć mieli przedstawiciele dwóch rodzajów elfów.

Po jednej niegdyś tubylec tych krain. Teraz wysłaniec nowo powstałej rasy Dragelfów. Ciało elfa, jednak ze skrzydłami na plecach. Przybył tu z powodu próby, o której jednak nie chciał rozmawiać. Odnosił się jednak z wyższością do swych niegdyś braci, nazywając ich niedowiarkami i zdrajcami oraz ciągle mówił o nowym królestwie, którego w imię Khorna będzie władcą.

Jego przeciwnikiem miał być tancerz wojny - renegat. Wygnany z Athel Loren za przestępstwo, którego się dopuścił - zamordowanie swojego przyjaciela Ernuola. Uciekając ze swej ojczyzny, spotkał asasyna, który powiedział mu o odbywających się tu zawodach. Jako, że Samal i tak nie miał nic do stracenia oraz nie ma szans powrotu do rodzinnego lasu, przystał na propozycję sądząc, iż jeśli wygra arenę, zdobędzie renomę jednego z najlepszych wojowników świata, a więc może ktoś zatrudni go jako najemnika...

Kayl latał wokoło areny wypatrując swojego przeciwnika i próbując zakończyć walkę wcześniej niż jest to w planie. Jednak nigdzie nie było widać elfa oplecionego liśćmi, bez zbroi. Wylądował więc i poszedł po swą halabardę. Jako że ubrany był w taki pancerz, jak sami Czarni Strażnicy, a miał skrzydła, Ci ostatni patrzyli na niego ze strachem, co dawało mu nie lada satysfakcję. Wpadając do swej izdebki przetrząsnął całe pomieszczenie, lecz nigdzie jej nie było. Wściekły wyleciał z baraków i dostrzegł uśmiechającego się bezczelnie Strażnika.
- Czego? - spytał ciągle się uśmiechając. Odpowiedzi nie otrzymał, a jedynie został pozbawiony hełmu i uduszony własnymi włosami. Zaspokojony Sapheron wziął broń przeciwnika, prawie identyczną jak jego własna, po czym udał się na miejsce walki.

Samal przygotowywał się do walki w inny sposób, niźli inni zawodnicy. gimnastykował, zwieszając się po różnych palach, kolumnach i mocowaniach dachów domów. Jego nadprzyrodzona zręczność czyniła z niego niezrównanego akrobata. Nie bez powodu był wszak Tancerzem Wojny. Oni wszyscy zarówno stąpali, jak i walczyli z wdziękiem. Ten był jednak mistrzem w swoim fachu. Niejedna ludzka (i elficka) ciura chciałaby móc wyczyniać takie rzeczy ze swoim ciałem. Nadszedł jednak czas by zastosować te zdolności w boju. Poszedł bo broń i zaczął iść powoli, modląc się do Duchów Drzew o wsparcie w walce. Z daleka słyszał już głosy przeciwnika...

Nawoływały one Mroczne Elfy do nawrócenia, gdyż Khainowi nie podoba się, iż ich wiara osłabła.
-Zginiecie wszyscy, głupcy a wasze Królestwo zostanie starte w pył. Zastąpimy was i będziemy panowac nad światem MY! Dragelfy! - widownia reagował nieustannym buczeniem. Najchętniej wylecieliby z trybun i sami załatwili walkę w swój sposób, jednak ich Pan ukarałby ich za to. I nie mieli tu na myśli Khaina.
Kiedy wszedł Samal, Kayl przestał się wydzierać na widzów. Skoncentrował się nie przeciwniku. Cien z kaptura zajmował mu całą twarz i uniemożliwiał spojrzenie mu w oczy.
- Skończmy do raz dwa wieś... leśniaku - zadrwił
- Giń poczwaro. Jesteś czymś plugawym, nierealnym. Nie istniejesz, już ja tego dopilnuję!
- Ha! Kiedy już z Tobą skończę, nazwę las Twoim imieniem wiewiórkołapie, a potem go spalę.
- Śmieciu. Duchy lasu odpłacą ci po stukroć.

Rozmowa się skończyła, gdyż właśnie wszedł Malekith. Sapheron wzniósł się w powietrze i rzekł do niego
- Twoje panowanie dobiega końca samozwańczy królu. Przychodzą istoty o wiele potężniejsze od was, a ja jestem pierwszą z nich. Zaraz zobaczysz naszą potęgę. - odpowiedzi nie usłyszał, natomiast magiczna siła odepchnęła go, przez co stracił panowanie i spadł na ziemie wśród smiechów publiki. Gong zabrzmiał i walka się zaczęła.

Samal widział, iż jego przeciwnik leży na ziemi bezbronny. W mgnieniu oka mógłby do niego dopaść i dobić, ku uciesze widzów. Był na takie posunięcie jednak dalece zbyt honorowy. Nie zniży się do poziomu mrocznych kuzynów. Kayl wstał śmiejąc się z jego słabości i skrupułów. Teraz jednak nadszedł u Leśnego Elfa czas ofensywy. Podbiegł na rękach, wywijając w powietrzy nogami, po czym przeskoczył Sapherona i próbował uderzyć od tyłu, lecz tamten tylko wzniósł się w powietrze.
- Wiesz już dlaczego będziemy rasą zwierzchnią? - zapytał Tancerza?
- Nigdy nad nami. Stawaj!
Kayl zapikował, jednak tancerz był na to zbyt zręczny, szybkim półobrotem zmylił przeciwnika, podcinając go w powietrzu oraz ciąć przez skrzydła aż po brzuch. Manewr się udał i krwawiący, prawie nieżywy półsmok zarył w piasek klnąc na wszystko dookoła, ze szczególnym uwzględnieniem jego oponenta. Robił to tylko w myślał, gdyż był tak ranny, iż nie był w stanie wypowiedzieć niż. Sięgnął po swoją ostatnią deskę ratunku. Otrzymaną po zapisach miksturę zdrowia.
Skrzydła nie zasklepiły się wystarczającą, by latać, jednak rana z brzucha nie krwawiła już tak mocno i dalsza walka była możliwa. Wstał i zaszarżował na przeciwnika, ale ponownie nie był w stanie go trafić. Samal był zbyt szybki. Po dłuższej wymianie ciosów włócznia tego ostatniego prawie przebiła na wylot dłoń smoka i poraz kolejny silny krwotok pozbawił Kayl'a sił. Ostatnią rozpaczliwą akcją rzucił się na swojego adwersarza lecz i ten cios nie sięgnął swego celu. Poddał się i leżał bez tchu. Patrząc na publiczność Tancerz Wojny z tryumfem wbił swoją włócznię. Los chciał jednak, że nie trafił i Sapheron widząc broń oponenta obok siebie wyrwał ją i połamał. Walka była już przesądzona. Jeden cios halabardy odciął nogę Samala, a drugi, zadany z obrotu praktycznie go rozpołowił.
Publika była niezbyt zadowolona z wyniku walki, ale przynajmniej nie mogła narzekać na brak atrakcji.
"Spam jest sztuką, której nikt nie potrafi zrozumieć" - Anyix

"Pan Bóg nie gra w kości" - Albert Einstein

"Bo gra w Warhammera!" - Sa!nt

Awatar użytkownika
GarG
Szef Wszystkich Szefów
Posty: 3946
Lokalizacja: Przy 7 szkielecie skręć w prawo

Post autor: GarG »

Ledwo idąc do wyjśćia:"Khaine nade mną czuwał, ten nędzny elf prawie mnie pokonał, jednak prawie! Zaraz, zaraz... skąd się wzięła mikstura u mojego pasa? To na pewno również zawdzięczam memu panu. "
Dezaprobata druchii w stosunku do jego osoby była ogromna, kiedy opuszczał arene gwizdali i klneli na niego. A sam Wiedźmi Król okazywał swoje niezadowolenie, jednak po tej walce Kayle uświadomił sobie że zamiast go to drażnić, to go motywuje! "Ja tym nędzniką jeszcze pokaże!"
Gdy już opuścił arene:
"A tego sukinsyna który ukradł moją halabarde, nabije na najwyższą wierze w tym mieście!"
- MEDYKA KURWY!
Ostatnio zmieniony 6 lut 2011, o 16:03 przez GarG, łącznie zmieniany 2 razy.
kangur022 pisze: Ze niby czarodziejki są szpetne ? :)
dzikki pisze:Wypadki z kotłem się zdarzają ;] , nożem rytualnym można się skaleczyć jak się ofiara poruszy. Tudzież jakieś obmierzłe praktyki seksualne.
Kacpi 1998 pisze:te praktyki to chyba z użyciem cegły...

ODPOWIEDZ