Cersei - megalomaniaczka, małostkowa głupia picza, która prawie rozpieprzyła królestwo nagle jest pokazywana jako super pokrzywdzona i z jakiegoś powodu genialna postać, do której Tommen przychodzi niczym do mentorki by nauczyła go rządzić WTF
Wskrzeszenie Jona na zasadzie "a widziałem jakąś tam magię"
- Ej Mel, weź go wskrześ, co to jest ożywić człowieka przecież to umie dowolny Kap na 9 levelu
- Nie no nie umim
- No weź go wskrześ, co szkodzi spróbować
- No k, niech ci będzie
***
- Dejm nie wyszło
[pretensjonalne ożycie w ostatnim momencie odcinka jak wszyscy wyszli]

Zamordowanie rodziców Boltona na podobnej zasadzie co Martellów, nagła kosa w żebra, oczywiście najzimniejszy sukinsyn Westeros tego nie przewidział, a jego ludzie i rycerze Freyów dali zero jeb***a że bękart zabił ojca i matkę z dzieckiem
Pomijam już "syna lorda Karstarka", który jakby miał być jak w książce to potrzeba by wprowadzić nową gałąź rodu, a jak trzymać się serialu to lord Rikard przed dekapitacją powiedział, że zamordował młodych lannisterów bo Królobójca zabił mu WSZYSTKICH synów.
Także kolejny dowód, że Martin miał rację i ta książka nie nadaje się na ekranizację serialową. A przynajmniej nie z D&D którym wszystko się pie*****
Na + można zaliczyć:
- sensownie prowadzony w większości wątek Żelaznych Wysp, sam myślałem, że Balona z mostu zrzucił właśnie Euron
- Robert Strong - kurde, to jak zastraszył gwardię domową Lannisterów było epickie
